Przejdź do treści

Bożena Frankowska JAN ENGLERT – RZEMIOSŁO I MYŚL (10)

ROZDZIAŁ III – DROGA PRZEZ TEATR

3. POWRÓT NA KARASIA DO TEATRU POLSKIEGO POD DYREKCJĄ KAZIMIERZA DEJMKA (1980/1981 – 1995/1996)

Rok 1981 był w Polsce burzliwy. Dokonywał się przełom polityczny – solidarnościowe przemiany, odnowa społeczna. Na uroczystym spotkaniu w rocznicę wydarzeń Marca 1968 w Audytorium Maximum na Uniwersytecie Warszawskim goszczono reżysera Kazimierza Dejmka i oklaskiwano jako buntownika, kombatanta, wygnańca – bohatera.

W ślad za manifestacją poszły konkretne działania.

Klub Krytyki Teatralnej Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich zorganizował dyskusję na temat sytuacji teatrów w Polsce i wystąpił z wnioskiem do Ministra Kultury i Sztuki o powierzenie Kazimierzowi Dejmkowi z powrotem stanowiska dyrektora Teatru Narodowego lub stanowiska dyrektora innego teatru w Warszawie.

W kwietniu 1981 roku Kazimierz Dejmek miał możliwość zaznaczenia swojej obecności w Warszawie poprzez inscenizację Gry o Męce i Zmartwychwstaniu Pańskim w wykonaniu Warszawskiej Opery Kameralnej w Katedrze Św. Jana w scenografii Zenobiusza Strzeleckiego, pod kierownictwem muzycznym Stefana Sutkowskiego (7 kwietnia 1981).

W dziesięć dni później w Teatrze Dramatycznym na XIV (39) Walnym Nadzwyczajnym Zjeździe Delegatów Stowarzyszenia Artystów Teatru i Filmu SPATiF-ZASP (16-17 kwietnia 1981) powierzono Kazimierzowi Dejmkowi przewodniczenie obradom (do spółki z Janem Englertem!). Przyjęto wówczas 23 uchwały dotyczące różnych aspektów życia teatralnego w Polsce. Wśród nich postulat odrzucenia nazwy Stowarzyszenie Artystów Teatru i Filmu (przyjętej w wyniku likwidacji przez władze PRL Związku Artystów Scen Polskich dnia 26 czerwca 1950 roku) i przywrócenia nazwy z 1918 roku Polski Niepodległej – Związek Artystów Scen Polskich (ZASP). Zjazd dokonał także wyboru nowego 15 osobowego Zarządu Głównego, Andrzeja Szczepkowskiego na przewodniczącego Zarządu, powołał do życia Naczelną Radę Artystyczną, której przewodniczącym wybrano Kazimierza Dejmka, oraz zobowiązał Zarząd Główny i Naczelną Radę Artystyczną do szybkiego opracowania raportu o stanie teatru polskiego.

W maju 1981 roku prasa doniosła, że Kazimierz Dejmek od 1 września tego roku obejmuje dyrekcję i kierownictwo artystyczne Teatru Polskiego w Warszawie.

W lipcu Kazimierz Dejmek otrzymał Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki I stopnia „za całokształt osiągnięć w dziedzinie reżyserii”, a w sierpniu rozpoczął urzędowanie w Teatrze Polskim. Tak przebiegał powrót Kazimierza Dejmka do Warszawy. Na powszechne żądanie środowiska teatralnego i publiczności. Po 13 latach od „Dziadów” Adama Mickiewicza w Teatrze Narodowym (1967), wydarzeń Marca 1968 roku i dymisji ze stanowiska dyrektora Teatru Narodowego (1968), a następnie reżyserskiej tułaczki za granicą (1969-1973, reżyserował m.in. Belgradzie, Düsseldorfie, Essen, Mediolanie, Nowym Sadzie, Wiedniu) i poza Warszawą (1975-1980 dyrektor Teatru Nowego w Łodzi).

Kierowanie Teatrem Polskim rozpoczął na początku sezonu 1981/1982 po dziesięciu latach (1968-1979) dyrekcji Andrzeja Krasickiego i kierownictwa artystycznego Augusta Kowalczyka. Teatr był w złym stanie artystycznym. Maciej Pawlicki jego sytuację charakteryzował w lipcu 1981 roku w sposób następujący: „Dla nikogo jednakże nie jest tajemnicą, że od wielu lat pozostaje on w poważnym kryzysie. Na teatralnej mapie Warszawy jest to miejsce pod względem artystycznym niemal martwe. Zadziwiające skostnienie i marazm od czasu do czasu przerywane były przedstawieniami na zaledwie przyzwoitym poziomie, po czym znowu sytuacja wracała do ‘normy’ ” (Teatr Polski, „ITD.” 1981 nr 37).

Dnia 2 września 1981 roku w Teatrze Polskim zostało ogłoszone pismo nowej dyrekcji pt. „Wskazówki dla pracy Teatru Polskiego”. Był to rodzaj ustawy teatralnej i zarazem artystycznego credo. W 13 punktach podkreślało szacunek dla rzemiosła, zdyscyplinowanej pracy zespołowej, publiczności, literatury dramatycznej. Następnego dnia 3 września odbyła się konferencja prasowa, na której Kazimierz Dejmek mówił o swoich zamierzeniach i przyszłości Teatru Polskiego. Postanowił stworzyć w Teatrze Polskim reprezentacyjną scenę polską z wyraźnym programem i stylem, żywą, rzetelną, na wysokim poziomie artystycznym – z ważkim repertuarem i z dobrym zespołem aktorskim (co umie przekształcać role w wyraziste postacie teatralne, prowadzić dialog z partnerem, nie ma kłopotów z dykcją i gestem, umie nosić kostium itd.):

„Chcę robić teatr, na jaki mnie stać i taki, jaki w określonych okolicznościach robić będzie można, przy najlepszej woli i największej pracy. Myślę, że w tej chwili, rozsądnie na rzecz patrząc, trzeba usiłować stworzyć podstawy dla przeciętnie zawodowego teatru, który będzie starał się być atrakcyjny, mniej czy więcej interesujący dla teatralnej publiczności. Publiczności, której właściwie nie ma” (Po obu stronach rampy”. Rozmowa z Kazimierzem Dejmkiem, rozmawiał Jan Kłossowicz, „Literatura” 1981 nr 28 z 9 lipca).

„Moim zdaniem powinien on spełniać rolę ‘społecznej Szwajcarii’ – tak przynajmniej myślę o Teatrze Polskim – gdzie zejść się mogą wszyscy przedstawiciele najrozmaitszych sił i interesów, aby na dwie, trzy godziny zasiąść obok siebie w fotelach i przenieść się na ‘wyspę szczęśliwości’, zapomnieć o wzajemnych kontrowersjach i udrękach codzienności” (W szczęku oręża (nie) milkną Muzy. Rozmowa „Życia” z Kazimierzem Dejmkiem, rozmawiał Paweł Chynowski, „Życie Warszawy” 1981 nr 245 z 21 października).

„Teatr powinien być dobrą interesującą gazetą. Chciałbym być redaktorem takiej teatralnej gazety” (Teatr da sobie radę?, rozmowa z Kazimierzem Dejmkiem, nowym dyrektorem Teatru Polskiego w Warszawie, „Teatr” 1981 nr 21-22).

Na początku w ogromnym zespole teatru Kazimierz Dejmek nie czynił wielkich zmian. Zapewne nie chciał zaczynać od przewrotu osobowego i walki ze związkami zawodowymi. Ale po odejściu zaledwie dwóch aktorów (Krzysztof Chamiec i Witold Pyrkosz), zaangażował aż 26 nowych – „swoich” z Łodzi (Bogdan Beer, Łucja i Andrzej Żarneccy) i z Warszawy (Damian Damięcki, Mieczysław Kalenik, Ignacy Machowski, Jan Matyjaszkiewicz, Andrzej Szczepkowski) oraz Joannę Szczepkowską, Marka Barbasiewicza, Mirosława Konarowskiego, Tadeusza Łomnickiego, Michała Pawlickiego. I Jana Englerta. Z czasem zaangażuje zwolnioną z internowania za jego staraniami Halinę Mikołajską (od 11 maja 1982) i pozbawionych warsztatu pracy w Teatrze Dramatycznym – Magdę Zawadzką i Gustawa Holoubka (od sezonu 1982/1983).

Jan Englert zetknął się bliżej z Kazimierzem Dejmkiem już wcześniej, a bliżej dwukrotnie z okazji Walnych Zjazdów SPATiF-ZASP.

W roku 1980 podczas XIII ( 38) Nadzwyczajnego Walnego Zjazdu Delegatów SPATiF-ZASP (29-30 września 1980) i w roku 1981 podczas XIX (39) Zjazdu, któremu przewodniczył wraz z Kazimierzem Dejmkiem. W roku 1980 Zjazd, pod przewodnictwem Andrzeja Łapickiego, miał charakter roboczy – poświęcony był przyjęciu w nowej rzeczywistości społeczno-politycznej założeń programowych SPATIF-ZASP oraz przygotowaniu następnego XIV (39) Walnego Nadzwyczajnego Zjazdu Delegatów Stowarzyszenia Artystów Teatru i Filmu SPATiF-ZASP planowanego na rok 1981. Na tym Zjeździe zamierzano przywrócić związkowi nazwę z 1918 roku i czasów Polski Niepodległej, nadać statut i strukturę. Poproszony wówczas o współpracę Jan Englert, by współuczestniczył w formowaniu nowej organizacji, wspominał: „Przemienialiśmy SPATiF na ZASP i pamiętam moich mistrzów: Holoubka, Szczepkowskiego i wielu innych, którzy po postawieniu kilku pytań milkli, czekając na to, co powie Dejmek. I kiedy mówił Dejmek słuchali go z nabożną czcią” (Jan Englert, Mój mistrz, wypowiedź nagrana w Teatrze Polskim w lutym 2003 podczas spotkania poświęconego Kazimierzowi Dejmkowi w cyklu Teatr jest światem, druk: „Teatr”, s. 52-54).

Natomiast sam proces angażowania do Teatru Polskiego za dyrekcji Kazimierza Dejmka Jan Englert wspominał jako niezbyt sympatyczny: „Aktorzy, artyści zawsze chcą mieć mistrza, kogoś, kto będzie wzorcem, autorytetem. Dejmek poprzez swoją legendę spełniał te warunki. Kiedy przejmował Teatr Polski w 1981 roku, było rzeczą oczywistą, że wszyscy chcą iść do Dejmka. Wszyscy jego aktorzy z Teatru Narodowego wrócili (…).

Opowiem, jak się angażowałem do Teatru Polskiego w Warszawie. Otóż Andrzej Szczepkowski powiedział mi, że Dejmek szykuje nowy zespół i między innymi będzie wystawiane Wyzwolenie, i ja mam grać Konrada, więc żebym poszedł na rozmowę do Dejmka. Przyjął mnie w Hotelu Europejskim, przedstawiłem się, usiadłem i zaczął tak: „Czy Pan się do mnie angażuje?” „No, wie Pan, Panie Dyrektorze, chciałbym wiedzieć, na jakich warunkach, co bym grał”. „A co by Pan chciał grać? Bo wie Pan, ja nie oglądam telewizji, nie chodzę do teatru, mówią, że Pan jest zdolny, a ja Pana nie widziałem w niczym”. „Mówi się o tym, że będzie Pan robił Wyzwolenie”. „Kto Panu to powiedział?” „Mówią tak koledzy”. „No, może będę robił. Ale czy interesuje Pana mój teatr?” „Może zastanowiłbym się, mój brat obejmuje w tej chwili Współczesny”. „A Pan uważa, że co Pan powinien zagrać w Wyzwoleniu?” „Konrada, zawsze marzyłem o tym, żeby grać w repertuarze romantycznym…” „Pan? Repertuar romantyczny? Proszę Pana, Pan może grać Ionesco, Mrożka, Pan się kompletnie nie nadaje do wielkiego repertuaru”. Przez chwilę byłem zdenerwowany, a potem mówię: „A wie Pan co, niech Pan da, podpiszę tę umowę”. Podpisałem, a Dejmek mówi: „No więc wracając do Wyzwolenia”… I zaczął ze mną rozmowę o Konradzie, po prostu chciał, żebym się do niego zaangażował nie na rolę, a nie tak, że mnie kupuje czymś, tylko dlatego, że interesuje mnie jego teatr. W podobny sposób rozmawiał też z innymi aktorami, bardzo łatwo było narazić się na pewnego rodzaju kpinę czy drwinę (…)”.

ROLE W DRAMATACH IRENEUSZA IREDYŃSKIEGO I JERZEGO KRZYSZTONIA, KALEJDOSKOP RÓL SŁAWOMIRA MROŻKA. Zamierzenia i częściowe osiągnięcia Kazimierza Dejmka w Teatrze Polskim widać już było w pierwszym sezonie. Kazimierz Dejmek rozpoczął sezon 1981/1982 na scenie głównej dwoma przedstawieniami w swojej reżyserii: prapremierą Ambasadora Sławomira Mrożka (22 października 1981) i przedstawieniem Uciechy staropolskie lepsze i pożyteczniejsze aniżeli z Bacchusem i Wenerą „muzyką, śpiewem i tańcem okraszone (3 XII 1981) oraz dwoma jeszcze prapremierami na Scenie Kameralnej w reżyserii Jerzego Rakowieckiego (Chamsin Marka Hłaski, 29 października 1981) i Jana Bratkowskiego (Ołtarz wzniesiony sobie Ireneusza Iredyńskiego, 19 listopada 1981).

W dramacie Ireneusza Iredyńskiego Jan Englert zagrał pierwszą rolę po powrocie do Teatru Polskiego i pierwszą w Teatrze Polskim pod dyrekcją Kazimierza Dejmka, choć jeszcze nie w jego reżyserii, a pod kierunkiem Jana Bratkowskiego, ale już ważną dla jego sztuki aktorskiej, zwracającą uwagę publiczności i dobrze ocenioną przez krytykę.

Praca została jednak przerwana 13 grudnia wprowadzeniem stanu wojennego. Teatr wznowił działalność 23 stycznia 1982 roku. Ale stan wojenny zniszczył program artystyczny teatru a zwłaszcza program repertuarowy (cenzura zdjęła Ambasadora Mrożka i Ołtarz wzniesiony sobie Iredyńskiego, narzuciła nowe ograniczenia), wprowadził w zespole konflikty wewnętrzne, atmosferę rozczarowania, zmęczenia, apatii. Po wznowieniu działalności na scenie głównej zagrano Sto rąk, sto sztyletów Jerzego Żurka w reżyserii Jerzego Krasowskiego (25 lutego 1982) oraz dwa tytuły w reżyserii Kazimierza Dejmka: Vatzlava Sławomira Mrożka (1 kwietnia 1982) i Wyzwolenie Stanisława Wyspiańskiego (15 lipca 1982). W obu przedstawieniach reżyserowanych przez Kazimierza Dejmka Jan Englert zagrał główne role – tytułową w Vatzlavie i Konrada w Wyzwoleniu.

Dla charakterystyki dyrekcji Kazimierza Dejmka trzeba dodać, że na Scenie Kameralnej wystawiono Wesołego powszedniego dnia Wojciecha Młynarskiego (18 marca 1982, reżyseria Tadeusza Wiśniewskiego) i Żegnaj, Judaszu Ireneusza Iredyńskiego (20 maja 1982, reżyseria Jana Bratkowskiego). A w repertuarze dogrywanym na obu scenach było dwanaście pozycji z repertuaru polskiego i obcego – sześć klasycznych (Henryk VI na łowach Wojciecha Bogusławskiego, Pan Tadeusz Adama Mickiewicza, Pan Geldhab Aleksandra Fredry, Celestyna Rojasa, Ożenek Mikołaja Gogola, Profesja pani Warren George Bernarda Shawa) i sześć współczesnych (Klik-Klak Jarosława Abramowa, Na szkle malowane Ernesta Brylla i Katarzyny Gaertner, Dacza Ireneusza Iredyńskiego, Gorzkie żale w stróżówce Istvana Csurki, Karnawał Miklosa Hubaya, Wspomnienie Johna Murrela).

Po pierwszych rolach w dramatach dwóch najwybitniejszych dramatopisarzy współczesnych Ireneusza Iredyńskiego (Piotr M. – Ołtarz wzniesiony sobie) i Sławomira Mrożka (rola tytułowa w Vatzlavie) zjawił się inny dramat rozrachunkowy napisany przez Janusza Krasińskiego wg powieści Jerzego Krzysztonia Obłęd (reżyseria Jerzego Rakowieckiego, 24 marca 1983). Do Mrożka, po pierwszym zetknięciu się z jego dramatem w Teatrze Współczesnym (Karlos/Carlos w Krawcu) i po Vatzlavie w Teatrze Polskim Jan Englert powróci jeszcze w Teatrze Polskim trzy razy, zawsze pod kierunkiem Kazimierza Dejmka jako reżysera: w Letnim dniu (Nieud, 12 kwietnia1984), Kontrakcie (Moris, 15 maja 1985) i Portrecie (Bartodziej, 14 listopada 1987).

A dopiero niemal dekadę później można odnotować jego role w dramatach dwóch najwybitniejszych dramatopisarzy polskich pierwszej połowy XX w. – Witolda Gombrowicza na scenie Teatru Polskiego (Henryk w Ślubie w reżyserii Tadeusza Minca, 9 marca 1991) oraz Stanisława Ignacego Witkiewicza w Teatrze Powszechnym w Warszawie (Kalikst Bałandaszek w Onych w reżyserii Rudolfa Zioło, 28 listopada 1992).

Towarzyszyły im role w dziełach klasycznych – polskiego i światowego repertuaru, przede wszystkim w dramatach Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Kazimierza Dejmka – wymieniany już Konrad w Wyzwoleniu (15 lipca 1982) i Pan Młody w Weselu (12 lipca 1984), w komediach Aleksandra Fredry w reżyserii Andrzeja Łapickiego – Gustaw w Ślubach panieńskich (20 grudnia 1984) oraz role Szekspirowskie, obie w reżyserii Macieja Prusa – Ryszard III (9 października 1993) i Marek Antoniusz w Juliuszu Cezarze (20 czerwca 1996).

W repertuarze Teatru Polskiego za dyrekcji Kazimierza Dejmka Jan Englert zagrał jeszcze dwie role w sztukach inscenizowanych przez Krzysztofa Pankiewicza: Łukasza w Apage satanas Fermina Cabala (22 kwietnia 1993) i Markiza w Truciźnie teatru Rodolfa Sireny (22 kwietnia 1993).

Już po pierwszym sezonie w Teatrze Polskim Almanach Sceny Polskiej za sezon 1981/82 pod redakcją Andrzeja Kazimierza Wysińskiego odnotował w artykule wstępnym zatytułowanym Od redakcji: „Do najwybitniejszych ról sezonu zaliczył Jan Englert trzy swoje postaci: Konrada w Wyzwoleniu, Vatzlava w sztuce Mrożka i Piotra M. w sztuce Iredyńskiego Ołtarz wzniesiony sobie. Stał się w ten sposób czołowym wyrazicielem linii repertuarowej odnowionego Teatru Polskiego”.

Do ról wybierali Jana Englerta – co symptomatyczne – mistrzowie inscenizacji w określonym repertuarze: do Wyspiańskiego – Kazimierz Dejmek, do Szekspira – Maciej Prus, do Fredry – Andrzej Łapicki. Bo do reżyserów Jan Englert miał szczęście. Dzięki temu zapewne został wreszcie należycie doceniony nie tylko przez publiczność, ale także przez recenzentów i krytyków. Choć, jeśli patrzeć na jego role i dokonania w Teatrze Polskim poprzez oceny recenzenckie, jeszcze – proporcjonalnie do wagi przedstawień, które swoimi postaciami współtworzył – nie dość docenione.

Okres pracy w Teatrze Współczesnym był może najbardziej udany, ale w Teatrze Polskim – może

najbardziej szczęśliwy. W bliskości Mistrza.

Jan Englert nie raz zastanawiał się nad osobowością Kazimierza Dejmka jako reżysera i dyrektora oraz cechami, którymi fascynował aktorów i otoczenie, skoro: „Był to człowiek w gruncie rzeczy oschły, bezkompromisowy, dla wielu aktorów, pozornie pozbawiony serdeczności, a aktorzy chcieli być jego uczniami, nosili tarczę, przypiętą na ramieniu z napisem: Teatr Polski. Co powodowało nami, że potrafiliśmy przyjąć nieprzyjemne, często w brutalnej formie wypowiadane uwagi? Nie tylko je przyjmowaliśmy, ale brakowało nam ich. Wiedziałem, że jak nie dostaję złej uwagi, to coś jest niedobrze, że źle wykonuję rolę. (…)”.

Jan Englert uważał, że jedną z przyczyn jest silna w środowisku teatralnym potrzeba autorytetu: „Sądzę, że w większości aktorów istnieje potrzeba silnego autorytetu, nawet kosztem upokorzeń, obnażania własnych słabości, a może właśnie po to, by tych słabości w sobie poszukać (…)”.

Dalej – chęć obcowania z prawdziwym i krytycznym artyzmem teatralnym: „Fascynacja polegająca chyba na zetknięciu się z prawdziwym, niefałszowanym artystą teatralnym: z pełną wiedzą i umiejętnością spojrzenia na siebie samego i na swoją pracę z pewnym dystansem, co jest niesłychanie ważne, bo to bardzo rzadka cecha”.

I dodawał do charakterystyki „absolutny słuch na aktora” i „nieprawdopodobny szacunek dla literatury”: „Otóż Dejmek miał absolutny słuch na aktora. I takie coś, co byłych aktorów, a potem reżyserów rzadko cechuje, a mianowicie nieprawdopodobny szacunek dla literatury. Dejmek niebywale dużo czytał, co nie wszystkim aktorom i reżyserom się zdarza, zawsze był obłożony książkami”.

Dejmkowski „absolutny słuch na aktora” egzemplifikował jego uwagami do swojej roli Konrada w Wyzwoleniu: „W trakcie prób nad Wyzwoleniem Dejmek, kiedy bardzo mi dobrze szły próby, powiedział: „Wie Pan, jaki jest Pański problem jako aktora?” Byłem siedemnaście lat na scenie i byłem znanym aktorem. „Otóż ja Panu powiem, dlaczego Panu nie wierzę, jak Pan gra cierpienie. Bo Panu to wszystko idzie ładnie od wątroby, głowa, serce – wszystko cierpi, natomiast Pan jest sportowiec i Pan chodzi na tak silnych nogach, że ja kompletnie nie wierzę w Pańskie cierpienie, Pan jest silnym człowiekiem”. To była niesłychana uwaga, która nagle otworzyła mi nowe możliwości mojego działania na scenie. Skróciłem krok, zacząłem lekko stawiać stopy do środka, inna fraza nagle mi się ułożyła, inaczej to cierpienie, które nosiłem w sobie, zaczęło działać na zewnątrz. Otóż Dejmek miał absolutny słuch na aktora”.

Jan Englert po raz drugi był w Teatrze Polskim przez piętnaście sezonów (1981/19821995/1996), zagrał wówczas piętnaście ról, z tego w ostatnich latach (od roku 1993) tylko jedną – Marka Antoniusza w Juliuszu Cezarze Williama Szekspira w reżyserii Macieja Prusa (26 czerwca 1996). Ostatnie trzy lata były bowiem zakłócone faktem, że Kazimierz Dejmek po nominacji na Ministra Kultury i Sztuki (26 października 1993, pełnił funkcję do rezygnacji w marcu 1996) zarządzał Teatrem Polskim z oddalenia – z urlopu bezpłatnego.

W czasie pracy w Teatrze Polskim Jan Englert pokazał także na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego dwa przedstawienia dyplomowe opracowane ze studentami Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie – Matkę (26 stycznia 1984) oraz Bezimienne dzieło (12 grudnia 1987) Stanisława Ignacego Witkiewicza (12 grudnia 1987), wyreżyserował w Teatrze Polskim Kordiana Juliusza Słowackiego (12 marca 1987), Onych [Oni] Stanisława Ignacego Witkiewicza (16 marca 1989) i Fotel na biegunach Jean Claude Brisvillle’a (1994) oraz Zmowę świętoszków Bułhakowa w Teatrze Powszechnym w Warszawie (20 stycznia 1996). Równocześnie pracował poza teatrem macierzystym i jako reżyser, i jako aktor – w innych teatrach, radiu i filmie, a szczególnie intensywnie w telewizji.

Reżyserowaniem zaczął interesować się już w latach siedemdziesiątych. Najpierw reżyserował własne recitale poetyckie wg Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i Kwiatów polskich Juliana Tuwima (od roku 1970). Potem reżyserował przedstawienia w Teatrze TVP (od 1977) i w Polskim Radiu, w teatrach stacjonarnych (od 1978) i na scenie szkolnej w PWST (od 1984), z czasem jakby we własnym teatrze inscenizował przedstawienia impresaryjne (od roku 1990, m.in. wg Pana Tadeusza Adama Mickiewicza).

W teatrze reżyserował zazwyczaj na scenach macierzystych (w Teatrze Polskim za dyrekcji Kazimierza Dejmka, od 1984; w Teatrze Narodowym za dyrekcji Jerzego Grzegorzewskiego, od 2000; za dyrekcji własnej, od 2003) oraz w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie (od 1984 – przedstawienia warsztatowe – dyplomowe ze studentami IV roku Wydziału Aktorskiego). Natomiast gościnnie jako reżyser udzielał się sporadycznie – po wcześniejszej reżyserii w Teatrze Ochoty w Warszawie pod dyrekcją Jana i Haliny Machulskich (Nora Henryka Ibsena, 28 stycznia 1978), reżyserował tylko w Teatrze Powszechnym w Warszawie Zmowę świętoszków Michaiła Bułhakowa (20 I 1996) i w Teatrze Polskim we Wrocławiu (Ostatnie kwadry Bordona Furio, 17 grudnia 1997), a potem jeszcze Intrygę Jaime Salom w Teatrze Kamienica (2015) i Oszustów Michael Jacobs w Teatrze Polonia (2020). Częściej przygotowywał przedstawienia na Scenie Szkolne – tylko za „pobytu” w Teatrze Polskim wyreżyserował pięć przedstawień: Czyste szaleństwo (4 października 1987), Fredraszki (24 października 1990), Pelikana Augusta Strindberga (23 i 24 listopada 1991), Kurkę wodną Stanisława Ignacego Witkiewicza (17 i 18 lutego 1992), Zabawę z ogniem Augusta Strindberga (24 marca 1996).

Najwięcej przedstawień w tych latach zrealizował w Teatrze TVP, m.in. Irydiona Zygmunta Krasińskiego (1982), Hamleta Williama Szekspira (1985), Czajkę Antoniego Czechowa (1986), Bezimienne dzieło Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego (1988), Księżyc świeci nieszczęśliwym Eugene O‘Neilla (1988), Kontrakt (1989), Vatzlav (1989), Portret (1990) Sławomira Mrożka, Monologi romantyczne (1991), Pelikana Augusta Strindberga (1992), Kurkę wodną Stanisława Ignacego Witkiewicza (1993), Miesiąc na wsi Iwana Turgieniewa (1993), Fotel na biegunach Jean Claude Brisville’a, (1994), Kordiana Juliusza Słowackiego (1994), Iwanowa Antoniego Czechowa (1995), Miłość i gniew Eugene Osborne’a (1995), Mirandolinę Carla Goldoniego (1995), Tańczyłem (1996).

Przez cały czas występował też poza teatrami macierzystymi jako aktor. Wiele ról zagrał w Teatrze TVP i w serialach, w Polskim Radiu i Polskim Filmie. A także w przedstawieniach impresaryjnych („Zespół Pana Tadeusza” trzy role: Hrabiego, Sędziego, Narratora w Panu Tadeuszu wg Adama Mickiewicza, premiera przed objazdem po Polsce i występami zagranicznymi odbyła się 15 stycznia 1990, na scenie Teatru Wybrzeże w Gdańsku) oraz gościnnie w innych teatrach – Jerzego

w sztuce Zdrada Harolda Pintera zagrał w Teatrze „Scena Prezentacje” (23 marca 1991, w reżyserii Rudolfa Zioło), Kaliksta Bałandaszka w dramacie Stanisława Ignacego Witkiewicza Oni w Teatrze Powszechnym w Warszawie w reżyserii Rudolfa Zioło (28 listopada 1992).

Zestawienie to wskazuje na niesłychanie pracowite lata 1980-1996. Na wielu polach – role, reżyserie, praca pedagogiczna. Niemal nie chce się wierzyć, że ten dorobek dziesięciolecia to praca jednego człowieka.

Od sezonu 1996/1997 Jan Englert odszedł z Teatru Polskiego. Z zamiarem odejścia nosił się znacznie wcześniej, co najmniej od roku 1991, wciąż zatrzymywany przez Kazimierza Dejmka. Ostatecznie odszedł po sezonie 1995/1996, niemal w ślad za Kazimierzem Dejmkiem, który został Ministrem Kultury i i Sztuki. Przez dwa ostatnie sezony 1994/1995 i 1995/1996 Jan Englert występował w repertuarze dogrywanym a zagrał tylko w dwóch premierach: Oswalda w Fotelu na biegunach Jean Claude Brisville’a we własnej reżyserii i Marka Antoniusza w Juliuszu Cezarze Williama Szekspira w reżyserii Macieja Prusa (26 czerwca 1996). Od sezonu 1996/1997 zaangażował się do Teatru Narodowego pod artystyczną dyrekcją Jerzego Grzegorzewskiego.

Kazimierz Dejmek, zostawszy Ministrem Kultury i Sztuki i mając w planie odejście z Teatru Polskiego, kilka razy namawiał Jana Englerta na objęcia dyrekcji Teatru Polskiego. Ale namawiał bezskutecznie. Jan Englert wspominał te rozmowy w przemówieniu Mistrz, wygłoszonym 17 maja 2004 roku w Centrum Konferencyjnym Uniwersytetu Łódzkiego w Łodzi podczas Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Teatr Kazimierza Dejmka, zorganizowanej w dniach 17 i 18 maja 2004 roku w czasie obchodów nazwanych: Dejmek między pamięcią a historią w osiemdziesięciolecie urodzin (Warszawa-Radziejowice-Łódź). Tekst był drukowany kilkakrotnie, m.in. w „Teatrze” oraz w wydawnictwach poświęconych Kazimierzowi Dejmkowi, jak książka Teatr Kazimierza Dejmka, pod redakcją Anny KuligowskiejKorzeniewskiej (Łódź 2010, s. 29-33; znalazł się tu także na s. 487-488 inny tekst Jana Englerta o Kazimierzu Dejmku i podobnym tytule Był moim Mistrzem, przedrukowany z pisma „Tygiel Kultury” 2008 nr 1-3).

W roku 2004 i 2010 był już w drodze przez Teatr Narodowy jako aktor i dyrektor.

Bożena Frankowska

[Na zdj: Zdzisław Mrożewski i Jan Englert w spektaklu „Kontrakt”, 1986, Teatr Polski, fot.: Leon Myszkowski/Instytut Teatralny]

Leave a Reply