Przejdź do treści

100 × 100. ARTYŚCI I WYDARZENIA: 100 RAZY TEATR POLSKI NA STULECIE POLSKI ODRODZONEJ I NIEPODLEGŁEJ (63)

25 marca 1960

KARTOTEKĘ TADEUSZA RÓŻEWICZA UWAŻAM (…) ZA NAJLEPSZĄ POLSKĄ SZTUKĘ WSPÓŁCZESNĄ”, „DZIEŁO JEDNO Z NAJDONIOŚLEJSZYCH W LITERATURZE DRUGIEJ POŁOWY TEGO STULECIA”

Pierwsze określenie „Kartoteki” należy do Konrada Swinarskiego, najwybitniejszego inscenizatora i reżysera polskiego II połowy XX wieku („Literatura” 1973, nr 40), drugie – do jednego z najświetniejszych krytyków teatralnych tego czasu, z przedmowy „Od „Kartoteki” do „Pułapki” do pierwszego tomu dramatów Tadeusza Różewicza wydanych przez Wydawnictwo Literackie w Krakowie (1988) pt. „Teatr” – w ramach pełnego wydania dzieł poety. Wcześniej Józef Kelera był autorem przedmowy do pierwszego wydania „Kartoteki” przez Ossolineum we Wrocławiu (1973 – pełnego w stosunku do ocenzurowanego pierwodruku w „Dialogu” 1960 nr 2).

Kartoteka” była debiutem scenicznym Tadeusza Różewicza, znanego już poety i prozaika. Prapremiera odbyła się 25 marca 1960 roku w warszawskim Teatrze Dramatycznym (od kilku lat specjalizującym się w inscenizacjach dramaturgii współczesnej – polskiej i obcej), w reżyserii Wandy Laskowskiej, scenografii Jana Kosińskiego i kostiumach Zofii Pietrusińskiej. Z udziałem takich aktorów jak m.in.: Wanda Łuczycka, Janina Traczykówna, Lucyna Winnicka, Henryk Bąk, Feliks Chmurkowski, Józef Duriasz, Bolesław Płotnicki, Witold Skaruch, z Józefem Parą w roli

głównej: Bohatera.

Tadeusz Różewicz był już wówczas znanym pisarzem, poetą i prozaikiem (mającym za sobą nawet także pierwsze – młodzieńcze próby dramatopisarskie, jak „Nędznicy”, ok. 1936 roku, pierwodruk w pisemku domowym, przedruk po latach w „Notatniku Teatralnym” 1991 nr 2). Debiutował w roku 1938 wierszem „Modlitwa” drukowanym w

miesięczniku Sodalicji Mariańskiej „Pod znakiem Maryi”. Podczas wojny i okupacji ogłaszał wiersze i prozę w pismach konspiracyjnych („Echa leśne”, 1944, przedruk Warszawa 1985, z posłowiem T. Jodełki-Burzeckiego), a po wojnie od roku 1946 utwory satyryczne, wiersze, poematy, reportaże, opowiadania, humoreski w różnych wydawnictwach i pismach, jak m.in.: „Odrodzenie”, „Pokolenie”, „Szpilki”, „Twórczość”, „Nowa Kultura”, „Życie Literackie”, „Przegląd Kulturalny”, „Odra”.

W podobnym tonie jak Józef Kelera czy Konrad Swinarski o „Kartotece” i jej prapremierze oraz o „teatrze Tadeusza Różewicza” zawartym w jego tekstach dramatycznych pisało wielu innych krytyków i ludzi teatru, m.in. Andrzej Kijowski („Kartoteka” czyli nieporozumienia w sprawie autobiografii”, „Przegląd Kulturalny” 1960 nr 18), Jan Kott („Bardzo polska „Kartoteka”, „Dialog” 1960 nr 5), Julian Rogoziński

( „Dzienniki liryczne”, „Nowa Kultura” 1960 nr 37, przedruk w: „Preteksty”, Warszawa 1985), Bogdan Wojdowski („Odmowa zaufania”, „Współczesność” 1960 nr 15, przedruk w: „Mit Szigalewa”, Warszawa 1982), Zbigniew Żabicki („Życie przeciwko mitom”, „Nowa Kultura” 1961 nr 51).

Ale tylko Bogdan Wojdowski – niezależnie od aplauzu widzów i krytyki – dostrzegł niepełne zrozumienie spraw wyłożonych przez Tadeusza Różewicza w „Kartotece”: „Nie sądzę, aby teatr nasz dojrzał do Różewicza. Świadczy o tym prapremiera „Kartoteki” w

Dramatycznym, gdzie przedstawiono bardzo piękny spektakl, z którego Różewicz wyparował. Był to Różewicz zabawny, i tylko. Za to ostudzony, pozbawiony gwałtowności i siły poezji” (Bogdan Wojdowski, „Odmowa zaufania”, w: „Mit Szigalewa”, s. 226).

Jan Kott swoją recenzję z prapremiery „Kartoteki” zatytułował znacząco, uznając przede wszystkim za krytyczną ocen postaw i postępowania Polaków: „Bardzo polska „Kartoteka”. We wstępie „Od autora” do tomu recenzji „Miarka za miarkę”, zawierającego jej przedruk, zwierzał się czytelnikom: „Myślę, że dramaturgia po Dürrenmatcie i po Ionesco, po Becketcie i po Genecie przeskoczyła pewien próg, po którym powrót do teatru-zwierciadła obyczajów na długo będzie niemożliwy” (Warszawa 1962, s. 13). I pisał w recenzji:

Naprzód jest to kartoteka cudzych pomysłów, sposobów, środków i chwytów, całego instrumentarium nowego teatru i anty-teatru. Z Becketta, z Ionesco, z Thorntona Wildera, z Gombrowicza. (…). Ale te wszystkie pomysły, środki i sposoby tamtym do czegoś służyły, była w nich metoda i filozofia. (…).

Różewicz dokonał bardzo dziwnego zabiegu: wszystko wziął i wszystko zamienił na coś zupełnie innego; uniwersalizm na partykularyzm, okrucieństwo na sentymentalizm, nowoczesność, pół-nowoczesność, ćwierć-nowoczesność, nad-nowoczesność na polski tradycyjny dramat. Taki bliski, taki czuły, taki znajomy. Bohater leży na łóżku, łóżko stoi na środku, za łóżkiem jest drewniany parkan (…).Ten parkan stoi od wojny na rogu

Marszałkowskiej i Alei Jerozolimskich. Bohater nazywa się Heniek i Wiktor, Zbysio i Piotruś, mógłby się jeszcze nazywać Franek, Stasiek i Janek. Ma wszystkie polskie imiona, ale tylko polskie. Ma lat cztery, osiem, szesnaście i trzydzieści pięć, ale miał lat dwadzieścia, kiedy skończyła się wojna i wyszedł z obozu. Potem klaskał, trochę pracował, trochę się ideologizował. Teraz jest zmęczony i położył się do łóżka.

Bohater leży i przeżywa swój tragizm. (…).

Dla mnie ten tragizm bohatera w pozycji leżącej jest przede wszystkim bardzo polski. Bohater leży, jest zmęczony i pusty. Wszyscy go namawiają, żeby co zrobił. A on nic, leży i martwi się. (…).

Bohater ma na imię Piotruś, Jurek, Wacek, Tadek. Brak mu jednego imienia: Konrad. Bo to naprawdę jest Konrad, tylko zmieniły się maski. (…).Wyspiański gniewa się na Mickiewicza, że jego Poezja utrupia Naród; Różewicz wyśmiewa Wyspiańskiego, że jego Poezja utrupia Naród; Różewicz wyśmiewa Wyspiańskiego, że czwarty wieszcz, a dalej bełkot. (…).

To nie są żarty. Różewicz napisał naprawdę tradycyjny narodowy dramat. Konrad i społeczeństwo, Konrad i Polska, Konrad i świat. Konrad dalej czeka na Wielką Ideę. (…) Może ten nowy Konrad ma rację, że leży; może naokoło są tylko kukły i kadłubki, alienacje, frustracje, wielkie szydzące gęby, monologi i dialogi radiowe, puszczone patefony (…) i nosorożce? (…)

Bohater Różewicza jest miły, uroczy, pełen wdzięku. Jest naiwny i szlachetny. Jest przede wszystkim liryczny. Postaci Becketta, Ionesco, Wildera nie są szlachetne i nie są liryczne. Bohater Różewicza jest bardzo polski i bardzo autentyczny. (…)

Bo w tej „Kartotece” tylko pozornie wszystko jest cudze. Naprawdę wszystko jest jego własne różewiczowskie. Bohater liryczny, porażenie wojną, dziecinność gorzka, przerażająca i czuła, nawet dykcja, nawet tok zdania (…) Język Różewicza ma swój wewnętrzny dramatyzm, własną strefę wrażliwości, własne obsesje. (…).

Bohater, Polska, wszystkie lata po wojnie. Bohater ma lat pięć, dwadzieścia pięć, czterdzieści. Konwencje „Kartoteki” przyjmujemy z miejsca. Od pierwszej sceny, bez żadnego oporu wyobraźni. (…) Różewicz ma rację. To nie są pozbierane chwyty. I pomysły Becketta, Ionesco i wielu innych. To jest tylko współczesny alfabet. Można nim pisać bardzo różne rzeczy. Różewicz pokazał, że tym alfabetem można także

pisać polskie, narodowe, sentymentalne dramaty. (…) Wanda Laskowska czyta ten alfabet wspaniale, czuje nową poetykę gatunku. I umie tak poprowadzić aktorów, że właśnie w tym gatunku grają najnaturalniej. I tak lekko. Ani operetka, ani estrada, ani kabaret, ani Teatr Polski. Ani udziwnienia, ani przeżywania. Wszyscy świetni: Para, Traczykówna,

Płotnicki, Jaworski, i przede wszystkim Łuczycka. Powinienem przepisać cały afisz” (s. 297-301).

Po 15 latach od prapremiery „Kartoteki” Marta Fik, uczennica Jana Kotta z Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, podkreślała aktualność „Kartoteki” – w tematyce i w poszukiwaniach estetyki dramatycznej i teatralnej:

Kiedy w roku 1958 pisał Różewicz – bez myśli o scenie, jak powiada – swą „Kartotekę”, jego stosunek „do teatru współczesnego był bezkompromisowy”. Zapewne nie tylko do teatru polskiego, skoro wspomina, że nawet Beckett zdał mu się za mało radykalny, gdy szło o „rozkład” bohaterów i akcji. Ale kiedy w roku 1960 weszła „Kartoteka” na scenę traktowało się ją przede wszystkim jako obrachunek z całkiem konkretnym typem teatru i dramatu: tym, który wykształciły lata pięćdziesiąte.

W „Kartotece” – co opisano już po tysiąckroć – zawarte są w dojrzałej postaci wszystkie zasadnicze cechy Różewiczowskiej dramaturgii. Rwąca się „akcja, będąca zresztą zaledwie pretekstem. Bohater o wielu wcieleniach. Pokój „jakby” ulica, natłok postaci związanych i niezwiązanych z akcją, miejsce na improwizację, bliską nawet happenningowi. Środki nowe, przynajmniej dla ówczesnego polskiego teatru oficjalnego (bo robili podobne rzeczy wcześniej młodzi, a propozycje Mirona Białoszewskiego

szły jeszcze dalej). Co więcej – integralnie związane – z problematyką utworu, jedynego w twórczości Różewicza, z którego nie dałoby się wyciąć żadnego większego fragmentu bez zburzenia całości. „Kartotekę” określił autor jako „sztukę realistyczną i współczesną”, używając zresztą chętniej terminu „opowiadanie”. Była to w istocie rzecz współczesna,

jeśli pod tym nieprecyzyjnym pojęciem rozumieć – niezwykłą wręcz wrażliwość na

panujące nastroje.

Niewiele bowiem było w polskiej literaturze dramatycznej powojennego

trzydziestolecia utworów, które w tak bezbłędny sposób umiały wyrazić niepokoje pokolenia. Dlatego zapewne nowatorska wówczas forma utworu stała się zaskoczeniem o wiele mniejszym niż można by tego oczekiwać. Jakby czekano na nią właśnie: nie szokowała, zdała się naturalną. Tego sukcesu nie powtórzył Różewicz już nigdy. Jeśli bowiem cele poety, inscenizatorów i świadomego odbiorcy były kiedykolwiek wspólne to

właśnie wówczas, gdy dla zastanego, obcego mu teatru, radykalny w swym buncie pisarz przekształcał „ważny dla siebie czysto literacki tekst w tekst dla reżysera”. Może dlatego, że bunt ten wynikał z przyczyn dla widowni zrozumiałych i wyrażał sprawy bardziej – mimo wszystko – sprecyzowane niż potrzeba walki z wszystkim „w ogóle”. (…)

Wszystkie sztuki Różewicza są w zasadzie mniej lub bardziej konsekwentnymi próbami wykształcenia estetyki najbardziej, jego zdaniem, „poręcznej” dla oddania cech współczesnego świata (cywilizacji, ideologii, kultury, etc., etc.). Zanegowanie dawnego „bohatera” i „akcji” oraz wszelkie dalsze konsekwencje tego aktu, wyrażają nie tylko „chaos i rozbicie” otaczającej nas rzeczywistości, lecz są także próbą konstruowania pewnych modelowych sytuacji, w jakich znalazł się (zdaniem poety) Człowiek i Ludzkość” (…).

Chociaż należy Różewicz do autorów grywanych przez teatry coraz częściej i chętniej, pośród licznych realizacji jego utworów zaledwie kilka zasługuje na baczniejszą uwagę. Tylko trzy stały się wydarzeniami: „Kartoteka”, Laskowskiej i Kosińskiego w Warszawie oraz „Moja córeczka” i „Stara kobieta” Jarockiego i Krakowskiego w Krakowie i Wrocławiu. Żadna nie szła wiernie za autorską wizją inscenizacyjną, mimo iż wizja ta

ma dla Różewicza nie mniejsze – a czasem większe – znaczenie niż dialog” (s. 5-6 i 13 wg Marta Fik, „Teatr Tadeusza Różewicza”, „Pamiętnik Teatralny” 1974 z. 1, s. 3-16).

A z kolei Jan Kłossowicz, także uczeń Jana Kotta z Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, w szkicu „Przykład Różewicza” (druk w: „Teatr stary i nowy”, Warszawa 1978, s.79-107) przypominał dokładnie scenerię prapremierowego przedstawienia „Kartoteki”:

Teatr Różewicza nie jest teatrem słów i pojęć, jest, podobnie jak teatr Becketta, teatrem s y t u a c j i. Sytuacji określonych pod względem egzystencjalnym, ale także, i to różni go od autora „Końcówki” – pod względem społecznym, a nawet psychologicznym i obyczajowym.

Dlatego tak ważna jest w jego teatrze sceneria. Sceneria, opisana w didaskaliach osadzających dialog w miejscu, w którym ma on być wypowiedziany. Dopiero na precyzyjnie przygotowanym scenicznym terenie pozwala sobie Różewicz na puszczenie wodzów wymowie (…).

W „Kartotece” Różewicz tak opisuje scenerię: „Bohaterem sztuki jest człowiek bez określonego dokładniej wieku, zajęcia i wyglądu (…). Miejsce jest jedno. Dekoracja jedna (…). Wszystkie przedmioty i meble prawdziwe. Ich rozmiary są trochę większe od normalnych. Zwykły, przeciętny pokój. Stół. Etażerka z książkami. Dwa krzesła. Zlew itd. Łóżko na wysokich nóżkach. W pokoju nie ma okna. W ścianach naprzeciwległych są drzwi, jedne i drugie drzwi są stale otwarte. Łóżko stoi pod ścianą. Przez cały czas w pokoju światło jest jednakowe. Dzienne „jarzeniowe”, mocne światło. (…).

Ludzie występują w swoich codziennych, zwykłych ubraniach. Nie wolno ich stroić w żadne efektowne kostiumy, kolorowe szmatki i tym podobne akcesoria. Oprawa plastyczna jest tu bez znaczenia” (…).

Na bardzo udanej prapremierze „Kartoteki” w 1959 roku [powinno być 1960] w reżyserii Wandy Laskowskiej i z dekoracjami Jana Kosińskiego wszystko prawie było inaczej. Horyzont, stanowiła ogromna kopia fragmentu obrazu Chagalla „Ja i wioska”, na scenie stały wielkie, ale nie większe od normalnie spotykanych, ohydne szafy. Obok łóżka – uliczna latarnia „jarzeniówka”, za nią typowy warszawski płot z roku 1959, oklejony plakatami, a dalej – kawiarniany stolik pod wielkim kolorowym parasolem. Niektóre kostiumy składały się z kolorowych szmatek. Chór staruszków stanowili młodzi ludzie, noszący wielkie okulary i chusteczki z frędzelkami zawiązanymi na głowach”.

Kartoteka” Tadeusza Różewicza w latach 1960-2001 była drukowana 20 razy (1960 – pierwodruk w „Dialogu”, 1961-1994: 6 przedruków w wydaniach zbiorowych, 1973-1995: 8 wydań osobnych, 1976-1995: 4 przedruki w antologiach). Także inne jego dramaty, jak m.in. „Na czworakach”, „Stara kobieta wysiaduje”, „Białe małżeństwo” , „Do piachu”, pozostające w stałym repertuarze polskich teatrów, były często drukowane oraz tłumaczone, grane i wydawane w wielu krajach za granicą. A sam Tadeusz Różewicz, oprócz poezji i prozy, publikował swoje dramaty w czasopismach (głównie w „Dialogu”) i zbiorach, poczynając od „Nic w płaszczu Prospera” (1963, poezje i dramaty), „Utwory dramatyczne” (1966), „Teatr niekonsekwencji” (1970 w Warszawie – PIW 1979 we Wrocławiu – Ossolineum), „Sztuki teatralne” (1972), „Białe małżeństwo” i inne utwory sceniczne” (1975).

W roku 1988 Wydawnictwo Literackie zebrało 20 dramatów w dwóch tomach pt. „Teatr” (wyboru dokonał autor, wstęp napisał Józef Kelera): „Kartoteka”, „Grupa Laokoona”, „Świadkowie albo nasza mała stabilizacja”, „Śmieszny staruszek”, „Spaghetti i miecz”, „Pogrzeb po polsku”, „Wyszedł z domu”,„Akt przerywany”, „Teatr niekonsekwencji”, „Dzidzibobo, czyli miłość romantyczna czeka już pod drzwiami”, „Sobowtór”, „Dramat rozbieżny”, „Czego przybywa, czego ubywa”, „Stara kobieta wysiaduje”, „Na czworakach”, „Białe małżeństwo”, „Głos Anonima”, „Do piachu…”, „Odejście Głodomora”, „Pułapka”.

Czas późniejszy dodał, wśród innych dramatów, m.in. „Kartotekę rozrzuconą” (druk „Dialog” 1994 nr 10, druk łączny „kartotek” w Wydawnictwie Literackim w Krakowie w 1997), która powstała w1992 roku z tekstu 10 otwartych prób prowadzonych przez Tadeusza Różewicza („debiut reżyserski”) w Teatrze Kameralnym, czyli na drugiej scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu (17 XI-2 XII 1992); następne realizacje w Polskim Radiu (1996, nagrodzona 1997 Grand Prix na Festiwalu Słuchowisk Polskiego Radia w Bolimowie) i w TVP (w 1998).

Kartotekę”, jak i inne dramaty Tadeusza Różewicza, wielokrotnie grano za granicą. Słownik biobibliograficzny„Współcześni polscy pisarze i badacze literatury” w haśle „Różewicz Tadeusz” (tom siódmy R – Sta, Warszawa 2001, s. 90-105) podaje przy „Kartotece” (s. 92) jej liczne przekłady (i wydania) na język angielski, bułgarski, chorwacki, czeski, duński, estoński, francuski, gruziński, hebrajski, hiszpański, holenderski, macedoński, niemiecki, rosyjski, słowacki, serbo-chorwacki, szwedzki,

węgierski, włoski.

Z dalszych dziejów, już nie teatralnych, a – szerzej – historycznych znaczące było wejście „Kartoteki” do lektur szkolnych, jak świadczy wydanie w Wydawnictwie Dolnośląskim we Wrocławiu (2006) – z zaznaczeniem „Lektura szkolna”. Zawiera ono, prócz tekstu dramatu – „Uzupełnienia”, a w nich „Posłowie” napisane przez Dobrochnę

Ratajczakową pt. „Kartoteka”, czyli problem dzieła otwartego” oraz „Wybór komentarzy, notę o „Kartotece rozrzuconej” [„Debiut reżyserski Tadeusza Różewicza”] i kalendarium” [za lata 1958-2005] zestawione przez Marię Dębicz.

Maria Dębicz wybrała ciekawe fragmenty m.in. z tekstów Tadeusza Różewicza („Teatr niekonsekwencji”, „Przyrost naturalny”), fragmenty recenzji Jana Kotta z prapremiery „Kartoteki”, urywki listu historyka literatury Kazimierza Wyki do Tadeusza Różewicza po obejrzeniu prapremiery w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Na niewielkiej ilości stron maleńkiego formatu znalazło się miejsce dla podstawowych faktów oraz kilku opinii o „Kartotece” do zapamiętania jak zdanie Profesora Kazimierza Wyki, który pisał do Tadeusza Różewicza po obejrzeniu przedstawienia: „Czytałem, nie wyobrażałem sobie na scenie – tymczasem radosne i świetne zaskoczenie. (… ) po prostu tekst okazał się „sceniczny”, (bez fabularności), żywy, trzymający w nieustannym napięciu, a zarazem jakoś różny od ogólnej tonacji Pana prozy i poezji. Nie wiem, jak to powiedzieć. Mimo wszystko okazał się bardziej ciepły (…) po prostu i całkiem po ludzku wzruszający. Mimo wszystko oznacza w mojej intencji pewną zasadniczą postawę nieróżną od Pana poezji, ale dzięki działaniu żywego człowieka na scenie dopiero z taką ostrością wypunktowaną. Jaką mianowicie? Ano, miazga ludzka, którą wszyscy zostaliśmy w naszej „epoce”. Skoro z ciał naszych zrobiono zbiorowe mięso to i z tzw. dusz powstał kawior, miazga, śrut. Imiona bohatera się wymieniają, lata się wymieniają, bardziej naukowo powiadając – nastąpiła generalna dezintegracja osobowości. Wszystko jest w koszu na śmieci, stamtąd nas wyjmują, tam kiedyś włożą. Cóż więcej? Publiczność reagowała doskonale, z pełnym zrozumieniem. (…)” (s. 77-78).

BIBLIOGRAFIA – m.in. także:

– „Tadeusz Różewicz”, hasło w: „Słownik biobibliograficzny „Współcześni polscy pisarze i badacze literatury”, Warszawa 2001 (tom siódmy R – Sta, s. 90 – 105);

– Jan Błoński, „Rozważania na czasie”, „Dialog” 1967 nr 4;

– Marta Piwińska „Różewicz, romantyzm, awangarda”, „Dialog” 1969 nr 7;

– Konstanty Puzyna, „Ostatni dramatopisarz”, „Polityka” 1970 nr 24.

Bożena Frankowska

Leave a Reply