Przejdź do treści

100 × 100. ARTYŚCI I WYDARZENIA: 100 RAZY TEATR POLSKI NA STULECIE POLSKI ODRODZONEJ I NIEPODLEGŁEJ (61)

23 grudnia 1958

NAJLEPSZE PRZEDSTAWIENIE W HISTORII LALKARSTWA ŚWIATOWEGO – OPINIA O PRZEDSTAWIENIU „O ZWYRTALE MUZYKANCIE” JANA WILKOWSKIEGO, ADAMA KILIANA I KRZYSZTOFA PENDERECKIEGO W TEATRZE „LALKA” W WARSZAWIE

„O Zwyrtale Muzykancie, czyli Jak się Góral dostał do Nieba” było jednym z najgłośniejszych przedstawień teatru lalek w Polsce, za granicą określone jako „najlepsze przedstawienie w historii lalkarstwa światowego” przez przedstawiciela lalkarstwa niemieckiego Harro Michaela Siegela, plastyka, inscenizatora i teoretyka lalkarskiego „teatru form”, pracownika Reichinstitut fur Puppenspiel (Lalkarskiego Instytutu Rzeszy) w Berlinie, a po II wojnie światowej – Werkkunstschule w Brunszwiku, gdzie organizował międzynarodowe przeglądy teatru lalek.

W Polsce przedstawienie uznano za „największe osiągnięcie inscenizacyjne polskiego teatru lalek”, „widowisko wielkie i niepowtarzalne, olśniewające siłą i celowością swojego kształtu” (Henryk Jurkowski), „lalkową wizję teatru monumentalnego” wg rozumienia tego terminu przez Leona Schillera” (Henryk Ryl), a adaptację utworów Kazimierza Przerwy-Tetmajera przez Jana Wilkowskiego nazwano „jednym z najwybitniejszych utworów powojennej dramaturgii lalkowej” (Jolanta Ewa Wiśniewska).

Była to sztuka w trzech aktach (z Prologiem i Epilogiem) opracowana przez Jana Wilkowskiego wg opowiadań Kazimierza Przerwy-Tetmajera, w inscenizacji i reżyserii Jana Wilkowskiego, z lalkami i dekoracjami Adama Kiliana, z muzyką Krzysztofa Pendereckiego wykonaną przez Zespół muzyczny pod kierownictwem Jerzego Dobrzańskiego. Po premierze uświetniała 31 stycznia 1959 roku uroczystości XV-lecia Teatru „Lalka”: „XV lat istnienia – X lat pracy w Kraju” jak głosił program wydany z tej okazji w opracowaniu Henryka Jurkowskiego) i sprawozdanie Henryka Ryla w „Teatrze Lalek” („XV-lecie „Lalki”, 1959 nr 7).

Teatr „Lalka” pod kierownictwem artystycznym Jana Wilkowskiego (od 1 lutego 1952, odwołany 31 X 1969 decyzją Wydziału Kultutry Rady Narodowej spowodowanej głównie zakazem cenzury o wystawieniu „Wicka Warszawiaka” wg Kornela Makuszyńskiego) był teatrem nawiązującym do tradycji założycielki teatru Janiny Kilian-Stanisławskiej i poszukującym własnego stylu – oryginalnego repertuaru i środków wyrazu dla przekazania dziecięcej i młodzieżowej widowni ważnych treści. Jan Wilkowski streszczał te treści w wypowiedzi (wartej poznania przez wszystkie osoby interesujące się teatrem dla dzieci): „O czym chcemy więc dziecku mówić? O urodzie ziemi, o okrucieństwie świata, o dobroci człowieka i o jego egoizmie, o potworności wojny, o nieustannym ścieraniu się dobra i zła, nie tylko w zmyślonej bajce, ale dookoła niego i w nim samym. I jeszcze o czymś. O pięknie sztuki, o jej urokach i tajemnicach” (Jan Wilkowski w artykule „Tylko dla dorosłych – o teatrze dla dzieci”, zamieszczonym w programie „Państwowego Teatru „Lalka” 1944-1959 – XV lat istnienia – X lat pracy w Kraju”, Warszawa 1959, s. 3).

Przedstawienie „O Zwyrtale Muzykancie”, w pełni zgodne z zamierzeniami wyrażonymi w imieniu artystów Teatru „Lalek” przez Jana Wilkowskiego, było entuzjastycznie oklaskiwane przez dzieci i młodzież, a zachwyciło także dorosłych, nie wspominając o krytykach i znawcach teatru lalek.

Henryk Jurkowski, historyk teatru lalek w Polsce i na świecie, a wówczas (od 1955) Naczelnik Sekcji Teatru Lalek w Zespole do Spraw Teatru Ministerstwa Kultury i Sztuki (pracownik MKiS 1952-1972), wielokrotnie pisał o tym przedstawieniu w czasopismach teatralnych („Teatr Lalek” 1958, nr 5, 1959, nr 7, 1960, nr 9, 1969 nr 1-4; „Kilka refleksji o polskim teatrze lalek”, „Teatr” 1974, nr 11), w „Almanachu Sceny Polskiej” pod redakcją Edwarda Csato (za sezon 1960-1961 i 1961-1962), w albumach i książkach poświęconych teatrowi lalek („Po piętnastu latach”, w albumie „Od szopki do teatru lalek” Jana Sztaudyngera, Henryka Jurkowskiego, Henryka Ryla, Łódź 1961). W „Almanachu Sceny Polskiej” za sezon 1961-1962 oceniał: „Jest to rzecz o góralach i świątkach, o Janosiku i złych panach. Wszystko, co tu się dzieje, dzieje się w imię ludzkiego szczęścia. A dzieje się również przy wykorzystaniu „teatru w teatrze”. Bohaterowie utworu to postacie malowanek, które ożywają w rytm góralskich piosenek Zwyrtały śpiewanych przez niego w Niebie. Takim to bohaterem jest Janosik, przedstawiony w sposób niezwykle dramatyczny. Uteatralnienie wydarzeń przeprowadzone jest bardzo konsekwentnie – bohaterowie piosenek bowiem poruszają się razem ze swoimi ramkami – w ich wnętrzu. Takie zastosowanie folkloru odkryło nowe jego walory, a jednocześnie wzbogaciło możliwości wypowiedzi teatru lalek. Uformował się także ostatecznie typ widowiska oparty na „ożywianiu” różnorodnych kompozycji plastycznych, złożonych z różnej wielkości rekwizytów i dekoracji. (…) Największe osiągnięcie inscenizacyjne polskiego teatru lalek (…) widowisko wielkie i niepowtarzalne, olśniewające siłą i celowością swojego kształtu. (…) Zwyrtałowa muzyka mimo pogodnego ludowego humoru (…) ma w sobie elementy Kasprowiczowskiego wadzenia się z Bogiem. Kryje romantyczny protest przeciwko obojętności Nieba na ludzkie sprawy” („Teatry lalek”, s. 86-87).

„Największe osiągnięcie inscenizacyjne polskiego i teatru lalek” – według zgodnej opinii artystów polskiego teatru (nie tylko lalkowego!) – sygnalizowała prasa codzienna (Irena Lubaszewska, „O Zwyrtale Muzykancie w teatrze „Lalka”, „Express Wieczorny” z 4 VI 1959), partyjna (Zofia Kwiecińska, „Góralska malowanka na scenie”, „Trybuna Ludu” z 2 lutego 1959), katolicka („Eksport kultury”, „Tygodnik Powszechny” 1959 z 5 IV), kulturalna (Maria Sten „O Zwyrtale”, „Polska” 1959 nr 6, s. 23-24), ludowa („Dziennik Ludowy”, z 31 VII 1961), zawiadamiając także o nagrodach, sukcesach, wojażach, wznowieniach, zaproszeniach na występy gościnne (Irena Lubaszewska „Zwyrtała” – królem polskich kukiełek”, „Express Wieczorny” 1960 z 31 V; Cz. Chruściński „Góral Zwyrtała odnosi sukcesy artystyczne we Włoszech”, „7 Dni”, 1961; A. Baszkowski, „Pomorze . Magazyn” 1968 z 15 X). Opisywali obszernie przedstawienie znawcy teatru tej klasy, co Krystyna Mazur, Jan Puget, Zenobiusz Strzelecki.

Zenobiusz Strzelecki – w recenzji premiery: „Ukazuje się Brama Niebieska i Św. Piotr. I Zwyrtała wchodzi do Nieba (nie tak prędko, jeszcze się tam wiele dzieje). I wtedy rozdzwaniają się wszystkie dzwony (w Niebie!) jak na Wielkanoc – olbrzymie, kolosalne, kolorowe, cała scena pełna jest ich kolorowego, kołyszącego ruchu i dźwięku. Brawa na widowni”. Podkreślał: artystyczne walory widowiska „pełnego zaskakujących pomysłów, wyrafinowanego smaku kolorystycznego. Ale chyba najcenniejszy jest pomysł oparcia całego przedstawienia na podhalańskiej sztuce ludowej, szczególnie na malarstwie na szkle. Teksty Tetmajera są w pewien sposób adekwatne tej sztuce. Ale nie wystarczy świetny pomysł – trzeba go jeszcze świetnie zrealizować. Adam Kilian doskonale wydobył specyfikę prymitywizmu podhalańskiego – dowodem obraz-plakat (…) malowany na szkle, z pyzatymi Aniołkami dekoracyjnie przylepionymi do czterech boków ramy i z Niebem w postaci złotego (złota cynfolia) zamku ze Św. Piotrem na tle chmurek, gwiazd i… kwiatów, jak na skrzyniach ludowych czy naklejankach” („Lalki dla dorosłych”, „Teatr” 1959, nr 5, s. 14). Wracał do tematu kilka razy, m.in. w sylwetce Adama Kiliana „Adam Kilian – artysta bardzo polski” („Kierunki scenografii współczesnej”, Warszawa 1970).

Cytować można – niemal w nieskończoność – liczne pochwalne konstatacje różnych autorów: „Żadne środki najbardziej fantastyczne nie zostały zaniedbane, aby urozmaicić przedstawienie. Echa ikonografii łączą się ze śpiewem o tradycji ludowej i religijnej, aby doprowadzić widzów do granic bajkowych doznań”.

„Musimy entuzjastycznie przyklasnąć „Muzykantowi Zwyrtale”. Cóż to za urocze przedstawienie, pełne wdzięku i poezji! Świetna reżyseria, tryskająca świeżym pomysłem, śliczne lalki, oryginalne ujęcia, harmonia świateł, kolorów, muzyki”.

„Zwyrtała, góralski skrzypek – wspaniały temat, wspaniałe dzieło inscenizacyjne, mistrzowskie osiągnięcie całego zespołu”.

„Naiwność – powab i wyrafinowanie” // „Naiwność – powabna i wyrafinowana” („Braunschweig”, 1960 nr 70 z 30 III)

Przedstawienie utrzymało się w repertuarze przez dziesięć sezonów: 1958/1959 – 1967/1968. Dzięki licznym występom za granicą – na międzynarodowych festiwalach i występach gościnnych zdobyło szeroki rozgłos wśród międzynarodowej opinii teatralnej.

Pokazano je w cyklu przedstawień lalkowych podczas sezonu międzynarodowego festiwalu „Theatre des Nations” w Paryżu (3-18 czerwca1959).

Paul Morelle, w artykule „Paryskie występy warszawskiej „Lalki” pisał z uznaniem: „Inwencja (…) Jana Wilkowskiego jest zadziwiająca. Nie ma chwili znużenia podczas widowiska. Pojawiają się ciągle nowe elementy. Dzwony, kiedy Zwyrtała zbliża się do nieba, chmury, ptaki, to aniołek tu, to diabełek tam, to kwiat, to nowa postać. Zebrana publiczność długo po przedstawieniu oklaskiwała aktorów, którzy ukazali się na pożegnanie, trzymając w ręku lalki urzekające widownię”.

Cezary Lutecki relacjonował występ Teatru „Lalka” w „Teatrze”: „Nie będę tu opisywał tego cudownego przedstawienia, gdyż niedawno w „Teatrze” omówiono je obszernie. Powiem tylko, że Paryż przyjął „Zwyrtałę” z entuzjazmem. Każdego wieczoru urządzano artystom istną owację. (…) Od czasu, kiedy po raz pierwszy przyjechało do Paryża „Mazowsze”, żaden spektakl polski nie spotkał się tu z tak wielkim – i zasłużonym – uznaniem. „Zwyrtała” nie tylko wytrzymuje porównanie z najlepszymi lalkami francuskimi, ale przewyższa je rozmachem, fantazją, kolorytem ludowym” („Teatr lalek w Teatrze Narodów w Paryżu”, „Teatr” 1959, nr 15).

Potem grano „O Zwyrtale Muzykancie” na VIII festiwalu „Loutkarska Chrudim” w Czechosłowacji (4-11 lipca 1959), podczas VII Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów w Wiedniu (sierpień 1959), na spotkaniach teatrów lalek podczas VII Kongresu Union Internationale de la Marionnette – UNIMA w Brunszwiku w Niemieckiej Republice Federalnej (26 III-2 IV 1960// 22-28 V 1960), na międzynarodowym festiwalu „Dei Due Mondi” w Spoleto we Włoszech (18-30 czerwca 1961; 7 przedstawień festiwalowych i dwa w Turynie), w roku 1963 (1-25 maja) w Norrkeping, Goteborg, Sztokholm w Szwecji oraz w Helsinkach w Finlandii, zaproszenia nadchodziły z wielu krajów, od Berlina Zachodniego do Seattle w USA.

Plonem zagranicznych prezentacji były dyplomy honorowe, wyróżnienia i nagrody, m.in. Dyplom Honorowy przyznany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Teatralnych Association Internationale des Critiques de Theatre w Paryżu (1959) oraz. Dyplom Klubu Młodej Krytyki dla Jana Wilkowskiego jako „najwybitniejszego lalkarza sezonu” Theatre des Nations”. A także liczne recenzje znawców teatru w prasie zagranicznej (relacjonowane w Polsce m.in. przez Czesława Chruścińskiego w rozmowie z Janem Wilkowskim („Góral Zwyrtala odnosi sukcesy artystyczne we Włoszech”, „7 Dni”, 1961 nr 33 z 20 sierpnia).

Vito Pandolfi zwracał uwagę na artystyczne związki przedstawienia: „O Zwyrtale Muzykancie”, czyli jak się Góral dostał do Nieba” baśń adaptowana i reżyserowana przez Jana Wilkowskiego poprzez folklor wiąże się z Chagallem i Klee, z poezją Pasternaka i reżyserią Wachtangowa. (…) Pomysłowe podzielenie sceny na piętra, jedne na drugich, na których akcja toczy się z zadziwiającą łatwością, szalenie ruchliwa gra świateł, bogata gama głosów w zwięzłej recytacji lub polifonicznym śpiewie. Partytura głosów, świateł, dźwięków, hałasów, śpiewów i ruchu, z której nie traci się ani jednego znaczenia pomimo nieznanego języka” (Vito Pandolfi, „Il Punto della Settimana” 24 VI 1961).

Erik Kolar pisał: „Wilkowski (…) porywa temperamentem i wynalazczością, zasypuje widza pomysłami, gra lalkami różnych rodzajów, w zależności od potrzeby i ludźmi, ożywia scenę z góry, z dołu, z boków, gmatwa i porządkuje, tańczy i delikatnie śpiewa. Kieruje dramatycznymi akcentami i ucisza je w lirycznych chwilach. (…). Po prostu w jego inscenizacji bije rytm ludzkiego serca” (Erik Kolar „Polskie lalkarstwo”, „Teatr Lalek” 1960 nr 12).

Podobnie Carl Schroeder: „Tu tematyka, poezja, reżyseria, figury i obrazy, słowo i muzyka były jakby odlane z jednego metalu”.

Wtórował im chór dziennikarzy i znawców teatru oglądających przedstawienia IV Festiwalu Dei Due Mondi w Spoleto – z Florencji, Mediolanu, Rzymu – „Giornale del Mattino”, „Il Messaggero”, „Momento Sera”, „La Natione” (Aulo Laudenzi, Pina Sacchi), „Passe Sera” (Lamberto Trezzini), „Il Resto del Carlino” (Diulio Courir), „Roma”, „La Stampa” (Vice), Il Tempo” (Gianni Carandente), „L’Unita” (Vice).

Było to jedno z najgłośniejszych przedstawień teatru lalek w Polsce. Kto wie, czy nie szczytowe osiągnięcie tego rodzaju teatru. Na pewno równie słynne, jak „Bo w Mazurze taka dusza” Natalii Gołębskiej w Teatrze „Miniatura” w Gdańsku (1962), „Pan Twardowski” Ludomira Różyckiego w reżyserii Moniki Snarskiej w Teatrze „Guliwer” w Warszawie (1968), „Wanda” Cypriana Kamila Norwida w Teatrze „Marcinek” w Poznaniu (1970), dzieło Leokadii Serafinowicz, „Rzecz o Jędrzeju Wowrze: „Spowiedź w drewnie” i „Żywoty Świętych” Jana Wilkowskiego i Bogdana Głuszczaka w Teatrze „Pleciuga” w Szczecinie (1983), „O Medyku Feliksie, co był Śmierci chrześniakiem” Piotra Tomaszuka w Białostockim Teatrze Lalek (1986), „Parady” Jana Potockiego w reżyserii Wiesława Czołpińskiego w Białostockim Teatrze Lalek (1995, przeniesione do teatru przedstawienie dyplomowe na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku – Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, 1992). I niewiele innych. Ale wśród nich zupełnie odmienna druga sławna inscenizacja „O Zwyrtale Muzykancie” w Teatrze Lalek „Rabcio” w Rabce w reżyserii Joanny Piekarskiej i scenografii Jerzego Koleckiego, z muzyką ludową w wykonaniu Zespołu Harnasie z Poronina pod kierownictwem Jana Jędrola (20 V 1970, wznowienie 27 IX 1979).

O randze tego widowiska świadczy ogromne zainteresowanie podczas jego eksploatacji – zainteresowanie daleko wybiegające poza środowisko lalkarskie i Polskę. Mówią o tym nie tylko wymieniane nagrody na międzynarodowych festiwalach i żywy odzew światowej krytyki, ale dowodzi też żywa przez wiele lat pamięć o przedstawieniu w środowisku twórców, widzów i świadków, trwająca wiele lat, którą można porównać jedynie z rezonansem inscenizacji „Dziadów” Adama Mickieiwcza w ujęciu Leona Schillera (Lwów 1932, powtarzane w Warszawie, Wilnie i Sofii) czy „Wyzwolenia” Stanisława Wyspiańskiego w ujęciu Konrada Swinarskiego (Kraków, 1974).

Wspominane było podczas kolejnych Jubileuszy czy to artystów Teatru „Lalka” (Janiny Kilian-Stanisławskiej w roku 1970), czy z okazji rocznicowych Teatru „Lalka”. Podczas jubileuszu XXX lat Teatru „Lalka” w roku 1977 Henryk Ryl wspominał przedstawienie sprzed lat dziewiętnastu: „Był to popis dramatycznej plastyki, nasyconej pyszną muzyką góralską w podaniu Pendereckiego. Wilkowski – Kilian – Penderecki, to zderzenie trzech indywidualności dało widowisko o niepowtarzalnej urodzie, w którym, emocje splotły się z estetyką, a które zjawiło się po sukcesach „Guignola w tarapatach” (Bukareszt 1958) i przed sukcesem „Tygrysa Pietrka” (Dyplom UNIMY). (…). Wilkowski odrzekał się od „naśladowania teatru żywego aktora”, mimo iż często wprowadzał aktora obok lalki (…). Wierzył w siłę wyrazową lalki i potrafił ją wykorzystać” (Henryk Ryl o „Lalce”, w programie Państwowego Teatru Lalek „Lalka” w Warszawie pt. XXX Teatru „Lalka” w Polsce Ludowej (1947-1977), Warszawa 1977 s. 21).

W 1998 roku Teatr „Lalka” pod dyrekcją Jana Woronko i kierownictwem artystycznym Joanny Rogackiej zorganizował sesję naukową poświęconą twórczości Jana Wilkowskiego, podczas której pokazano przedstawienie „Spowiedź w drewnie”, ostatnią pracę Jana Wilkowskiego w Teatrze „Lalka”, wygłoszono sześć referatów: „Jan Wilkowski – artysta teatru” (Henryk Jurkowski), „Jana Wilkowskiego lalkarz romantyczny” (Henryk Izydor Rogacki), „O Zwyrtale muzykancie” – opis najświetniejszego przedstawienia po II wojnie i jednego z najwspanialszych w teatrze polskim” (Bożena Frankowska), „Jan Wilkowski – nauczyciel, pedagog, mistrz” (Krzysztof Rau, który przyjaznym i mądrym gestem otworzył przed Janem Wilkowskim nowe i świetnie sprawowane – pedagogiczne pole pracy w charakterze prorektora Wydziału Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku należącym do Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, wówczas za rektoratu Tadeusza Łomnickiego – niezwykle przychylnego tym działaniom wbrew siłom niszczącym sławę Jana Wilkowskiego). Dwa ostatnie referaty o charakterze wspomnieniowym („Bajko ty moja!” Jarosława Komorowskiego i „Przyjaciel” Adama Kiliana), zamykały sesję przed wieczorem wspomnień rozpoczętym fragmentem książki Piotra Damulewicza „Spowiedź w drewnie, czyli rzecz o Janie Wilkowskim” (wydanie z „pieszczotliwym” studenckim nazwaniem „Wilk” na okładce, Białystok 2002).

Krytycy zagraniczni uważali, że było to jedno z najwybitniejszych przedstawień nie tylko polskiego teatru lalek w tych latach. Z 60-letniej perspektywy na pewno można uważać, że była to nie tylko jedna z najwybitniejszych polskich inscenizacji lalkowych, ale też jedno z najwybitniejszych przedstawień całego teatru polskiego po II wojnie światowej, biorąc pod uwagę wszystkie cztery podstawowe rodzaje teatru, czyli: dramat, balet, operę, pantomimę.

Współczesny „inscenizator” pogrążył sztukę aktora (a w teatrze lalkowym – lalki) albo w naturalistycznym odtwarzaniu codzienności, albo w bezsensownych zabawach formą spod znaku importowanego zalewu „per – for – mansu” i – jak na razie – pozbawił teatr polski, nie tylko zresztą lalkowy, poezji i metafory, nadających mu bodaj odrobinę sensu „co jest od życia większy”. Działania Jana Wilkowskiego, Adama Kiliana, Krzysztofa Pendereckiego i zespołu Teatru „Lalka” wynikały z szacunku dla tradycji narodowej sztuki, z zachwytu nad pięknem przyrody ojczystego kraju, z ukochania polskiego języka – więc z czystego patriotyzmu, choćby to słowo było dziś w niełasce. Twórcy przedstawienia powoływali się na teksty Stanisława Nędzy-Kubińca „Do mojej gwary” i jego słowa powinny zamknąć uwagi o przedstawieniu:

„Drzewiej… nie wiem kiedy… (nie dzień to jus ani dwa, cas siąpawicom roków przęseł i nigda sie nie wróci)…

Dawno!…

Kie jesce turniom sępie głowy rzeźbiła siwo mgła,

a Bóg łyskawicami jak smyckiem ciągnął po nik

albo Iiromami plucił:

kie strzidła orłom rosły i chuć ku słonku ik brała,

a wiater halny ostrzył im pierś do lotu:

kie pierso lic dolinom śmierzciom grała,

urodziłaś się ty!…

Tu!…

Moja…

Mięła…

Mowo ojców i braci, i moja…

Gwaro podholańska!

takoś: ostro – jak stół zbójnickiego noża,

piękno – jak zorza w świtów błysku,,

cudno – jak ozwito w turniach róża,

słodko – jak dziewce przi watrzisku.

Hej, moja

mięła,

zalubiłek sie w tobie na śmierzć.

Wysłaś ku mnie z siklawie tece,

z słonecnej mgiełki i łeluje kwiatu…

Przyniós mi cie sum wiatru i sum orlik skrzideł,

i śpiew dziewek z polany…

Wzionek cie na ręce

idem z tobom pokazać cie światu”.

Dodać tylko jeszcze trzeba, że scenariusz przedstawienia napisał Jan Wilkowski (tekst ogłoszony w „Teatrze Lalek”, 1960 nr 12 s. 17-32).

Temat tego widowiska – legendy Tatr i Podhala – ma bogatą literaturę. Od pierwszych w literaturze polskiej utworów tatrzańskich to jest od „Dziennika podróży do Tatrów” Seweryna Goszczyńskiego (pisany w Łopusznej 1832, wyd. 1853) i jego „Sobótki” (1834, jest to część niezrealizowanej epopei góralskiej pt. „Kościelisko”) powstawały liczne utwory Marii Konopnickiej („W górach”, w: „Poezje”, 1881), Adama Asnyka („W Tatrach”, w: „Poezje” 1880), Stanisława Witkiewicza („Na przełęczy”, „Tatry w śniegu”, „Z Tatr”), Franciszka Nowickiego („Tatry”, 1891, 1904), Tadeusza Micińskiego („Nietota, Księga tajemna Tatr, 1910), Władysława Orkana. I jeszcze liczniejsze wspomnienia o odkrywaniu Tatr i Zakopanego przez przedstawicieli polskiej inteligencji z przełomu XIX i XX wieku, wśród której nie zabrakło ludzi teatru, jak Helena Modrzejewska czy Stanisław Wyspiański.

Z tego bogactwa Jan Wilkowski wybrał Kazimierza Przerwę Tetmajera. Tetmajer „swojej ziemi” i „śnieżnym szczytom Tatr” poświęcił nie tylko wiele znanych wierszy, ale także trzy książki. Najpierw stylizowaną gwarą góralską napisał wielkie dzieło prozą „Na skalnym Podhalu” (1903-1910), nawiązujące do opowiadań Sabały. Potem wydał zbiór „Bajeczny świat Tatr” (1905-1906), zawierający m.in. artykuły „Janosik w legendzie”, „Janosik w pieśni” i „Zbójnicy”. Wreszcie powstała „Legenda Tatr”, która miała za temat powstanie Stanisława Kostki-Napierskiego i składała się z części historycznej „Maryna z Hrubego” (1910) oraz z części legendarnej „Janosik Nędza Litmanowski” (1911).

W tomie „Na skalnym Podhalu” Tetmajer zebrał opowiadania – co sam podkreśla – wysnute z wyobraźni. Więc wśród nich tylko kilka tekstów było zapisem autentycznie ludowych wątków i tematów („Notatka o polskim chłopie”, „Śpiący rycerze”, „O Sobku Jaworcarzu”, „Kuba Podrasowy”, „Jakub Zych”, „Jak dziś tu cicho”). Reszta była czystą fikcją literacką. O jej walorach świadczy fakt, że niektóre z opowiadań Tetmajera przeniosły się do opowieści ludu i są traktowane jako ludowe. Tak jest z „Babskim wyborem”, słynnym marszem zbójeckim „Hej, idem w las”, a także z historią o Zwyrtale. Starzy górale w ogóle o nim nie słyszeli. Młodzi, właśnie dzięki pośrednictwu dzieł Tetmajera opowiadali, że przydomek Zwyrtały lub Zwiertały nosił Maciej Galica, który naprawdę żył w podhalańskiej wsi Mur.

Z dziełem Tetmajera Jan Wilkowski zetknął się jeszcze w dzieciństwie. Wspominał nieraz, że niewiele zrozumiał z tych lektur. I tylko jedno opowiadanie wywarło na nim wielkie wrażenie: „Jakie jest serce matki, albo kiedy anioł płakał”. Gdzieś około 1956 roku wycieczka w góry z Adamem Kilianem odnowiła stare wspomnienia i spowodowała ponowną lekturę „Na skalnym Podhalu” oraz pomysł scenariusza „O Zwyrtale Muzykancie”.

Był to czas, gdy Wilkowski miał już za sobą pewien dorobek nie tylko reżyserski, ale także autorski – scenariusze o charakterze publicystycznym i sztuki lalkowe dla najmłodszych. A wobec zbliżającej się 15 rocznicy powstania teatru „Lalka” postanowił napisać sztukę o miłości do ziemi ojczystej i o ludowej sztuce, by budzić te uczucia wśród dzieci i młodzieży. Zwrócił uwagę na ludowego skrzypka i śpiewaka Zwyrtałę, który kojarzył mu się ze wspominanym przez Tetmajera Sabałą. Wtedy napisał pierwszy akt sztuki „O Zwyrtale Muzykancie”.

Potem na rok oddał się nowym tatrzańskim lekturom. Pod ich wpływem wprowadził do sztuki drugiego bohatera Janosika. I postanowił oba wątki potraktować paralelnie. Tak powstał główny zarys sztuki: dwóch bohaterów i dwa wątki akcji biegnące równolegle czy symetrycznie oraz pomysł muzycznej i plastycznej oprawy, inspirowanej folklorem. I, oczywiście, przesłanie całości, mówiące o miłości do ściślejszej ojczyzny oraz jej kultury:

„Jest niebo i piekło jest…

Ale jo, pokiel mego żywobycia

o to ino Pana Boga prose

co by mi po śmierci po górak

ostać pozwolił

Bo ja ta o inkse niebo

nie stojem…

Cłowiekawi hań niebo

ka i serce” (s. 30)

„Na skalnym Podhalu” posłużyło więc do nakreślenia zasadniczego zrębu fabuły, akcji i losu głównego bohatera, którym stał się Maciej Galica z podhalańskiej wsi Mur, co miał przydomek Zwyrtała lub Zwiertała.

Inaczej potraktował Wilkowski postać Janosika. Dzieje Janosika opowiada w przedstawieniu główny bohater – Zwyrtała, siedząc, grając i śpiewając w Niebie. A scenograf przedstawienia, Adam Kilian, ilustrował je poniżej na scenie cyklem obrazów w ramach, ukazujących się i znikających – jakby na szkle malowanych, ukazujących się i znikających poniżej – w przestrzeni między Bożym Niebem a Podhalańską Ziemią.

Janosik jest w przeciwieństwie do Zwyrtały, postacią autentyczną, uznawaną za bohatera całej podtarzańskiej okolicy. Wedle legend słowackich urodził się na Słowacji, wedle polskich – po polskiej stronie Tatr. W obu kulturach występuje też w wielu opowieściach i utworach literackich. Tyle że często bywają one ze sobą sprzeczne. Wilkowski odrzucił wersję Janosikową, nakreśloną przez Kazimierza Przerwę Tetmajera w „Na skalnym Podhalu”. Z jego dzieła zachował jedynie imiona niektórych bohaterów (Maciej Galica, Janosik Nędza Litmanowski) oraz nieliczne sceny. Dołączył natomiast fragmenty z innych dzieł Tetmajera. Z „Legendy Tatr” wprowadził prośby ciemiężonego ludu o pomoc w walce z panami. Z „Bajecznego świata Tatr” zaczerpnął motyw bitwy Janosika z wojskami grafa, wątek zdrady Weronki oraz obraz anioła lecącego do nieba z duszami w worku. A większość motywów fabularnych odnoszących się do Janosika zaczerpnął z tekstów autentycznie ludowych – pieśni i przyśpiewek (ponad trzydziestu), zapisanych przez Kolberga oraz przez Juliana Przybosia w antologii poezji ludowej „Jabłoneczka”:

„Zabili Janicka w Segedynie,

Dali go pochować przy Budzynie.”

// „Hej, Madziar pije,

Hej, Madziar płaci,

Hej, Madziar codzień

się bogaci!…” (s. 25)

// „Muzyka, muzyka,

góralska muzyka

całyk świat obesed ]

nima takiej nika.

Nuty, moje nuty

skąd wy sie bierecie?

Na moim serdecku

same sie siejecie.

Cyjaz to nuciska?

Starego Zwyrtały?

On se jom śpiewował

kie jesce beł mały”, (s. 17)

Scenariusz Wilkowskiego, obok słów Tetmajera, cytatów z innych dzieł o tematyce podhalańskiej i oryginalnych tekstów ludowych, był inkrustowany wierszami napisanymi przez samego Wilkowskiego. Okazały się tak udatnie podrobione i tak doskonale wtopione w całość, że bez wskazówek Jana Wilkowskiego czy Adama Kiliana są nie do rozpoznania. Na przykład:

„Umiero Zwyrtała,

jus przymarniał ździebko

Hej – choć się dusa ciała

jesce trzima krzepko” (s. 18).

Przedstawienie miało trzy akty, prolog i epilog.

Zagrane zostało na dwóch planach: aktorskim (w prologu i zakończeniu widowiska) i lalkowym (w trzech odmianach na różnych poziomach sceny: najwyżej – Niebo, najniżej – Ziemia, między nimi przestrzeń dziejących się zdarzeń akcji (jak wędrówka Zwyrtały do Nieba, bitwa Anioła Stróża z Diabłem o duszę Zwuyrtały, przeganianie Diabła przez Zwyrtałowego psa Śpiewaka) i zdarzeń relacjonowanych (na przykład przez Zwyrtałę o przewagach Janosika).

Pierwszy akt opowiadał o śmierci Zwyrtały, jego pogrzebie, opuszczeniu ciała przez duszę, o którą bił się Anioł Stróż z Diabłem i gdy Anioł zwyciężył, w następnej scenie Zwyrtałowa dusza wędrowała w górę sceny przez niebieskie przestworza do bram Nieba.

Pierwszy akt był poprzedzony przez Prolog jeszcze przed zasłoniętą kurtyną – na proscenium. Wchodziło nań pięciu aktorów – czterech młodych mężczyzn w roli juhasów (grali ich Zbigniew Bańkowski, Jan Pękała, Jerzy Sapecki, Zdzisław Wołowicz, pracownik techniczny) i jeden stary baca ze skrzypkami w rękach (Włodzimierz Fijewski). Wszyscy byli ubrani w góralskie stroje. Śpiewali. Jeden z nich przygrywał na skrzypcach. A za nimi szla orkiestra. Grali rolę komentatorów i poddawali motto inscenizacji:

„Muzyka, muzyka

góralska muzyka

całyk świat obesedł

nima takiej nika…

Cyjaz to nuciska?

Starego Zwyrtały

On se jom śpiewował

kie jesce beł mały” (s. 17).

Gdy śpiew i muzyka cichły, baca wypowiadał słowa zapowiedzi. Było w nich streszczenie sztuki i wskazanie ludowych źródeł jej artyzmu: „U nas w Tatrak, lud przysprostawy ale zdatny: jeden Matkeboskom z drzewa wystruga, drugi gra co jaz sie żal przysłuchać… O Zwyrtałowej muzyce, czyli Jak się stary góral dostał do nieba. Przeboccie” (s. 18). Wszyscy mu wtedy odpowiadali: „Z nicego” (s. 18).

Powoli odsłaniała się kurtyna i odsłaniał się wielki obraz w prostych ramach z desek – jakby wielokrotnie powiększony góralski obrazek na szkle malowany…

Szczegółowy opis przedstawienia zamieściliśmy w „Yoricku” nr 35 w 2013 roku w piętnastą rocznicę śmierci Jana Wilkowskiego (ur. 15 VI 1921 w Warszawie, zm. także w Warszawie, 21 XII 1997).

Bożena Frankowska

Leave a Reply