Łukasz Maciejewski o aktorstwie GRAŻYNY BARSZCZEWSKIEJ:
W czasach licealnych to był jeden z moich ulubionych utworów – „Rozstania” Anny Achmatowej w wykonaniu Grażyny Barszczewskiej wydane na płycie „Pieśni Piwnicznych Kompozytorów”. Teraz, pisząc o Barszczewskiej, wróciłem do lekko zakurzonego kompaktu z songami Piwnicy pod Baranami, w tym do „Rozstań”: „Piję za dom zrujnowany, i za złe życie moje / I za samotność we dwoje, za ciebie piję kochany / Za kłamstwo warg co zdradziły / Za chłód co w oczach się jawi / Za świat okrutny, niemiły / Za to, że Bóg nie zbawił”.
Świat nadal jest okrutny, niemiły, a nerwy bynajmniej nie ze stali, a jednak są jeszcze na tym świecie prawdziwi artyści. Artyści rozumiejący poezję, przywracający nam, widzom, sens i właściwą hierarchię ważności. Artyści tacy jak Grażyna Barszczewska.
W głosie Grażyny Barszczewskiej błyszczy inteligencja i dźwięczy niepokój – dwie najważniejsze cechy również dla jej aktorstwa. Bohaterki Grażyny Barszczewskiej nigdy nie pozwalały spointować się jednym epitetem. Czmychały przed jednoznacznością. Barszczewska to feeria: niepokojąca, błyskotliwa, nieujarzmiona.
***
Grażyna Barszczewska zawsze podchodziła do aktorstwa w sposób poważny. Być może właśnie dlatego tylekroć dawała nam sposobność do śmiechu i uśmiechu. Powaga dla aktorstwa to w dekalogu aktorki również dystans dla samej siebie.
„Grane przez nią postacie są żywe i realne. To aktorstwo bez pustych miejsc. To, co robi, nigdy nie jest szare. (…) Z przyjemnością patrzyłem jak mówi, słucha i milczy” – tak mówił o Grażynie Barszczewskiej wybitny reżyser, Stanisław Różewicz.
Grubo ponad sto pięćdziesiąt ról teatralnych, filmowych, radiowych i telewizyjnych. Występy w „Kabarecie Dudek”, estrada, recitale, nagrody. A chociaż wielu reżyserów chciało w Barszczewskiej widzieć kolejną kopię Niny Ponimirskiej z kultowego serialu „Kariera Nikodema Dyzmy”, nigdy nie pozwoliła się zaszufladkować. Walczyła o charakterystyczność, zróżnicowanie. W kinie czy w teatrze nie miała oporów przed postarzeniem albo pobrzydzeniem. Prawda jest ważniejsza.
„Temu, kto chciałby umieścić mnie w szufladzie z napisem „amantka”, mówię z przekąsem, że znacznie piękniejszą mam duszę” – wspominała przed laty w „Rzeczpospolitej”. W innym wywiadzie mówiła zaś: „Jako aktorka traktuję swoje ciało instrumentalnie. Z radością zagram kobietę osiemdziesięcioletnią, ale też piętnaście lat młodszą od siebie”.
Każda postać, każda rola jest dla Barszczewskiej obcym ciałem, stopniowo przepisywanym na własne zachowania, predylekcje i gusta. Wrażliwy i odpowiedzialny aktor(łac. actor), osoba grająca jakąś rolę w teatrze lub fi..., panuje nad tego rodzaju „przeprowadzkami”, pilnuje, żeby rola nie zakorzeniła się zbyt głęboko w prywatnym krwiobiegu artysty, niemniej wie także, że na scenie nie wolno fałszować. Nieprawda jest w aktorstwie dyskwalifikacją, a wiarygodność to próba szukania podobieństw w pozornych różnicach, a następnie odnajdywania ich w sobie. Nie chodzi o udawanie, imitację, tylko o zrozumienie.
***
Telewizja i seriale dały jej popularność, teatr radiowy pozwolił na rozszerzenie emploi(fr. = użytek), pewien typ ról, szczególnie dobrze pasuj... o wiele zaskakujących kreacji, film ukazał jej niezwykłe, choć zbyt rzadko wykorzystywane przez reżyserów możliwości, ale w biografii Grażyny Barszczewskiej najważniejszy był zawsze teatr.
W zespole Teatru Polskiego aktorka jest nieprzerwanie od 1983 roku, wcześniej krótko była związana z Teatrem Ludowym w Nowej Hucie i – o wiele dłużej – z Teatrem Ateneum. Gościnnie występowała także na scenach Poznania, Wrocławia, Krakowa, Szczecina, Kalisza, Słupska czy Tarnowa.
Debiutowała rolą Niny Zaricznej w Czajce Czechowa(1860-1904), prozaik i dramaturg rosyjski. Pochodził z ubog..., którą w nowohuckim Teatrze Ludowym (za dyrekcji Ireny Babel) przygotowała Irena Byrska. Barszczewskiej partnerowali wtedy między innymi Zofia Niwińska jako Arkadina i Zygmunt Malanowicz w roli Trieplewa. Znakomita sztuka, reżyser, wyborni partnerzy, idealny start. W archiwach Instytutu Teatralnego odnalazłem stary, pożółkły program tamtej Czajki. Znalazła się w nim adresowana do Czechowa wypowiedź Gorkiego: „Nigdy nie widziałem sztuki tak niezwykłej, tak zagranej, jak Czajka”. Spektakl Byrskiej też był chwalony. O roli Barszczewskiej pisano z podziwem: „Urzekająca prostota, ale i silne akcenty dramatyczne”. Czajka ze spektaklu Byrskiej zaklęła swój los. Pofrunęła bardzo wysoko.
Teatralna biografia Barszczewskiej to kilkadziesiąt pozycji, w tym wiele znaczących ról pierwszego planu. Grała w klasyce komedii i dramatu(gr. drama), rodzaj literacki (obok epiki i liryki), obejmuj..., występowała u najwybitniejszych twórców kilku pokoleń. Jako członkini zespołu Ateneum najczęściej spotykała się zawodowo z dyrektorem tej sceny, Januszem Warmińskim, występowała również w głośnych spektaklach Jana Skotnickiego, Jana Świderskiego, Macieja Prusa, Jerzego Grzegorzewskiego… Potem grała między innymi w spektaklach Kazimierza Kutza, Bohdana Hussakowskiego, Andrzeja Łapickiego, Jan Buchwalda, Sylwestra Chęcińskiego, Jana Bratkowskiego, Krzysztofa Jasińskiego czy Jarosława Kiliana.
W Teatrze Polskim zagrała wiele wspaniałych, docenianych ról, w tym imponujący kanon kreacji szekspirowskich: jej Olivia w Wieczorze Trzech Króli lub co chcecie w reżyserii Jerzego Rakowieckiego była przewrotna i błyskotliwa, Porcja w Najwyborniejszej opowieści o Kupcu weneckim w reżyserii Tadeusza Minca, zagadkowa i niejednoznaczna. W Polskim zagrała również Paulinę w Opowieści zimowej w reżyserii Jarosława Kiliana czy Antonia w Burzy w reżyserii Dana Jemmetta.
Na scenie przy Karasia występowała w nieoczywistej klasyce: o jej Magdalenie Tomir w Pierścieniu wielkiej damy czyli ex-machina Durejko Cypriana Kamila Norwida pisano, że dodaje przedstawieniu szlachetności. Z Janem Bratkowskim, reżyserem Pierścienia… spotykała się jeszcze wiele razy – m.in. w Polityce Włodzimierza Perzyńskiego, gdzie z wyczuciem zagrała hrabinę Linowską, oraz w Lekkomyślnej siostrze tego samego autora – znakomita kreacja Heleny. Bardzo głośną premierą w Polskim z udziałem Grażyny Barszczewskiej była Zemsta w reżyserii największego bodaj popularyzatora twórczości Aleksandra Fredry – Andrzeja Łapickiego. Barszczewska zagrała Podstolinę, partnerowali jej Daniel Olbrychski – Cześnik, Ignacy Gogolewski – Rejent, Damian Damięcki – Papkin. „Fertyczną Podstolinę, która rzadko kiedy myśli, ale za to chyża w dziele obejmuje na scenie Polskiego aura ciepłej pobłażliwości. Łagodząca rysy postaci, acz nie zmieniająca ich w schematyczne figurki” – pisał Jacek Sieradzki.
Warto wspomnieć jeszcze o Lulu w Skizie Zapolskiej w reżyserii Piotra Chołodzińskiego czy o Kobiecie w Przypadkowym człowieku Yasminy Rezy w reżyserii Anny Kękuś, wreszcie o Matce w kochanej przez młodych widzów Królowej Śniegu Hansa Christiana Andersena w reżyserii Tomasza Koniny. Jako aktorka poszukująca nigdy nie odżegnywała się także od pracy z młodymi reżyserami: była znakomitą Dulską w spektaklu Dulscy z o.o. według Zapolskiej w reżyserii Marty Ogrodzińskiej („Grażyna Barszczewska stworzyła nowy wizerunek Pani Dulskiej. Gra współczesną pracodawczynię, która umie świetnie korzystać z cywilizacyjnych udogodnień, jakkolwiek mocno traci na obyciu i elegancji, gdy rodzinna sytuacja zacznie jej się wymykać spod kontroli” – pisał w Rzeczpospolitej” Janusz R. Kowalczyk), a jednym z najciekawszych aktorskich osiągnięć Barszczewskiej z ostatnich lat była tytułowa kreacja Pani z Birmy Richarda Shannona w reżyserii tegorocznej laureatki „Paszportu Polityki” – Anny Smolar wystawiona w Teatrze Polonia. Zagrała Aung San Suu Kyi, birmańską opozycjonistkę zamkniętą w domowym areszcie. „Uruchamiam inne środki wyrazu. Właściwie nie gram. Jestem” – mówiła przed premierą.
Ostatnie wartościowe kreacje Barszczewskiej w Teatrze Polskim to z kolei między innymi Leonora w Cydzie Pierre’a Corneille’a w reżyserii Ivana Alexandra, wspomniany już Antonio w Burzy Williama Shakespeare’a w reżyserii Dana Jemmetta czy Irena w Dziewczynkach Iredyńskiego w reżyserii Bożeny Suchockiej. Wyreżyserowała Zazdrość Esther Vilar w teatrze w Słupsku, dla telewizji zrealizowała zaś pełne wdzięku Sceny niemalże małżeńskie Stefanii Grodzieńskiej. Zdaję sobie sprawę, że ten wykaz jest zawstydzająco niepełny i skrótowy. Prowokuje jedynie do skomponowania kiedyś pełniejszego, bardziej miarodajnego teatralnego portretu Grażyny Barszczewskiej.
***
Teatr dawał aktorce spełnienie, ale ogromną popularność dały Barszczewskiej seriale. Najpierw Dyrektorzy w reżyserii Zbigniewa Chmielewskiego, a następnie słynna Kariera Nikodema Dyzmy w reżyserii Jana Rybkowskiego i Marka Nowickiego. O jej Ninie Ponimirskiej tak pisała niegdyś Agnieszka Osiecka: „Nadała tej postaci pewien ciekawy rys, może głębszy niż u Mostowicza – rys pewnej siły, pewnego uporu i zapamiętania. To jest kobieta, która postanowiła być szczęśliwa i zdecydowana jest zapłacić każdą cenę”.
Sama aktorka wspominała w jednym z wywiadów: „Robiłam wszystko, by Nina nie była tylko ozdobnikiem. Udało mi się namówić reżysera, by zagrać ją na zasadzie pastiszu, a nawet nie bronić się przed groteską”.
Po wybitnej kreacji w serialu o Dyzmie nie zniknęła z telewizyjnego ekranu i, co więcej, nie utrwalała swojego wizerunku pięknej Niny. Widzowie akceptowali aktorkę we wszystkich późniejszych, jakże odmiennych tele-wcieleniach: między innymi Irmy Pastenreich w serialu Blisko, coraz bliżej, pani profesor onkolog w Na dobre i na złe, Strzegomskiej w obu sezonach Londyńczyków, wreszcie kochanej przez widzów, charakterystycznej „Mamci” Eugenii Piecuch w Plebanii.
W kinie Barszczewska debiutowała małą rólką laborantki w Trzeciej części nocy, wybitnym debiucie Andrzeja Żuławskiego. Ze wszystkich filmowych ról aktorki najwyżej cenię prezydentową Lwowa, Barbarę Zielińską, w nagrodzonym Złotymi Lwami na festiwalu w Gdyni dramacie biograficznym o Oli i Aleksandrze Watach – Wszystko, co najważniejsze w reżyserii Roberta Glińskiego. Za tę kreację Barszczewską wychwalała sama Meryl Streep. Wspaniałe role stworzyła również w Aniele w szafie Stanisława Różewicza, w Spowiedzi dziecięcia wieku według Musseta w reżyserii Marka Nowickiego, oraz w pięknym, chociaż niemal zupełnie zapomnianym, filmie telewizyjnym Mieczysława Popławskiego Bariery. Nawet jeżeli pojawiała się na ekranie na drugim planie, pozostawała w pamięci – jak Stolnikowa w Panu Tadeuszu w reżyserii Andrzeja Wajdy, Regina w Dniu kobiet Marii Sadowskiej, czy pani Linovsky w Wygranym Wiesława Saniewskiego. Najciekawszą w tym okresie, dramatyczną rolę filmową zagrała w filmie Ewy Stankiewicz – Nie opuszczaj mnie„
W filmografii Grażyny Barszczewskiej znajdziemy wszakże kilka prawdziwych niespodzianek. Okazuje się bowiem, że o wiele ciekawsze propozycje otrzymywała w filmach francuskich, duńskich, brytyjskich, a nawet hollywoodzkich niż w rodzimych. Zagrała na przykład w duńskim filmie Krystalbarnet Petera Thorsboe oraz we francuskim Zwichnięciu Bernarda Uzana. Dziesięć lat temu spotkała się z Peterem Greenawayem na planie filmu Nightwatching, a w 1999 stworzyła piękną rolę pani Frankfurter w amerykańskim filmie wojennym Jakub kłamca. Na planie spotkała się wtedy z Robinem Williamsem w tytułowej roli, a także z Alanem Arkinem, Arminem Mueller-Stahlem i Lievem Schreiberem.
***
Isaac Bashevis Singer pisał w Sztukmistrzu z Lublina – „Nie ma jutra bez smutku”. Jubileusze wybitnych artystów wprawiają mnie zawsze w stan nieco melancholijny i nostalgiczny. To zawsze do pewnego stopnia czas podsumowań. Podsumowań, ale przecież także i planów. Wprawdzie „nie ma jutra bez smutku”, ale pojutrze może być całkiem wesoło. Z Grażyną Barszczewską uda się na pewno.
Łukasz Maciejewski
*
Tekst napisany specjalnie do programu spektaklu „Niezatańczone tango” według tekstów Wiesława Myśliwskiego w reżyserii Leszka Bzdyla – na 70 urodziny artystki