Przejdź do treści

Laudacja dla Kostrzewskiego i „Walizki”

Grzegorz Mrówczyński (na zdj.), członek Kapituły Nagrody im. Stefana Treugutta, przedstawił podczas uroczystości wręczenia tej Nagrody za wybitne osiągnięcia w Teatrze Telewizji Wawrzyńcowi Kostrzewskiemu (w dniu 12 stycznia 2017) laudację, której tekst publikujemy bez skrótów:

Nagroda im. Stefana Treugutta – wielkiego znawcy i propagatora Teatru Telewizji, dotyczy indywidualnego, twórczego dzieła w tej właśnie, wyjątkowej dziedzinie artystycznej tradycyjnie nazywanej polską specjalnością. Godnym podkreślenia jest fakt przyznania zaszczytnej Nagrody reżyserowi Wawrzyńcowi Kostrzewskiemu, twórcy, jak to się dawniej mówiło „na dorobku” artystycznym za reżyserię Walizki Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk.

Gwoli przypomnienia – sztuka należy do ważnych dramatów współczesnych. Walizka, zdaniem samej autorki „jest o wierze w uzdrawiającą moc prawdy”. Niesie też przesłanie, by nie prowadzić nieustannego rozrachunku z przeszłością, lecz by próbować żyć z nią. Sztukę, jak wiemy, doceniono. Otrzymała wiele nagród i przetłumaczona została na jęz. niemiecki, francuski, angielski i rosyjski. Miała też swoją prapremierę w Teatrze Polskim w Poznaniu. Wystawiono ją także w Teatrze Żydowskim w Warszawie.

Inspiracją do napisania Walizki było prawdziwe wydarzenie. W Muzeum Shoah w Paryżu pewien człowiek pochodzenia żydowskiego, wychowujący się po wojnie w rodzinie francuskiej i noszący jej nazwisko – odkrył podczas zwiedzania Muzeum walizkę swego ojca, który zginął w Auschwitz. Odtąd jego życie zaczyna się zmieniać. Człowiek ten uświadamia sobie swój zapomniany rodowód, odzyskuje pamięć i nazwisko – Pantofelnik.

Sztukę Walizka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk wyreżyserował w Teatrze Telewizji – dzisiejszy laureat Wawrzyniec Kostrzewski, absolwent Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego i absolwent Wydziału Reżyserskiego Akademii Teatralnej im. Al. Zelwerowicza w Warszawie. W teatrach dramatycznych wyreżyserował m.in. Rechot Brechta Bertolda Brechta w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku i Cudotwórcę Briana Friela w Teatrze Dramatycznym m. st. Warszawy, z którym jest także związany, nie tylko jako reżyser, lecz i poprzez swój autorski kabaret Na kraniec świata. W Teatrze Telewizji współpracował m. in. z Juliuszem Machulskim i Wojciechem Tomczykiem. Wawrzyniec Kostrzewski wierzy w ponadczasowość opowieści moralnych.

Spektakl Walizka w Teatrze Telewizji jest najpoważniejszą jak dotąd, jego pracą reżyserską w telewizji i od razu obsypaną nagrodami. Na Festiwalu Teatru Polskiego Radia i Teatru Telewizji Polskiej Dwa Teatry – Sopot 2015 Walizka zdobyła Grand Prix jako spektakl. Grand Prix otrzymał także indywidualnie reżyser.

Zatem Kapituła Nagrody im. Stefana Treugutta nie okazała się zbyt oryginalna
w dostrzeżeniu wartości reżyserskiej pracy dzisiejszego laureata. Jednak po obejrzeniu dwunastu wybranych spektakli Teatru Telewizji, w tym także z projektu Teatroteka – Kapituła doszła do przekonania, że dzieło Wawrzyńca Kostrzewskiego jest pod wieloma względami wyjątkowe.

Reżyser niezwykle sugestywnie snuje bardzo bardzo prostą w istocie opowieść. Tajemniczy Narrator z niemniej tajemniczą asystentką – przesuwa figurkę głównej postaci Fransua Żako na cudnie oświetlonej makiecie scenografii, trochę jak w teatrze lalek, a może w dobranocce? Zapala miniaturowe lampy uliczne i widzimy, jak bohater już w „realu” rusza z własnego domu przez sławne Champs Elysee do szpitala z zimnymi jarzeniówkami, gdzie ukochaną żonę Sofie czeka zabieg; a potem wędruje dalej, aż do Muzeum Zagłady. To tam Żako odnajduje walizkę ojca i sam staje się Pantofelnikiem.

Narracja z pozoru błaha i dziecinna przekształca się w prawdziwy dramat odkrywania siebie samego, i to w sporze z sobą samym. Narracja w rękach reżysera dzięki bogactwu zastosowanych środków – staje się sztuką. Z początku wszystko to rozgrywa się w zupełnej ciszy. Ludzie i sprzęty wydobywane są z ciemności niespokojnym, kontrapunktowym światłem. Widzimy pojedyncze przedmioty, sprzęty, meble, jakby porzucone przed chwilą. Jeszcze ciepłym wydaje się koc zmięty na fotelu; nasze domniemanie potwierdzają świeże owoce na stoliku. Muzyki prawie nie ma. Z czasem pojawiają się pojedyncze dźwięki i gęstnieją, gdy Fransua Żako czuje, że serce mu przyśpiesza.

Spektakl dzięki mistrzowskiej narracji nabiera znaczeń i dynamiki. Bohater staje
u podnóża piramidy ze schodów, dźwigającej ogromną ilość butów i walizek. Z tą najważniejszą na szczycie, czekającą na adopcję. Znaczeń jeszcze przybywa, gdy reżyser, jak w dobranocce, zaczyna stosować animację. Dzięki niej możemy towarzyszyć Żako w jego niespokojnych snach. Nie wystarczy bowiem dojść do Muzeum Zagłady, trzeba jeszcze posłuchać Przewodniczki i to wszystko „przerobić” w sobie. We śnie ożywają czarno-białe dziecięce rysunki i Żako zostaje napadnięty przez zbójców, którzy słysząc, że nazywa się Pantofelnik łagodnieją i z szacunkiem wycofują się.

Reżyser Wawrzyniec Kostrzewski zaprosił do współpracy równie kreatywnych realizatorów i potrafił połączyć ich umiejętności do nadania Walizce wymiaru uniwersalnego sporu, tego sporu o tożsamość każdego z nas.

Trudną i bardzo precyzyjną pracę wykonał operator Witold Płóciennik. Umiał zajrzeć postaciom w oczy. Dawno nie widziałem takich zbliżeń, mogących wywołać u widza egzystencjalny niepokój.

Niezwykłą, pełną ekspresji przestrzeń stworzyła scenografka Ewa Gdowiok; od wspomnianej już makiety, po której Narrator przesuwa figurkę Fransua Żako, po pojedyncze „mówiące” sprzęty, aż do schodów w Muzeum Zagłady, prowadzących do wieczności. A przecież po piramidzie z butów i walizek przesuwa się pojedyncze światło reflektora z Auschwitz – jak upiorne memento.

Niewątpliwą siłą spektaklu Walizka są aktorzy. Reżyser zaufał mistrzom, ale też umiał ich zainspirować. Rezultat był taki, że każda z postaci scenicznych wnosiła niezmiernie ciężki bagaż życiowych doświadczeń, bagaż własnej prawdy, w której zaklęta została osobowość aktorska. Celnie dobrane środki wyrazu, jakże różne – prowadziły do rzadko oglądanych kreacji artystycznych. Wstrząsający jest na przykład monolog Żako – Pantofelnika, przemieniający się w dialog z ojcem, będącym w komorze gazowej: „Oddychaj, synku!”.

Role Adama Ferencego (Fransua Żako), Krzysztofa Globisza (Narrator)
i Haliny Łabonarskiej (Przewodniczka) pozostają przed oczami długo po zakończeniu spektaklu. Pięknie zagrane zostały również postaci drugoplanowe: Marty Król (Jaquline) i Łukasza Lewandowskiego (Poeta).

Jeszcze jedna ważna strona widowiska wyróżnia Walizkę spośród wielu innych spektakli Teatru Telewizji – to język symboliczny; język obrazu, język wyrafinowanej gry aktorskiej, język metafory. Otóż, takim właśnie językiem udało się Wawrzyńcowi Kostrzewskiemu przemówić.

I tak otrzymaliśmy najprawdziwszy Teatr Telewizji. Ta konstatacja wydaje mi się szczególnie ważna w „chudych” dla tej dziedziny sztuki czasach. Formuła Teatru Telewizji niebezpiecznie dla niego samego, często zupełnie przypadkowo, powiększyła się o różne inne formy widowisk. Tymczasem reżyser Wawrzyniec Kostrzewski stworzył przedstawienie w studio telewizyjnym. Walizka Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk – to Teatr Telewizji z prawdziwego zdarzenia i to na ważny współczesny i uniwersalny temat, zrobiony w sposób naprawdę mistrzowski.

Oczywiście, można powiedzieć, że Reżyser nie odkrył niczego nowego, że zastosował wszystko to, co już znamy – lecz uwaga (!) zdążyliśmy zapomnieć – z chlubnej tradycji Teatru Telewizji z czasów Stefana Treugutta.

Jednak praca Wawrzyńca Kostrzewskiego osiągnęła taki stopień kreatywności,
że przywróciła (oby na długo!) wiarę w potrzebę Teatru Telewizji i w sztukę teatru w szczególności.

Grzegorz Mrówczyński

Warszawa, 12 stycznia 2017 r.

[obok: na zdj. manuskrypt Laudacji]

Zdjęcia: Katarzyna Michalik-Jaworska

Leave a Reply