Zakończył się międzynarodowy festiwal teatralny „Theatre World Brno 2024”, światowy Kongres i Zgromadzenie Ogólne (World Congress and General Assembly) AICTMiędzynarodowe Stowarzyszenie Krytyków Teatralnych (Associ.../IATC. Oba wydarzenia odbyły się w Brnie ((Republika Czeska) od 21 do 26 maja. Jednocześnie z kongresem miała miejsce międzynarodowa konferencja pt. „Truth in the Kafkaesque World of Theatre – Tragic or Comic”, wręczenie Prof. Dr. Eriki Fischer-Lichte nagrody Thalia oraz warsztaty z krytyki teatralnej dla 20 młodych krytyków z całego świata.
Specjalnie dla członków IATC-AICT do obejrzenia wybrane zostało 25 czeskich występów. Młodzi krytycy, podzieleni tradycyjnie na grupę anglojęzyczną – prowadzoną przez Pawita Mahasarinand z Tajlandii; oraz francuskojęzyczną – prowadzoną przez Caroline Châtelet z Francji obejrzeli i przeanalizowali wybrane z nich.
Festiwal zaczął się historią z Czech i o Czechach. Pierwszym spektaklem (21.05) dla młodej krytyki było bowiem „Women, Shut Up!” w reż. Jana Nebeský’ego, przedstawiający część życiorysu Růženy Vackovej (1901-1982) – czeskiej działaczki antykomunistycznej, erudytki, m.i. archeolożki i krytyczki teatralnej. Růžena Vacková – do której adresowane są słowa z tytułu – została aresztowana w roku 1951. Akcja(łac. actio = działanie) ciąg zdarzeń w utworze dramatyc... rozgrywa się po tym wydarzeniu i krótko po jej ostatecznym uwolnieniu. „Women, Shut Up!” w sposób prosty przeciwstawia wyższość kobiety nad strażnikiem więzienia, symbolizującym ZSRR i system komunistyczny. Różnicę tę, czy raczej przepaść, podkreśla także oprawa muzyczna: gra fortepianu i wiolonczeli oraz głos kontratenora: Filipa Dámeca. Uważam, że pomysł na rozpoczęcie festiwalu tak mocnym czeskim akcentem był dobry, jednakże poziom realizacji i napisy w języku angielskim mogły zostać bardziej dopracowane.
Dwa przedstawienia, które obejrzeliśmy 22 maja – „The Ratcatcher” (“Szczurołap”) Patricka Simsa z grupy Les Antliaclastes i “Oedipus Complete” w reż. trojga artystów: Zuzany Burianovej, Ivo Kubáka i Václava Kuneša – przeniosły nas z komunizmu do legend i mitów.
”Szczurołap” był teatrem marionetek pod dyrekcją i ze scenografią i marionetkami Patricka Simsa oraz maskami Josephine Biereye. Reżyser zręcznie wykorzystał niemiecką legendę Pieda Pipera jako pretekst do przedstawienia problemów współczesnych jak manipulacja mediów, światowych koncernów ( Disney) oraz eksperymentów na zwierzętach. Tradycyjna historia okraszona klasyczną scenografią, kostiumami, maskami, marionetkami i muzyką, stopniowo ewoluuję i przechodzi w świat science-fiction i laboratoriów. Metamorfoza dokonuje się zgodnie ze starannie budowanym napięciem scenicznym. “Szczurołap” świetnie wykorzystał przestrzeń, światła i scenografię. Miał głęboką warstwę symboliczną, dającą możliwość wielu interpretacji. Dla mnie, był spektaklem o mocnym prozwierzęcym wydźwięku, najlepszym spośród wszystkich spektakli Festiwalu.
”Oedipus Complete” wzbudził wiele skrajnych emocji. Był to najdłuższy spektakl Festiwalu, trwający 2,5 godziny. Mocno kontrastował ze “Szczurołapem” opartym na konwencji theatre d’objet z bogatą scenografią i mechanizmami jak z włoskiego XVII-wiecznego teatru, poprzedzonego XVI-wiecznymi kunstkamerami.
”Oedipus Complete” to przedstawienie w estetyce kiczu, ze scenografią złożoną z obiektów codziennego użytku i współczesnych strojów. Spektakl był swego rodzaju trylogią, na którą składali się: “Laios” Hany Lehečkovej w reż. Zuzany Burianovej, “Król Edyp” Sofoklesa (V w. p.n.e.) w reż. Ivo Kristiána Kubáka oraz tańca pt. “The Abyss” Marie Novákovej i Václava Kuneša. Nawiązując do tradycji antycznej przedstawienie odbyło się na powietrzu, na podwórzu willi Löw-Beer, obecnie muzeum. Miał kilka zapadających w pamięci scen, błyskotliwe żarty, aktualne i dyskretne nawiązania do wojny w Gazie i uzasadnione interakcje z publicznością. Całość ewoluowała, stając się coraz bardziej mistyczna i dramatyczna. “Laios” Burianovej był komedią małżeńską o problemach króla Lajosa i królowej Jokasty, dość zamkniętą w interpretacji – co mogła symbolizować barykada za fontanną. Hermes okazał się wielofunkcyjną aplikacją na smartfona, Jokasta – zakupoholiczką, a Lajos – królem niemogącym podjąć żadnej decyzji zarówno politycznej, jak i małżeńskiej. “Król Edyp” Kubáka otwiera symboliczną barykadę “Laiosa”. Z początku kontynuował lekki żartobliwy ton z pierwszej części, m.in. dotyczące pandemii (COVID-19). Był jednak zdecydowanie bardziej plastyczny i dramatyczny. To właśnie w tej części na scenie pojawiła się tajemnicza postać grana przez Mikuláša Čížeka. Postać odziana w bliskowschodnią białą tunikę z turbanem, megafonem informuje o wielu poległych w Tebach, którą odczytuję jako aluzję do wojny w Gazie, a miejsce pamięci poległych Tebańczyków z maskotkami, zdjęciami i zapalonymi kadziami – jako nawiązanie do miejsc pamięci zabitych Palestyńczyków. Ostatnia część, taniec Edypa (Václav Kuneš) z Antygoną (Rosalie Malinská) zmieniło perspektywę widowni dosłownie i w przenośni. Widzowie zostali poproszeni o zajęcie miejsce po przeciwnej stronie fontanny, będącej osią sceny. Miejsce, na którym siedzieliśmy wcześniej okazało się być sceną taneczną. Choreografia(gr. choreia = taniec + grapho = piszę), sztuka tworzenia u... (Václav Kuneš) była emocjonalna, co dopełniała pełnia księżyca na tle późnowieczornego nieba. Postać kobieca, którą interpretuję jako Antygonę, mimo krzyku Edypa “Jokasto!”, była ciekawie wykreowana. W czerwonym stroju podobna była do swej matki. Barwa oznaczała cierpienie, a ciekawy detal – założenie kaptura na kilka scen “śledzenia ojca/brata” – było analogią do baśni o Czerwonym Kapturku, która doczekała się wielu psychoanalitycznych interpretacji, pasujących do relacji Edypa i Antygony.
Następnego dnia, 23 maja rano zostaliśmy zaproszeni na spektakl adresowany dla młodzieży. “#Burn #IAmHere #Herostratos” łączył ze sobą antyczną postać Herostratesa (IV w. p.n.e.) – podpalacza świątyni Artemidy w Efezie, Marka Davida Chapmana (ur. 1955) – zabójcy Johna Lennona; i nastoletnich podpalaczy XVI-wiecznego zabytkowego kościoła w Gutach (Czechy) z sierpnia 2017 roku. Cel spektaklu był dydaktyczny – pokazanie, że pogoń za sławą prowadzi do destrukcji nie tylko tego co wokoło, ale także samego człowieka. Spektakl miał oryginalny zamysł artystyczny. Mimo że wszystko działo się na scenie, widzowie patrzeć mieli na obraz wyświetlany na rzutnik. Spektakl bawił się koncepcją ekranów, a do pewnego poziomu także konceptem wieloświatów. Obraz rzucany na scenie był dla widowni własnym ekranem telefonu czy laptopa. Jednocześnie widać było kamerę i nagranie głównego bohatera i narratora “youtubera”. Na scenie zbudowana była scena z zielonym tłem, na której rozgrywała się główna wyświetlana na ścianie. Ostatnim elementem była mała scena pudełkowa, nawiązująca do tej tradycji zapoczątkowanej w połowie XIX wieku, francuskiego théâtre à l’italienne, dająca tło i dwuwymiarową scenografię nakładaną na niewidoczną zieleń. W ten sposób obserwowaliśmy różnorodne sceny-filmiki a przede wszystkim grę komputerową, w której narrator grał tytułowym Herostratesem, zabił boginię Artemidę i podpalił jej świątynię.
Wieczorem w Teatrze Muzycznym widzieliśmy teatr tańca DekkaDancers z przedstawieniem „A Streetcar Named Desire”. Sztuka Tennessee Williamsa (1911-1983), pierwszy raz wystawiona na Broadwayu w 1947 roku, która zagościła na Festiwalu wykorzystała głównie sceny z adaptacji filmowej Elii Kazana (1909-2003) z 1951 roku z Marlonem Brando i Vivien Leigh w rolach głównych.. Spektakl był świetny pod względem technicznym, wprowadził ciekawą postać niewidomej oraz kreatywnie wykorzystał rekwizyty, np. pianino jako tytułowy tramwaj.
Jeszcze tego samego dnia, chętni mogli uczestniczyć w występie tanecznym grupy “La Fleur” pt. “Trio. For the beauty of it”. Choreografia Moniki Gintersdorfer była stworzona dla trzech artystów: Alexa Muglera z nowojorskiej sceny vogue, Carlosa Martíneza reprezentującego meksykańską kulturę sonidero oraz Ordinateura mieszkającego w Paryżu, a pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej i praktykującego tamtejszy styl Coupé-décalé. Występ opowiadał historię każdego z tancerzy i kultury, jaką chcieli reprezentować. Podważał binarny podział na płcie, mieszał techniki tańca.
Ostatnim dniem warsztatów był piątek 24 maja, z dwoma spektaklami w programie.
“The audition” było świetnym pokazem cyrkowym w reż. Petra Horníčeka. Dopracowanym technicznie, pełnym efektownych pokazów. Jednak niektóre wykorzystane elementy, jak odwołania do Hitlera czy Mussoliniego, nie były uzasadnione a raczej komercyjne. Występ pokazywał tytułowe przesłuchanie i przygotowania do niego. Pokazywał niezdrowe zachowania w grupie artystów jak oportunizm, wykluczanie z grupy oraz mobbing w wykonaniu sadystycznego lidera/trenera.
Ostatni spektakl, “Beautiful Evil Things” autorstwa George’a Manna i Deb Pugh, był jedynym monodramem, jaki widzieliśmy w Brnie. Inteligentny, wymagający i konstruktywny zasłużył moim zdaniem na miano jednego z dwóch najlepszych występów Theater World Brno Festival 2024. Jego treść opierała się na mitologii greckiej i koncentrowała na postaciach kobiecych. Narratorem była Meduza (Deb Pugh), która jeszcze jako ziemska księżniczka, razem z dwoma siostrami – Gorgonami, archiwizowała historię
Spektakl był pełen mitów, zarówno znanych, jak i nieznanych, których “prawdziwość” mogłaby być podważana. Na tym jednak polega koncepcja “Beautiful Evil Things” – pokazać historię, którą Zeus (patriarchat) chce zniszczyć. Aktorka przez 80 minut z wprawą odgrywała różnorodne role, płynnie zmieniała narrację. Minimalistyczna scenografia z dominującą czernią i czerwienią skupiała całą uwagę na Meduzie. Był to świetny spektakl, zapadający w pamięć. Dobre zakończenie Festiwalu.
Martyna Szoja
26 maja 2024
PS. W warsztatach w Brnie uczestniczyło dwoje młodych krytyków rekomendowanych przez polską sekcję AICT, wyróżnionych w konkursie na recenzję im. Andrzeja Żurowskiego: Martyna Szoja (w grupie francuskojęzycznej) i Paweł Kluszczyński ( w grupie anglojęzycznej).