Przejdź do treści
tinder polska Najlepsze kasyno online https://casinologowanie.net/.

Słowacki – orzeł i reszka

Bronisław Tumiłowicz pisze po Festiwalu Arcydzieł w Rzeszowie:

W ramach 61. Rzeszowskich Spotkań Teatralnych zorganizowano już Drugi Festiwal Arcydzieł . Na scenie Teatru im. Wandy Siemaszkowej najliczniej reprezentowana okazała się twórczość Juliusza Słowackiego. Narodowy Teatr Stary im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie przedstawił spektakl Książę Niezłomny w reżyserii Małgorzaty Warsickiej. Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy pokazał Sen srebny Salomei w reżyserii Piotra Cieplaka. Gospodarze tego wydarzenia przygotowali natomiast Marię Stuart w reżyserii Martyny Łyko. W kuluarowych komentarzach padło już nawet wyjaśnienie tego faktu – Słowacki wielkim poetą był – nikt jednak nie ukrywał, że praca nad tekstami naszego romantyka do łatwych nie należy. Spoglądając na dwa pierwsze z wymienionych dzieł można wyodrębnić dwie odrębne metody radzenia sobie ze skomplikowaną warstwą narracji poetyckiej a także pięknego ale już dosyć anachronicznego języka tego autora. Zwracano uwagę, że aby przysposobić wybrane utwory na scenę należało dokonywać sporych skrótów a niekiedy nawet modyfikacji. W pełnej wersji przedstawienie Księcia Niezłomnego trwałoby nawet 6 godzin, więc nożyczki były w użyciu. Stosowano także różne zabiegi z pomocą dramaturga będącego jednocześnie scenarzystą spektaklu. Małgorzata Warsicka wraz z Jarosławem Murawskim uznali za stosowne dołączyć do rymowanej narracji dramatu rozmaite wyimki, w tym nawet z Reduty Ordona, i zaaranżować na scenie prawie humorystyczny pojedynek Słowackiego z Mickiewiczem, jakoby w celu złagodzenia nazbyt ponurej aury dramatu. Para autorów przedstawienia wyspowiadała się też z zamiaru obniżenia stopnia „niezłomności” tytułowego bohatera, bo to nie pasowałoby do współczesnej interpretacji ostrego konfliktu muzułmańsko-chrześcijańskiego albo żydowskiego . Otóż Książę Niezłomny umiera w niewoli ale nie jest już tak nieprzejednany, jakim był na początku. Zaczyna to i owo rozumieć, przyznaje, że jego wrogowie mają jednak prawo do istnienia na ziemi. Dodatkowo analizując okrucieństwo wojenych obyczajów reżyserka i dramaturg wprowadzają , już posługując się własnym, a nie Słowackiego językiem, rozważania starotestamentowe i zastanawiają się jak Abraham mógł przyjąć bez mrugnięcia okiem nakaz zrobienia ofiary ze swego Izaaka, i jak „dobry Bóg” mógł spokojnie patrzeć na zbliżający się bestialski czyn, który z jego woli miał zostać dokonany. Wszystkie te zabiegi aranżacyjne miały na celu przybliżyć dramat Słowackiego do mentalności współczesnego widza, nawiązać do toczących się aktualnie wojen i uniknąć zaszufladkowania spektaklu tylko po jednej ze stron konfliktu.

Na Festiwalu Arcydzieł mieliśmy też egzemplifikację bardziej purystycznego podejścia do oryginału romantycznego dzieła. Sen srebrny Salomei nie otrzymał z woli Piotra Cieplaka żadnych dodatkowych podpórek ani komentarzy. Dramat mówiący o buntach chłopskich na kresach dawnej Rzeczypospolitej (rok 1768) nie wymagał żadnych zabiegów aby nawiązać do wciąż jeszcze żywej pamięci o rzezi na Wołyniu, czy do okrucieństw wojny dziś toczonej na tych terenach. Oczywiście w ruch poszły nożyczki – Piotr Cieplak przyznał, że do kosza trafiło 50 procent tekstu Słowackiego. Jednak to co zostało było doskonale przykrojone do aktualnej wiedzy i ograniczonej cierpliwości widowni. Mało tego, dramat miłosno-historyczny, jak oceniano, okazał się sztuką toczącą się wartko, trzymającą w napięciu, w pełni zrozumiałą, choć czasem przetykaną słowami w języku ukraińskim. I przy tym można się było upajać pięknym wierszem naszego znakomitego poety. Sama inscenizacja od strony teatralnej była maksymalnie minimalistyczna. Bohaterowie występowali we współczesnych strojach, garniturach, kurtkach, spodniach na nogach kobiet, w zależności od miejsca gdzie przebiega akcja. Jedyny wyłom stanowiły stylizowane prawosławne nakrycia głowy u mniszek Popadianek. Gdy w finale proroczy monolog wygłasza Wernyhora widać tylko cienie postaci a mniszki śpiewają czy też wykrzykują do mikrofonów na dwa głosy. To praktycznie jedyna bardziej zmodyfikowana wizualnie scena spektaklu. Pozostałe opierają swoją wymowę po prostu na wyobraźni widzów, którą tekst Słowackiego z pewnością poruszył.

A teraz o dwóch stronach medalu w podawaniu tekstu w utworach firmowanych przez Juliusza Słowackiego. W obu omawianych spektaklach aktorzy bardzo dobrze, ze zrozumieniem, i w sposób pozbawiony nawyków prymitywnego deklamowania, korzystali z natchnionej poezji „drugiego wieszcza”. Po mistrzowsku robili to występujący w Księciu Niezłomnym nestorzy polskiej sceny, Anna Polony i Edward Linde -Lubaszenko. Im akurat nie dano tekstów dokooptowanych do scenariusza, oczywiście pozbawionych poetyckiego charakteru. W spektaklu Sen srebrny Salomei nie było żanych obcych tekstów tylko oryginalna poezja Słowackiego. Aktorzy realizowali swe zadania z talentem, tak aby ich dialogi czy monologi brzmiały maksymalnie naturalnie. Piotr Cieplak poprzedzielał też poszczególne sceny podawanymi z offu oryginalnymi didascaliami autorstwa Słowackiego. To właśnie dzięki nim przedstawienie jest tak przystępne, zrozumiałe, komunikatywne i w jakimś sensie nowoczesne. Festiwal Arcydzieł w Rzeszowie ma więc różne oblicza, ale słowo „arcydzieła” odnosi sie także do sposobu realizacji poszczególnych pozycji programu.

Bronisław Tumiłowicz

.

Leave a Reply