„Wszystko dobre, co się dobrze kończy” Williama Shakespeare’a w reż. Szymona Kaczmarka w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego(1757-1829), aktor, reżyser, dramatopisarz, trzykrotny dyre... w Kaliszu. Pisze Michał Centkowski w „Przeglądzie”.
Szymon Kaczmarek wraz z dramaturgiem Żelisławem Żelisławskim wystawili w Kaliszu klasyczną szekspirowską komedię, na sposób dość ponury. Na pierwszy rzut oka „Wszystko dobre, co się dobrze kończy” z Teatru im. Bogusławskiego jest opowieścią o uczuciach skomplikowanych i źle ulokowanych. Hrabia Bertram (Bartosz Cwaliński) odrzuca Helenę z powodu miłości do swojego towarzysza Parollesa (Jakub Łopatka). Zmuszony do ożenku przez władcę, któremu bohaterka uratowała życie, wybiera udział w wojnie – sugestywnie i całkiem współcześnie przez twórców odmalowaną. Ostatecznie jednak w wyniku skomplikowanej intrygi zostaje zmuszony do bycia z Heleną (Malwina Brych). Zręcznie zrealizowany spektakl ogląda się dobrze, nie brakuje w nim udanych ról, również w drugim planie. Brak tu natomiast spójności i konsekwencji myślowej. Młody hrabia raz jest gejem, uciekającym przed żoną na wojnę, a raz męskim drapieżnikiem polującym na cnotę Diany (Aleksandra Lechocińska). Helena z kolei, w pierwszej części gotowa dla wybranka znosić wszelkie upokorzenia, zmienia się niepostrzeżenie w owładniętą obsesją stalkerkę. Wszystko to sprawia, że ostatecznie nie wiadomo, o czym jest ta opowieść.
fot. fot. Krzysztof Bieliński / mat. teatru