To było żywe spotkanie, pełne dowcipy , ale i poważniejszych nut. Wkrótce całość rozmowy Tomasz Miłkowskiego z JACKIEM CYGANEM ukaże się w tygodniku „Przegląd”. A dla zaostrzenia apetytu króciutki fragment:
Miłkowski – Czy pamięta pan nagrodę, którą został pan wyróżniony niemal 40 lat temu przez redakcję „Sztandaru Młodych”, kiedy jego naczelnym był dzisiejszy szef „Przeglądu”? Nagroda nazywała się Metronom, a pan był bodaj pierwszym laureatem?
Cygan – Tak, pierwszym. Jak mogę nie pamiętać, skoro na dyplomie wybija się sformułowanie: „najlepszy autor”. To bardzo krępujące.
Miłkowski – Od tylu lat jest pan najlepszym autorem. Jak się dźwiga taki ciężar?
Cygan – Wie pan, trzeba czasami go z pleców zdjąć. Żeby go nie dźwigać, ale żeby sobie stał gdzieś z boku. Żeby człowiek był wolny i lekki. Wtedy może coś zrobić. A mówiąc poważnie, ja nigdy takiego ciężaru nie odczuwałem. Wszystkie nagrody tratowałem jako uśmiech losu, ale się nimi nie napawałem.
[Fot. Krzysztof Żuczkowski]