Przejdź do treści
tinder polska

Jak blisko, kiedy daleko

To pełnia oksymoronu. Kontrast goni kontrast. Nic tych dwojga nie łączy. Przeciwnie, wszystko dzieli. Dopiero, gdy różnice grożą nieodwracalnym bum, pojawia się zwrot akcji inkrustowany nadzieją, że może, że jednak, że razem…

Lekcje tańca Marka St. Germain’a – Teatr Kwadrat, prem. 27 kwietnia 2024 – dotykają żartobliwie przewrotnym tropem emocjonalnego zaplątania. Nota bene temat przez komedię romantyczną wręcz nadużywany. Ona stąd, on stamtąd. Spór gęstnieje, happy end puszcza oko. Lecz tym razem historię opowiada autor, który znakomicie słysząc dialog, nadaje mu intensywną wizualizację.

Mark Germain ceniony amerykański pisarz i scenarzysta budował świat przedstawiony w wielu odsłonach. Penetrował scenę, odkrywał kino, zatrzymywał się przy musicalu. I tak wędruje do dziś, że przywołam dla przykładu dwa filmowe scenariusze. Duma Podróż do domu (2005) oraz Ostatnia sesja Freuda (2023). Rzeczy organicznie różne. Z jednej strony utrzymana w stylistyce familijnej opowieści wyprawa chłopca, który wbrew zmowie dorosłych ratuje geparda. Z drugiej, pokrętne i wykrętne rozmowy o cywilizacyjno-metafizycznych rudymentach, jakie prowadzą w przededniu wojny Zygmunt Freud – C. S. Levin. Ale i tu, i tu Germain uzbraja werbalny kunszt okrążania słów znaczącą ciszą.

Właśnie szlak niedopowiedzianego otwiera drzwi na Lekcje tańca. Ba, otwiera z rozmachem. Sytuacyjno-dialogowy tryb stanowi mocny fundament dla duetu: Senga Quin – Ever Montgomery. Ich status jest niby oczywisty. Są do trzewi osobni i po swojemu wykluczeni. Śliczną, zdolną tancerkę zatrzymała w locie do gwiazd kiepsko rokująca kontuzja nogi. Mistrza egzegezy, profesora Nauk o Ziemi lokuje wśród emocjonalnych uwarunkowań Zespół Aspergera. Czyli wszystko przeciw, nic za. Zresztą już sam początek grozi śmiercią lub kalectwem. Prosząc o taneczną korepetycję, Ever uruchamia serię horendalnych gaf: „Jeśli Pani akurat robi kupę albo siku, to ja poczekam”. Rany Boskie, koncept wart riposty bez trzymanki i nic dziwnego, że Senga zapowiada atak: „Liczę do dziesięciu i ma cię tu nie być. W przeciwnym wypadku wzywam policję”. Rzeczywiście będzie fruwało! Ale co, gdzie, którędy zobaczycie Państwo sami, rozpoznając face to face wizerunkowy kontur bohaterów.

Wspominana już niby oczywistość statusu postaci wymaga na przemian cieniowania i faszerowania. Tego pobliża uważnie dotyka reżyser Michał Staszczak. Śladu formalnej minoderii. Żadnych inscenizatorskich gadżecików. Osadzona w tworzywie rozmowy przestrzeń wprowadza szeroki wachlarz środków wyrazu. Widać reżyserską rękę aktora, który tym projektem debiutuje. Widać porządek fabularnych sekwencji niesionych porządkiem roli. Takimi ścieżkami chodzi Ever Andrzeja Andrzejewskiego. Portret doskonały, rzeźbiony w detalu oraz w metaforze. Ekspresja trzymana pod rygorem pół żartu i pół serio. Dowcip wsparty nostalgią. Śmiech utrwalony na linii wzruszenia. Warsztatowa oszczędność służąca rozmowie między słowami. Znakomita aktorska robota! Gratuluję. Nieco mniej kolorowo zaistniała Senga Anny Karczmarczyk. Ale wybrzmiewa dialog, taniec sięga serducha, urodę niesie naturalny wdzięk. Dlatego radzę Młodej Aktorce, by nie bała się pauzy, ściszonych tonów, gdyż takie formy językowe w Germainowskim świecie wspaniale pulsują.

Nowy sezon Kwadratu pod dyrekcją Ewy Wencel nabiera świeżego oddechu. Lekcje Tańca to bardzo dobrze skrojona, klarowna inscenizacja. Reżyserski zamysł wspierają pospołu: scenografia (Karolina Bramowicz), układ choreograficzny (Ewelina Adamska-Porczyk) oraz trafione w punkt głosy z offu dwójki Mistrzów: Hanny Śleszyńskiej i Pawła Wawrzeckiego. Więc krytykowi zostają tylko życzenia. Kolejnych artystycznych wyzwań!

PS Ona wyjeżdża. On zostaje. I wówczas autor podrzuca im kwestie:

Senga

Przecież nie chcesz być sam…

Ever

Nie. Tak. Nie chcę być sam.

Co więcej gadać. Wszak rezultat choreograficznych korepetycji jest proszę Państwa bezcenny. Ten spektakl po prostu trzeba zobaczyć (sic!).

Jagoda Opalińska

[Fot. Teatr Kwadrat]

Leave a Reply