Przejdź do treści

AGNIESZKA SKRZYPCZAK

Z archiwum „Yoricka”: z okazji ostatnich spektakli „Marzenia Nataszy” w Teatrze Jaracza po 10 latach eksploatacji przypominamy sylwetkę Agnieszki Skrzypczak i opis spektaklu zaczerpnięty z książki Tomasza Miłkowskiego „166 monodramów” (Wrocław 2016):

(ur. 4 czerwca w Ostródzie), aktorka, ukończyła łódzką filmówkę (2012). Już podczas studiów obsypywana nagrodami na festiwalu szkół aktorskich za rolę w spektaklu Z Różewicza dyplom. Jej zawodowy debiut w monodramie Marzenie Nataszy okazał się wielkim sukcesem. Związana z łódzkim teatrem Jaracza, m.in. tytułowa rola w Iwonie, księżniczce Burgunda Witolda Gombrowicza (2014).

MARZENIE NATASZY. TO JA WYGRAŁAM Jarosławy Pulinowicz, tłum. Agnieszka Lubomira Piotrowska

monodram Agnieszki Skrzypczak (z udziałem Karola Puciatego)

reż. Nikołaj Kolada, dekoracje, kostiumy, reż. światła Justyna Łagowska, oprac. muz. Rafał Kowalczyk, Mała Scena Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi, premiera 13 marca 2013

Nagroda dla młodej aktorki na XIII Festiwalu Dramaturgii Współczesnej Rzeczywistość Przedstawiona w Zabrzu (2013), Nagroda im. Andrzeja Nardellego przyznawana przez Sekcję Krytyków Teatralnych Związku Artystów Scen Polskich za najlepszy debiut na scenach teatrów dramatycznych w ostatnim sezonie (2013); Nagroda Dyrektora Wydziału Kultury UMŁ „Srebrny Pierścień” (2013); „Złota Maska”, nagroda łódzkich dziennikarzy dla najlepszego debiutu aktorskiego (2013); Nagroda Główna dla najlepszej aktorki na VII. Festiwalu Kolada-Plays w Jekaterynburgu (Rosja, 2013).

To dwa monodramy, grane jednego wieczora – lustrzane, choć kontrastowe odbicia losu dwóch Nataszy, szesnastolatek, które stają bezradne wobec życia. Natasza z bidula, obcesowością i siłą wyrąbująca sobie szacunek, stanowi pełne przeciwieństwo drugiej Nataszy z kamienicy, wydelikaconej niczym Barbie, chowanej pod kloszem przez nadopiekuńczą matkę. Pierwsza wpada w oszołomienie, kiedy spotyka dziennikarza, który – jak jej się wydaje – troszczy się o jej los. W jej życiu pojawia się nareszcie ktoś, kto się nią interesuje, błędnie więc odczytuje sygnały i popada w uczuciową obsesję. Chce usłyszeć od ukochanego: „Natasza, ty jesteś normalnie najfajniejszą dziewczyną na Ziemi, weź, wyjdź za mnie za mąż”. Ale to niemożliwe, musi więc dojść do tragedii. Druga
Natasza, układna i uporządkowana, trafia na plan telewizyjnego show i poddaje się urokowi spotkanego tam Saszy. Miłość szybko okazuje się złudą, chłopak mieszka z inną, jej rozkwitające uczucie gaśnie szybciej niż się narodziło.

Agnieszka Skrzypczak oba monologi maluje wyraźną kreską. Siedzi unieruchomiona w środku scenicznego sześcianu sugerowanego przez metalowy stelaż i wyrzuca swoje monologi nerwowym rytmem. Pierwsza Natasza, ubrana po dresiarsku, w akcencie, słownictwie, okazywanej agresji, sposobie siedzenia odpowiada wyobrażeniu o dziewczynie kulturalnie i społecznie zaniedbanej. Druga siedzi wyprostowana, wystrojona jak laleczka, pewna siebie, z podobnym do Nataszy pierwszej lekceważącym stosunkiem do otoczenia. I ona dozna głębokiego wstrząsu. Obie kończą swoje wyznania okrzykiem: „Wygrałam ja!”, choć nie wygrała żadna.

Pulinowicz, a za nią Skrzypczak pod opieką Kolady opowiada o dziewczynach, które doznają miłosnych zawodów tak silnych, że życie ich zamienia się popiół. Łatwo powiedzieć, że to nic nowego, banał. Ale młoda aktorka, nie bojąc się ekspresyjnej charakterystyczności, potrafiła nadać swym bohaterkom rysy tragiczne. Reżyser, znany ze swojej skłonności do teatralnej przesady i barokowej inscenizacji, wszystko postawił na jedną kartę: „Podwójna kreacja Agnieszki – oceniał Nikołaj Kolada – to hymn na cześć teatru. Na scenie nie ma muzyki, ekranów, dodatkowych efektów. Jedna aktorka musi przez półtorej godziny utrzymać uwagę widza, kreując dwie odmienne postaci. Dla mnie to piękne”.

Monologi dzieli krótka przerwa, w której pojawia się na chwilę drugi aktor; zakłóca to monodramatyczny charakter spektaklu, ale można jego udział traktować jako intermedium: po prostu, coś się na scenie dzieje, kiedy aktorka zmienia kostium.

Tomasz Miłkowski

[Fot. Grzegorz Noo-Wak/ Teatr Jaracza]

Leave a Reply