Przejdź do treści

Żydowski świat Izaaka Singera

Wydawnictwo Fame Art z Lublina zarekomendowało „Rudą Kejlę” jako „nieznaną powieść noblisty” 1979 roku, ale już lektura pierwszych stron uświadamia, że czytelnik prozy Singera wchodzi ponownie w bardzo dobrze znany mu świat, znany ze „Sztukmistrza z Lublina”, „Spuścizny”, „Dworu”, „Szoszy” i innych powieści żydowskiego pisarza.

To świat żydowskiej Warszawy początku XX wieku, z ulicą Krochmalną, Nalewkami, Stawkami, Dziką, Karmelicką, to świat namiętności żydowskich mieszkańców tej przestrzeni miasta, świat miłości, zwykłej i płatnej, konfliktów osobistych, religijnych, handlowych. To także Ameryka, Nowy Jork i tamtejszy świat żydowskich imigrantów, głównie z ziem polskich, ale także z ukraińskich i rosyjskich. „Przedwojenny żydowski półświatek, biedna dzielnica wypełniona podrzędnymi knajpami i burdelami, miejsce, gdzie rządzi handel i erotyka, dosłownie i w przenośni narzuca pytanie o czystość, porządek i obecność Boga. Była prostytutka Kejla, żona nietuzinkowego złodziejaszka Jarmego, poszukuje spełnienia w różnych miłosnych konfiguracjach, a głód szczęścia prowadzi ją aż do Ameryki.

W tej mało znanej, niepublikowanej dotąd po polsku powieści, noblista Izzak Baszewis Singer odkrywa przed czytelnikami ciemną stronę ulicy Krochmalnej i demaskuje ułudę: systemu moralności, amerykańskiego snu i braku samotności. Ta dramatyczna powieść, jak życie, opowiada o miłości i krzywdzie, o tym, co wynika z konieczności i nieodpartego pragnienia czegoś, co tkwi w każdym z nas” – napisał wydawca, a Agata Tuszyńska, znawczyni problematyki żydowskiej dodała: „Lektura tej powieści dostarcza mocnych wrażeń!

To gotowy scenariusz serialu z warszawskich i nowojorskich ulic z początku XX wieku. Sensacyjna fabuła, brawurowa akcja, barwne postaci. Zanurzeni w samo serce żydowskiego półświatka, odkrywamy jego tajemnice i marzenia. Złodzieje, prostytutki, rabini i uczniowie chederów zaludniają ów nieistniejący świat, który na kartach prozy Singera odżywa ponownie w dziesiątkach barw. Także namiętności, o jakich bogobojnym sługom żydowskich bożnic się nie śniło. Po lekturze „Rudej Kejli” wiem, co mieli na myśli żydowscy literaci, nazywając autora „Szoszy” – pornografem.
Lubię zanurzyć się w specyficznej, gęstej, soczystej, esencjonalnej atmosferze prozy Singera, w jego wizji żydowskiej Warszawy początku XX wieku, w jego wizji żydowskiego Nowego Jorku tych czasów. Ma to nieodparty urok czytelniczy, aczkolwiek także w „Rudej Kejli” niczym już Singer czytelnika nie może zaskoczyć. To pisarz jednego świata, jednego kształtu wyobraźni, autor tej samej opowieści o podobnej fakturze narracyjnej, mimetycznej, rozpisanej jedynie na różne tytuły. Singer nie jest jednak pisarzem-intelektualistą, w swojej prozie nie próbował analizować opisywanego świata, drążyć społeczne, egzystencjalne podłoże życia jego bohaterów. To raczej wizjoner nie pozbawiony siły poetyckiej, raczej malarz, zmysłowiec, niż analityk, socjolog i filozof.

Ale takim właśnie go lubimy, my, czytelnicy Singera.

Krzysztof Lubczyński

Leave a Reply