Przejdź do treści

Oda do miłości do opery

Bronisław Tumiłowicz obejrzał specjalnie dla „Yoricka” HUGENOTÓW w brukselskim Teatrze La Monnaie:

Trzeba bardzo kochać ten gatunek teatru muzycznego, aby być gotowym na spore wydatki związane z poszukiwaniem ciekawych spektakli na całym świecie. Takie potrzeby zaspokaja od 2009 roku łódzkie Biuro Podróży Grand Tour. Jest to projekt skrojony na wzór brytyjski. Dyrektorka biura Marzenna Jezierzańska sporo lat spędziła w Anglii i zauważyła, że kulturalniejsi przedstawiciele średniej klasy niemal regularnie spędzają weekendy w znanych teatrach na kontynencie. Nie stanowi więc dla operowych melomanów problemu wyjazd do mediolańskiej La Scali, czy nowojorskiej Metropolitan. W archiwum działalności Grand Tour znajdziemy także wypady do Buenos Aires, do Dubaju, czy Tokio, choć przeważają kierunki europejskie, np. festiwale operowe w Finlandii, Szwajcarii, Włoszech, jest Praga, Budapeszt a nawet Odessa. Niemal co roku miłośnicy pięknego śpiewu spędzają Sylwestra w Wiedniu. Także na ten rok zaplanowano podobną 4-dniową imprezę z obowiązkowym koncertem sylwestrowym Wiedeńskich Filharmoników oraz kolacjami sylwestrowymi i noworocznymi. Cena niemała, bo 14 850 zł + 100€ od osoby, ale doskonale ilustruje zaangażowanie emocjonalno-finansowe uczestników. A są wśród nich rekordziści, którzy mają za sobą nawet 60 -70 takich kulturalnych wycieczek, często połączonych ze zwiedzaniem ważnych muzeów czy spotkaniami z wielkimi gwiazdami opery zapraszanymi po spektaklu na kolację. Zwykle też ciceronem takiej eskapady operowej jest Sławomir Pietras, który w swojej karierze dyrektorskiej zaliczył niemal wszystkie „śpiewające teatry” w Polsce. Zdobyte wówczas kontakty i wiedza bardzo się przydają przy organizowaniu kolejnych eskapad Grand Touru, który ma już na koncie ponad 100 operowych wypadów, i obsłużenie ponad 700 klientów skorych do oglądania i słuchania.

Piszę te słowa nie bez kozery, bowiem za wstawiennictwem dyrektora Sławomira Pietrasa wziąłem udział w wyjeździe na przedstawienie Hugenotów Giacomo Meyerbeera w brukselskim Teatrze La Monnaie. Należy on do najbardziej prestiżowych europejskich scen operowych. Jest wspierany z budżetu federalnego Królestwa Belgii, a posadowienie w stolicy Unii Europejskiej zobowiązuje. Spektakl Hugenotów jest przykładem hojności wyasygnowanych środków, co rzutuje przede wszystkim na jakość artystyczną przedstawienia. Zatrudniono artystów najwyższej klasy, zwłaszcza że muzycznie i wokalnie opera Hugenoci, zaliczana do gatunku Grand Opera, stanowi dla śpiewaków najwyższe wyzwanie. Realizuje to pod batutą Evelino Pido świetna orkiestra La Monnaie, chór o ogromnym wolumenie głosów, i soliści z najwyższej półki. Tu potrzebne są aż trzy doskonałe soprany z koloraturami, bardzo odporny na atakowanie wysokich dźwięków tenor i niski bas, zwany też basso profondo. Strona muzyczna to jedno, a spektakl teatralny – drugie. Treść opery nawiązuje do masakry religijnej, do Nocy Św. Bartłomieja, kiedy katolicy wymordowali w Paryżu ok. 5 tys. kalwinów, zwanych Hugenotami. Kwestia nietolerancji religijnej, ale także wszelakiej innej, najwyraźniej bardzo pobudziła francuskiego reżysera Oliviera Py. Oczywiście przeniósł on, jak się to dziś zwykle czyni, akcję z XVI wieku do czasów współczesnych (z wizualnymi elementami przeszłości) ale dołączył swój własny leitmotiv, prócz sporej porcji obopłciowej nagości także wątki pacyfistyczne i homoerotyczne. Ten 63-letni dramaturg, pisarz i reżyser kiedyś uczestniczył w strajku głodowym przeciwko wojnie w Bośni-Hercegowinie, zabierał głos w debacie na temat małżeństw homoseksualnych we Francji i na łamach „Le Monde” atakował nietolerancję seksualną w kościele katolickim. W spektaklu natomiast przedstawił na początku scenę libacji w dużej grupie mężczyzn, którzy nadzy do pasa bawią się niby jak dzieci. To wywołuje odruch nietolerancji, a potem nienawiść katolików i protestantów narasta i prowadzi do tragicznego finału. Wcześniej biskup uczestniczy w akcie poświęcenia broni, całkiem współczesnych karabinów. Tu aktualne analogie są oczywiste. W ten sposób XIX-wieczna opera, nie raniąc warstwy muzycznej nabiera wymowy politycznej, staje się protestem przeciw nietolerancji, wojnie, fanatyzmowi religijnemu i masowym zbrodniom. Spektakle Hugenotów cieszą się w Brukseli ogromnym powodzeniem. Wszystkie 1125 miejsc na przedstawieniu, które oglądałem, były zajęte. Patrząc z polskiej perspektywy spektakl byłby pewnie uznany za skandalizujący. W Belgii jest po prostu dobry i mocny.

Bronisław Tumiłowicz

[Fot. mat. teatru]

Leave a Reply