Przejdź do treści

13 Era Schaeffera: Warto walczyć

Grażyna Korzeniowska pisze po 13. edycji festiwalu Era Schaeffera:
Anonsuje swoje przyjście koloraturą wspinającą się na wyżyny wokalnej precyzji. Zjawia się w purpurowej sukni przyozdobionej wielometrowym trenem, pieczołowicie rozwijanym i niesionym przez usłużnego asystenta… Oto Diva, Maestra (Alicja Węgorzewska). Zasiada na fotelu tronie naprzeciw dwóch ringów. Wokół, jak w starorzymskim amfiteatrze, zgromadziła się publiczność. Klaskaniem, tupaniem, gwiazdami, okrzykami ma pomagać Divie wyłonić zwycięzcę. Ale ostateczny werdykt i tak należy do niej. To ona wskaże wygrywającego, wręczając mu, jako nagrodę, konterfekt z obliczem szelmowsko uśmiechniętego Bogusława Schaeffera, kompozytora, dramaturga, muzykologa, na którego cześć, raz w roku, jednego wieczora, odbywa się Festiwal Era Schaeffera.
W tegorocznym, trzynastym z kolei, pod hasłem „Schaeffer Arts Fight” między linami ringów stają do artystycznych pojedynków aktorzy, muzycy, wokaliści.
Zmierzą się w myśl zasady – każdy z każdym. Muzycy przeciw muzykom, aktorzy przeciw aktorom, ale i muzycy kontra aktorzy. Będzie to pojedynek, jakby nieco Gombrowiczem podszyty, na słowa, dźwięki, gesty, pozy, miny, a każdy z tych popisów, ma dowieść najwyższej maestrii wykonawców. Maciej Wyrostek, wirtuoz akordeonu, potwierdzi, że nim jest, i wraz z zespołem Coloriage, nie ulęknie się Pawła Tomaszewskiego, młodego acz już honorowanego za osiągnięcia pianistyczne i muzyczne poszukiwania. Równie, jak jego przeciwnicy, biegłego w sztuce instrumentalnej. Grupa artystyczna Małe Instrumenty udowodni, że świetnie potrafi zagrać na – właściwie – na… wszystkim – na rurach od odkurzaczy, na piłeczkach podbijanych rakietkami ping-pongowymi, na aluminiowych puszkach po napojach…
Aktorzy też nie pozostaną w tyle. Wzniosą się na wyżyny artyzmu, by pognębić przeciwnika, a zarazem zauroczyć widzów, za narzędzie mając… samego siebie, jak Janusz (Radek), który demonstruje transcendenty sceniczny odlot, posiłkując się… wyziewami własnego ciała, nie przerywając przy tym perfekcyjnej jazzowej wokalizy. Jak fenomenalna Lidia (Bogaczówna), przekonana o swojej aktorskiej wyjątkowości, dając jej wyraz w autoironicznym i zabawnym, choć gorzkim, monologu. Jak Marcel (Wiercichowski) stający naprzeciw Seana (Palmer), i obaj okażą niebywałą biegłość wyrazistości, scenicznej pozy, teatralnej ekspresji.
Tworząc sytuacje teatralne staram się z nich wydobyć to, co w teatrze nazywamy akcją. Aby ową akcję stworzyć, muszę usytuować moich bohaterów, ale w sposób Transcendentny, nie Zwykły, w sposób Nadrealny, nie Rzeczywisty…”, tłumaczył Bogusław Schaeffer sposób komponowania swoich dramatów.
Za tą wskazówką poszedł reżyser spektaklu-happeningu, Maciej Sobociński. Artystyczne pojedynki złożone, wydawałoby się, z pozornie niepowiązanych ze sobą, fragmentów tekstów, ciągów słów, szumów, krzyków, szeptów, pojedynczych dźwięków, melodii, ułożyły się w przypowieść o sztuce i o kondycji służącego jej, uprawiającego ją artysty. Wiecznie balansującego między profanum – owych ringiem, na którym walczy o aplauz publiczności, nie zawsze przygotowanej do odbioru, zrozumienia jego artyzmu – a sacrum, czyli nieustannym dążeniem do artystycznego spełnienia, dosięgnięcia artystycznego Absolutu.
Artysta, jak bohaterowie Trzynastego Festiwalu Era Schaeffera, chociaż staje przed widzami osłonięty wygłaszanym tekstem, wykonywanym utworem, praktycznie jest bezbronny. Wobec odbiorcy i często samego siebie. Z wiecznym głodem spełniania. Z wieczną niepewnością własnej wartości. Z wiecznym niepokojem o siebie artystę wobec innych artystów, co kapitalnie ilustrował pojedynek Lidia (Bogaczówna) vs. Izabela (Warykiewicz). Z lękiem, że każde sceniczne wydarzenie może być wygraną lub przegraną, bo zależy od kaprysu…Reżysera? Widzów? Krytyka?
Ale jeśli z Nie-rzeczywistości, z Nie-zwykłości, jak chce Schaeffer, bohaterów, ich póz, słów, dźwięków wyłoni się, choć jedna scena, podobna do tej, jaką tego wieczora subtelnie wykreowali Izabela (Warykiewicz) i Paweł (Tomaszewski), warto wychodzić na scenę i… walczyć.

*

Festiwal Era Schaeffera powołała do życia Fundacja Przyjaciół Sztuk Aurea Porta, obchodząca w tym roku jubileusz 20-lecia. „Od początku swojego istnienia znaczna część naszych działań koncentruje się na promocji twórczości muzycznej, dramaturgicznej i graficznej Bogusława Schaeffera, artysty nazywanego Leonardem da Vinci XXI wieku”, pisali założyciele Fundacji.
Do 2017 roku prezesem FPS Aurea Porta był Marek Frąckowiak (aktor teatralny i filmowy, producent, felietonista, grafik), zarazem jej założyciel. Od czterech lat Festiwal Era Schaeffera odbywa się bez Marka. Zmarł przedwcześnie, 6 listopada 2017 roku, po ciężkiej chorobie. Brakuje go w spektaklach Ery, ale zostawił po sobie energię i pomysł do działań Fundacji, która dzięki Krystynie Gierłowskiej (aktorka, producentka, wiceprezeska Fundacji) nie ustaje w wysiłkach powoływania kolejnych artystycznych zdarzeń Festiwalu Era Schaeffera.

Bogusław Schaeffer zmarł, w wieku 90 lat, 1 lipca 2019 roku w Salzburgu. Pozostawił bogatą spuściznę muzyczną i dramaturgiczną.
Grażyna Korzeniowska
———

Schaeffer Arts Fight, 13.Festiwal Era Schaeffera

Reżyseria Maciej Sobociński

Wykonawcy: Lidia Bogaczówna, Izabela Warykiewicz, Alicja Węgorzewska, Sean Palmer, Marcel Wiercichowski, Witold Jurewicz, Janusz Radek, Marcin Wyrostek z zespołem Coloriage, Paweł Tomaszewski – piano, Małe Instrumenty.

29 października 2021 r. Basen Artystyczny, Warszawa

{Na zdj. Bogusław Schaeffer, fot. Michał Korta/ Era Schaeffera]

Leave a Reply