W ostatnich dniach 2020 r. Państwowy Instytut Wydawniczy uraczył nas prezentem w postaci ostatniej już (podobno, ale jakoś nie wierzę!) publikacji w cyklu Dzieł zebranych Stanisława Ignacego Witkiewicza (staranna edycja, twarda okładka, jednolita szata graficzna Andrzeja Heidricha). Jak przystało na książkowy finisz, jest to podsumowanie literackiej działalności bohatera cyklu – bibliografia wszystkich prac piśmienniczych twórcy Pożegnania jesieni, wszystkich edycji jego dzieł, prezentacji teatralnych, recepcji jego twórczości, nawet wzmianek o nim i jego twórczości w pracach innych autorów – i to zarówno „na papierze”, jak i w tzw. nowych mediach, czyli w Internecie. Praca benedyktyńska, żeby nie powiedzieć – ciemiężnicza, stąd też rozłożona na trzy osoby – w pierwszym tomie bibliografię (termin nie do końca adekwatny do zawartości, ale zostańmy przy nim z braku lepszego) za lata 1885-1939 i 1980-1989 opracował Janusz Degler, za lata 1940-1979 – Tomasz Pawlak, zaś treść drugiego tomu, obejmującego lata 1990-2019 jest dziełem Przemysława Pawlaka. Byłoby to w sumie coś w rodzaju witkacologicznego pawlacza (przepraszam za przypadkowe skojarzenie…), na który odkładamy wszystko, co kiedyś może się nam przydać, jeśli będziemy pisać o Witkiewiczu, a będziemy chcieli się wykazać zapożyczoną erudycją – gdyby nie dobrze przemyślana koncepcja redakcyjna i starannie opracowane spisy treści i indeksy.
Ostatni tom Dzieł zebranych Stanisława Ignacego Witkiewicza, których wydawanie rozpoczęto w 1992 r. z inicjatywy Anny Micińskiej, to dwa grube woluminy (pierwszy – ok. 900, drugi – przeszło 1000 stron), w obrębie których utworzono działy, porządkujące niejako ów witkacowski bric-à-brac: dział I-A to bibliografia tytułów wszystkich utworów literackich SIW – beletrystycznych, publicystycznych i filozoficznych, dział I-B – omówienia tej twórczości, dział II – informacje o korespondencji Witkiewicza, jej obecnych zbiorach, edycjach i opracowaniach, dział III – spis realizacji teatralnych, radiowych i telewizyjnych (adaptacje filmowe znalazły się, chyba trochę niewłaściwie, w dziale VI, poświęconym krajowemu kultowi Witkacego) wraz z wykazem recenzji poszczególnych inscenizacji, dział IV – materiały na temat biografii Witkiewicza, dział V – dokumentacja recepcji jego twórczości za granicą i – w dziale VI – w kraju. Pierwszy wolumin zamyka esej Janusza Deglera, omawiający zagadnienie odbioru twórczości Witkacego na świecie.
Drugi wolumin zachowuje ten sam układ rzeczowy, ale w dziale VI – „Kult” – podaje niesłychanie ciekawe informacje o miejscach pamięci o Witkiewiczu, instytucjach i ulicach noszących jego imię, a także istniejących zbiorach wycinków prasowych na jego temat. Zajmuje się również wykorzystaniem osoby i twórczości Witkiewicza w… reklamie. W podsumowaniu swojego opracowania Przemysław Pawlak pisze bardzo ciekawie m.in. o roli współczesnych mediów w popularyzacji kultury i w przechowywaniu danych:
„Rosnące znaczenie mediów elektronicznych, przy jednoczesnej coraz szybszej wymianie pokoleń nośników (od kasety magnetofonowej i 5 ¼ calowej dyskietki, poprzez CD-ROM, pamięć USB i telefoniczne karty pamięci, po chmurę publiczną i bioczipy), to z jednej strony łatwiejszy i większy przesył danych, z drugiej – powszechne zjawisko redundancji, plaga plagiatów, zagubienie czytelników i badaczy w nielinearnym i niestrukturalnym kłączu hipertekstu. Ze względu na niekompatybilność sprzętu i oprogramowania teksty zapisane na nośnikach starszych generacji okazują się niedostępne dla przeciętnego użytkownika. Dzięki przeglądarce mikrofilmów łatwiej jest zapoznać się z rozprawą opublikowaną w niszowym i efemerycznym czasopiśmie sprzed stu lat niż z pracą magisterską zapisaną w niestosowanym już formacie na dyskietce z końca XX w.
Wbrew potocznej opinii również strony internetowe nie zapewniają publikacjom długiego życia w obiegu kultury. Powodem nie musi być zaprzestanie publikacji bloga, porzucenie portalu poetyckiego przez zawiedzionego redaktora czy zamknięcie fundacji odpowiedzialnej za wydawanie poczytnego periodyku. Wystarczy niefrasobliwość administratora przy zmianie domeny, rezygnacja z części tekstów przy przekomponowywaniu struktury portalu lub zmianie identyfikacji wizualnej muzeum czy galerii, by uniemożliwić zdalne korzystanie z wycinka dorobku krytyków, recenzentów, kuratorów, grafików itp.”.
Zamieszczam ten obszerny cytat dlatego, że Przemysław Pawlak porusza tu temat niezwykle aktualny, ale rzadko zaprzątający głowę współczesnych użytkowników mediów elektronicznych. Co po nas zostanie w dobie ponowoczesnej? Kto przechowuje choćby na dysku korespondencję mailową? Ba! Maile są już demodé, nikt nowoczesny ich nie używa, już podobno nawet posty na Facebooku są oznaką starości, teraz się zamieszcza zdjęcia z krótkim opisem na Instagramie, albo wysyła tweeta czy snapa, który do niedawna sam znikał po 10 sekundach z ekranu telefonu. Nikt już nie pisze na papierze, z wyjątkiem dziadków, nikt nie pisze na komputerze z wyjątkiem dziadersów, do wszystkiego używa się telefonu. Moi uczniowie piszą na telefonie literackie prace roczne, po czym usiłują mi je przesłać przez swoje prywatne chmury, do których nie mam dostępu i muszę prosić o łaskawe dopuszczenie do tekstu, który mam ocenić. Telefonem robimy zdjęcia, które potem hurtem kasujemy, bo mamy przepełnioną pamięć, z telefonu słuchamy muzyki i dzięki telefonowi dostajemy ostatnie wiadomości z kraju i ze świata, telefonem płacimy. Ja sam przez jakiś czas przestałem nosić portfel, bo mi wypychał drugą kieszeń (pierwszą zajmował telefon, naturalnie), w efekcie czego wyglądałem jeszcze grubiej niż jestem. Wszędzie płaciłem przez PeoPay czy blikiem – do czasu, gdy chciałem skorzystać z płatnej toalety, gdzie pisuardessa nie miała terminala…
Ale żart na stronę. Książka Janusza Deglera i dwóch (niespokrewnionych) Pawlaków jest niesłychanie cennym elementem wyposażenia biblioteki każdej osoby, zajmującej się Stanisławem Ignacym Witkiewiczem. Ale zapewne nie znajdzie uznania u każdego pasjonata jego twórczości, bo to nie jest książka do czytania, tylko do posiadania i korzystania w pilnej potrzebie. Przypomina papierowe muzeum Witkacego – o którego niezbędności w Zakopanem już zdaje się zapomnieliśmy w toku bieżączki zdrowotno-politycznej. Póki więc nie wrócimy do pomysłu z 2012 r. i nie zrealizujemy jak najbardziej tradycyjnego muzeum, możemy zacząć prace nad muzeum wirtualnym (bo mimo zastrzeżeń P. Pawlaka co do ponowoczesnego systemu przechowywania danych kontaktu z tą techniką się nie pozbędziemy). A na razie niech wystarczy nam Xsięga: Dzieł zebranych Witkiewicza tom ostatni.
Maciej Pinkwart
————————————–
Bibliografia Stanisława Ignacego Witkiewicza, t. I (1885-1989), autorzy J. Degler i T. Pawlak, 891 stron; t. II (1990-2019), autor P. Pawlak, 1069 stron, PIW, Warszawa 2020, cena 139 zł.