Przejdź do treści

Wiesław Geras i Festiwal Teatrów Jednego Aktora to jedność!

Niemalże synonimy. Mówisz Geras – myślisz Festiwal; mówisz Festiwal, widzisz Wiesława Gerasa. I tak od półwiecza. Od zrodzonego z młodzieńczych marzeń pierwszego spotkania, które odbyło się w 1966 roku we wrocławskiej Piwnicy Świdnickiej, po dojrzałe, rozbudowane zdarzenie artystyczne, z jakim mamy do czynienia dziś.

Trwanie tego zjawiska to, moim zdaniem, największa jego wartość i największa zasługa Wiesława Gerasa. Nie sztuka coś wymyślić, nie sztuka raz czy dwa razy zorganizować, sztuką jest tchnąć w swój pomysł tyle ducha, tyle prawdy, tyle wartości, by starczyło ich na wiele, wiele lat. Festiwal Teatrów Jednego Aktora zapisał się w czasie i to – bagatela – przez pół wieku. Od pięćdziesięciu lat świadkuje przemianom polskiego życia artystycznego i jest też zjawiskiem, które w przemianach tych uczestniczy. To budzi ogromny szacunek.

Festiwal, zgodnie z założeniami Wiesława Gerasa, jest zdarzeniem niepodobnym do innych. To przestrzeń wymiany myśli, uczuć i doświadczeń, która, wsparta profesjonalizmem i solidnością swego twórcy, nie ma w polskiej, a nie zawaham się powiedzieć w europejskiej, kulturze precedensu. Zawdzięczamy Gerasowi upowszechnienie, a może nawet należałoby powiedzieć odkrycie, zjawiska, jakim jest jednoosobowy teatr. Nie znam innego poza Festiwalem wydarzenia, które tak mądrze promowałoby sztukę aktorską, stwarzało tak znakomite warunki do zawodowego rozwoju aktorów i spełniania scenicznych ambicji, a ponadto wychowało sobie tak wrażliwą i czujną publiczność. Trzeba też wspomnieć o różnorodności prezentowanych podczas Festiwalu tekstów, które bardzo często nie miałyby szansy na sceniczną realizację, gdyby nie festiwalowa inspiracja i pewność, że jest miejsce i czas, gdzie można je zaprezentować. Nie bez znaczenia jest też międzynarodowy kontekst, który zawsze ubogaca, otwiera, prowadzi do spotkania różnych artystycznych poglądów.

Życzę Wiesławowi Gerasowi wiele radości z tego, co udało mu się osiągnąć, a sobie – abyśmy mogli zrobić coś wspólnie w Teatrze Polskim w Warszawie.

Andrzej Seweryn

Leave a Reply