Przejdź do treści

Z fotela Łukasza Maciejewskiego MIĘDZY NAMI DOBRZE JEST

O minionym KRAKOWSKIM SEZONIE TEATRALNYM 2015 / 2016

Jak dobrze po wielu latach móc szczerze napisać takie zdanie: To był ekscytujący teatralny sezon w Krakowie!

Przede wszystkim za sprawą świetnej passy Narodowego Starego Teatru i nowohuckiej Łaźni Nowej, w Krakowie powstało co najmniej kilka przedstawień w stosunku do których najwyższe epitety nie są przejawem egzaltacji ani nonszalancji. Dotychczas wybitne spektakle zdarzały się, owszem, we Wrocławiu, Warszawie, Wałbrzychu czy Gdańsku, ale raczej nie u nas. Ten sezon pokazał, że może być inaczej. Nie chodzi przy tym o żaden eksces, lecz, powiedziałbym, o całoroczną prawidłowość.

 

Polityka na trwałe wrosła w teatralną codzienność. Dotyczy już nie tylko kontrowersji z wymianami kolejnych dyrektorów czy profilowaniem scen, ale szerzej – z życiem kulturalnym miasta. Strach przed zmianami sąsiaduje z próbami ochrony dotychczasowej linii, utrzymaniem status quo. Zaczęło się od aberracyjnych ocen ministerialnych przedstawień „Starego” rzekomo na podstawie dokumentacyjnych rejestracji wideo, po drodze odbywały się festiwale (jak zwykle boska była „Boska Komedia”), skandal związany z atakami na Teatr KTO, w końcu zaś iście rewolucyjna jak na nasze senne miasto wymiana dyrektorów (tandem Krzysztof Głuchowski i Bartosz Szydłowski zastąpił Krzysztofa Orzechowskiego w Teatrze im. Słowackiego, Małgorzata Bogajewska jest nową dyrektorką Teatru Ludowego, Krzysztof zaś Jasiński w STU sam namaścił następcę – Krzysztofa Pluskotę).

Stosunkowo najsłabiej wybroniło się w tym sezonie w Krakowie zwykłe teatralne rzemiosło, komercja i konfekcja. Jedyną sceną, która z powodzeniem od lat broni tego rodzaju repertuaru jest Teatr Bagatela. Sukces tym wyraźniejszy, że typowany na rozrywkową konkurencję dla „Bagateli” Teatr Variété jak dotąd budzi raczej politowanie i niesmak, niż szacunek. Tradycyjnie też nie da się napisać ani jednego dobrego zdania o Operze Krakowskiej. Czas zatrzymał się tam kilka dobrych dekad temu. Większość premier znowu przypominała najgorsze wykwity teatru operowego z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Tandeta, niestety. Tandeta do potęgi.

Nie narzekajmy jednak na brak rozrywki na poziomie, szczęśliwie teatralne życie Krakowa zdominowali artyści. Tylu znakomitych przedstawień w jednym sezonie nie pamiętam od dawna. Reżyser, Michał Borczuch i aktor, Krzysztof Zarzecki, w poruszającym, autobiograficznym „Wszystko o mojej matce” według tekstu Tomasza Śpiewaka w Łaźni Nowej dali wspaniały portret zwielokrotniony nie tyle nawet macierzyństwa, co wielkości i siły kobiet, a dla dawno nie oglądanej Moniki Niemczyk, oraz Iwony Budner i Haliny Rasiakówny stworzyli szansę na wielowymiarowe, wspaniałe kreacje, z których aktorki skorzystały z nawiązką. Potęga krakowskiego aktorstwa to także „Podopieczni” według Elfirede Jelinek w „Starym” w reżyserii Pawła Miśkiewicza. Patrząc na kilkupokoleniowy ensemble Starego Teatru grający na granicy szarży, ale i z wielką intuicją sceniczną, pomyślałem, że krakowski zespół jest dzisiaj jedyną aktorską grupą w Polsce któremu można powierzyć aż tak karkołomne zadanie. Również w „Starym” Krzysztof Garbaczewski w wyśmienitym „Hamlecie” (premiera pod koniec poprzedniego sezonu) udowodnił, że wizja reżyserska to także przenikliwość wizualna, samoświadomość artystyczna zamieniająca pewną ręką kadencje Szekspira w znaki plastyczne korespondujące z nonkonformistycznym odczytaniem najbardziej chyba wyświechtanego tekstu dramatycznego. W opozycji do Garbaczewskiego stoi Iwan Wyrypajew. Tam, gdzie u Garbaczewskiego jest rozbuchanie wizualne, u Wyrypajewa obowiązuje symboliczna, umowna scenografia, a sam tekst staje się formą. Można akceptować taki teatr, można z nim polemizować, dla mnie „Nieznośnie długie ujęcia” wyprodukowane przez „Łaźnię Nową” oraz stołeczny Teatr Powszechny były prawdziwym i odświeżającym przeżyciem.

Iwona Kempa w „Rytuale” według Bergmana (Teatr im. Słowackiego) pokazała dla odmiany, że również tradycyjny teatr psychologiczny, świetnie wyreżyserowany i zagrany, a przy tym zadający widzom poważne pytania bez uciekania się do dyżurnego zestawu pomocniczego w postaci rozbuchanej dekoracji czy muzycznej play listy z zestawu „małego hipstera”, potrafi być zaskakująco aktualny, dotkliwy i fascynujący. Miłą niespodziankę sprawiała mi również Małgorzata Warsicka w prowadzonym przez Kempę Małopolskim Ogrodzie Sztuki – wyreżyserowane przez nią „Dzieje upadków” według Balzaca to jedna z najbardziej wyrafinowanych (i najlepszych) adaptacji wielkiej literatury na krakowskich scenach. Tego typu zaskoczeń było jednak więcej: przede wszystkim wybitny „Płatonow” Czechowa w reżyserii Konstantina Bogomołowa, ale także błyskotliwe „Między nami dobrze jest” według Masłowskiej, brawurowy dyplom PWST wyreżyserowany przez Agnieszkę Glińską.

W nowym sezonie czekam na nowe przedstawienia duetu Strzępka / Demirski, Yany Ross, Konstantina Bogomołowa, Michała Borczucha i wielu innych. Zobaczymy też, co pokażą w debiutanckim sezonie nowi dyrektorzy kilku zasłużonych scen. Na razie między nami znowu dobrze jest. Lepiej niż dobrze.

 

 

NAJLEPSZE PRZEDSTAWIENIE:

„Wszystko o mojej matce” Tomasza Śpiewaka, reż. Michał Borczuch, Teatr Łaźnia Nowa

„Płatonow” Antoniego Czechowa, reż. Konstantin Bogomołow, Narodowy Stary Teatr

„Podopieczni” Elfriede Jelinek, reż. Paweł Miśkiewicz, Narodowy Stary Teatr

„Rytuał” Ingmara Bergmana, reż. Iwona Kempa, Teatr im. Juliusza Słowackiego

 

NAJLEPSZA REŻYSERIA:

Iwan Wyrypajew „Nieznośnie długie objęcia” (Teatr Łaźnia Nowa, Teatr Powszechny)

Krzysztof Garbaczewski „Hamlet” Williama Szekspira (Narodowy Teatr Stary)

Małgorzata Warsicka „Dzieje upadków” wg powieści „Kuzynka Bietka” Honoriusza Balzaca (Małopolski Ogród Sztuki)

Agnieszka Glińska „Między nami dobrze jest” Doroty Masłowskiej (PWST)

 

NAJLEPSZA ROLA KOBIECA:

Iwona Budner, Monika Niemczyk, Halina Rasiakówna – matki we „Wszystko o mojej matce”, reż. Michał Borczuch, Teatr Łaźnia Nowa

 

NAJLEPSZA ROLA MĘSKA:

Tomasz Schimscheiner – „stary” Witek w „Przypadku Krzysztofa Kieślowskiego”, reż. Bartosz Szydłowski, Teatr Łaźnia Nowa

 

NAJLEPSZE ROLE DRUGIEGO PLANU:

Ewa Kaim – Abraham w „Płatonowie”, reż. Konstantin Bogomołow, Narodowy Stary Teatr

Krzysztof Zawadzki – Klaudiusz w „Hamlecie”, reż. Krzysztof Garbaczewski, Narodowy Stary Teatr

Marek Kałużyńki – Leibech w „Płomieniu żądzy”, Teatr Bagatela

 

AKTORSKIE WYRÓŻNIENIE ZESPOŁOWE:

Iwona Budner, Aldona Grochal, Ewa Kaim, Urszula Kiebzak, Ewa Kolasińska, Katarzyna Krzanowska, Marta Nieradkiewicz, Jaśmina Polak, Marta Ścisłowicz, Bartosz Bielenia, Szymon Czacki, Roman Gancarczyk, Krzysztof Globisz, Zygmunt Józefczak, Zbigniew W. Kaleta, Patryk Kulik (PWST), Jan Peszek i Krzysztof Zawadzki z Narodowego Starego Teatru w „Podopiecznych” Elfriede Jelinek w reżyserii Pawła Miśkiewicza – za fascynujący, nowofalowy aktorski wielogłos: kakofonię dźwięków układającą się w jednolity hymn odrzuconych i odrzucających…

 

Łukasz Maciejewski

Leave a Reply