„Moja córeczka” – spektakl w reżyserii Marka Fiedora w warszawskim teatrze Ateneum miał swoją premierę 7 października 2009 roku. Oparty na prozie Tadeusza Różewicza z 1964 roku.
Opowiada historię ojca – Henryka (Artur Barciś) i jego córki – Mirki (Anna Gorajska), dziewczyny z prowincji, która wyjeżdża na studia do Warszawy i wymyka się spod opiekuńczych skrzydeł rodzica. Tekst Różewicza został przeniesiony we współczesne realia. Mireczka schodzi na złą drogę. Zostaje prostytutką. Najwyraźniej podoba jej się nowy sposób na życie. Z jej rodzinnego miasta przybywa ojciec, zmartwiony wiadomością, że córeczka nie przyjedzie do domu na święta. Rozpoczyna w Warszawie poszukiwania, począwszy od akademika, a zakończywszy na mieszkaniu podejrzanego typa – Żorża. W grze aktorskiej zabrakło emocji. Anna Gorajska ani przez chwilę nie ukazuje więzi, jaka łączyła kiedyś tytułową córeczkę z ojcem. Gdy on przyjeżdża, nie wywiera to na niej żadnego wrażenia. Nie chce wracać do domu. Zachłysnęła się wielkim miastem. Odpowiada jej nowe towarzystwo i łatwy zarobek. Ojciec nie potrafi się już z nią porozumieć. W tym przypadku warto zwrócić uwagę na rolę Artura Barcisia, który prawidłowo odtworzył postać ojca. Skromny, ubrany w długi, już niemodny płaszcz, z walizeczką przewiązaną sznurkiem, w której wiezie wałówkę dla córeczki. Smutny, zmęczony życiem człowiek. Dla niego Mirka cały czas jest małą dziewczynką, którą trzeba się opiekować. To, co widzi w Warszawie, jest dla niego sporym zaskoczeniem. Mireczka już go nie potrzebuje. Ma innych opiekunów. Henryk nie może nic zrobić, nie zaciągnie córeczki z powrotem do domu. Sporym minusem spektaklu w Ateneum jest przydługi monolog Harrego (Szymon Rząca), opowiadający o planach twórczych i o jego życiu. Rząca w pewnym momencie już sam nie wie, o czym mówi, przez co widzowie odnoszą wrażenie, że aktor(łac. actor), osoba grająca jakąś rolę w teatrze lub fi... nie może się doczekać, kiedy wreszcie skończy mówić. Szczególną uwagę zwraca również postać wspomnianego Żorża (Przemysław Bluszcz), człowieka bez skrupułów, bezwzględnego alfonsa, traktującego z pogardą innych ludzi.
Fiedor w swojej adaptacji dzieła Różewicza nie uwydatnił dramatyzmu całej sytuacji. Retrospektywne wstawki również nie ukazują w pełni dawnych relacji między Henrykiem a Mirką. Widać, że on kochał swoją córkę, ale Mirka wydaje się być bezbarwna, nijaka.
Ciekawą postacią, która ratuje to przedstawienie, jest Brudas – uliczny, niechlujny sprzedawca jabłek, człowiek powoli staczający się na dno. Poznajemy go w jednej z retrospekcji. Daje Mireczce za darmo jabłko. Jej ojciec się denerwuje i oddaje owoc z powrotem handlarzowi. W przyszłości Henryk i Brudas jeszcze się spotkają, w przydrożnym barze. Henryk poniesie sromotną klęskę na tym świecie, nie uchroni dziecka przed złem. Córeczka stoczyła się na samo dno, a on nie mógł nic zrobić. Brudas również poniósł klęskę, zmarnował swoje życie, stał się wrakiem człowieka. „Moja córeczka” opowiada o bezradności, o trudnych decyzjach, o braku zrozumienia we współczesnym zdemoralizowanym świecie…
Małgorzata Nowacka
Tadeusz Różewicz Moja córeczka; scenariusz i reżyseria: Marek Fiedor, scenografia i kostiumy: Monika Jaworska, muzyka: Bolesław Rawski, światło: Mirosław Poznański, P 7.10.2009, Teatr Ateneum