Pewna młoda borsuczyca imieniem Pola poczuła się na tyle dorosła, że wyprowadziła się z rodzinnej nory i wyruszyła samotnie na poszukiwanie własnego miejsca na życie.
Nie zawędrowała daleko, a już dostrzegła uroczą polankę, przez którą przepływał niewielki strumyczek. Bliska obecność wody i drzew sprawiała, że mieszkało w tamtej okolicy mnóstwo rozmaitych zwierząt. „Tutaj na pewno nie będę samotna” pomyślała Pola i zaczęła urządzać sobie własną norkę.
Borsuki są z natury rodzinnymi zwierzętami i lubią towarzystwo, dlatego borsuczyca cieszyła się, że nora jej rodziny znajduje się nieopodal i w razie problemów zawsze będzie mogła tam wrócić. Oczywiście zakładała, że wszystko będzie w porządku. Cóż złego mogło się jej przydarzyć w tym uroczym zakątku? Nie minęło wiele czasu, a Pola zaprzyjaźniła się z lisami i innymi zwierzętami zamieszkującymi polankę. Czuła się szczęśliwa, ale od czasu do czasu odwiedzała swoją rodzinę. Tyle że każda następna wizyta przebiegała w coraz bardziej napiętej atmosferze. Pola była bardzo uparta i zawsze wszystko musiało być tak, jak ona chciała, Rodzice również byli stanowczy i nie pozwalali jej rządzić w ich norze, zwłaszcza kiedy założyła swoją. Coraz częściej dochodziło do awantur i kłótni w rodzinie Poli. W końcu któregoś jesiennego popołudnia miała miejsce prawdziwa bitwa między Polą a jej mamą. Nie zgadzały się ze sobą w żadnej sprawie i nie umiały się ze sobą porozumieć, w końcu padły słowa „nie chcę was więcej widzieć”. Pola pobiegła do swojej nory i spędziła całą noc, rozpaczając nad swoim tragicznym losem i niesprawiedliwością tego świata.
Całkowite zerwanie kontaktów z rodziną nie wpłynęło na nią dobrze. Stała się milcząca i marudna, ochłodziły się jej stosunki towarzyskie. Inne zwierzęta lubiły ją, ale nie znosiły jej wiecznego narzekania i tego, że zawsze wszystko musi być tak, jak jej się podoba. Nigdy nie poszła na żaden kompromis – wszystko musiało się kręcić wokół niej. Pewnego dnia, nakrzyczała na swoją najlepszą przyjaciółkę, bo ta nie chciała udać się na niebezpieczną wyprawę w odległy zakątek lasu. Oskarżała ją o tchórzostwo i głupotę, stwierdzając w końcu, że nie potrzebuje takiej przyjaciółki. Świadkami tej awantury byli inni dawni znajomi, których Pola potraktowała w podobny sposób. Kiedy ona odeszła dumnie – wszyscy zebrali się, aby pocieszyć jej koleżankę i naradzić się, jak można by utrzeć nosa zarozumiałej Poli. Zwierzęta postanowiły zacząć jej unikać, żeby poczuła się samotna.
Pierwszego dnia Pola cieszyła się z tego, że nikt jej nie przeszkadza i może cały dzień spędzić sama, leniuchując. Następnego dnia wybiegła z nory na polankę, podbiegła do lisa i pyta: „jak zapasy na zimę?”. Lis, zamiast odpowiedzieć, odwrócił się w drugą stronę i odszedł, a wraz z nim inne zwierzęta, które były akurat na polance. Pola spędziła kolejny dzień w swojej norce, płacząc nad tym, jak bardzo jest nieszczęśliwa i zastanawiając się, dlaczego nikt jej nie lubi. Płakała dzień i drugi, a trzeciego dnia przed jej norką pojawiła się jej dawna koleżanka. W pierwszej chwili, gdy ją zobaczyła, ucieszyła się. Potem pomyślała, dlaczego wcześniej wszyscy się od niej odwrócili, a teraz ona przychodzi tutaj? – Pewnie po to by mnie wyśmiać albo upokorzyć jeszcze bardziej! – Nie chciała więc jej wpuścić do środka. Tamta nie odpuszczała i zaczęła mówić – Usłyszałam twój płacz i przyszłam, chciałabym z tobą porozmawiać. To potwierdziło przypuszczenia Poli, zareagowała złością – Najpierw wszyscy mnie unikają, a teraz nagle chcesz ze mną porozmawiać! Po co?! – Chciałam tylko powiedzieć ci, że to była nauczka i że to wszystko twoja wina, obrażałaś nas wszystkich i ustawiałaś po kątach, dążąc do własnych celów, nie zwracając uwagi na nasze potrzeby. Chcieliśmy być twoimi przyjaciółmi, ale nas odtrąciłaś. Wszystkich po kolei! Jeśli się nie zmienisz, zostaniesz tu sama, jeśli chcesz, możesz do nas dołączyć, tylko spróbuj być trochę mniej uparta i złośliwa. – Odpowiedziała jej koleżanka w imieniu wszystkich zwierząt. Zapadło długie, wyczekujące milczenie. Zwierzęta już zaczęły powoli odchodzić, kiedy z norki powoli wynurzyła się Pola. Smutna, ze spuszczonym nosem na kwintę powiedziała cicho – przepraszam. Zwierzęta tylko na to czekały, podbiegły do niej i wszyscy razem zaczęli się bawić. Po chwili okazało się, że wśród tych zwierząt jest również jej rodzina. Pola podbiegła do nich i uściskała.
Od tej pory leśna polanka była przyjaznym miejscem dla wszystkich. Borsuczyca nauczyła się tolerancji i trudnej sztuki kompromisu. Jej życie stało się bardziej przyjemne i nigdy więcej nie musiała już płakać w swojej norze.
Magdalena Tyrała