Przejdź do treści

DZIEJE GRZECHU W DOBIE LIBERALIZMU

Barbara Hirsz o "Loretcie" w warszawskim Teatrze Powszechnym w reżyserii Roberta Glińskiego.

Podoba mi się Paulina Holz jako Loretta w sztuce Walkera. Postępuje wbrew oczekiwaniom związanym z farsą, nie robi nic komicznego, nic na siłę, przeciwnie, jest poważna i szczera. Skupia na sobie uwagę, choć gra ostentacyjnie oszczędnie, często znika ze sceny, ciągle odwraca się tyłem do widowni. Jest niezaprzeczalną gwiazdą i może sobie na to pozwolić. Dzięki temu jej bohaterka staje się niejednoznaczna i zaciekawia.
Partnerzy muszą się nieźle napracować, żeby przy niej zaistnieć. W efekcie powstają świetne role charakterystyczne. Łukasz Simlat i Adam Woronowicz tkają arcyśmieszne figurki kiepskich po amerykańsku z tandetnych dialogów na poziomie baru z tancerkami topless. A Eliza Borowska w rozpaplanej po rosyjsku współwłaścicielce taniego suburban motelu odkrywa wrażliwą, nieskomercjalizowaną duszę.
Reżyser Robert Gliński słusznie nie poprawia Walkera. A ten odnawia farsę obyczajową we współczesny sposób, przedstawiając maluczkich, którym nie wyszedł na dobre american style of live – głośnym śmiechem przesłania gorycz. Nie musi przecież być tak, że trzeba grać tylko Labiche’a i jego „Słomkowy kapelusz”, tym bardziej, że zmieniają się techniki produkcji kapeluszy a nie ma powodu, by za kapeluszami nie szła niska komedia.
W „Loretcie” niski grzech miał miejsce w przedakcji, a na scenie pokazuje się tylko jego komplikacje w świecie, w którym wszystko, a szczególnie grzech, jest na sprzedaż. I nie jest grzechem obejrzenie sztuczki, która się dobrze sprzedaje, bo miło i przyjemnie wydobywa walory aktorskie. Oby przyjemnie dla pana Simlata, który goliznę i slipy zasłania po męsku portfelikiem – co czyni z uczuciem nieodzownym w tego rodzaju karkołomnej robocie. A miło dla publiczności, która odłoży na chwilę „Fenomenologię ducha” i przyjdzie do Powszechnego na fenomenologię uśmiechu.
Barbara Hirsz
George F. Walker “Loretta” reż. Robert Gliński, Teatr Powszechny, prem. 16-02-2008.

Leave a Reply