Przejdź do treści

TSNK 25

Teatr się nie klika więc dziś będzie o niegraniu, bo jak się w teatrze nie gra, to już na pewno na kliki liczyć nie można, choć znalazłby się pewnie niejeden widz, który by sprawie klik, zwłaszcza tych teatralnych, miał odmienne zdanie. Dziś rano na stronie TR Warszawa ukazała się moim oczom słodka i romantyczna relacja fejsbukowa z najnowszej premiery tego teatru – spektaklu „sweet & romantic” Wery Makowskx i Jakuba Zalasy. Premiera miała miejsce w ten weekend, Gulda przybył i polecił, można więc odfajkować sukces i kłuć nas nim bezlitośnie w oczy. Tylko strategia ta wydaje mi się nieco perwersyjna, bo zobaczyć tego dzieła i zanurzyć się w jego słodkości & romantyczności nie sposób. A to dlatego, iż zapomniano chyba w TR, że ta instytucja jest teatrem, a w teatrze należy przede wszystkim grać spektakle. Wkurzyłem się więc sakramencko, zobaczywszy na fejsbuku „słodkopierdzące zaproszonko” na drugi set tego spektaklu… w czerwcu! Tak, w CZERWCU 2023, czyli za ponad trzy miesiące!

I teraz mam ochotę zapytać całkiem poważnie, czy Wy tam w tym TR już całkowicie upadliście na głowę? Czy jesteście jeszcze teatrem, czy może spektakle to już tylko listek figowy do „nie wiadomo czego”? Chciałbym też w trybie informacji publicznej, PUBLICZNIE zapytać, ile kosztował ten spektakl/widmo, bo system jego eksploatacji wynikający z tego, ile razy jest w repertuarze, to nic innego, jak marnotrawstwo publicznych pieniędzy? Oczywiście, taka praktyka w warszawskich teatrach postępowych to nie nowość, ale granice absurdu w tej dziedzinie są z miesiąca na miesiąc przekraczane coraz bardziej.

Jako że od razu skomentowałem tę sytuację pod jednym z postów TR Warszawa, osoba zajmująca się mediami społecznościowymi postanowiła mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mogą grać spektakl dopiero w czerwcu: terminy eksploatacji spektaklu wynikają z grafiku dostępności sceny oraz zajętości aktorek i aktora. I wszystko jasne,w końcu to normalne, że publiczny teatr z jedną z największych dotacji w Warszawie, nie ma dostępnej sceny, żeby grać własne spektakle, z kolei etatowe aktorki i aktorzy w TR Warszawa nie po to są tam na etacie, żeby pracować. Technika też się cieszy, nie ma spektakli, jest mniej roboty za tę samą pensję! Słowem, eldorado! Pani Anno (piszę do nowej dyrektorki) dużo pracy przed Panią!

Ale i eureka! Bo zrozumiałem wreszcie po kilku latach zajmowania się teatrem te „pierdy” o dobrostanie artystów, ciężko pracujących w teatrze oraz o tym, że najważniejszy jest teraz proces, nie efekt! A widz? Ma polecać i klikać, bo dobrostan wymaga jeszcze fejmu i dobrej narracji! Donoszę, że fejm już jest! A narrację się jakoś wymyśli, TR zawsze umiał to robić! Osobiście jednak najbardziej zazdroszczę Wam tego klikania, bo niby teatr się nie klika, ale brak teatru już jak najbardziej. Pod postami o spektaklu-widmo było prawie dwieście lajków! Jak Wy to robicie, kochani!?

Tomasz Domagała

PS. Ten tekst nie jest w żadnym wypadku przeciw najnowszemu spektaklowi TR Warszawa. Wręcz przeciwnie – jest po to, żeby go wesprzeć!

[Fot. Weronika Krupa]

Leave a Reply