Przejdź do treści

DON JUAN

Tekst legenda, postać mityczna, wszystko to obrosło biblioteką komentarzy, nawiązań, pastiszów. To poniekąd paraliżuje, ale nie Mikołaja Grabowskiego, który mierzy się z tekstami o takiej właśnie sile rażenia.

Tym spektaklem dowodzi, jak nadal aktualny to tekst, zdzierający maskę obłudzie, ukazujący, co kryje się za pięknymi słówkami. Nie tylko Don Juana, kiedy uwodzi kobiety, ale i wszystkich innych, kiedy go potępiają albo skrycie lub jawnie podziwiają. Kliniczny pokaz hipokryzji odsłania Molier, a za nim Grabowski, ukazując dwa spotkania z ojcem (w tej roli Artur Barciś); pierwsze, kiedy rodzic gromi swego syna za wołające o pomstę nieprawości, drugie, kiedy wszystko mu wybacza i rozpływa się w słodyczy ojcowskiego przywiązania. Podczas pierwszego spotkania dźga upominającym ojcowskim palcem podczas drugiego tuli się do syna z nieznośną czułością. Dość, że Don Juan zadeklarował, iż przejrzał na oczy i teraz będzie trzymał się cnoty, a świat stanie po jego stronie. Rzecz w tym, że Don Juan Juan przejrzał obłudników i potrafi się odpowiednio zamaskować, a wtedy wszystko mu ujdzie na sucho. Brzmi znajomo? No, właśnie. Tylko Komandor (Przemysław Bluszcz), przedstawiciel mistycznych mocy nie da się na to nabrać. Ale piekło przypomina sobie o Don Juanie dopiero wtedy, kiedy przybiera maskę obłudnika. Na wcześniejsze jego grzeszki patrzy przez palce.

A jednak kres bohatera nie przeraża, raczej wywołuje (celowo) skojarzenia kiczowate: budzący raczej politowanie niż zgrozę sarkofag Komandora, zejście bohatera do piekieł spacerkiem po schodkach, dokąd udaje się bez lęku i trwogi. Tylko telewizyjna transmisja ogni piekielni na kilku monitorach próbuje widzów nastraszyć. Ale my już w te bajki nie wierzymy.

Grabowski nie po to wystawił „Don Juana”, aby opowiadać o jego podbojach i zasłużonej karze, choć malowniczo ukazał grę z dwoma wiejskimi dzieweczkami, wymodelowanymi na dzisiejsze dziewczyny wyzwolone (Katarzyna Ucherska i Julia Konarska), które parodiują zachowanie prowincjonalnych lamparcic, polujących na swojego „milionera”. Wystawił po to, aby pokazać świat, który udaje, że jest inny. Stąd obecna na każdym kroku w tym spektaklu przesada w gestach, reakcjach, służalczości, natarczywości w okazywaniu wrogości i przyjaźni. Wystawił po to, aby pokazać człowieka pełnego sprzeczności, którego demonstrowana swoboda życia zderza się z wrażliwością na niesprawiedliwość.

Tomasz Schuchardt portretuje takiego właśnie bohatera, osiągającego świadomość swojej sytuacji, trafnie diagnozującego otaczający go świat. Towarzyszy mu zrzędliwy i pyskaty Sganarel (ale tylko w granicach wyznaczonych przez Pana), któremu Dorota Nowakowska nadaje rysy tchórzliwego strażnika tradycyjnych wartości, na koniec jednak bardziej zainteresowanego zarobkiem niż usatysfakcjonowanego klęską bezbożnika.

Tomasz Miłkowski

DON JUAN ALBO KAMIENNA UCZTA Moliera, tłum. Jerzy Radziwiłowicz, reżyseria, oprac. muz., ruch sceniczny Mikołaj Grabowski, scenografia i kostiumy Zuzanna Makiewicz, reż. światła Katarzyna Łuszczyk; obsada: Tomasz Schuchardt, Dorota Nowakowska, Paulina Gałązka, Julia Konarska, Bartłomiej Nowosielski, Artur Barciś, Dariusz Wnuk, Katarzyna Ucherska, Przemysław Bluszcz, Teatr Ateneum, premiera 11 czerwca 2021.

Leave a Reply