Przejdź do treści

Aktorki, księga trzecia

Już niebawem, 11 października pojawi się na rynku księgarskim nowa książka Łukasza Maciejewskiego „Aktorki. Odkrycia”. To już trzeci tom z serii portretowej znanego krytyka filmowego i teatralnego, zawierający wizerunki i rozmowy z gwiazdami ekranu i sceny. Tym razem wśród bohaterek tomu, który ukaże się nakładem wydawnictwa Znak, m.in. Grażyna Błęcka-Kolska, Karolina Gruszka, Agata Kulesza, Gabriela Muskała i Kinga Preis.

Żeby się w tej książce rozsmakować, proponujemy lekturę „Odkryć od odkrycia” Łukasza Maciejewskiego, czyli wstęp do jego książki, w którym odsłania swoje intencje:

Odkrycia do odkrycia

Czas na trzecią aktorską podróż. Dwa poprzednie tomy AktorekSpotkania i Portrety ‒ wciąż są na rynku wydawniczym, a sprzedaż Portretów nawet stale rośnie… Z niektórymi bohaterkami obu książek, choćby z Danutą Stenką, Ewą Wiśniewską, Ewą Błaszczyk, Emilią Krakowską, Jolantą Fraszyńską i Małgorzatą Zajączkowską, zjechaliśmy Polskę wzdłuż i wszerz, spotykając się wyłącznie z entuzjastycznym przyjęciem. Wobec tak życzliwej reakcji czytelników uznałem, że powinienem tę serię kontynuować.

Osiemnaście wyjątkowych kobiet. Lista moich marzeń. Do wspólnej przygody ponownie zaprosiłem artystki, które w ich pokoleniu cenię najwyżej. Szanuję za talent, konsekwencję, poglądy na sztukę i świetny gust. Żadna z pań mi nie odmówiła, kilka razy usłyszałem natomiast: „No, nareszcie, a już myślałam, że nie doczekam się zaproszenia do twojej książki”.

Te rozmowy są jednak nieco inne. W przeciwieństwie do większości bohaterek pierwszego i drugiego tomu aktorki z Odkryć znałem wcześniej. Nie musiałem zatem walczyć z nieśmiałością, brakiem pewności siebie, czułem się bezpiecznie, mogłem zadawać trudniejsze, być może bardziej dociekliwe pytania.

Owszem, przyjaźnię się z Karoliną Gruszką i z Joasią Kulig, uwielbiam Agatę Kuleszę, Sonię Bohosiewicz, Gabrielę Muskałę, Kasię Gniewkowską czy Jowitę Budnik, a Iza Kuna to ‒ w kategoriach czysto ludzkich ‒ jedna z najważniejszych postaci w moim życiu. Mimo to prywatne kontakty na pewno nie były najważniejszym kryterium w doborze bohaterek i prowadzeniu rozmów. Liczyły się nade wszystko szacunek, uznanie dla talentu, dopiero na samym końcu sympatia czy wspólne wspomnienia.

Czasem chciałem złamać utrwalony stereotyp w postrzeganiu moich bohaterek. Udowodnić, że Renata Dancewicz ‒ poza wybitną urodą i wdziękiem ‒ jest jedną z najbardziej błyskotliwych kobiet, jakie znam, że Grażyna Błęcka-Kolska stworzyła w polskim kinie rzadko doceniany, unikatowy typ aktorski, a wyglądająca archanielsko Urszula Grabowska to dziewczyna z krwi i kości, nowohucianka o wyrazistych poglądach na życie i na sztukę. Inne są także proporcje zawodowe. Odkrycia to opowieść o aktorkach aktywnych, pracujących często od rana do nocy, a w niektórych przypadkach, co jest w Polsce rzadkością, przebierających w propozycjach filmowych czy telewizyjnych. Są krnąbrne, dociekliwe, mają mocny charakter. Odważnie mówią o swojej religijności (Grabowska, Kulesza, Kulig, Kożuchowska), ale i częściej niż bohaterki poprzednich tomów deklarują ukształtowane poglądy w kwestiach społecznych i politycznych. „Buntuję się przeciwko temu, co dzieje się w polityce, w sztuce, co zrobiono z naszym Starym Teatrem! Czuję się nabijana w butelkę albo ignorowana, uważana za nieszkodliwą kretynkę. Na to się nie zgadzam” ‒ mówi Marta Nieradkiewicz. A Maja Ostaszewska dodaje: „Dziś nieangażowanie się wydaje mi się tak naprawdę obojętnością, przyzwoleniem. Nie można być oportunistą. Nie można godzić się na łamanie prawa, dyskryminowanie ze względu na płeć, pochodzenie czy orientację seksualną. Nie można dawać przyzwolenia na nacjonalizm, ksenofobię. Na znęcanie się nad zwierzętami”.

Maja Ostaszewska, Iza Kuna, Karolina Gruszka, Agata Kulesza i Kinga Preis są w zawodowym natarciu. Grają nawet w kilku filmach rocznie, mają plany na co najmniej dwa najbliższe lata. Z kolei Grażyna Błęcka-Kolska czy Katarzyna Gniewkowska wywodzą się z pokolenia czarnej dziury w polskim kinie po stanie wojennym, dlatego Gniewkowska, podobnie jak Małgorzata Hajewska-Krzysztofik, swoją wybitną pozycję zawodową zawdzięcza przede wszystkim pracy w teatrze. Co ciekawe, dla obu aktorek mentorem był Krystian Lupa. „Koleżanki mówią często, że czekają na swoją rolę życia. Ja tego nie mam. Wiem, że taką rolę już zagrałam. To była właśnie Grusza” ‒ opowiadała mi Katarzyna Gniewkowska, wspominając genialną rolę Gruszeńki w Braciach Karamazow Dostojewskiego w reżyserii Lupy w Starym Teatrze w Krakowie. Inaczej było w przypadku Joanny Trzepiecińskiej czy Renaty Dancewicz: na początku kariery grały w kinie jedną rolę po drugiej, ale od jakiegoś czasu film nie ma dla nich wartościowych propozycji. Czy im to doskwiera? Pewnie odrobinę, ale w żadnym razie nie miałem wrażenia, że rozmawiam z osobami sfrustrowanymi, nieszczęśliwymi, niezrealizowanymi zawodowo. Przeciwnie, kalendarz każdej z osiemnastu bohaterek wypełniony jest szczelnie: teatr, wyjazdy, radio, nagrywanie audiobooków, praca w szkołach artystycznych, recitale, telewizja, a jeszcze rodzina, jeszcze życie…

Poza tym zawód zawsze może przynieść nieoczekiwane niespodzianki. „Po tylu latach zdarzyło się coś, czego nie przewidywałam, nie brałam kompletnie pod uwagę, czyli że będę grała w filmach” ‒ mówi Dorota Kolak. Z kolei również stosunkowo późno odkryta dla kina Agata Kulesza opowiada: „Lata posuchy zapracowały w moim przypadku na rodzaj dojrzałości i dystansu, i tego, że dzisiaj wiem, jak wygląda ten zawód w momencie, kiedy nie za bardzo cię kocha”. Małgorzata Kożuchowska, jej koleżanka ze studiów, ma status medialnej gwiazdy. W poświęconym Małgosi eseju piszę: „Tak, jest popularna, owszem, gra w serialach, ale jest też świetną aktorką. Jedną z najciekawszych w swoim pokoleniu”. A sama bohaterka pyta: „Jak obronić się przed popularnością, rozpoznawalnością, jak w tym pięknym, ale trudnym zawodzie zachować godność, mieć cały czas jasno określone kryteria, nie rozmieniać się na drobne, nie zagubić wartości, którym jestem wierna. Zmagam się z tym codziennie. Ciężko pracuję na to, żeby Kożuchowska nie była tylko twarzą z okładki”.

Spotykaliśmy się w różnych miejscach: w kawiarniach, klubach, ale także w garderobach teatralnych, hotelowych lobby, na wspólnych spacerach, najczęściej jednak w domach aktorek. Drewniany stół, sery i wino w mieszkaniu Izy Kuny, rozmowa na bajecznym tarasie domu Urszuli Grabowskiej, fajerwerki śmiechu w domach Joanny Kulig, Agaty Kuleszy i Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik, piękne wnętrza mieszkań Joanny Trzepiecińskiej i Katarzyny Gniewkowskiej. To wszystko już ze mną zostanie, zapisało się w pamięci. Częściej niż dotychczas w naszych rozmowach pojawiał się Kraków: miasto, które sam wybrałem, na swój chropowaty sposób pokochałem, i w którym mieszkam. To właśnie w Krakowie spotykałem się z Ulą Grabowską, Katarzyną Gniewkowską, Małgorzatą Hajewską-Krzysztofik i z Martą Nieradkiewicz, to z Krakowem kojarzą mi się, mieszkające tu całe lata, absolwentki PWST ‒ Joasia Kulig, Sonia Bohosiewicz, Maja Ostaszewska.

Wiele moich bohaterek bardzo się przede mną otworzyło; pojawiają się również wyznania prawdziwie przejmujące ‒ jak w eseju o zbyt mocno doświadczonej przez los Grażynie Błęckiej-Kolskiej. Ale w Odkryciach, podobnie jak w Spotkaniach i Portretach, najważniejszy jest zawód. Tytuł zobowiązuje. Chodzi o aktorstwo, nie o plotki. Mówimy o twórczych spotkaniach, kolejnych rolach, wyzwaniach teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Nie zawsze są to opowieści spełnione, nierzadko sukcesom teatralnym towarzyszą krew, pot i łzy. Albo konflikty z reżyserem. „Kiedy byłam młoda, wydawało mi się, że wszystko powinno rozgrywać się tu i teraz, że w zawodzie muszę czerpać przede wszystkim z siebie. Dzisiaj interesuje mnie psychologiczna wiarygodność tego, czego nie potrafię ‒ praca nad bohaterkami, które przy pierwszej lekturze scenariusza wydają się obce” ‒ opowiadała mi Iza Kuna. „Aktorstwo to profesja, w której musisz wybierać, i łatwo się w tych wyborach pomylić. Słucham intuicji, ale ona nie jest niezawodna. Na pewno trzymam się jednej, podstawowej zasady. Nie pracuję wyłącznie dla pieniędzy. Nie chciałabym się pod tym względem ugiąć” ‒ to Karolina Gruszka. A Gabriela Muskała dodaje: „Pojawiła się nowa, nieoczekiwana dla mnie barwa. Ja, od zawsze kłębek nerwów, niepokojów, niedowartościowań i znaków zapytania, powoli orientuję się, że to wszystko minęło. Jest mi ze sobą dobrze”.

A nam jest dobrze z wami. Wspaniałe, utalentowane, błyskotliwe. Najlepsze z najlepszych. Aktorki znane z kina, teatru, telewizji, również z wielu wywiadów, chyba jednak nigdy wcześniej nie powiedziały o sobie tak wiele i tak pięknie. Są do odkrycia ‒ w tej książce. Odkrycia do odkrycia.

Łukasz Maciejewski

Leave a Reply