Przejdź do treści

OJCIEC: Ojciec odchodzi

Europa się starzeje. Po raz kolejny w krótkim odstępie czasie na afiszu stołecznego teatru pojawia się sztuka traktująca o demencji. Na małej scenie Teatru Dramatycznego od niedawna możemy oglądać „Ten drugi dom” Sharra White’a, w której ofiarą demencji pada 50-letnia kobieta (Agnieszka Wosińska). Teraz na deskach Ateneum grany jest „Ojciec” Floriana Zellera, w której z procesem starczej degradacji zmaga się tytułowy bohater (Marian Opania). W obu sztukach dramat w równej mierze, a może jeszcze boleśniej, dotyka ich bliskich.

Scena przedstawia sterylne wnętrze, w którym z boku stoi fotel okupowany przez Ojca, bliżej centrum stół i krzesła, w tle za przezroczystym przepierzeniem widać fragment kuchni i korytarz. Z czasem meble zaczynają znikać, tak jak kurczy się pamięć Ojca z coraz większym trudem odróżniającego rzeczywistość od majaka. Ich miejsce zajmie łóżko w domu opieki i powidoki jakiejś domowej palmy, niespodziewanie wyświetlane i znikające. Ten prosty zabieg wykorzystuje reżyserka spektaklu, aby uwyraźnić zanikanie pamięci. Obserwujemy w napięciu, jak bohater traci orientację w świecie, w którym się znajduje, jak kurczy się jego zdolność rozpoznawania osób i miejsca. Sprawia to ból jego otoczeniu, a zwłaszcza kochającej córce (Magdalena Schejbal), zabiegającej o stworzenie staremu ojcu bezpiecznych warunków egzystencji. Staje się to jednak coraz bardziej niemożliwe. Dramat się nasila. Nawet widzowie od czasu do czasu tracą pewność, czy to, co oglądają, dzieje się naprawdę, czy tylko jest projekcją wytworów wyobraźni starca.

Marian Opania z biegłością mistrza ukazuje stopniowy zanik umiejętności poznawczych, pojawiające poczucie zagrożenia i trwogi, a na koniec dojmującej tęsknoty za utraconym bezpieczeństwem. Oddany do domu opieki, tęskni już tylko za matką, od której daremnie oczekuje czułej opieki. Postać, którą buduje aktor, tchnie prawdą. We wcześniejszej fazie choroby, kiedy zdarzają się bohaterowi chwile, w których panuje nad sytuacją, potrafi tworzyć rozmaite drobne intrygi, sypać komplementami albo zadziwiać dociekliwością. Wciąż poszukuje swego zegarka i czyni z tego poszukiwania celebrowaną ceremonię. Z czasem pogrąża się bezpowrotnie w mrokach niepamięci. Bezradny, zagubiony, tragiczny w swojej bezbronności budzi żywe współczucie i lęk.

Tomasz Miłkowski

OJCIEC Floriana Zellera, tłum. Bogusława Frosztęga, reż. i oprac. muz. Iwona Kempa, scenografia Justyna Elminowska, reż. światła i projekcje Mateusz Wajda, Teatr Ateneum, prapremiera polska 8 kwietnia 2017

[Recenzja publikowana w tygodniku „Przegląd”]

Leave a Reply