Przejdź do treści

Supermenka na bezrobociu

8 marca zaraz po Manifie (acz w innym składzie) odbyła się premiera Supermenki. Tekst napisała Dorota Macieja, tytuł akurat na Święto Kobiet. Premiera odbyła się gościnnie w Teatrze Kamienica, spektakl wyprodukowało Studio Jerzego Gudejko. W Teatrze Jednego Aktora wystąpiła porywająco Jowita Budnik (m.in. Plac Zbawiciela, Nikifor, Papusza).

Mądry los (a wiem, że nie zamysł ludzki) zrządził, że spektakl o perypetiach bezrobotnej kobiety +- 50 wybrzmiał, wyszeptał i został wykrzyczany ustami aktorki właśnie w dniu walki kobiet o równe prawa, płacę, możliwość zdobywania wulkanów, udziału w wojnach w mundurze i umierania na raka płuc na równi z facetami… Prawa kodeksowe ładna rzecz, a co jeśli dyskryminuje nie przepis, a ślepa ojcowska ręka wolnego od skrupułów rynku? Co jeśli zawodowe szanse utrącają nie patriarchalni samce, a uprzedzenia i korporacyjne stereotypy, „przyjaciółki” i chore relacje? Co jeśli nie ma kogo oskarżyć o marnowanie lat, energii, życiowych aspiracji, bo złowieszcze zjawisko bez-ro-bo-cia jest jak wirus poza zasięgiem prawa: degraduje, wyklucza, wpędza do getta bezsilnych i słabych na chybił trafił nie zważając na kompetencje, doświadczenie i oddanie dla firmy? Spektakl jest właśnie o bezsilności kobiety wobec machiny rynku, która arbitralnie wypluwa z systemu komfortu i wpędza w wir degradacji i utraty wiary w siebie samą. Jest to temat ciepły, a powinien być gorący i parzyć szczególnie polityków, którzy zwodzą, że wszystko w tej sprawie zmierza do dobrego, a jak jest, każdy wie.

Nie jestem obiektywnym odbiorcą spektaklu, bo sprzyjam teatrowi żywemu, który zabiera głos na temat problemów, o jakich słyszę w tv: o decyzjach gospodarczych, kłótniach w sejmie, także o najnowszych zmianach politycznych, nowym rządzie itd. W Supermence słyszymy o nich z komunikatów radio/tv spoza sceny. Bombardują nas newsy gospodarcze i polityczne. Wiemy dokładnie, gdzie jesteśmy i co się dzieje: jesteśmy wraz z Supermenką w Polsce jesienią 2015. Tak lubię. Bez epatowania krwią i gwałtem na scenie, ale jednak: lubię świeżynę. Znowu będę tendencyjny, ponieważ jestem admiratorem Teatru Jednego Aktora. To znakomity sprawdzian aktorstwa i tematu. Aktor i autor muszą udowodnić, że udźwigną. Czy dali radę? Tak! A szczególnie Ona – Jowita Budnik.
Jak przystało na Święto Kobiet rej wodziły Panie. Wykonawczyni, mistrzyni Teatru jednego Aktora Jowita Budnik, autorka tekstu Dorota Macieja, gości witała gospodyni Kamienicy Justyna Sieńczyłło, kostiumy projektowała Grażyna Gudejko. Mężczyźni służyli wsparciem damskiej kreatywności: sam szef Studia Jerzy Gudejko reżyserował, scenografię obmyślił Krzysztof Kelm. Przystojni kelnerzy obsługiwali gości bankietu. Mnie pozostało napisać impresję z wydarzenia, więc dołączam do męskiego grona wspierającego Supermenkę.
Życząc Studiu Jerzego Gudejki kolejnych sukcesów, nie wiem tylko, czy życzyć zespołowi własnej sceny, znając maraton z przeszkodami, jaki przeszedł Teatr Kamienica z jego dyrektorem-herosem Emilianem Kamińskim. Nie bójcie się być bezdomni. Każdy teatr będzie zaszczycony użyczając takim artystom dachu nad głową a widzom foteli. A ileż mniej kłopotów i więcej czasu na spokojne próby.

Bogdan Falicki

Leave a Reply