Przejdź do treści

Z fotela Maciejewskiego: I BYŁA MIŁOŚĆ W GETCIE

W „Yoricku” nowa rubryka autorska „Z fotela Maciejewskiego” – na dobry początek refleksje Łukasza Maciejewskiego po „Dybuku” Kleczewskiej-Chotkowskiego w Teatrze Żydowskim:

Dobrze być recenzentem. Nie ma lepszego uczucia niż pozytywne zaskoczenie. Ostatnie prace duetu Maja Kleczewska-Łukasz Chotkowski, wywoływały raczej dezorientację i zażenowanie, wyglądały jak rozpisana na kolejne sezony wyprzedaż sprawdzonych konceptów i wypróbowanych metod, swoista „ciucharnia kleczewska”.

Kiedy zmęczony nieustannymi łamańcami fizjologiczno-polityczno-idiotycznymi postawiłem niemal krzyżyk na nazwisku Kleczewskiej, reżyserka zrobiła jedno z najlepszych przedstawień. „Dybuk” w reżyserii Mai Kleczewskiej i w adaptacji Łukasza Chotkowskiego zainaugurował obchody 65-lecia Teatru Żydowskiego.

 

Powierzenie tego zadania krnąbrnym, progresywnym twórcom przez teatr słynący raczej ze źle rozumianego konserwatyzmu okazało się celnym posunięciem. Kleczewska, bazując na klasycznym tekście An-skiego, powściągnęła temperament prowokatorki, wskazując jednocześnie w jakim kierunku może zmierzać przyszłość Teatru Żydowskiego. W doskonale znaną opowieść nazywaną jidyszowym „Romeo i Julią” o wielkim uczuciu ucznia jesziwy, którego duch zamieszkuje w ciele ukochanej Lei, wpisana została tragedia miejsca (Teatr Żydowski mieści się na terenie przedwojennej dzielnicy żydowskiej, dawnego Getta) i narodu żydowskiego.

Przedstawienie w Teatrze Żydowskim jest powściągliwe, zdyscyplinowane i wciągające, niekiedy także wzmacniane obecnym w tekście An-skiego rodzajowym poczuciem humoru wnoszonym zwłaszcza w partiach Cadyka – niezrównanego Henryka Rajfera. Na scenie oglądamy trzy Lee: Gołdę Tencer i Joannę Przybyłowską, oraz debiutującą w tej roli Magdalenę Koleśnik. W tym międzypokoleniowym aktorskim występie chodziło o coś więcej niż atrakcyjny koncept. Pamięć o miejscu, o ludziach, pamięć o Zagładzie.

Jak pisał Amos Oz pisał w „Spokoju doskonałym”: „Każdy początek ma w sobie smak odrodzenia, każdy koniec zaś roztacza zapach śmierci”. Spektakl Kleczewskiej przypomina nam o końcu, żebyśmy nie zapominali o początku.

 

Łukasz Maciejewski

 

 

Leave a Reply