Przejdź do treści

Od Szkieletora do Kantora

Wiele lat czekaliśmy na upamiętnienie dorobku Tadeusza Kantora (1915-1990) w miejscu, w którym jego dzieła, archiwa, rekwizyty, idee przemawiałyby we współczesnym kontekście do odbiorców wszystkich pokoleń nie tracąc także najmłodszych roczników. Potrzebne było miejsce gromadzenia się ludzi i skumulowania wiedzy o dorobku artysty, zdolne być ośrodkiem spotkania ze sztuką Mistrza w sposób atrakcyjny, bez kapci muzealnych, w nieoczywistej architekturze.

Obowiązek stworzenia takiego miejsca musiał wziąć na siebie Kraków, stolica Małopolski i Galicji, które były ojczyzną kulturową artysty i siedzibą Cricot 2. Kraków też zaopiekował się jego dorobkiem po nagłej śmierci. Śmierci, która była wydarzeniem symbolicznym, wręcz metafizycznym, ponieważ nastąpiła po próbie spektaklu Dziś są moje urodziny.

Nie od razu Kraków zbudowano, nie od razu zbudowano Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora – multimedialną, performatywną (jak głosi hasło promocyjne) Cricotekę na Starym Podgórzu w dawnej elektrowni nad Wisłą. Upływały lata, zmieniały się koncepcje, projekty, ekipy, rozważano różne siedziby (miałem nadzieję, że Szkieletor znajdzie swoje przeznaczenie) lecz JEST! Już jest i Kraków może z dumą – po prawie ośmiu latach prac, dzięki środkom unijnym (tej Europy która tak zachwycała się spektaklami Kantora) udostępnić obiekt poszukującym ducha i śladów Kantora. Teraz Kraków ma Szkieletora: budowlę kompromitującą i upokarzającą wszelkie aspiracje estetyczne miasta-perły zabytków i Cricotekę: miejsce na miarę genius loci miasta, na miarę oryginalności upamiętnianego artysty oraz na miarę XXI wieku.

Szkieletor: miejsce zaniechania i kompromitacji architektonicznej, a tak naprawdę gigantycznego skandalu w zabytkowej stolicy państwa i Cricoteka: wysokiego lotu realizacja centrum kulturalnego spełniająca najwybredniejsze oczekiwania koneserów. Marzę o spektaklu w duchu Kantora w Szkieletorze, tym cmentarzysku rdzy i zmaterializowanej katastrofy ludzkiej pychy, tej polskiej Wieży Babel. Gdyby Kantor żył, może w Szkieletorze zrealizowałby swój kolejny spektakl o przemijaniu i rozpadzie świata?

12 września 2014 w piękny letni wieczór na Podgórze przybył „cały Kraków”. Dawno nie było inauguracji, na która z taką ciekawością przybyłyby setki mieszkańców i gości z całej Polski. Atmosfera była wakacyjna, lecz i odświętna, tchnęła otuchą, że udała się wielka rzecz. Dziś już przebrzmiały uroczyste przemówienia, a toasty dobrym winem wzniesione wywietrzały z głów. Nadszedł czas licznych wykładów, wystaw, warsztatów, filmów, koncertów, performansów, instalacji, prac archiwizacyjnych i codziennej dbałości o kolekcję rekwizytów i bogactwo idei artysty. Pierwszy bogaty i oryginalny zestaw programu działania Ośrodka otrzymaliśmy już na powitanie. Będą brać w nich udział wybitni artyści z Polski i zagranicy działający na styku tradycyjnych i nowych performatywnych i multimedialnych dziedzin sztuki integrowanych na wspólnej przestrzeni i inspirowanych twórczością Tadeusza Kantora. Będą oni poszukiwać osobistych wersji jej kontynuacji w drugiej i kolejnych dziesiątkach XXI wieku.

Nowo otwarty Ośrodek będzie zarówno żywym, dynamicznym laboratorium eksperymentowania (przez co będzie kontynuacją drogi mistrza – awangardysty). Będzie także instytucjonalnym zadbaniem o zasoby i dorobek Kantora, a zarazem jego pomnikiem czego awangardowy artysta wolałby nie doświadczyć, lecz zdawał sobie sprawę z nieuchronności drogi od eksperymentu i buntu do muzeum. Był całkowicie świadomy, że jego także spotka ten zaszczytny, acz nieupragniony los.

Wrzesień był szczęśliwy dla polskiego teatru: także we wrześniu otwarto w Gdańsku Teatr Szekspirowski. Niech tylko jeszcze nie obetną budżetu na codzienną działalność tych znakomicie pomyślanych i zbudowanych instytucji a radość teatromanów będzie pełna.

Czego Wam – Czytelnicy „Yoricka” – i sobie życzy

Bogdan Falicki

Leave a Reply