Przejdź do treści

III 2005

Marzec 2005

 

 

20 marca

TRANSFER Maksyma Kuroczkina, tłum. Andrzej Bubień, reż. i opr. muz. Maciej Englert, scenografia Marcin Stajewski, kostiumy Anna Englert, Teatr Współczesny.

„Nie jest to tekst wielkich odkryć i wielkich zaskoczeń, łatwo byłoby wykazać jego zadłużenie u wielu innych autorów (od Bułhakowa i Sartre’a poczynając), także zacięcia w trybach dramaturgicznych (akcja niekiedy rwie się albo grzęźnie w mulistym dialogu), ale broni Kuroczkina inteligencja, z jaką balansuje na pograniczu serio i buffo. Tę właściwość tekstu, który ucieka od jednoznacznej kwalifikacji (satyra?, komedia?, tragikomedia?, psychodrama?, blaga?), trafnie podchwycił Maciej Englert skupiając uwagę na przygodach człowieka praktycznego, który zderza się ze światem pomyślanym, zbliża do metafizyki i odkrywa z niejakim zdziwieniem, że nie ma tam prawie nic, no, może (bagatela!) tylko tyle, co pozwala w swoim własnym świecie szukać ratunku przed załganiem” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna” nr 81/82, 7-8 kwietnia 2005].

„Majsterska robota Englerta polega na wypełnieniu tej groteski za pomocą odwiecznych chwytów: szermierki słownej, gagów, rytmu działań. Warto popatrzeć, jak Andrzej Zieliński i Borys Szyć szyją sceniczne bycie z takiego „niczego”! Dostrajają się do nich partnerki, a epizody Jana Pęczka, Janusza Michałowskiego i Mateusza Damięckiego dopełniają wieczoru. Opowieść robi się skuteczna, poukładana, logiczna. Nawet gruba umowność – wciśnięcie wszystkiego w jedną, mało nośną dekorację – nie budzi protestu. Liczy się lekkość, żart i spektakularne odsłanianie świata z wykastrowanym zdziwieniem. Świata o krok od piekła” [Jacek Sieradzki, „Przekrój” nr 18, 7 maja 2005].

 

16 marca

JOANNA SZCZEPKOWSKA KONTRA INNE INSTRUMENTY, wieczór z piosenkami i monologami Joanny Szczepkowskiej, Kino-Teatr Bajka.

„W wyreżyserowanym według własnego scenariusza recitalu Joanna Szczepkowska kontra fortepian aktorka prezentuje autobiografię. Głównie po to, by złośliwej koleżance z podstawówki krzyknąć po latach „Wygrałam!”. Lepiej jednak by było, żeby Elka Z. nie przyszła obejrzeć Joasi S. w kinoteatrze Bajka” [Iza Natasza Czapska, „Życie Warszawy” nr 66, 19/20 marca 2005].

 

12 marca

PRZYSZEDŁ MĘŻCZYZNA DO KOBIETY Siemiona Złotnikowa, reż. Zdzisław Wardejn, Teatr Ochoty.

„Dwoje samotnych zagubionych ludzi szuka swojego miejsca w życiu. Poszukują szczęścia. Ona, Dina (rewelacyjna wprost Małgorzata Bogdańska), chce zrobić absolutnie wszystko, by na nowo ułożyć sobie życie. Zmienia meble, kupuje wystrzałowe ciuchy. Zmienia fryzurę, maluje paznokcie. Przychodzi On, Wiktor (Leon Charewicz), w mokrym płaszczu i zgniecionym kapeluszu. Na dodatek przychodzi za wcześnie. Nie jest też taki wysoki, jak ona sobie wymarzyła” [Marzena Rutkowska, „Tygodnik Ciechanowski” nr 122, 6 marca 2005].

 

PANIEŃSKI RAJ Morny Regan, tłum. Jan Milski, reż. Rafał Sabara, scenografia Beata Nyczaj, muz. Janusz Borysiak, reż. światła Karina Kleszczewska, Teatr Powszechny, Mała Scena.

„Irlandzka aktorka i dramatopisarka ukazała w charakterystyczny dla Irlandczyków sposób gęstą rodzinną atmosferę z Irlandią w tle – nie mówi się tu wprost o polityce i religii ale wyczuwa, że za kompleksami konfliktami niewygasłymi żalami i życiowymi katastrofami kryją się obyczajowość, napięcia społeczne, bieda i prowincjonalna mentalność. Na podobieństwie do polskich strachów polega sukces Irlandczyków u nas, także i sukces tej sztuki która być może nie dorównuje rozmachem innym, wcześniej już granym (także na scenie Powszechnego), ale utrzymana jest w tym samym klimacie rozrachunku z nieudanym życiem, które bezlitośnie demonstrują na scenie aktorki. [Tomasz Miłkowski, „Trybuna” nr 81/82, 7-8 kwietnia 2005].

„Tekst był kilkakrotnie nagradzany, a więc zupełnie nieźle jak na debiut. Choć, prawdę mówiąc, nie jest to rzecz wysokich lotów, nie zawiera zbyt wiele ładunku intelektualnego czy głębi psychologicznej. Ot, przeciętna sztuka, podobnie jak przedstawienie” [Temida Stankiewicz-Podhorecka, „Nasz Dziennik nr 125, 1-06-2005].

 

4 marca

FIOLETOWA KROWA, scenariusz na podstawie poezji angielskich i amerykańskich absurdystów Edwarda Wojtaszek wg pomysłu M. i P. Łazarkiewiczów, tłum. Stanisław Barańczak, reż. Edward Wojtaszek, ruch sceniczny Rafał Dziemidok, scenografia Weronika Karwowska, muz. Tomasz Bajerski, Teatr Nowy Praga.

„Mistrzynią ceremonii jest Danuta Szaflarska, która z dziewczęcą niemal figlarnością, a zarazem mądrością kogoś, kto bardzo wiele przeżył, bawi się pociesznymi wierszykami, odnajdując w nich tajemne sensy i półtony. To ona „podrzuca” nastrój, koryguje odbiór, kieruje reakcją widowni A jej partnerzy? Świetnie współdziałają, budząc salwy śmiechu, ale i uznania dla technicznej sprawności. Jednym słowem – dający pełnię satysfakcji kabaret literacki, którego Warszawa od dawna nie miała” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna” nr 81/82, 7-8 kwietnia 2005].

 

TIRAMISU Joanny Owsianko, reż. Aldona Figura, scenografia Katarzyna Paciorek, muz. Andrian Foltyn, Laboratorium Dramatu, spektakl grany na scenie Teatru Studio Buffo.

„To tekst jeden do jednego – nie portretuje współczesnych Polek. Pokazuje tylko typy (lesbijka, ultrakatoliczka, dyrektorka itp.) i nic ponadto. Jeśli ten spektakl w ogóle da się oglądać, to tylko i wyłącznie za sprawą zdolnych aktorek, które tytaniczną pracą doszły do tego, żeby ich teksty w ogóle miały jakieś drugie dno” [Monika Powalisz, „Gazeta Wyborcza” nr 117 – „Wysokie Obcasy”, 21-22 maja 2005].

 

3 marca

KRUM Hanocha Levina, tłum. Jacek Poniedziałek, reż. Krzysztof Warlikowski, scenografia Małgorzata Szczęśniak, muz. Paweł Mykietyn, reż. świateł Felice Ross, projekcje filmowe Paweł Łoziński, stylizacja fryzur Robert Kupisz, Stary Teatr, TR Warszawa.

„Od strony aktorskiej Krum to najlepsze dotąd przedstawienie Warlikowskiego i jedno z najlepszych przedstawień zespołu Rozmaitości, który wzmocniony aktorami ze Starego wyrasta na pierwszą kompanię teatralną w kraju. Dwie rzeczy składają się na ten sukces – trafna obsada i mądre prowadzenie aktorów” [Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza” nr 61, 14 marca 2005].

„Aktorzy grają doskonale, a scenografia zachwyca. Cóż z tego, skoro na nowym spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego trudno wysiedzieć. Naprawdę wszystkiego bym się po Krzysztofie Warlikowskim spodziewał, ale nie tego, że potrafi w teatrze zanudzić na śmierć. Jego dotychczasowe przedstawienia co najmniej bulwersowały, jeżeli nie szokowały. Nowy spektakl reżysera to trzygodzinny gniot. Z muzyką Pawła Mykietyna – o brzmieniu kapiącej wody – Krum w stołecznym teatrze Rozmaitości ma cechy chińskiej tortury” [Janusz Majcherek, „Newsweek Polska” nr 11, 20 marca 2005].

„Zasadą reżyserii jest tu pomysłowe ogrywanie dialogu w rozciągniętych scenach, aktorzy – zwłaszcza aktorki – wywiązują się rewelacyjnie z tych etiud, które wymyślił dla nich Warlikowski, pokazując prawdziwe reżyserskie rzemiosło. Oszczędna, wysmakowana scenografia i dowcipnie kiczowate kostiumy przydają spektaklowi barw. Szkoda tylko, że z licznych epizodów nie wynika żaden sens ogólny. Zamiast wymyślać światu, Levin tym razem poprzestał na realistycznym opisie obyczajów, a Warlikowski przeniósł to na scenę. To za mało” [Anna Schiller, „Foyer” 2005 nr 10].

„Aktorzy grają intensywnie, grają krwią, na granicy ryzyka. Może najbardziej powściągliwie Jacek Poniedziałek, ale to Krum jest przecież medium, przez które przechodzą widziadła jego wcieleń, przyjaciół, wrogów, najbliższych i jakże dalekich. Ci inni, bardziej rozwibrowani, na koniec powalają go, zmuszają do kapitulacji, do ostatecznego rozstania z marzeniami, które okażą się sfalsyfikowanym alibi do życia” [Tomasz Miłkowski, „Yorick” nr 18, 2008, www.aict.art.pl].

NAGRODY:

Feliks Warszawski 2005 dla Małgorzaty Hajewskiej-Krzysztofik za drugoplanową rolę żeńską,

OBIE 2008 – nagroda nowojorskiego tygodnika VILLAGE VOICE dla Krzysztofa Warlikowskiego za reżyserię.

Leave a Reply