Przejdź do treści

KIlka słów o „Systemie” Stanisławskiego

Autor snuje rozważania nad węzłowymi kategoriami "Systemu" Konstantego S. Stanisławskiego.
                       Termin „system” (systeme) jest pochodzenia greckiego i zwykle oznacza całość złożoną z części lub też samo to złożenie. Pojecie systemu może być więc wielorako rozumiane, jako synonim realnego złożonego przedmiotu, albo własność niektórych struktur lub metoda składania przez podmiot znaczących elementów całości i relacji miedzy nimi. Pojecie to może odnosić się do elementów realnych i idealnych. W drugim wypadku chodzi o przedmioty utrzymujące się w świadomości, w dziełach twórczości ludzkiej, powstałe dzięki posługiwaniu się metodą systemową. Termin ten jest chętnie używany w znaczeniu niesprecyzowanym, szczególnie w wiedzy potocznej. Występuje również jako termin naukowy. Potrzebne jest więc jego określenie, aby sensowne zastanawiać się nad „Systemem”[1] i metodą Konstantego S. Stanisławskiego. Zwykle terminu „system” używa się zamiennie z terminem „zbiór”. Dlatego konieczne jest uporządkowanie terminologiczne, które będzie miało wartość użyteczną dla analizy pojęcia  „Systemu” i metody.  Porządek taki wprowadza propozycja prof. Włodzimierza. Szewczuka.

            Systemem jest tylko i jedynie stanowiący całość zbiór, w którym składniki pozostają w takich wzajemnych zależnościach, że istotne zmiany lub ubytek któregoś z nich prowadzi do zmiany pozostałych składników, a nawet do rozpadu całości [2].

 

                        Z przedstawionej definicji wynika wyraźnie, że „system” Stanisławskiego zmuszeni jesteśmy traktować jako spójną całość, aby prawidłowo z niego korzystać. Sam Stanisławski niejednokrotnie zwracał uwagę na to, że odwoływanie się do wybranych elementów zaprzecza wewnętrznej spójności „systemu”.

                        Wypada wiec zapytać o sens i treści „systemu”. Łatwo można zauważyć, że w czasach ścierania się różnych koncepcji życia (a w takich czasach żył i tworzył Stanisławski), w okresie zjawisk kryzysowych w życiu społecznym, wzrasta zapotrzebowanie na „recepty na życie”. Ktokolwiek formułował wspomniane „recepty”, szukał dla nich oparcia w wartościach. Jest to oczywiste, bowiem wartości decydują o tym, jakim jest człowiek, jakie są jego cele, jakich środków używa do ich realizacji, a w ostatecznym rozrachunku jaki jest bilans jego życia. W tej kwestii Stanisławski nie stanowił wyjątku, bowiem w swoim „systemie” powoływał się na twórczość, prawdę i naturę jako niekwestionowane wartości podstawowe.

                        Kult prawdy i dobra wiązał z kłamstwem i złem, które  były przekładalne na ludzkie prawdy i ludzkie dobra. Można to nazwać postulatem aksjologicznego konkretyzmu „Systemu”, który miał chronić twórców przez frazesami („sztampami”). Wystarczy w tym miejscu tytułem przykładu poruszyć sprawę gestu, przed którym przestrzegał aktorów, a jeżeli już go tolerował, to w wyjątkowym przypadku. Gdy gestowi, np. skruchy,  nie towarzyszy świadomość konkretu tej „mojej winy”, wtedy nic on nie znaczy, jest pusty i przez to demoralizujący – powiedziałby Stanisławski.

Fakt, że wartości promieniują i kontakt z nimi nobilituje świadczy o istnieniu   e f e k t u  i r r a d i a c j i. Promieniują na skojarzone otoczenie, wzbogacając je o swoją cząstkę dobra, piękna i prawdy. Efekt irradiacji ujawnia się na różne sposoby, jednak za każdym razem stanowi przejaw integracyjnej funkcji systemu. Wspaniale zagrana rola aktorska na lata określa tożsamość aktora, np. buntownika – Jamesa Deana i kapitana Klosa – Stanisława  Mikulskiego. Efekt irradiacji, który był znany Stanisławskiemu, występuje w „Systemie” w obrębie cech osobowości aktora – człowieka. Jeśli pojawia się jedna z cech – wartości, to zazwyczaj w postaci wiązki o zbliżonej charakterystyce. Stanisławski wtedy mówi o logice działań. Zatem owa „logika” wartości wyraża się w działaniu poprzez szereg prawidłowości. W tym wypadku funkcja efektu irradiacji polega na trwałym łączeniu elementów skojarzeń, kreując związki stabilne. Sporną jest kwestia zakresu występowania przedstawionej prawidłowości.

„System” Stanisławskiego to także połączenie perspektywy idealistycznej z pragmatyczną. W pierwszej, twórca zapatrzony jest w wartości naczelne i z nich wywodzi zarówno cele działania jak i kryteria oceny własnych poczynań. W tym wypadku wartość, jej właściwości irradiacyjne tworzą wystarczającą podstawę dobrego samopoczucia. Natomiast perspektywa pragmatyczna wywołuje skłonność konfrontowania wartości z właściwościami sytuacji. Charakteryzuje się ona rozbudowaną strukturą wartości instrumentalnych.

Łączenie wartości w „Systemie” z sytuacyjnym uwarunkowaniem kształtuje poczucie tożsamości typu „Ja w danych okolicznościach”. Bowiem doświadczenie wartości wtedy dokonuje się nie na podstawie skojarzenia Ja – wartość, lecz na podstawie analizy relacji Ja – wartość – okoliczności. Dostrzeżenie konsekwencji własnych działań na scenie  wyzwala u Stanisławskiego mocne przekonanie o odpowiedzialności w twórczości, jednocześnie uruchamiając motywacyjne siły – wiary. Widać z tego, że istnieją rozmaite sposoby przeżywania wartości, a ich recepcja różnicuje stosunek osób do działania i wyznacza specyficzne formy zachowań. Spostrzeżenie Stanisławskiego, że nikt nie może poznać potrzeby miłości, prawdy, wolności bez znalezienia się w sytuacji aktywnego przeżywania, ma tutaj jak najgłębsze zastosowanie.

Pojęcie „Systemu” może odnosić się bezpośrednio do elementów realnych. Może też odnosić się do opisów przedmiotów idealnych. W drugim wypadku chodzi o przedmioty teoretyczne, tworzone i utrzymujące się w świadomości i dziełach, powstałe dzięki posługiwaniu się metodą systemową, inspirowaną przez wszelakie „teorie systemów”. Pojawia się tutaj pytanie o systemowy charakter metody Stanisławskiego. Pytanie owo odnosi się do założenia, które musi być poprzedzone analizą pytań logicznie wcześniejszych. Czy i dzięki czemu metoda może tworzyć systemy? Czym jest i jaka jest w swej strukturze metoda? Czy istnieje jeden czy też wiele systemów? Jakie są gwarancje egzystencjalne „Systemu”, czy też systemów Stanisławskiego?

Pojawiają się tu różnorakie problemy. Określenie statusu egzystencjalnego. Uzyskanie w miarę uporządkowanego zbioru. W takiej sytuacji kwestia „Systemu” musi być rozpatrywana z uwzględnieniem jego nierealnego statusu, a więc z poszukiwaniem innych niż porządek oddziaływań wewnątrzcałościowych, sposobów organizacji złożonych układów.

W literaturze przedmiotu często spotyka się wyróżnienie biologicznego i psychicznego czy duchowego aspektu życia ludzkiego. Stanisławski neguje rozdzielanie tych przejawów życia. Bowiem jego zdaniem wartości witalne zajmują rolę pierwszoplanową. Bez ich realizacji życie po prostu nie mogłoby istnieć. Cel twórczości Stanisławskiego „tworzenia życia ludzkiego ducha na scenie” nie mógłby być osiągalny. Stąd jego obserwacje zachowań ludzkich w naturalnych sytuacjach, gromadzone przy różnych okazjach przez dziesiątki lat oraz docenianie wagi działań fizycznych zgodnie z obowiązującą logiką zdarzeń.

Istnieje powszechne przekonanie, że w każdym systemie obowiązuje nie tylko jakiś wewnętrzny porządek, ale i ład hierarchiczny. Są to kwestie związane z dominacją jednych elementów nad innymi w ramach „Systemu”. W wyniku tej dominacji pojawiają się problemy wyboru typu „co robić?”, „co wybrać w danych okolicznościach?”. Najprostszym ich rozwiązaniem jest powołanie się na sferę „dobra” i sferę „zła”. Dla Stanisławskiego odwołanie się do takiego podziału jest mało użyteczne. Przede wszystkim, mija się z porządkiem skalarnym (np. od miłości do nienawiści, od przyjaźni po wrogość). Można pokusić się o przypuszczenie, że Stanisławski solidne kryterium wyboru znalazł w teorii Platona, budując swoistą hierarchię wartości w „Systemie” jako strukturę świata idei. Jeśli najwyższą wartością (ideą) jest Kalokagatia, uosabiająca najwyższe Dobro, Piękno i Prawdę, to zawdzięcza ona swą pozycję w „Systemie” porządkowi logicznemu – logice zdarzeń i działań postaci, a ich rezultatem jest przeżycie artystyczne. Wartości niższe są zindywidualizowane przez okoliczności. Wartości wyższe mieszczą się poza naszym światem. Taką strukturę widać wyraźnie w próbach Hamleta i Kaina [3].

Jednocześnie Stanisławski odwołuje się do czynników empirycznych – do wyników pracy laboratoryjnej, do odnalezionych reguł opartych na prawdopodobieństwie. Wyższymi wartościami stają się takie, które są uznane bądź, których znaczenie jest doświadczane. Stanisławski przyjmuje tu pomocnicze kryterium „środka” – punktu zerowego, wykazując niższość każdego przekroczenia granicy intensywności. Miara owego środka jest zawsze przyjmowana na podstawie doświadczenia własnego i innych uczestników procesu twórczego. Nie pomija przy tym stanowiska utylitaryzmu, wykazując wyraźnie na powszechność skutków działania każdego elementu „Systemu”.

Każdy spór o „System” dotyczyć będzie ustalenia układu odniesienia jego wartości. Spór ten jest możliwy z uwagi na trudności w uzgodnieniu punktów wspólnych dla oceny wartości „Systemu”. Dla ominięcia ewentualnych zbędnych i szkodliwych starć dobrze będzie przyjąć pogląd o możliwości trzech niezależnych perspektyw analizy: personalistycznej,  społecznej i uniwersalno–gatunkowej.

W płaszczyźnie personalistycznej układem odniesienie jest jednostka ludzka. Mówiąc najprościej, chodzi o to, że nie ma szans na obiektywną ocenę. Mamy bowiem do czynienia z mnogością indywidualnych ocen, równowartych i równoprawnych wobec innych, także przyjętych na podstawie doświadczenia subiektywnego, tak ważnych dla Stanisławskiego podczas procesu tworzenia spektaklu i kształtowania aktora w procesie tworzenia roli. Stąd unikanie określenia szczegółowych relacji między elementami „Systemu”, z równoczesnym nieustannym akcentowaniem sensu osobistego ludzkiego doświadczenia aktora-człowieka, twórcy-człowieka. Neutralizowanie dążeń niektórych wykonawców do tzw. „obiektywizacji”.

Przeciwieństwem tego typu relatywizmu będzie absolutyzm sytuujący się w teleologii lub metafizyce, albo w obu dziedzinach jednocześnie. Ocena „Systemu” może wtedy zależeć od ustaleń z poziomu struktury bytu, jego wyposażenia we właściwości (miary „artystyczności”) oraz określonej perspektywy teleologicznej. Wartością „Systemu” staje się zbiór mediów (np. aktorów i jakości twórczych), skierowanych co prawda na człowieka, ale podporządkowanych planom teleologicznym (np. Moskiewskiego Teatru Artystycznego czy Studia Operowo – Dramatycznego). Mamy więc do czynienia z kwestią polegającą na zamianie autorytetu założeń metafizycznych lub teleologicznych na autorytet rozumu lub instytucji, oferujących rozwiązania w dziedzinie twórczości teatralnej. Uderzające może być podobieństwo w tej sprawie skrajnych materialistów oraz zwolenników idealizmu epistemologicznego i ontologicznego. Dlatego w „Systemie” uzasadnienie przyjętej płaszczyzny działania jest sprawą wtórną i w gruncie rzeczy opartą na przesłankach perswazyjnych.

Zestawienie podejmowanych prób oceny „Systemu” skłania do przypuszczenia, iż jest to zadanie niewykonalne w obecnym stanie wiedzy o „akcjosferze Systemu”, albo niemożliwe, ponieważ nie jest dokładnie znana jego budowa, ponieważ nie dopuszcza ona hierarchizacji składników („System możliwy jest do przyjęcia tylko w całości, przyjmowanie jedynie jego elementów może być wysoce szkodliwe pod każdym względem”[4]). Sądzić jednak wypada, że obydwa pesymistyczne wnioski są przedwczesne. Szanse na rekonstrukcję owego – złożonego – „Systemu” istnieją, a przynajmniej szanse na znalezienie dogodnych dróg dojścia i odpowiednich narzędzi kategorialnych.

Proponuję sposoby odbudowy „Systemu”. Pierwszy – przez wprowadzenie kryterium instrumentacji. Drugi – związany z kryterium egzystencjalnym. Trzeci – przez odwołanie się do czynnika humanistyczno-esencjonalnego.

Kryterium instrumentalizacji pozwala na ustalenie pewnego porządku według pytań: „czy system jest docelowy, czy też stanowi środek do celu, którym jest inna wartość?”. Podejście to ma tę zaletę, gdyż nie wyklucza wykazania (przy dokładnym wyznaczeniu mapy zależności) splotu funkcji wzajemnej instrumentalizacji ogółu elementów „Systemu”. Być może znajdą się tu elementy estetyczne (piękno dzieł genialnych oraz piękno natury) lub poznawcze (piękno i prawda).

Kryterium egzystencjalne łączy się z uznaniem samego istnienia „Systemu” w wariancie antropologicznym.  Trwanie gwarantowane jest tu nie tylko przez zachowanie systemowej struktury, ale i przez aktualizację wszystkich dyspozycji człowieka. Miarą jego znaczenia byłaby zdolność do pobudzania sił egzystencjalnych, czegoś, co można nazwać „stymulacją samorealizacyjną” (rodzaj samorealizacji bycia kimś lub czymś).

Kryterium esencjonalne wymaga określenia możliwych celów, wyznaczających specjalne miejsce „Systemu” w bycie i jego zdolność do aktywnej przebudowy. Promuje funkcje moralne (społeczne i osobowe) oraz twórczość artystyczną. W szczególności wymiar kreacyjny, umacniający i rozwijający istotę człowieka. W jego personalnym wnętrzu, w strukturach zespołowych i w perspektywie gatunkowej – twórczości teatralnej.

Nie jest przy tym bezzasadne przypuszczenie możliwości zintegrowanego ujęcia wszystkich trzech wymienionych kryteriów. Trudność podstawowa polega na tym, że trzeba uformować „System” tak, aby zadość uczynić dyrektywie poprawności całego zabiegu. Rzecz nie w kwestii, jak my sobie – i dla siebie – złożymy porządek „Systemu”, ale w odkryciu, jaki on jest naprawdę – ze względu na zawartość jakościową wszystkich składowych i reguły wzajemnych relacji, mieszczące się w jego własnej przestrzeni, a nie w przypisywanych metodach.

 


[1] K. Stanisławski zazwyczaj słowo „system” pisał wielką literą i ujmował je w cudzysłowu.

[2] „Świat wartości i wychowanie”, praca zbiorowa pod red. Wł.. Szewczuka, Fundacja Innowacja, Warszawa 1996, s. 49.

[3] Zob. „Konstanty Stanisławski prowadzi próbę. Stenogramy i notatki”, Poznań 2006, Towarzystwo Teatralne im. K. Stanisławskiego, przekład z j. ros. R. Stelmach książki Iriny N. Winogradzkiej pt. Stanisławskij reperirujet. Zapiski i stienogramma repeticjej, Moskwa 2000.

[4] Tamże, s. 157.

Leave a Reply