Przejdź do treści

 

Teatr nie istnieje.

 

 

 

Teatr Stara Prochownia Wojciecha Siemiona powstał w 5 dni (marzec 1972) pod opieką stołecznej Estrady, a przetrwał pod jego dyrekcją 30 lat, stając się warownią poezji, monodramu, teatru małych form i spotkań ze sztuką. Miejsce dla teatru odkrył Jerzy Grotowski, aby pokazać tu Apocalypsis cum figuris. Siemion od lat był zainteresowany stworzeniem w Warszawie teatru poezji – w tej sprawie wraz z Jerzym Grzegorzewskim, Helmutem Kajzarem, Romanem Kordzińskim, Piotrem Piaskowskim i Maciejem Prusem (nazwanymi przez Jerzego Koeniga «młodymi zdolnymi») złożyli wniosek do Ratusza, jeszcze w 1965 roku, żeby taki teatr w stolicy powołać i nagle po latach okoliczności okazały się sprzyjające, pod warunkiem jednak, że szybko taki teatr zaistnieje. Siemion z umowy z ratuszem się wywiązał i już 1 marca 1972 roku doszło do historycznej, pierwszej premiery w Starej Prochowni – był to poemat Wisła Władysława Broniewskiego w interpretacji Wojciecha Siemiona z towarzyszeniem chóru dziecięcego pod dyrekcją Romualda Miazgi i niewielkiego zespołu instrumentalnego. „Życie Warszawy” odnotowało premierę jak święto: „Wisła przemówiła pełnią doznań i przeżyć poety, utrwalonym tu kolorytem i nastrojem przybrzeżnych miast, ową zadumą nad przyrodą i ludźmi, nad pojęciem tego, co ojczyste”. Ta odrobina patosu okazała się wcale prorocza, bo bilansując Siemionowe trzydziestolecie w Prochowni, wyliczono, że na tej scenie gościło przez te lata ponad 800 aktorów i ponad 2 tysiące poetów.

Zbawienny okazał się także pośpiech, który sprawił, że Prochownia od razu odnalazła swój styl: więcej niż skromne warunki techniczne narzucały specyficzny rodzaj inscenizacji. Siemion spontanicznie postawił na związek słowa ze sztuką plastyczną i muzyką i to niekoniecznie na sposób ilustracyjny. Przeciwnie nawet, warstwa muzyczna i plastyczna dopełniały słowną na prawach kontrastu lub odległej paraleli, rzadko jako prosta ilustracja. W Wiśle mieliśmy do czynienia jeszcze z ilustracją, ale szczególnego rodzaju – aktor sprowadził do Prochowni autentyki, dzieła sztuki dawnych mistrzów. W następnych spektaklach związki słowa ze sztuką były bardziej skomplikowane jak w spektaklu jednoosobowym, Bal w operze Juliana Tuwima (1973), w którym za scenografię służyły powiększone kopie rysunków Bronisława Wojciecha Linkego z roku 1951, a warstwę muzyczną stanowiły mistrzowskie improwizacje na fortepian i tubę Andrzeja Bieżana i Zdzisława Piernika.

Teoretyczne uzasadnienie tych poszukiwań sformułował Siemion dopiero na piętnastolecie istnienia Starej Prochowni, ujawniając, w jaki sposób ubóstwo przekształcił w zaletę, którą stało się spotkanie ze sztuką: „W moim teatrze, w miejsce odbioru pośredniego i sterowanego – pisał – usiłuję dostarczać widzowi możliwość obcowania z autentycznym dziełem sztuki”. Jak dalece Siemion odbiegał od ilustracyjności, świadczy „dekoracja” do jego spektaklu Kamień na kamieniu wg prozy Wiesława Myśliwskiego (1987), gdzie tło stanowiło osiem obrazów Romana Artymowskiego – we wszystkich artysta posłużył się tym samym motywem i formą: kulą w prostokącie. Na pierwszy rzut oka obrazy Artymowskiego niemal kłócą się z opowieścią Myśliwskiego, a jednak u Siemiona oznaczały ziemię, słońce, księżyc, naturę albo ilustrowały stany psychiczne bohaterów.

Trzy dziesięciolecia w Prochowni to temat na osobną monografię, na tym miejscu trzeba przypomnieć, że ten teatr stał się dla artysty poligonem doświadczalnym, gdzie wypróbowywał wiele form działania scenicznego: od wieczoru autorskiego, koncertu, recitalu, przez przedpremierowy pokaz pracy nad spektaklem, rozmaite formy jednoosobowe, teatr małych form i mieszane działania artystyczne o charakterze zbliżonym do happeningu – tu odbywały się tradycyjne spotkania z Gałczyńskim w rocznicę jego śmierci, Zaduszki poetyckie, a także unikatowy spektakl Wszystko jest poezja (1979), trwający 28 dni, podczas których Siemion czytał kolejne rozdziały książki Edwarda Stachury.

W pierwszym roku istnienia teatru Siemion dwoił się i troił. Zaraz po Wiśle przedstawił cztery wieczory premier polskiej prozy w swoim wykonaniu: Karnawał wg Stanisława Dygata, Maleńką małą szubienicę, wybór felietonów Hamiltona (Jana Zbigniewa Słojewskiego) i Pamiętnik z powstania warszawskiego, fragmenty powieści Mirona Białoszewskiego, a także Jak to było naprawdę Antoniego Słonimskiego, zalążek późniejszego nieco spektaklu.

W późniejszych latach dał kilka elektryzujących premier jednoosobowych: Duszyczkę wg Tadeusza Różewicza (1978), Mironczarnię wg Białoszewskiego (1984), Jeden dzień z dziesięciu lat wg Sołżenicyna (1991). Siemion poszukiwał nowej formuły teatru-spotkania, która by sprawiła, że zebrani (widzowie) poczują się wspólnotą ze względu na (doraźną) wspólnotę celów. Tę formułę odnalazł podczas pracy nad jednym z najważniejszych swoich spektakli, Mironczarnią Mirona Białoszewskiego. Wtedy zrodził się pomysł teatru probabilistycznego. Miejsce zwartej budowy, solidnej konstrukcji, miała zająć nie-konstrukcja, jak u Mirona, który zawsze sprawiał swym gościom niespodzianki. W niewielkiej przestrzeni Starej Prochowni Siemion zaprojektował cztery scenki, a każdą z nich odróżniał kolor tkaniny: zielona była zarezerwowana dla wierszy „wycieczkowych” (zieleń kojarzy się z „zielona trawką”), biel dla łóżka i filozofowania (biel pościeli), granat dla wierszy spacerowych (bo Miron Białoszewski spacerował po zmierzchu), a bordo dla kabaretu i teatru (ulubiony kolor wytwórców kurtyn). Tym kolorom scenek odpowiadały chorągiewki w tych samych kolorach, które otrzymywał wybrany przez widzów (spośród nich) „reżyser(ka)” – to właśnie on/ona decydował(ła) podnosząc jedną z chorągiewek, jakiego rodzaju wiersz zostanie wykonany przez aktora (z którego z czterech wymienionych zbiorów). W ten sposób zagrał Siemion około 30 Mironczarni i każdy z tych wieczorów był niemal premierą.

Stara Prochownia nie była jedynie terenem solistycznych osiągnięć Wojciecha Siemiona – występowało tu wielu artystów, a Siemion zrealizował tu wiele zespołowych projektów, m.in. Pluskwę Włodzimierza Majakowskiego (1987), Tunel wg Ernesta Sabato (1988), spektakl entuzjastycznie przyjęty na festiwalu w argentyńskiej Cordobie, Mój ojciec wg Henryka Grynberga (1993), Grę o Manon wg powieści Prevosta (1999).