Przejdź do treści

Pinkwart na czwartek: Narodowa entropia

Image

Prowadziłem ostatnio po Zakopanem wycieczkę młodych ludzi. Poza Krupówkami, raczej po miejscach rzadko kiedy zwiedzanych. Gdzieś tak pomiędzy galerią Władysława Hasiora a opuszczoną teraz, niemal w ruinie będącą willą Chochlik – dawną pracownią malarza Teodora Axentowicza gdzie później mieszkał rzeźbiarz Henryk Burzec – mijaliśmy dom wczasowy Świerk. Zastanawiałem się, czy się zatrzymać i powiedzieć młodym ludziom, że dom ten należy do Narodowego Instytutu Badań Jądrowych w Świerku – dzielnicy Otwocka pod Warszawą – stąd nazwa. Ale sprawa już wtedy wydała mi się zbyt skomplikowana, jak na możliwości i moje, i moich słuchaczy. Zapewne większość młodych uczestników wycieczki nie miała pojęcia, co to jest atomistyka, a już na pewno nie umiała docenić faktu, że Zakopane przyciąga także wybitnych naukowców, zajmujących się na co dzień czymś znacznie mniejszym i znacznie groźniejszym od koronawirusa… A poza tym – jak miałbym im wytłumaczyć to, że pierwszy reaktor w polskim Instytucie Jądrowym dostaliśmy w prezencie od towarzyszy radzieckich, którzy ochrzcili go imieniem „Ewa” – na cześć jednej z córek Marii Curie-Skłodowskiej. I to wcale nie tej, która była im ideowo bliższa – bo to jednak Irenę Joliot-Curie uważano za komunistkę… A potem Polacy wybudowali nowszy reaktor i nazwali go imieniem „Maria”. Wszyscy byli zadowoleni. Wiadomo dlaczego. Ośrodek w Świerku początkowo nazywał się Instytutem Badań Jądrowych, potem otrzymał z przodu przymiotnik „Polski”, a w ostatnich czasach określenie „polski” zastąpiono słowem „narodowy”, zgodnie z frazeologią PiS-owskich narodników i ich jeszcze bardziej prawicowej konkurencji – narodowców. Tak jak ogólnopolski program szczepień musiał koniecznie zostać nazwany narodowym programem szczepień, co mu jakoś specjalnie nie przysporzyło zwolenników wśród narodu – nawet jeśli realizowano go na Stadionie Narodowym. Wiara w potęgę słów jest tak stara jak umiejętność wydobywania z gardła ssaków naczelnych dźwięków mających określone znaczenie. Zawsze przy tych narodowych dookreśleniach (dajmy spokój skojarzeniom z narodowym socjalizmem, narodowymi siłami zbrojnymi i czeskim narodnim divadlem) przypomina mi się frazeologiczna historia murowanego kościoła przy zakopiańskich Krupówkach. Najpierw był to kościół pod wezwaniem Świętej Rodziny, potem jego patronem stała się Najświętsza Rodzina, ale ostatnio już gdzieniegdzie pojawia się określenie Przenajświętsza Rodzina. Jako filolog zastanawiam się nad semantyką tych nazw. Jeśli świętą rodzinę – rozumiem, że chodzi o Marię, Józefa i Jezusa – zastępuje rodzina najświętsza to sugeruje, że jest tych świętych rodzin kilka, a jedna ma wyższe notowania od innych, więc dodajemy jej przedrostek „naj”. Rodzina przenajświętsza to zapewne taka, która wśród kilku najświętszych wyróżnia się swoją najświętszością szczególnie. Jakoś nie umiem wymyślić kolejnego określenia, które spośród wielu przenajświętszych wyróżni tę jedną.

Nonsens? No pewnie! Ale powoduje go wiara w to, że wielkie słowa nadadzą nazywanemu przez nie pojęciu wielkie znaczenie. Instytut Badań Jądrowych swoją dostojną nazwą budził szacunek. Polski Instytut – choć wyposażony przez Rosjan – wywoływał poczucie przynależności plemiennej. Instytut Narodowy to coś, z czym się intencjonalnie utożsamiamy, jak z reprezentacją piłkarską, która w zawodach reprezentuje nie Polskę, tylko naród polski.

Więc minąłem dom wczasowy Świerk bez słowa, a po powrocie z wycieczki w ramach relaksu otworzyłem najnowsze wydanie „Polityki” i przeczytałem tam artykuł o tym, że w Instytucie (Narodowym) w Świerku prowadzone są badania nad czymś, co po angielsku nazywa się HEA, High Entrophy Alloy, stop wysokiej entropii. Pomysł wpadł do głowy sporo lat temu naukowcom na Taiwanie, którzy wymyślili i matematycznie udowodnili w teorii, że jeśli zmiesza się w równych proporcjach kilka pierwiastków, głównie metali, to uzyskany stop będzie niezwykle odporny na czynniki zewnętrzne – temperaturę, promieniowanie, erozję, uszkodzenia mechaniczne. Praktycznie zaczęto to dopiero niedawno sprawdzać na całym świecie w rozmaitych ośrodkach, zajmujących się atomistyką – i jednym z nich jest właśnie Świerk. Łączy się ze sobą co najmniej pięć pierwiastków, z których każdy ma jakieś pożądane przez nas właściwości otrzymując w efekcie stop, który może pracować w ekstremalnych warunkach – w reaktorach jądrowych, silnikach samolotowych, fabrykach chemicznych. Do tej pory stopy tworzyły metale główne z dodatkami, zmieniającymi pojedyncze właściwości: np. brąz to stop miedzi i cyny, przy czym miedzi jest w nim od 80 do 90 procent. Gdy zestawi się z sobą – na przykład – żelazo, chrom, kobalt, nikiel i jakieś inne metale – powstaje układ, w którym ogromnie wzrasta entropia. Entropia to miara chaosu – im większa entropia, tym większy chaos w układzie, nieważne jakim – czy będzie to filiżanka stygnącej herbaty, czy rozszerzający się gwałtownie wszechświat. Im większy chaos, tym bardziej rozproszona energia, tym mniej stabilny układ, tym bliżej do końca świata.

Stop z wysoką entropią powinien być niestabilny, chaotyczny – ale nie jest, a naukowcy na razie nie wiedzą dlaczego. Zestaw pierwiastków przymuszonych do bycia jedną substancją np. przez podgrzewanie w łuku elektrycznym powinien dążyć do rozpadu i w ogóle być dysfunkcjonalny, jako że z fizycznego punktu widzenia stanowi jeden wielki chaos. A tu niespodzianka: nie tylko że jest trwały, ale w dodatku daje się świetnie wykorzystywać.

Płyną z tego dla nas dwie nauki, jedna optymistyczna, druga nie koniecznie. Po pierwsze – działania, zmierzające do uzyskania rozmaitych materiałów o wysokiej entropii prowadzone są przez międzynarodowe zespoły, w skład których wchodzą naukowcy nie tylko z różnych krajów, ale i różnych kontynentów. I otwocki Instytut taki stan rzeczy akceptuje: mimo że jest narodowy, to działa jako międzynarodowy. Po drugie – uzyskiwanie stopów o możliwie największym stopniu entropii, która jest – powtórzmy – naukową miarą chaosu układu z sukcesem odbywa się m.in. w kraju, gdzie chaos jest cechą powszechną, obejmującą przede wszystkim działania dyletantów, nie tyle rządzących Polską, ile ze wszystkich sił trzymających się władzy. Można by było przypuszczać, że obecny układ władzy w takiej sytuacji będzie niestabilny i rozwali się na pierwszym historycznym zakręcie, albo przy zmianie któregokolwiek z warunków brzegowych. Nic takiego się nie dzieje, przeciwnie: im chaos staje się większy, wypowiedzi i decyzje organizacyjne są coraz bardziej nieracjonalne, a przedstawiciele rządzących demonstrują coraz mniej wiedzy przy jednoczesnym zagarnianiu coraz większej władzy – tym sytuacja wydaje się być stabilniejsza, żeby nie powiedzieć – spetryfikowana. I tak doświadczenia w dość wąskiej dziedzinie tworzenia stopów wysokiej entropii tłumaczą, dlaczego układ rządzącego w Polsce chaosu trwa i ma się dobrze, w przeciwieństwie zresztą do pogrążającego się w tym chaosie polskiego społeczeństwa. Stop rozmaitych czynników, wytworzony w polskim narodowym tyglu zapewnia rządzącym przeszło 30-procentowe poparcie. Przełamanie tego trendu będzie możliwe tylko wtedy, gdy opozycja porzuci własne niezgulstwo połączone z ustawiczną wewnętrzną kłótliwością, a partia rządząca będzie się nadal wewnętrznie kruszyć, wpadając w coraz głębszą demencję, co skłoni społeczeństwo do przemyślenia, czy dalsze popieranie rządzącej obecnie gerontokracji ma jakąś perspektywę. Wynik niedzielnych wyborów prezydenckich w Rzeszowie pokazuje, że jest jakieś światełko w tunelu, i nie koniecznie musi być to nadjeżdżająca lokomotywa.

W innym przypadku Polska pozostanie nadal jednym wielkim stopem HEA, a rządzący u nas konglomerat ignorancji i arogancji będzie na tyle trwały, by mimo entropii można z niego było zbudować pozornie niezniszczalną strukturę władzy. Z resztek wzniesie się kolejne setki pomników, których późniejsze obalenie i przetopienie w hutach będzie w zasadzie niemożliwe: cała energia rozproszy się w lawinowo wzrastającej entropii układu, a huty zostaną przerobione na więzienia dla opozycji antydemokratycznej, czyli takiej, która nie popiera władzy. Polska zaś jako kraj o najwyższej narodowej entropii na świecie stanie się mocarstwem, którego energia będzie się rozpraszała coraz szybciej, w wyniku czego już za kilka lat powstanie z niej wielki układ scalony zbudowany z narodowo-katolickiego betonu, przyciągający turystów z całego świata, podobnie jak betonowy sarkofag reaktora w Czarnobylu. Jego zwiedzanie stanie się głównym źródłem dochodu narodowego, co da nam szczęśliwy byt na czas rządów PiS-u, które potrwają do końca świata i jeden dzień dłużej.

Maciej Pinkwart, 17 czerwca 2021

Leave a Reply