Tomasz Miłkowski pisze w tygodniku „Przegląd” po premierze KARTOTEKI ROZRZUCONEJ Tadeusza Różewicza w reżyserii Radosława Rychcika w Teatrze Studio:
Doradzał to (ale i nie doradzał) sam Różewicz, żeby jego „Kartotekę rozrzuconą” składać po swojemu. A jak się nie ma klucza, to najlepiej nie grać albo trzymać się scenariusza „kanonicznego”. Radosław Rychcik znalazł swój własny klucz, przenosząc Bohatera na dach budynku w warszawskim osiedlu i w nasze czasy – innymi słowy przesunął utwór w czasie o 20 lat do przodu, czyli w pewnym sensie opowieść dotyczy właściwie prawnuków Bohatera z pierwszej „Kartoteki” (1960). Niezbyt zainteresowanych problemami pradziadka, który jako partyzant grasował po lasach, a potem próbował zmieścić się w powojennej rzeczywistości epoki stalinowskiej i małej stabilizacji.
„Kartoteka rozrzucona” Rychcika opowiada o Bohaterze, który konfrontuje się z czasem współczesnym, niezbyt dobrze się w nim czuje, najwyraźniej odstaje, choć powody tego odstawania nie są zbyt jasne. No, może do czasu, kiedy sekwencję sejmową z „Kartoteki rozrzuconej”, w której Różewicz wykorzystał kazanie Piotra Skargi, zastąpił fragmentami (pożal się boże) debaty, jaka przetoczyła się przez salę sejmową po sławetnych urodzinach Hitlera wyprawionych w lasach przez stowarzyszenie Duma i Nowoczesność. Dosłowne cytaty, wedle minutowego zapisu, podawane przez aktorów z celowo nadekspresyjną artykulacją wydobywają jałowość tego ględzenia, ale i czające się niebezpieczeństwo osuwania się Polski w jakąś trudną do opisania czeluść ideologicznego zamętu. Teraz już wiadomo, przed czym uciekał Bohater (kolejna dojrzała kreacja Bartosza Porczyka).
Prawdę mówiąc, to, że koczuje na dachu, nie bardzo wynika z aranżacji przestrzeni, gdzie znajdują się jakieś dziwne domki dla krasnoludów i kratownica niewiadomego przeznaczenia, po której od czasu wspinają się aktorzy, oraz umieszczony na horyzoncie wielki ekran. Przestrzeń jest najsłabszym ogniwem tego spektaklu, w którym króluje sprawne aktorstwo, by wymienić tylko wyśmienite epizody Wuja Tomasza Nosińskiego czy Dziennikarki Natalii Rybickiej. Dyskusyjną warstwę przestrzenną „ratuje” transmisja wideo – obrazy rzucane na ekran przybliżają detale zachowań aktorów, zwłaszcza Bohatera. Spektakl zyskuje także dzięki wprowadzeniu elementów opery komicznej – śpiewane lub melorecytowane passusy tekstu Różewicza będących w znakomitej dyspozycji wokalnej Porczyka, Rybickiej i pozostałych aktorów „Kartoteki” dodają przedstawieniu polor wysmakowanej formy. Uwydatniają przy tym kunsztowną muzyczność dzieła Różewicza.
Dokonane skreślenia wyeliminowały ze spektaklu smakowitą scenę, w której upojeni odzyskaną wolnością inteligenci plwają na przeszłość: „Ta czarna dziura/ to polska kultura/ to polska literatura/ 44 czterdzieści cztery/ lata polskiej literatury/ to same dziury/ hańbo, hańbo,/ o hańbo, itd.”. Ten wyniosły gest unieważnienia, ma do dzisiaj bolesne konsekwencje. Rychcika jednak mniej obchodzą dawne rozliczenia, skupia się na naszym tu i teraz. Odważnie mierzy się z dziełem Różewicza i dowodzi, że jego otwarta forma jest w stanie unieść ciężar wielu epok, czy ostrożniej etapów historycznych. Innymi słowy, inscenizator potwierdza diagnozę Jana Kotta sprzed lat, że „Różewicz napisał naprawdę tradycyjny narodowy dramat(gr. drama), rodzaj literacki (obok epiki i liryki), obejmuj... More”.
Tomasz Miłkowski
KARTOTEKA ROZRZUCONA Tadeusza Różewicza, reżyseria, opracowanie i dramaturgia(gr. dramatourgia), 1. twórczość dramatyczna, ogół utwo... More Radosław Rychcik, scenografia i kostiumy Anna Maria Karczmarska, muzyka i multimedia Michał i Piotr Lis, reż. światła Piotr Góral, malarnia, Teatr Studio, premiera 16 marca 2018