Przejdź do treści

Poganie

Tomasz Miłkowski o „Poganach”, ostatnim dramacie Anny Jabłońskiej (1981-2011, Ukraina), wystawionym w rosyjskim Teatrze Dramatycznym w Astanie (Kazachstan) w rezyse4rii Joansa Vjtkusa pisze na swoim blogu: http://takinawyk.dziennikarzerp.org.pl/poganie/#more-44:

Anna Jabłońska (1981-2011) zginęła tragicznie w zamachu terrorystycznym na lotnisku Domodedovo. Leciała z rodzinnej Odessy, aby odebrać kolejną nagrodę. Jej scenariusze i sztuki  cieszyły się (nie tylko w Rosji) wielkim zainteresowaniem, nazywano ją nadzieją teatru i filmu. Nie dożyła nawet 30 roku życia. To autorka wciąż nieodkryta przez polski teatr.

Debiutowała już w szkole jako poetka, próbowała też sił teatrze jako aktorka. Studiowała w odeskiej Akademii Prawa, ale nigdy nie podjęła pracy w wyuczonej specjalności (prawo międzynarodowe). Pociągała ją literatura i teatr. Pisaniem sztuk teatralnych zajęła się dopiero w roku 2005, w ciągu 6 lat napisała 11 sztuk, wielokrotnie wyróżnianych, nagradzanych w konkursach i wstawianych w wielu teatrach, przede wszystkim w Rosji. Na Ukrainie była mniej znana, jej sztuki nie pasowały do rozrywkowego repertuaru. Pisano o niej, że jest aniołem nowej dramaturgii rosyjskiej. A jej ostatnią sztukę „Poganie” (Jazyczniki) uznano za najlepszą w jej dorobku – nagrodziło ją czasopismo „Iskusstwo Kino” i właśnie tej nagrody nie zdążyła już odebrać. Podjęła w niej temat utraty wiary we współczesnym społeczeństwie i zagubienia ludzi pozbawionych oparcia w świecie trwałych wartości. Przy czym nie miało to nic wspólnego z dydaktyzmem – nawracaniem czy też ośmieszaniem, zarówno wierzących, jak i niewierzących.

Sztuka zrobiła karierę nie tylko w Rosji (autorka pisała po rosyjsku), gdzie przez rok pracował nad nią zespół legendarnego moskiewskiego teatru.doc pod kierunkiem Walerii Surkowej. Parę lat temu trafiła na afisz teatru rosyjskiego w Astanie (Kazachstan), zyskując oryginalny kształt sceniczny dzięki litewskiemu reżyserowi Jonasowi Vaitkusowi i aktorskim umiejętnościom zespołu. Spektakl ten w zeszłym roku zdobył nagrodę na festiwalu „Biała Wieża” na Białorusi. Aktor astańskiego Teatru im. Gorkiego po spektaklu, który oglądałem w stolicy Kazachstanu, skomentował to tak: No i stało się. Dramat ukraińskiej autorki, zrealizowany przez litewskiego reżysera Jonasa Vajtkusa w rosyjskim teatrze w Kazachstanie dostaje nagrodę na Białorusi. To nie może być przypadek.

Autorka stawia ważne pytania moralne, portretując życie rodziny, które stanęło nad przepaścią – pogoń za zarobkiem, narastająca obcość między nimi, porzucenie dawnych marzeń, pozory poprawności, wszystko to nagle okazuje prawdziwe oblicze. Małżeństwo Martiny i Olega legło w gruzach. Kiedy ich córka podejmie próbę samobójczą, najwyższy czas, aby się zatrzymać w biegu donikąd. Próbuje tego wcześniej dokonać babka, która niespodziewanie odwiedza rodzinę i narzuca jej religijne porządki, wnuczkę usiłuje doprowadzić ołtarza – chrzest w jej mniemaniu wszystko rozwiąże. Ale nie rozwiązuje. Dramat tylko się nasila. Jabłońska nie próbuje nikogo nakłaniać do przyjęcia takiego czy innego stanowiska. Stawia pytania najważniejsze dla każdego człowieka: o sens życia, o szanse spełnienia, o szczęście. Odpowiedź pozostawia widzom, unikając mdłego sentymentalizmu i nie stroniąc od brutalności języka.

Siłę oddziaływania tych pytań potęguje oryginalna forma przedstawienia, jaką w Rosyjskim Teatrze Dramatycznym w Astanie nadał mu Jonas Vajtkus – przy czym warto dodać, że wystawił już wcześniej „Pogan” w Wilnie (premiera w styczniu 2013), ale w zupełnie odmiennym kształcie. W Astanie nie dość, że zrezygnował z dekoracji i działań scenicznych, posadził aktorów na krzesełkach na wprost widowni i nie pozwalał się im z nich ruszyć, to jeszcze ten ascetyczny minimalizm wzmocnił, nakazując aktorom grać z zamkniętymi oczami. Narzuca to nieuchronnie skojarzenia z dramaturgią Samuela Becketta czy Thomasa Bernharda, którzy z upodobaniem pozbawiali swych bohaterów swobody ruchu. Dość przypomnieć „Szczęśliwe dni” (1961) i jej bohaterkę Winnie, uwięzioną w kopcu, w którym zapada się coraz bardziej, czy „Święto Borysa” (1970) Bernharda z beznogimi bohaterami, przykutymi do wózków.

Dramat Jabłońskiej budzi też skojarzenie z symbolicznym dziełem Maurycego Maeterlincka „Ślepcy” (1890), którego bohaterowie nie potrafią rozpoznać swojej sytuacji. W podobnej pułapce egzystencjalnej znaleźli się bohaterowie „Pogan”, skoncentrowani – każdy z nich z osobna – na sobie, niedostrzegający nikogo w wokół siebie, skrajnie egocentryczni i niedostępni. Tak naprawdę ślepi na świat i ludzi. Zagubieni.

Aktorzy grający z zamkniętymi oczami, pozbawieni jednego z najwymowniejszych środków aktorskiego wyrazu, właśnie oczu, w których można ukazać wszystko, muszą rekompensować ten brak intensywnością interpretacji głosowej – siłą rzeczy tekst, jego brzmienie, wysokość, timbr, barwa głosu, tempo, akcenty nabierają wielkiego znaczenia. Kiedy tak niewiele środków pozostaje aktorom do dyspozycji, wówczas agresja w głosie jest bardziej agresywna niż zazwyczaj, uśmiech nienaturalny, przypomina bardziej sztuczny grymas niż wyraz życzliwości, a dialog staje się monologiem. Kiedy Marina (poruszająca rola matki w wykonaniu Oksany Bojko) po serii wymówek w stosunku do córki i męża odbiera telefon, jej głos nabiera lepkiej słodyczy – w tej przemianie ujawnia się całe błoto hipokryzji, w którym szamocą się postacie dramatu. To wszystko sprawia, że tekst w tym przedstawieniu nabiera większej wagi, najwyraźniej dominuje, a każdy najdrobniejszy gest rośnie w siłę. Kiedy pod koniec aktorzy otworzą oczy, zaczną dostrzegać świat. Wprawdzie nie wiadomo jeszcze, co z tego wyniknie (sami bohaterowie tego nie wiedzą), ale to obiecuje ocalenie. Pierwszy krok zostanie zrobiony. Reżyser nie budzi jednak nadmiernej nadziei, skoro w teatralnym programie zamieszcza taką refleksję: „We współczesnym świecie dzieje się coś takiego, że nie można się weselić ani żartować. Straszne, antyludzkie rzeczy… Moda, makijaż – a pod nimi przerzuty nowotworu, namnażanie się kłamstwa, nieszczerości, niebezpieczeństwa. Tracimy młode pokolenie w rodzinie, w szkole, w życiu…”.

Teatr tego nie zmieni, ale może budzić niepokój, pod warunkiem, że sięga po takie środki, które tchnąć będą autentyzmem. Tak jest w tym wypadku. Dyscyplina wykonania, zgranie zespołu, emocjonalna linia spektaklu, precyzyjnie opracowane światło, wszystkie te elementy dają w rezultacie spektakl, który przykuwa uwagę i nie pozostawia widza obojętnym. Narzucone samemu sobie ograniczenie – ubóstwo formy owocuje bogactwem treści.

Tomasz Miłkowski

POGANIE Anny Jabłońskiej, reż. Jonas Vaitkus (Litwa), scenografia Kanat Maksutov, cytaty muzyczne z dzieł Ryszarda Wagnera, Akademicki Rosyjski Teatr Dramatyczny im. Maksyma Gorkiego w Astanie (Kazachstan), premiera w październiku 2014

Nota biograficzna ze strony tetardlawas:

Anna Jabłońska zaczęła się interesować teatrem już w szkole, kiedy poznała kierowniczkę grupy teatralnej „Tour de force” – Natalię Kniaziewą. Weszła w skład zespołu i stała się jedną z czołowych aktorek. Wkrótce zaczęła pisać utwory sceniczne. Wiele z nich uczestniczyło w konkursach dramaturgicznych. Dramat Monodialogi (Monodiałogi) zajął drugie miejsce w konkursie „Premiera” (nominacja „dramat autorski”), Kosmos – drugie miejsce w konkursie „Eurazja-2006” (nominacja „dramat na wolny temat”), Kamera wideo (Widieokamiera) i Dostęp do morza (Wychod k moriu) – trzecie miejsce w konkursie „Eurazja-2008” (nominacja „dramat na wolny temat”). Dramat Kamera wideo otrzymał wyróżnienie w konkursie „Swobodnyj Teatr” (2008, Białoruś). Wśród innych utworów scenicznych m.in. Zastrzyk (Ukoł), List do ZOO (Pis’mo w zoopark), Gdzieś i wokół (Gdie-to i około), Sceny z życia rodzinnego, tłumaczone na polski przez Bożenę Majorczyk.

2 komentarze do “Poganie”

  1. Obejrzałam spektakl przedwczoraj w Astanie. Jestem – podobnie jak Pan – pod dużym wrażeniem. Dla mnie jednak postać Bosmana – skonstruowana przez Romana Czechonadskiego z dużym wyczuciem – wrażenie zrobiła przestronne.
    Sprawdzam teraz, czy dramaturgia Anny Jabłońskiej w Polsce cieszy się jakąkolwiek popularnością – ale tu chyba kiepsko…

Leave a Reply