Przejdź do treści

Gala z Anną Seniuk

Na stronie zasp.pl pojawiła się obszerna relacja z gali wręczenia nagrody Ireny Solskiej pani Annie Seniuk, która przedrukowujemy:

Choć nagroda dotyczy całokształtu twórczości, chcieliśmy wyraźnie podkreślić, że te osiągnięcia aktorskie nie dotyczą zamierzchłej przeszłości. One trwają i mają swoją fantastyczną kontynuację w jakże rozmaitych i barwnych kreacjach Anny Seniuk w Teatrze Narodowym – od „Śmierci komiwojażera” Arthura Millera po „Udrękę życia” Hanocha Lewina, a po środku zdarzyły się jeszcze wspaniałe role w sztukach Gombrowicza, Ionesco, czy Fredry. Pragnę pogratulować tych wspaniałych osiągnięć, również osiągnięć pedagogicznych” – powiedział, wręczając Laureatce pamiątkowy dyplom, Tomasz Miłkowski, przewodniczący polskiej sekcji AICT, która jest inicjatorem Nagrody im. Ireny Solskiej.

Podczas spotkania, które muzycznie wzbogacili studenci Akademii Teatralnej w Warszawie, rozmowę z Anną Seniuk poprowadziła Jagoda Opalińska. Nie zabrakło w niej wspomnień, prywatnych i zawodowych, oraz licznych anegdot i żartów. W spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele ZASP – prezes Olgierd Łukaszewicz, przewodniczący oddziału warszawskiego ZASP Cezary Domagała oraz przewodniczący oddziałowej Komisji Rewizyjnej Aleksander Trąbczyński.

Anna Seniuk, która otrzymała już w swoim życiu wiele wspaniałych nagród, przyznała, że Nagroda im. Ireny Solskiej ma dla niej szczególne znaczenie:
Solska zawsze mnie zaciekawiała, fascynowała i interesowała. Nigdy nie sądziłam, że los mnie zwiąże właśnie z Ireną Solską. W Krakowie wszędzie natrafiałam na jej ślady. Przeczytałam wszystko, co było do przeczytania na jej temat. Była to wspaniała i niezwykła kobieta – miała też tak wspaniałą kartę w swoim życiorysie jak ukrywanie Żydów w czasie II wojny. Kiedy dowiedziałam się, że na jednej z aukcji charytatywnych na rzecz Skolimowa licytowane będzie – przyniesione przez panią Danutę Szaflarską w pięknym pudełeczku – skrzydełko z wachlarza Solskiej, wiedziałam, że muszę je mieć. Wzięłam więc czynny udział w licytacji –  pod koniec na placu boju zostałam ja i pewien pan. Cena rosła z minuty na minutę, a moje szanse na posiadanie kawałka wachlarza Solskiej malały. Wreszcie Miecio Gajdar, który prowadzi tę licytację, huknął na tego pana: „Proszę pana, to jest matka dzieciom! Niech się pan uspokoi, bo ona więcej zapłacić nie może”. Pan zrezygnował, publicznie do tego zobowiązany. Dzięki temu mam fragment wachlarza Ireny Solskiej. Będzie to wachlarz przechodni. Danuta Szaflarska dostała go od Marii Dulęby, ja też przekażę go w godne ręce, jak przyjdzie stosowna pora.
Dlatego Nagroda im. Ireny Solskiej to dla mnie podwójna rozkosz i przyjemność – nagroda wyjątkowa, niezwykła, poruszająca moje serce. Cieszę się, że obok wachlarza Solskiej mogę położyć dyplom, który dziś otrzymałam” – przyznała z uśmiechem Anna Seniuk.

Przypomnijmy, że Nagroda im. Ireny Solskiej została ustanowiona kilka lat temu przez polską sekcję AICT (Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych) z intencją honorowania dorobku wybitnych artystek teatralnych. Jej inicjatorką była red. Justyna Hofman-Wiśniewska. Patronka nagrody – Irena Solska – należy do legend polskiego teatru, jej osiągnięcia i oddanie sztuce budziły podziw i respekt. Odwołanie się do jej osoby podkreśla wysoki pułap artystyczny, jaki towarzyszy wyborom laureatek. Nagroda jest przyznawana co roku.
Pierwszą laureatką była Danuta Szaflarska (2010). W latach następnych Nagrodą tą zostały uhonorowane: Nina Andrycz, Emilia Krakowska, Anna Lutosławska i Halina Łabonarska.

Do najważniejszych ról Anny Seniuk na deskach Teatru Narodowego, z którym związana jest od 2003 roku, należą m.in.: rola Lindy w „Śmierci komiwojażera” A. Millera w reżyserii Kazimierza Kutza, Babakina w „Iwanowie” A. Czechowa w inscenizacji Jana Englerta, Kulka w Gombrowiczowskim „Kosmosie” i Czelcowa w „Miłości na Krymie” S. Mrożka – obie w reżyserii J. Jarockiego, Narratorka i Maciek nad Maćkami w jubileuszowym cyklu czytań „PAN TADEUSZ – wszystkie słowa” w reżyserii Piotra Cieplaka (2015/2016).
Aktorski kunszt Anny Seniuk można było podziwiać zwłaszcza w rolach Lewiwy w „Udręce życia” Hanocha Levina w reżyserii Jana Englerta i Pani Martin w „Łysej śpiewaczce” E. Ionesco, w interpretacji Macieja Prusa.

Redakcja i foto ZASP/J

Leave a Reply