Przejdź do treści

Amigo, Amigo, Amigo…

O młodej uzdolnionej i wrażliwej reżyserce i twórczyni animacji. Miłości Salwadorskiej Róży i Pilota „jak nie z tej Ziemi, z chmur nieledwie”. Przede wszystkim jednak o trudnej Sztuce Wyobraźni i Wrażliwości, czekaniu i kilku innych Emocjach Najważniejszych.

Młoda, zdolna, wrażliwa…

Niewysoka, czarnowłosa, o uważnych oczach i pięknym ciepłym uśmiechu. Nikt nie dałby jej tyle lat, ile ma… Uwaga: ten zaraźliwie optymistyczny chochlik zwie się Daria Kopiec i jest przyszłością polskiej animacji i reżyserii teatralno-filmowej!

Ukończywszy Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Gdyni – Orłowie dwudziestoletnia panna postanowiła zdawać na Wydział Operatorski PWSFTViT w Łodzi. Dostała się, pochłonęła ją animacja oraz filmowe efekty specjalne (FX, jak zwą je Wtajemniczeni). Dziedzina trudna, niebanalna, wymagająca; dla pasjonata istna Kraina Tysiąca i Jednego Pomysłu (i o wielu więcej!)! Będąc osobą „zakręconą” na punkcie animacji i multimediów postanowiła łódzką edukację poszerzyć o wiedzę reżysersko teatralną, zdobytą na warszawskiej Akademii Teatralnej. Po drodze był jeszcze pięciomiesięczny staż w École Nationale Supérieure des Arts Visuels – La Cambre w Brukseli*. Prestiżowe stypendia pomogły rozwijać skrzydła Wyobraźni, niebanalny talent oraz rzadką już dzisiaj wrażliwość na Piękno, empatię i szacunek do Widza: tego na widowni, po drugiej stronie telewizora i kinowego. W każdej z dziedzin, którą się para (nie są to tylko animacje i spektakle, jak chociażby dyplomowy „Momo” w lalkach bunraku, ale także małe arcydziełka jak chociażby videoclip do „Lucy Phere” Tlove*), błyszczy profesjonalizmem, pomysłowością, oryginalnością i czystą esencjonalną piękną prostotą przekazu. Pamięta się to, zachowuje w banku własnej wrażliwości, chce się do tego wracać; takie podejście do widza i odbiorcy przy całej fejsbukalizacji (przepraszam Cię Nieznany Czytelniku za ten koszmarek, ale tutaj jest on najbardziej na miejscu!), wulgarności i zalewie chamstwa w mediach i kulturze jest zgoła postawą outsiderską. Obyż Daria Kopiec taką pozostała, ku radości tych, którzy mają wielką frajdę przeżywać jej spektakle, oglądać animacje, cieszyć się małymi cudeńkami, czyli reżyserowanymi przez nią videoclipami.

Salwadorska Róża i Gwiezdny Książę

W roku 1930 w Buenos Aires młodemu, ale już uznanemu pilotowi i eseiście Antoine de Saint Exupery przedstawiono młodą artystkę: Consuelo Suncin de Sandoval. Stracił właśnie przyjaciela Henri Guillamet’a, był w koszmarnym stanie psychicznym (wiele lat później trzeci z nich – Andre Prevost – nazwie to „wyzywaniem Śmierci do ringu”). „Consy” miała 29 lat, potężne doświadczenie życiowe (w tak konserwatywnym kraju, jak jej rodzinne Chile, zwane wtedy Salvador, zdążyła już się rozwieść i niedługo potem owdowieć), spontaniczno-artystyczną naturę, głód uczuć i niezwykłą pasję życia. Saint – Ex obiecał na pierwszej randce, że nauczy ją latać.* Mawiał o niej Moja Mała Róża lub Salwadorski Koliber. 12 kwietnia 1931 roku poślubiwszy ją w kościele w Agay, wywiózł najpierw do Nicei (gdzie w Merostwie cywilnie potwierdzili swój związek*), potem do rodzinnego zamku w Saint-Maurice-de-Rémens*. Napisać, że Marie Boyer De Fonscolombe Comtesse de Saint Exupery nie polubiła synowej, byłoby co najmniej monstrualnym eufemizmem! Do parokrotnego zawieszenia tego małżeństwa na pajęczej nici nad przepaścią w Himalajach teściowa przyłożyła nie tylko palec, lecz wręcz wszystkie swoje siły witalne. Inną sprawą było to, że Saint Ex był tak oddany swym pasjom, iż zwykle poza nimi „Świat nie istniał”! On latał, pisał, balował, błyszczał na rautach; ona z początku czekała, dbała, starała się zrozumieć, dostosować, zaadoptować. Po latach on sportretował „stan rzeczy i oczywistości” na kartach „Ziemi, planety ludzi” lub „Twierdzy”. Ona dłużną nie pozostała, choć „Mémoires de la rose” ukazał się drukiem 21 lat po jej śmierci, w roku 2000. Proponuję przewrotnie sięgnąć najpierw po „Pamiętnik Róży” w genialnym tłumaczeniu nieżyjącej już Joanny Guze*, by później dopełnić obraz „Ziemią planetą ludzi”…

Ludzie – Marzenia uwięzione w Ciałach, zakotwiczone na Ziemi…

Wiecie co to jest kalejdoskop? Pewnie, że wiecie – choć może zapomnieliście. Materiał, który Daria Kopiec „wzięła na warsztatjest trochę „teksturą na wyrost”. Pozornie jednorodny portret Autora, choć jakby tak z bliska spojrzeć… Niech was tytuł tego spektaklu nie zwiedzie – „Ziemia…” jest tu jedną z osnów. Wytrawny widz, czytelnik i słuchacz wychwyci, wy-słyszy, odnajdzie: „Twierdzę”, „List do Zakładnika”, pozornie zaginione „Zapiski z czasów wojny”. No i oczywiście to, co najoczywistsze: historię Róży, Księcia, Lisa, Węża z pustynią w tle…

Wszystkie te nici, wątki,ślady, ściegi, tropy literackie tworzą barwny, szalony, niesamowity gobelin literacki, pełen pułapek semantycznych, ślepych zaułków podtekstowych, luster subsensów… Z pozoru wszystko jest oczywiste, jasne, proste, klarowne – tylko pozornie i na pierwszy rzut oka postronnego obserwatora!

O Domu, Miłości, Rodzinie, Dziecku, Oczekiwaniu i Czekaniu… Poruszmy tym idealnym Kalejdoskopem Życia: co zobaczymy? Zaborczość, która za wszelką cenę chcę utrzymać i spętać Tych, którzy od dawna są już dorośli, samodzielni, wolni, swobodni. Lecz wewnętrznie wciąż spętani, nieodcięci pępowiną, niedorośli, wciąż zbuntowani – choć na dłuższą metę od dawna pogodzeni „ze smyczą” Zaborczości.

Miłość, która jak mała roślinka – niezależnie od tego, czy jest to drobniutka, choć silna i bojowa Różą, czy olbrzymi i rozłożysty, choć delikatny pień Baobabu – wymaga ciepła dłoni, dotyku powietrza, wody uśmiechu, słów i gestów, troski, dbania i pamięci (zaraz, zaraz, czy my tu, aby tylko na pewno rozmawiamy o hodowli roślin? No właśnie!)… Jeśli tego nie ma, umiera nawet w najbardziej luksusowym ogrodzie pośrodku prowansalskiego maas lub paryskiej eleganckiej kamienicy. Miłość, zwłaszcza do egzotycznych i kolorowych kwiatów wymaga wysiłku, troski, daru samego siebie. Różą jest w stanie czekać i trwać, lecz pod jednym istotnym warunkiem: że jest dla kogo, samo czekanie ma cel, określony czas i skończy się ponownym spotkaniem obojga Czekających. Wielkie słowa i szczytne pojęcia powtarzane w nieskończoność i nieomalże machinalnie, zadusiły już niejedną Roślinkę na tej Planecie i niejedną jeszcze stłumią,

nim Ludzie tak naprawdę zrozumieją Czym Są Miłość i Przyjaźń i Dlaczego Są Ludziom Tak Bardzo Niezbędne do Życia na Ziemi!

Opieka nad chorym, przygarnięcie banity czy nawet przebaczenie niewiele są warte, jeśli nie towarzyszy im uśmiech. To on jednoczy nas ponad językami, kastami, partiami.(…)Uśmiech często bywa najistotniejszy. Jest zapłatą, nagrodą. Ożywczą siłą. Bez niego chylimy się ku śmierci *

Awers czyli Idealna Układanka Sceniczna

Tak idealnego, doskonale dopieszczonego w każdym detalu, emocjonalnego i empatycznego spektaklu nie widziałam od pół roku: istne Cacuszko! Ascetyzm scenografii przy całej jej pomysłowości (Batut na środku sceny? A tak – brawa za fantazję dla Darii Kopiec za genialne połączenie ascetycznej studyjnej czerni ze świetlnymi plamami, pasmami i punktami maleńkich „babcinych” lampek!). Projekcje autorstwa Jej i Jacka Mazura czasem po prostu wtapiały się w akcję, ślizgały cieniami po postaciach czwórki aktorów. Co jeszcze ujmuje i zachwyca? Prostota, piękno i stylowość kostiumów zaprojektowanych przez Patrycję Fitzet – one niejako „budują postać”, swoim krojem i kolorytem są dopełnieniem charakteru każdego z tej czwórki. Doskonale zgranej i w pół gestu rozumiejącej się Czwórki – nie ma gwiazdorzenia, jest Zespół, określony Cel, trzymanie się założeń Reżysera i stworzonych przez się ram Postaci. „Ziemia, planeta ludzi” to sceniczny delikates dla Ludzi z Wyobraźnią, cudowna zabawa na równi z aktorami w odkrywanie cytatów z literatury, filmu, czasem obrazu.

Spektakl z gatunku „My gramy, a Ty swoimi Zmysłami i Emocjami chcesz z nami wyruszyć w Podróż…?” Gwarantuję, że warto…!

Rewers będzie…

Ściśle do pewnego Adresata, ogólnie teatralnie znanego – czyli Ciąg Dalszy Nastąpi….

Anna Rzepa-Wertmann

fot. Maciej Rukasz

ZIEMIA, PLANETA LUDZI Antoine de Saint-Exupéry

reżyseria, adaptacja, reżyseria światła, animacje, projekcje: Daria Kopiec

adaptacja, współpraca dramaturgiczna: Elżbieta Chowaniec

animacje projekcje Jacek Mazur, kostiumy Patrycja Fitzet, muzyka Ola Bilińska, konsultacja choreograficzna Jacek Owczarek, przygotowanie wokalne Halina Jarczyk, konsultacja Jacek Czerniak; obsada: Grzegorz Łukawski (Antoine de Saint-Exupéry), Natalia Strzelecka (Consuelo de Saint-Exupéry), Hanna Bieluszko (Marie de Saint-Exupéry), Rafał Dziwisz (André Prévot); Teatr im. Juliusza Słowackiego Scena Miniatura, premiera 2015-10-05; Lubelski Salon Artystyczny CK Lublin, prezentacja 2017-02-23. Spektakl zrealizowany w ramach projektu WYLĘGARNIA

*http://www.antoinedesaintexupery.com/la-chronologie

*http://www.goodreads.com/author/show/1020792.Antoine_de_Saint_Exup_ry

*http://lubimyczytac.pl/ksiazka/58262/pamietnik-rozy?trigger=true, http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,880,Pamietnik-rozy ;

jako deser polecam genialny artykuł „A Prickly Rose Who Loved A Starry Prince; A Voice From the Past Upsets The Saint-Exupery Legend” autorstwa Alana Ridinga -http://www.nytimes.com/2000/06/07/books/prickly-rose-who-loved-starry-prince-voice-past-upsets-saint-exupery-legend.html

*Antoine de Saint- Exupery „List do zakładnika” tłumaczenie Anna Cierniakówna w:

„Zapiski z czasu wojny” tłumaczenie Aleksandra Oledzka Frybesowa, Wydawwnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W DRODZE, POZNAŃ 1998,

http://www.tomaszmajor.com/prywatna-biblioteka-tytuł/list-do-zakładnika-1943

Leave a Reply