Przejdź do treści

IV 2004

Kwiecień 2004

 

 

24 kwietnia

PAMIĘTNIK Witolda Gombrowicza wg. Pamiętnika Stefana Czarnieckiego, reż. Zespół przy współpr. Piotra Cieślaka i Piotra Gaszczyńskiego, muz. Maciej Makowski, Teatr Dramatyczny, Sala Prób im. Haliny Mikołajskiej [13 x].

 

„Spektakl wystawiany jest na kameralnej scenie im. Mikołajskiej, z użyciem oszczędnej, lecz funkcjonalnej scenografii. Jak się okazuje, tani teatr też może być cenny. Największa jednak w tym zasługa aktorów, przede wszystkim grającego główną rolę Krzysztofa Ogłozy. Wyróżnia się także Dominika Kluźniak w roli narzeczonej Stefana, ubiegłoroczna absolwentka warszawskiej Akademii Teatralnej’ [Zdzisław Pietrasik, „Polityka” nr 201, 5 maja 2004].

 

22 kwietnia

NIEBEZPIECZNE ZWIĄZKI wg Niebezpiecznych związków Chordelosa de Laclosa, Niebezpiecznych związków Christophera Hamptona i Kwartetu Heinera Mullera, adapt. i reż. Agnieszka Lipiec-Wróblewska, Krzysztof Majchrzak, scenografia Agnieszka Zawadowska, muz. Michał Lorenz, ruch scen. Rafał Dziemidok, Teatr Nowy [16 x].

 

Hulali po polu i pili kakao!– w tej piosence Majki Jeżowskiej więcej jest namiętności niż w całym przedstawieniu Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej” [Marta Sawicka, „Wprost” nr 19, 9 maja 2004].

 

„Sumą sprzeczności, na których opiera się aktorski charakter Majchrzaka, jest rola wicehrabiego Valmonta, jedna z najsilniejszych w jego karierze teatralnej. W postaci XVIII-wieczne-go donżuana, który dla zakładu uwodzi piętnastolatkę, skłonni bylibyśmy widzieć przystojniaka w rodzaju Pawła Deląga, który samym spojrzeniem łamie kobiece serca. Majchrzak jest przeciwieństwem stereotypu donżuana – nie wstydzi się ani wieku, ani postury, ani ostrych rysów. Ma ogoloną głowę, a jego twarde gesty trudno uznać za szarmanckie. Ale tym silniejszy jest jego wpływ na kobiety, którymi bawi się i manipuluje, tak jak atleta podrzucający płatki śniegu” [Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza” nr 114, 17 maja 2004].

 

19 kwietnia

LICHTARZ RUSKI Jerzego Harasymowicza, scenariusz, reżyseria i wykonanie Zygmunt Sierakowski, Teatr Powszechny, Scena Inicjatyw Aktorskich, Mała Scena.

 

„Słuchając tej poezji zapominamy chwilami, że jesteśmy w teatrze – tak silnie sztukę przenika życie, historia. Zwłaszcza gdy narrator mówi: – Łemkowie nie są narodem wybranym” [Julia Lutomska, „Rzeczpospolita” nr 94, 21 kwietnia 2004].

 

18 kwietnia

TEORBAN Christiana Siméona, tłum. Barbara Grzegorzewska, reż. Romuald Szejd, scenografia Marcin Stajewski, kostiumy Ewa Zaborowska, Scena Prezentacje.

 

To jedna „z pierwszych prób poruszenia tematu ataku terrorystycznego z 11 września 2001 roku. Próba to może nie końca udana, bo i temat jest niezwykle delikatny i trudny do przełożenia na język teatru, ale udany jest na pewno występ Pauliny Holtz, po raz pierwszy grająca główną rolę” [INC „Życie Warszawy” nr 102, 30 kwietnia 2004].

 

16 kwietnia

ŚMIERĆ KOMIWOJAŻERA Arthur Millera, tłum. Joanna Gorczycka, reż. Kazimierz Kutz, scenografia Andrzej Dudziński, muz. Jan Kanty Pawluśkiewicz, kostiumy Dorota Kołodyńska, światło Tomasz Wert, w roli tytułowej Janusz Gajos, Teatr Narodowy, scena Teatru Małego [18 x, 3553].

 

„Kiedy powalony przez Los Willy Loman bezradnie rozsypuje nasiona po jałowej glebie swego zdegenerowanego ogródka, w którym nic się już nie rodzi, staje się na moment wykpionym Kandydem, który objechawszy cały świat nie ma już nic, choć pozostała mu do zapłacenia ostatnia rata. Kutz zbudował spektakl daleki od efekciarstwa, w nastroju elegijnym, wyraźnie pochylony nad losem człowieka, który nie sprostał ciśnieniu czasów i wymaganiom bezwzględnej rywalizacji. Opowiada o nim z czułością, niespiesznie przygotowując jego odejście – nawet malowana kurtyna podnosi się i opada bardzo powoli, żeby nie spłoszyć chwili na namysł” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna” nr 93, 20 kwietnia 2004].

 

„Nikt w polskim dramacie po 1989 r. nie opisał mechanizmów kapitalizmu tak wnikliwie, jak uczynił to Arthur Miller pół wieku temu. Piszę to z żalem, bo wiele czasu poświęciłem, aby znaleźć takie sztuki. Żadna nie dorównuje temu dramatowi (…) Janusz Gajos zagrał w roli Lomana amerykańskiego króla Leara, który odkrywa nagle, że całe jego królestwo to niespłacony dom i polisa ubezpieczeniowa. W tej roli determinacja spotyka się z obłędem. Aktor wymyślił genialny gest, który charakteryzuje bohatera: ruch ręki z zaciśniętą pięścią, jakim trenerzy zagrzewają zawodników do boju. Ten absurdalny gest Loman wykonuje nawet wtedy, gdy idzie się zabić” [Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza” nr 91, 17 kwietnia 2004].

 

„Willy Loman Gajosa to więcej, niż kunszt. To już nawet nie wirtuozeria. To magia. Tu Gajosa aktora czy Gajosa postaci zwyczajnie nie ma. Jest fenomen uosobionej autentyczności, któremu się po prostu od początku do końca wierzy. Kto na każdym kroku gestem, sylwetką, błyskiem w oku oznajmia – często wbrew wypowiadanym słowom – własną życiową klęskę. A jednak… Mimo wszystko, wbrew wyrokom przeznaczenia, Willy potrafi jeszcze wyprostować kark, by godnie i po męsku zawalczyć o tę śmieszną odrobinę szacunku, którego otoczenie tak dziwnie mu skąpi” [Janusz R. Kowalczyk, „Rzeczpospolita” nr 92, 19 kwietnia 2004].

 

„Precyzyjna reżyseria i wielka kreacja Janusza Gajosa sprawiły, że oprócz bezlitosnej diagnozy nowej rzeczywistości naszego kraju otrzymaliśmy przypowieść o przegranym zmaganiu z losem i wielkiej wygranej w walce o ludzką godność” [Tomasz Mościcki, „Życie” nr 81, 19-04-2004].

 

15 kwietnia

PIT-BULL Lionela Spychera, tłum. Aldona Skiba-Lickel, reż. Arkadiusz Tworus (PWST Kraków), scenografia Jakub Julian Ziółkowski, muz. Andrzej Bauer, TR Warszawa, Stolarnia [8x, 248].

 

4 kwietnia

GRY PAŁACOWE Ferenca Molnára, tłum. i reż. Jan Kulczyński, muz. Zbigniew Rymarz, opieka scen. Łucja Kossakowska, koprodukcja Teatru Polskiego i kompanii teatralnej pewna grupa, Teatr Polski, foyer [17 x, 852].

 

„Przedstawienie zda się w ogóle nie korespondować z dniem dzisiejszym. Sprawia wrażenie żywcem przeniesionego z czasów, kiedy operetka rzeczywiście triumfowała jako forma sceniczna. Teatralny lamus. Szkoda” [Janusz R. Kowalczyk, „Rzeczpospolita” nr 85, 9 kwietnia 2004].

 

CZAROWNA NOC, MĘCZEŃSTWO PIOTRA OHEY’A Sławomira Mrożka, reż. Maciej Englert, scenografia Marcin Stajewski, kostiumy Anna Englert, muz. Zygmunt Konieczny, Teatr Współczesny [27 x, 4550].

 

„Prawdopodobnie oba utwory pokazane jako komedyjki rodzajowe mogłyby się nie obronić, choć przecież kuszącą reżysera możliwością było skupienie uwagi na niedostatkach i ułomnościach mało chwalebnej przeszłości okresu siermiężnego budownictwa socjalistycznego. Englert jednak, na szczęście, nie uległ tej łatwej pokusie i zbudował z obu utworów parabolę o człowieku wyzuwanym z indywidualności. Połączył jednoaktówki mocnym szwem, ramą spektaklu czyniąc sen bohatera, którym raz jest Pan Kolega, raz Piotr Ohey, w obu rolach wykreowany przez Krzysztofa Kowalewskiego” [Tomasz Miłkowski, „Trybuna” nr 88, 14 kwietnia 2004].

 

„I znów świetny Krzysztof Kowalewski przemierzający scenę drobnymi kroczkami, jakby zaprzeczający prawu grawitacji, a wraz z nim Marta Lipińska jako Ohey´owa, znakomita w scenie odkrywania w sobie drzemiącej natury dzikuski. Kiczowate rojenia o egzotycznym świecie wygłaszane heroicznym głosem na małżeńskim łożu w obowiązkowych papilotach budzą huragany śmiechu” [Tomasz Mościcki, „Życie”, 6 kwietnia 2004].

 

Zmarł MARIAN JONKAJTYS.

 

2 kwietnia

CZUWANIE Morrisa Panycha, tłum. Elżbieta Woźniak, reż. Bogdan Augustyniak, scen. Ewa Beata Wodecka, muz. Jerzy Satanowski, Teatr Na Woli.

 

„Pomysł jest prosty: oto do dalekiej krewnej przybywa na wezwanie, by towarzyszyć jej w ostatnich chwilach praktycznie nieznany jej pociotek. Rozpoczyna czuwanie, ale krewna… nie umiera. Wyczekiwanie na śmierć sprawia, że między dwojgiem (milcząca krewną, w tej roli Anna Milewska) i jej opiekunem nawiązuje się osobliwa więź, a toporny mizantrop przeistacza się we wrażliwego człowieka. Ta przemiana, którą z wielką wiarygodnością ukazuje Emilian Kamiński, stanowi istotę tego przedstawienia z warsztatowym pietyzmem przygotowanym reżysersko przez Bogdana Augustyniaka w Teatrze Na Woli” [Tomasz Miłkowski, Trybuna nr 29, 4 lutego 2005].

 

„Główną atrakcją jest sam Kamiński. Gra kuzyna, który przyjeżdża do chorej ciotki (Anna Milewska), by asystować przy jej śmierci. Kiedy po raz pierwszy wchodzi na scenę, trudno go rozpoznać- Ubrany w watowany płaszcz i za krótkie spodnie wydaje się cięższy o dwadzieścia kilo. Przylizana fryzura 1 drobne kroki dopełniają groteskowej sylwetki. Buduje fascynujący portret samotnika, który czyha na spadek, a kiedy cioteczka zdrowieje zamiast umierać, wpada w depresję. Miewa komiczne napady wściekłości, to znów rozrzewnionym głosem śpiewa włoskie szlagiery. Mieszanina poczciwości i odrazy, komizmu i współczucia, miłości i nienawiści chwyta za gardło” [Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza – Stołeczna” nr 143, 21 czerwca 2004].

 

„Prawdziwe odejście od dotychczasowego wizerunku – atrakcyjnego mężczyzny w rozkwicie własnych sił i możliwości – zaproponował w roli Kempa Emilian Kamiński. Nadwaga, okularki i grzywka klasowego prymusa, kanciaste ruchy rozczarowanego do świata i ludzi pracoholika, tenorek nabrzmiałych pretensjami wypowiedzi – jednym słowem niespodziewana i odważna metamorfoza” [Janusz R. Kowalczyk, „Rzeczpospolita” nr 81, 5 kwietnia 2004].

 

JEDNOCZEŚNIE Jewgienija Griszkowca, tłum. Agnieszka Lubomira Piotrowska, reż. Małgorzata Bogajewska, monodram Pawła Pabisiaka, przedstawienie przygotowane przez Agencję Produkcji Teatralnej TA-OS. Premiera odbyła się w Galerii Pruderia w Warszawie.

 

Griszkowiec ma „dar sprowadzania fundamentalnych zagadnień do codziennego doświadczenia – wspomnienia z podróży koleją, opisu sylwestrowej nocy, zasłyszanej gruzińskiej melodii. A Paweł Pabisiak posiada inny dar: tekst rosyjskiego autora mówi tak naturalnie, jakby sam jeździł rosyjskimi kolejami, pił Sowieckoje Igristoje i podróżował w marzeniach do Gruzji” [Roman Pawłowski, „Gazeta Wyborcza, Stołeczna” nr 98, 26 kwietnia 2004].

 

POWRÓT NA PUSTYNIĘ Bernarda-Marie Koltesa, tłum. Barbara Grzegorzewska, reż. Anna Augustynowicz, dekoracje Marek Braun, kostiumy Wanda Kowalska, muz. Jacek Wierzchowski, Teatr Powszechny, Mała Scena [20 x, 1776].

 

Reżyserka zadbała o „krystaliczną czystość scenicznego rysunku. W spektaklu nie ma żadnego niepotrzebnego gestu czy ozdobnika, z rzadko spotykanym skupieniem i dyscypliną grany jest przez młody zespół Powszechnego” [Agnieszka Celeda, „Polityka” nr 16, 17 kwietnia 2004].

 

„Wyrzucony oknem balast psychologii wrócił w Powszechnym drzwiami jako patetyczna poza, a dystans, jaki aktorzy mają do swych ról, emocji i partnerów na scenie, zamiast wyostrzać ich samotność, męczy pretensjonalnością” [Jacek Tomczuk, „Gazeta Wyborcza” nr 202 – „Wysokie Obcasy”, 28 sierpnia 2004].

 

Leave a Reply