Przejdź do treści

A ocean zrobimy sobie w wannie

Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w nim życie jak nigdzie i ludzie niezwykli”.

Fiodor Dostojewski

Jedna z najnowszych premier Teatru na Woli to sztuka „Trzy siostrzyczki Trupki” Macieja Kowalewskiego. Spektakl, ze względu na swoją problematykę przeznaczony jest wyłącznie dla widzów dorosłych.

Jest to oparta na faktach historia trzech sióstr, Lotki (80), Sabiny (70) i Wandy (60), mieszkających w maleńkim mieszkaniu w bloku razem z autystycznym synem Robertem(30). Mimo że siostry są z pozoru wykształconymi kobietami na poziomie – Lotka była wykładowcą na Wydziale Nauk Społecznych, Sabina pielęgniarką oddziałową a Wanda główną księgową w spółdzielni mieszkaniowej – wiodą życie sfrustrowanych, kobiet, które wszystko co się dzieje traktują z jednakową obojętnością i lekceważeniem.

Oglądając sztukę od razu ma się nieodparte wrażenie, że jedną z kluczowych postaci będzie w niej śmierć. Trzy siostry Trupki, de facto trupy za życia, kopiące jedynie swoje groby, kobiety bez perspektyw i zainteresowań, emocjonalnie wypalone i puste, zajmują się autystycznym chłopakiem, któremu stwarzają istne piekło. Musi on obcinać paznokcie u nóg i masować plecy Lotce, brać udział w potwornych terapiach szokowych, wysłuchiwać potwornych tyrad, znosić psychiczne molestowanie. Nawet nie dziwi fakt, że chłopak jest upośledzony. W takim domu, w takiej atmosferze trudno być normalnym i zdrowo się rozwijać. Nie dziwi nawet fakt, że chłopak w ogóle nie mówi. Osoby upośledzone umysłowo i autystyczne potrzebują jeszcze więcej ciepła, miłości, bliskości i poczucia bezpieczeństwa niż normalnie, a na pewno nie pomaga im taka patologia. Siostry stosują na nim terapię szokową, puszczając z taśmy magnetofonowej przeraźliwe odgłosy zarzynanej świni, co doprowadza Roberta do skrajnej histerii. Ich dom jest zamknięty, uszło z niego jakiekolwiek życie. Same siostry twierdzą, że nie ma potrzeby wpuszczać obcych do domu, żeby zaglądali po kątach. Wszystkie istoty emocjonalne i czujące stamtąd uciekły lub umarły, nie wytrzymując takiego napięcia i atmosfery. Mąż jednej z nich zapił się na śmierć, a ojciec Roberta uciekł do Moskwy. Taki dom jest grobem, w którym siostry grzebią się za życia. Najstarsza z sióstr, Lotka, w ogóle nie wychodzi z domu, gdyż, jak mówi, ma problemy „z girami”. Jest najbardziej sfrustrowana i nienawistna. Sabina wychodzi jedynie do kościoła, lecz jej wiara to tylko puste słowa i frazesy, nic nie znaczące i nie mające żadnego pokrycia z rzeczywistością. Wanda jako jedyna wychodzi z domu do pracy oraz robi zakupy.

Jednak siostry nie stronią od życia towarzyskiego, mają swoją fryzjerkę, Anię, która od ponad 30 lat robi im trwałą. Niestety, okazuje się, że fryzjerka umiera. Na jej miejsce przychodzi młoda Marianna (Magdalena Stużyńska). Marianna jako jedyna traktuje Roberta jak człowieka, czującą i myślą istotę, ze współczuciem patrzy na to, jak jest traktowany przez podstarzałe kobiety. Jako jedyna osoba ma uczucia, przerażają ją okrutne opowieści sióstr. Jako jedyna też ma okazję usłyszeć Roberta. Wydaje się, że to ona padnie ofiarą krwiożerczych sióstr, tym bardziej, że odważa się upomnieć o ponad 30 letni dług sióstr Trupek. Jednak na szczęście uchodzi z życiem.

Od czasu wizyty Marianny w Robercie następuje jakaś przemiana. Jest to bardzo ulotne i trudno uchwytne, jednak da się wyczuć, że atmosfera gęstnieje i rodzi się gniew i złość. W końcu chłopak nie wytrzymuje. Skrywany przez tyle lat gniew, złość, agresja i bezsilność eksplodują jak lawa wulkaniczna, która wylewa się na trzy znienawidzone kobiety.

Trzy rewelacyjne aktorki, Bogusława Schubert, Ewa Szykulska oraz Małgorzata Rożniatowska wcieliły się w postaci trzech sióstr Trupek. Roberta zagrał rewelacyjny Rafał Mohr, natomiast Mariannę – Magdalena Stużyńska. Ma się wrażenie jakby cała obsada była dobrana wręcz idealnie. Każda z trzech sióstr to trzy różne charaktery, każda z nich jest inna, jak pokazały to aktorki, ale mają cechę wspólną: zgorzkniałość i nienawiść. Magdalena Stużyńska – jedyna postać spoza „piekła Trupek”, jedyna czująca i współczująca istota. I Rafał Mohr, który wspaniale poradził sobie z tak przecież trudną dla siebie rolą autystycznego chłopaka doprowadzonego do granic ludzkiej wytrzymałości.

Spektakl dotyka bardzo ważnej, a zarazem trudnej kwestii, do jakiego stanu można doprowadzić człowieka, żeby był w stanie zabić najbliższe osoby. Czy jest możliwe, żeby z domu zrobić takie piekło, że nie tylko nie chce się do niego wracać, ale wręcz nie da się w nim żyć. Nasuwa się również pytanie, czy Robertek faktycznie miał autyzm, czy wyuczył w sobie ten autyzm jako mechanizm obronny? Czy powinien ponieść karę za swój czyn, czy zostać uniewinniony niczym mityczny Orestes? Nie czuje się do niego żalu ani gniewu, raczej na usta ciśnie się „nareszcie”. Bo czy człowiek ma prawo zgotować takie piekło drugiemu człowiekowi? Życie daje każdemu tyle, ile sam ma odwagę sobie wziąć.

Ewelina Drela

 

Teatr na Woli im. Tadeusza Łomnickiego w Warszawie
Maciej Kowalewski
„Trzy siostrzyczki Trupki”
reżyseria: Maciej Kowalewski
scenografia: Piotr Rybkowski
kostiumy: Katarzyna Lewińska
muzyka: Marek Dziedzic
choreografia: Bartłomiej Ostapczuk
obsada: Małgorzta Rożniatowska, Ewa Szykulska, Bogusława Schubert, Rafał Mohr, Magdalena Stużyńska/Natalia Szyguła, Artur Janusiak

premiera: 12 marca 2010 r.

 

Leave a Reply