Przejdź do treści

Festiwal mimu: Na dobry początek Japończycy

VIII już kolei Międzynarodowy Festiwal Mimu rozpoczął się 20 sierpnia w Teatrze na Woli. Dyrektor festiwalu, Bartłomiej Ostapczuk zapowiada, że będzie to najbardziej pantomimiczny festiwal z dotychczasowych.
Czyżby artyści mimu poczuli się zagrożeni słowem? A może wracają do źródeł?
W kilku poprzednich edycjach festiwalu dominował nurt pogranicza. Znajdowało to nawet wyraz w nazwie przeglądu – mówiono o „Phisical Theatre”, ukrywając w tle bohatera spotkania, czyli mima. Być może podążanie w tę stronę mogło doprowadzić do rozmycia odrębności teatru pantomimy.
Jakie by nie były powody, spektakl inauguracyjny, „Fugue X” japońskiej grupy Derashinera company w choreografii i reżyserii Shyuji Onodera nie posiłkuje się słowem, zamykając w obrębie sztuki pantomimy. Wprawdzie nie jest to sztuka oparta na tradycyjnych etiudach pantomimicznych, ale konstrukcja odwołująca się do nowych technik wykonawczych (jeśli pojawiają się tradycyjne formy ruchu, np. sławne chodzenie w miejscu to na prawach cytatu i pastiszu), ale oparta na gestyce, mimice, ruchu i mowie ciała.
Twórca przedstawienia przyznaje, ze nawiązuje do tekstu japońskiego pisarza (Taruho Inagaki), ale znajomość tego utworu nie jest potrzebna, aby przedstawienie śledzić nie tyle jak narrację przyczynowo-skutkową, jak fabułę, ile jak „fugę” właśnie, kompozycje, w której wracają poszczególne motywy, postacie, sytuacje. Punkt wyjścia: bohater, który  znajduje pod latarnią zwłoki mężczyzny i zostaje wplątany w tajemnicza intrygę gangsterską, to oczywisty pretekst do ukazania metafory świata, w którym są do objęcia opozycyjne względem siebie role: kata i ofiary, pana i sługi, nadzorcy i nadzorowanego. Role pozostają niezmienne tylko wykonawcy się zmieniają. Uwydatnia to zastosowana „maszyna czasu”: w przedstawieniu pewne zdarzenie nie tylko się powtarzają, ale dzieją także w odwrotnym kierunku (cofają). Wszystko to pokazane z precyzją, w żywiołowym tempie, sugestywnie i z poczuciem cierpkiego, absurdalnego humoru.
Tomasz Miłkowski

Leave a Reply