Przejdź do treści

Otello zdemaskowany, czyli Obsesje samców

Otello Szekspira według Olsten na małej scenie w Narodowym to wariacja reżyserki na temat męskich obsesji erotycznych. Cóż, to nie jest Otello, o którym chciałoby się pamiętać.

Agnieszka Olsten robi wszystko, aby nieść wysoko swój sztandar antymaskuliński, ukazując mężczyznę jako stworzenie bez reszty opanowane przez żądze poniżej pasa. Toteż nie zważając na splot rozmaitych motywów, powodujących bohaterami, buduje poszczególne sekwencje jako ilustracje z góry postawionej tezy: OTO DEMASKACJA MĘSKIEJ NATURY w stanie klinicznym, oto żądze wypełzłe z nor podświadomości. Wybebeszone i obnażone. Temu zamierzeniu podporządkowała adaptację, wycinając wszelkie „poboczne” wątki, a nawet je wykrzywiając czy zaciemniając. Widz, który nie zna tekstu (a jak powiadał prof. Bohdan Korzeniowski trzeba założyć, że widz tekstu nie zna), nie pojmie, czemu to Jago tak bezwzględnie niszczy Cassia i Otella. Z dramatu Olsten wynika, że znajduje osobliwą, niezdrową przyjemność (erotyczną) w ich poniżaniu i upodlaniu, Mariusz Banaszewski portretuje bowiem Jagona jako seksualnego popaprańca, przeżywającego rozkosz, gdy uda mu się kogoś podporządkować, spotwarzyć, omotać, oszukać – to są jego specjalności w uwodzeniu i grze wstępnej. Ale nie wynika, że to Otello sprawił, iż w sercu Jagona zalęgło się uczucie zawodu i odtrącenia, to przecież on miał być zastępcą wodza, to jego ominął awans, a miejsce, na które zasłużył w swoim przekonaniu, zajął Cassio. Tak więc motyw zemsty, odwetu za niespełnione nadzieje i niezasłużone pominięcie w awansie pcha Jagona do walki z Otellem i Cassiem, a sposób tej walki niejako sam mu się nasuwa. Nie ma więc mowy o czerpaniu swoistej rozkoszy erotycznej z tej walki, ale co najwyżej satysfakcji z odpłacenia nikczemnością na niegodziwość. U Szekspira też nie znajdzie się ni śladu homoseksualnych skłonności Cassia, tymczasem u Olsten Cassio jest co najmniej biseksualistą, Otello impotentem, Jago sadomasochistą, a my wszyscy podglądaczami, podpatrującymi bohaterów przez weneckie lustro: dekoracja tak została pomyślana, aktorzy krążą po zakamarkach sceny, skrywając się za przeszklonymi przepierzeniami w półmroku i przy dźwiękach somnambulicznej muzyki.

Przy takich założeniach, dramat Otella rozmywa się, jego motywacje stają się może i mroczne, ale zimne, miejsce namiętności zajmuje biomechanika, a psychologię zastępują hormony. Widać to wyraźne w scenie judzenia, kiedy Jagon uświadamia wodzowi, iż może być ofiarą zdrady – Otello (Jerzy Radziwiłowicz) popada wówczas w stan szału-ekstazy, jego słowa ulegają zamąceniu, plączą się, zazębiają, przechodzą w bełkot i skowyt, w swoim szalonym monologu zazdrości wpada w słowotok, masakruje sens wyrzucanych nerwicowo słów, bliski stanu orgazmu, któremu z lubością towarzyszy zimne spełnienie Jagona. To seks na sucho i na zimno. Odwrotna strona pornografii, rozkosz wydrążona od środka, lodowata, pozbawiona celu i autentyzmu. Rzecz technicznie godna podziwu, ale najzupełniej zbędna i sztuczna.

Taka też jest scena duszenia, sekwencja celowo wydłużona – Desdemona (Agnieszka Warchulska) bardzo widowiskowo ginie, duszona beznamiętnie przez Otella, w długotrwałych, bez mała malowniczych konwulsjach, widać mozół zabijania i jego smutne zimno. Dziwne przedstawienie, w którym emocje zastępuje ich pozór, przeżycia ich mara. Jedynie Emilia, żona Jagona, gra w tym poplątanym Szekspirze postać z Szekspira rodem: oto kobieta odrzucona, walcząca o swoje miejsce u boku męża, którego pożąda, ale i którym pogardza. Znosi wiele, ale na koniec stawia mu opór, wtedy znika. Bo u Olsten nawet nie gnie – po prostu wychodzi i potyka się za scena, słychać łomot. Tylko ten, kto czytał Szekspira (a kto czytał?) domyśli się, że została zabita (ale przez kogo?). Olsten mnoży pułapki i dziwności. Otello też u niej nie ginie. Tragedia się nie dopełnia, jest tylko zaanonsowana. Olsten zresztą uwielbia te wszelkie nadmiary i sztuczności, które dezorientują widza i kierują uwagę na drugorzędne tory, odwracając uwagę od sensu. Martwy od urodzenia produkt w czasach deficytu uczuć, taki to i Szekspir.

Tomasz Miłkowski


William Shakespeare, „Otello”, wg tłum. Stanisława Barańczaka, reżyseria Agnieszka Olsten, opracowanie dramaturgiczne Bartosz Frąckowiak, scenografia Joanna Kaczyńska, muzyka Bartomiej Oleś, Marcin Oleś, światło Wojciech Puś, ruch sceniczny Tomasz Wygoda

Leave a Reply