Przejdź do treści

Yorick nr 32 (listopad 2011)

Przegląd Teatralny i Literacki
ISSN 2080-9980
WYDANIE SPECJALNE Z OKAZJI 45. EDYCJI WROSTJA

Fenomen

 

45 lat mija od pierwszego festiwalu teatrów jednego aktora we Wrocławiu, a, co więcej, to jubileusz jednego człowieka, niestrudzonego patrona tych i innych spotkań najmniejszego teatru w Polsce i za granicą, Wiesława Gerasa. Swego rodzaju podsumowaniem tych lat jest książka Czy teatr jednego aktora jest teatrem ubogim, która ukazała się nakładem Wrocławskiego Towarzystwa Przyjaciół Teatru. Znalazło się w niej ponad 60 tekstów opisujących fenomen tego teatru, których część – za zgodą wydawcy – udostępniamy w tym nadzwyczajnym wydaniu Yoricka. Oprócz tekstów z tej książki publikujemy także szkic Tomasza Miłkowskiego Na scenie jednoosobowej panuje tłok, będący przedrukiem z „Notatnika Teatralnego”.

 

Czytaj dalej »Fenomen

Czy teatr jednego aktora jest teatrem ubogim

 

Czy teatr jednego aktora jest teatrem ubogim to książka, której byliśmy pomysłodawcami. Jej punktem wyjścia stała się sesja, zwołana podczas WROSTJA’2010 z inicjatywy Wrocławskiego Towarzystwa Przyjaciół Teatru i polskiej sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Teatralnych, nawiązująca do refleksji Ludwika Flaszena nad fenomenem teatru jednego aktora Wojciecha Siemiona.

 

Czytaj dalej »Czy teatr jednego aktora jest teatrem ubogim

Grzech założycielski

 

Pół wieku mija od chwili, kiedy Ludwik Flaszen, opisując fenomen teatru jednoosobowego Wojciecha Siemiona, użył określenia „teatr jednego aktora”, i w tym samym artykule dookreślił ten teatr, w którym aktor pozostaje głównym i niemal jedynym „narzędziem” przekazu, jako ubogi.

A jednak wcale to nie jest i nie było takie oczywiste i już od samego początku, jak zobaczymy, budziło wątpliwości.

 

Czytaj dalej »Grzech założycielski

Jest jeden człowiek, są słuchcze, widzowie

 

Muszę tu szczerze wyznać, że w życiu moim zdarzył się wypadek nieświadomego – czy też mimowolnego? – rodzicielstwa. Chodzi mianowicie o znaną formułę: „teatr jednego aktora”, a może i za idącymi wraz z nią skutkami w życiu teatralnym. O tym moim rodzicielstwie dowiedziałem się po wielu latach od pana Wiesława Gerasa, bo ja przez całe dziesięciolecia nic o tym nie wiedziałem. Owszem, znałem jako praktykujący recenzent ruch pod nazwą „teatr jednego aktora”, ale nie przypisywałem sobie autorstwa tego terminu, ani współudziału w jego praktycznych następstwach. Świadczy o tym, jak dziwne bywają – o czym wiedzą lingwiści – dzieje słów. A w tym wypadku frazeologicznego związku trzech słów: słowa „teatr”, słowa „aktor” oraz przedzielającego je słowa „jeden”.

Czytaj dalej »Jest jeden człowiek, są słuchcze, widzowie

Każdy ma taki teatr w sobie, na jaki trafił?

 

Mogę napisać z pozorną skromnością, że się urodziłem w ubogim czepku teatralnym, co tylko brzmi trochę paradoksalnie, bo owa ubogość „czepka” dotykała Himalajów sztuki, czyli był to prawdziwy czepek pomyślności. Ale przez kawał życia byłem zwykłym Szerpem, który na te największe góry się wspinał prowadzony przez najwrażliwszych i najwspanialszych przewodników. Stawałem się powoli tragarzem wiedzy rzadkiej i „tajemnej” dotyczącej pozornie marginesu sztuki teatralnej. Jej najskromniejszego dziecka. Aktora solisty. Aktora samotnego na scenie.

Czytaj dalej »Każdy ma taki teatr w sobie, na jaki trafił?

Ubogi bywa wielki

 

To, co jest esencją mojego zawodu, wyraża się w prostym równaniu: aktor + widz = teatr.

Jeśli pod pojęciem „teatr ubogi” widzimy jednego aktora „nagiego”, bez sztafażu teatralnych środków, przeróżnych „pomocników” – to spodziewamy się, że ten jeden aktor tak bardzo zawładnie nami, naszą wyobraźnią, emocjami, że stworzy nam teatr wcale nie ubogi. Bywa, że wielki. Jak np. Tadeusz Łomnicki w „Ostatniej taśmie Krappa”.

 

Czytaj dalej »Ubogi bywa wielki

Osobowość

 

Czasami słyszę głosy wątpiących w ten coraz bardziej rozprzestrzeniający się międzynarodowy ruch społeczny twórców monodramów. Sceptykom powtarzam myśl Barby pracującego w Danii, którą wypowiedział, odchodząc ze wszystkich instytucji państwowych, by stworzyć swój własny teatr. Otóż zapytany, dlaczego odszedł, Barba odpowiedział, że w instytucji państwowej można być dobrym wykonawcą, ale kształtować swojej osobowości, realizować ją tam się po prostu nie da. Instytucja państwowa bowiem to ogromna fabryka, osobowość zaś może rozkwitnąć tylko wśród innych podobnie myślących indywidualności.

Czytaj dalej »Osobowość

Teatr rodzi się w walce

 

Sam mam naturę skłonną do wątpliwości, idealizacji, ale na szczęście zrozumiałem, że aby zachować moralne zdrowie, muszę obcować z wartościami, które to zdrowie dają. Zrozumiałem, że wielu ludziom jest to potrzebne. Nie tylko mnie. W swoim życiu potrzebujemy wartości moralnych, niezmiennych, do których zawsze można się odwołać i które wymagają pielęgnacji, zwrócenia ku źródłom, ku tradycji.

Popadamy często w zwątpienie o wartościach, które wniosły poprzednie pokolenia, ulegamy złudzeniom, fałszywym mitom, gubimy się. Chciałem więc teatru, który byłby obrazem tej części społeczeństwa, która wcale nie jest mała, może nie jest krzykliwa, ale która naprawdę wie, co jest trwałe, co jest twórcze. Dlatego potrzebne mi były stale w repertuarze „Improwizacje”, „Promethidion”, „Wyzwolenie”, „Treny” – mówię o tym nurcie Teatru Adekwatnego, którego jestem animatorem. To są wszystko słowa – „testamenty czynu”, jak powiedziałby Norwid.

Czytaj dalej »Teatr rodzi się w walce

Remiks tradycji ze współczesnością

 

Definicja sformułowana przez Ludwika Flaszena, arbitralnie zawężająca pojęcie „teatru jednego aktora” do bezpośredniego, nieomal pozbawionego zabiegów formalnych, „teatru ubogiego” nadal opisuje pewien istniejący nurt jednoosobowego aktorstwa. Ale nie sposób nie zauważyć, że powstała w innej epoce. Dzisiejszy świat to uniwersum obrazu, rzeczywistość agresywnych multimediów, globalna wioska internetu, natłok informacji, co uderza w sztukę teatru, w tym również w teatr jednego aktora.

Czytaj dalej »Remiks tradycji ze współczesnością

Dziedziul, artysta – ubogi

 

Po przeciwnej stronie ubóstwa spoczywa zasobność, dekoracyjność. Teatr ubogi potrafimy rozpoznać pierwszym spojrzeniem, jego zaprzeczenie zwodzi nadmiarem. Tu i tu znajdziemy myśl i piękno. To, co się gubi w drugim: sprawa, postać, jej motyw działania i sens istnienia, a potem to, co aktorstwem – słowo, gest, ruch, prawda, znajdziemy w pierwszym. Tu nadmiar formy, przepych koloru, finezja scenicznych kostiumów, zadziwiające światła i muzyka rozsadzająca ściany teatru. Tam prostota inscenizacji, sedno gry, istotowość sceny – głoszą prawdę rzeczy pierwszych. Nasyceni bogactwem pragniemy spotkania z aktorem samotnym. Zmagającym się z resztą świata. Czy może jest tak, że sami nie bardzo wiemy, czego chcemy?

Czytaj dalej »Dziedziul, artysta – ubogi

Ubogi? Nagi?

 

U początku mojego stawania się aktorem najgłębszym przeżyciem teatralnym było – obok olśniewających mnie ewokacji Danuty Michałowskiej – przedstawienie „Księcia niezłomnego” według Calderona-Słowackiego, objawiające spełnienie dążeń sformułowanych w manifeście Ku teatrowi ubogiemu, ogłoszonym na początku września 1965 w „Odrze”. Mówi tam Grotowski o teatrze niemającym nic prócz swojego bycia w aktorze, w jego relacjach z innymi aktorami i widzami, pojmowanymi jako wspólnota, wobec której aktor dokonuje aktu całkowitego. Rozumianego (czutego) jako ofiarowanie siebie.

Czytaj dalej »Ubogi? Nagi?

Aktor ogołocony

 

Pamiętam wyrok, który padł na mnie z ust Lidii Zamkow po obejrzeniu jednego z moich monodramów – bodaj we Wrocławiu, że to, co przedstawiam, to nie jest monodram. To prawda, nie wiem, co to jest monodram po zrobieniu pięciu spektakli jednego aktora. Kiedy obserwuję dzisiaj różne one man show, to widzę, że to są po prostu monologi, a nie monodramy. Nie jestem purystą, wiernym jakiejkolwiek regule, która zmuszałaby mnie do takiego czy innego potraktowania solowej wypowiedzi. Właśnie to „solo” jest ogołoceniem z reguł. Taka solistyczna wypowiedź wyrasta z potrzeby eksplozji własnych niepokojów, wrażeń, która może dokonać się w każdej przestrzeni. Tak jak unieważnia się obecność przypadkowych sprzętów, unieważnia się kulisy – aktor jest zamknięty w swoim ciele i jego ciało jest instrumentem wypowiedzi. I w tym sensie jest to teatr ubogi. Niezależny od techniki.

Czytaj dalej »Aktor ogołocony

Pozornie pełne ubóstwo!

 

Drogi Wiesławie,

Pytasz mnie,drogi Przyjacielu, czy Teatr Jednego Aktora jest teatrem ubogim i domagasz się stanowczo odpowiedzi w tej sprawie. Zdaję sobie sprawę, że Ty, któremu powstanie i rozwój tego jednoosobowego teatru w Polsce i na świecie, zawdzięcza swój kilkudziesięcioletni sukces,doskonale potrafisz sam odpowiedzieć na to pytanie. Ja również w mojej książeczce, zatytułowanej „Teatr Jednego Aktora – Refleksje krytyczne” mówiłem o tym obszernie…

Czytaj dalej »Pozornie pełne ubóstwo!

Teatr organiczny

Mój pogląd na teatr jednego aktora może się wydać zaskakujący, zwłaszcza że jestem kojarzony z tym teatrem od roku 1976, kiedy rozpocząłem pokazywać Scenariusz dla nieistniejącego, lecz możliwego aktora instrumentalnego, napisany specjalnie dla mnie przez Bogusława Schaeffera. I choć nadal ten tekst przedstawiam, często wątpię, czy teatr realizowany przez jedną osobę jest wypowiedzią rzeczywiście organiczną. O ile monolog jako fragment dramatyczny ma z natury rzeczy charakter organiczny, to tzw. monodram często bywa konstruktem sztucznym. Kiedy oglądam jednoosobowy spektakl i wyczuwam widoczny wysiłek autora, a tym samym aktora, aby obronić sens występu indywidualnego, a zarazem czuję brak innych osób, sytuacja nie wygląda najlepiej.

 

Czytaj dalej »Teatr organiczny

Ocalić różnorodność teatru

 

Zaczęło się od czytania, od zwykłej lektury Gombrowicza przy stoliku podczas festiwalu w Radomiu. Najpierw zamierzałem siedzieć i po prostu czytać, a potem pomyślałem, że wstanę, a potem pomyślałem, że jak będę stał, to będę się poruszał. I to już niezupełnie było czytanie, to był jakiś rodzaj spektaklu, chyba ubogiego. Można było to nazwać jakimś rodzajem monodramu, ale tak naprawdę pierwszym i jak dotąd jedynym moim monodramem jest „Wyobraźcie sobie…” wg Szekspira. Chociaż…

Czytaj dalej »Ocalić różnorodność teatru