Atlas.Sezony
Ocena poszczególnych sezonów w teatrach warszawskich – autorstwa Tomasza Miłkowskiego.
Sezon 2001 – 2002 – komentarz
Sezon 2001 2002
Oczyszczeni i nostalgiczni
Wygląda na to, że był to sezon triumfu nowego zaciągu dramatycznego z zachodniej Europy, czym od kilku lat zajmował się zwłaszcza Teatr Rozmaitości i teraz zaczął zbierać owoce swojej pracy. Na afiszu Rozmaitości pojawiły się aż dwa dramaty Sarah Kane, a w ten sposób warszawski teatr dołączył do międzynarodowego runu na tę modną dramaturgię, nie pozbawioną mielizn intelektualnych, ale przecież z wyjątkową siłą przyciągania już choćby ze względu na legendę autorki, jej tragiczny koniec i walkę z własną psychozą – nie pierwszy to wypadek, kiedy przedwcześnie zmarły artysta podbija świat.
Sezon 2000 2001 – komentarz
Sezon 2000 2001
Czas na Villqista
Sezon niespełnionych nadziei. Kilka premier, zapowiadających się na wydarzenia, zawiodło oczekiwania, kilka nie doszło do skutku. Brakowało nowego repertuaru polskiego, choć można odnotować symptomy odnowy – błyskotliwy debiut warszawski Villqista. Nie brakowało ambicji: na afiszu pojawiły się wielkie nazwiska – Szekspir, Wyspiański, Molier. Z mapy teatralnej stolicy zniknął Teatr Kameralny, żeby mógł powstać tam teatrzyk rewiowy do kotleta.
Sezon 1999 2000 – komentarz
Sezon 1999 2000
Czas Grzegorzewskiego
Reforma administracyjna, zamieszanie organizacyjno-kompetencyjne i pustki w kasie sprawiły, że odbyło się w tym sezonie mniej premier, a z kalendarza wydarzeń zniknęły Warszawskie Spotkania Teatralne. Na pociechę otwarto piękną salę teatru szkolnego w Collegium Nobilium.
Sezon 1998 1999 – komentarz
Sezon 1998 1999
Taka ballada…
To nie był najlepszy spektakl sezonu, ale z pewnego względu znaczący: Piotr Cieplak, przygotował w Teatrze Studio kolaż Taka ballada, będący ilustracją niewidocznych powiązań rozmaitych tekstów kultury – od Biblii po Kubusia Puchatka z Beckettem pośrodku. Dawało to niekiedy efekty subtelne i zabawne, czarowało poetyckim nastrojem, ale w gruncie rzeczy sprowadziło się do pokazu reżyserskiej żonglerki. Cieplak w sposób niezamierzony (?) opisał tym spektaklem toczący się żywioł zdarzeń kulturalnych, w tym i teatralnego sezonu: obok siebie bowiem powstają i gasną spektakle, na pozór istniejące osobno, ale w jakimś sensie zjednoczone momentem narodzin.
Sezon 1996 1997 komentarz
Sezon 1996 1997
Nie tylko śpiew nocy letniej
„Gazeta Stołeczna” (nr 181) przeprowadziła sondaż na temat teatralnych gustów publiczności warszawskiej. Jeśli wierzyć deklaracjom ankietowanych, co 5 warszawiak nie interesuje teatrem w ogóle, prawie co 2 bywa w teatrze raz w roku, co 4 parę razy w roku, a co dziesiąty utrzymuje, że raz w miesiącu.
Sezon 1995 1996 komentarz
Sezon 1995 1996
Molier i Szekspir w jednym stali domu
Nie po raz pierwszy w tym sezonie Jan Machulski, poszukując uporczywie współczesnej dramaturgii, sięgnął po pióro. Pisał świadomy możliwości swojej skromnej sceny przy warszawskiej ulicy Reja, gdzie na widowni mieści się około setki osób i gdzie zamiast inscenizacji musi przemówić aktor.
Sezon 1994 1995 komentarz
Aktorskie koncerty i mistyfikacje
Ten sezon nie zapisał się jako czas wielkich wydarzeń. Obok kilku aktorskich koncertów dominowały jednak mistyfikacje, przedstawienia „zastępcze”, cierpiące na niedowład wyobraźni, temperatury, myśli.
Sezon 1993 1994 komentarz
Przemiana
Pierwszy spokojniejszy sezon po katastrofie, kiedy gwałtownie zmalała frekwencja w teatrach. Udało się zahamować dalszy spadek widowni, sytuacja uległa pewnej stabilizacji.
Sezon 1992 1993 – komentarz
Kasa i widz
Nie był to sezon elektryzujących wydarzeń. Może to i dobrze. Oczekiwanie, że co roku nastąpi przełom, pojawią się nieznane lądy albo tajemnicze komety, jest marzeniem jałowym. W teatrze liczy się przede wszystkim ciągłość. Z tym nie było najgorzej.
Sezon 1991 1992 – komentarz
Sezon 1991 1992
Raczej szaro
To nie był sezon olśniewających spektakli, ale sezon ważny i trudny. Recenzenci zgodnym chórem narzekali na miałkość propozycji artystycznych, jałowy repertuar. Teatr narzekał na brak pieniędzy, zmuszony do grywania najbardziej popularnego dramatu na polskiej scenie pod tytułem: „Teatr nieczynny”.