Przejdź do treści

TRZY SIOSTRY

Spektakl Jana Englerta przesycony jest rozgoryczeniem, które usiłuje rozproszyć tęsknota za świetlaną przyszłością. W roztaczaniu jej wizji celuje pułkownik Wierszynin Jana Frycza, grany bez mała z farsowym polotem. Wybranek Maszy jest kochankiem w drugim gatunku, który swoje zużycie maskuje, plotąc o czasach, które nadejdą. Nikt w to nie wierzy, nawet on, toteż po jego tyradach wybuchają salwy śmiechu. Na scenie i na widowni.

Na początku siostry żywią jeszcze nadzieję (może wyjadą do Moskwy?), zwłaszcza najmłodsza Irina (Michalina Łabacz), która rwie się do życia i miłości, choć i Masza (Wiktoria Gorodeckaja) ma nadzieję na odwet za zmarnowane lata u boku nudnego męża, a nawet rozsądna Olga (Dominika Kluźniak) liczy, że jej życie może być udane. Srodze się jednak zawiodą, choć Czechow każe im trwać, bo kto wie, co los przyniesie. Toteż spektakl po symbolicznej scenie ukazującym stróża Fieraponta (Jacek Różański), ciągnącego linę przez całą szerokość sceny, zamknie nie tylko westchnienie OIgi („gdyby wiedzieć, gdyby wiedzieć”), ale rzewna pieśń wyśpiewana a capella przez trzy siostry.

TRZY SIOSTRY Antona Czechowa, tłum. Agnieszka Lubomira Piotrowska, reż. Jan Englert, scenografia Andrzej Witkowski, muz. Piotr Moss, światło Audrius Jankauskas, Teatr Narodowy, premiera 27 lutego 2021.

[tm]

Leave a Reply