Przejdź do treści

Na srebrnym półmisku

Tomasz Milkowski pisze w tygodniku „Przegląd” po premierze „Woyzecka” w reżyserii Piotra Cieplaka:

Niezwykły, poetycki spektakl. Aż wierzyć się nie chce, że historii tak tragicznej, bez mała mrocznemu kryminałowi Piotr Cieplak nadał formę przypowieści o daremnych ludzkich marzeniach. Baśniową atmosferę wprowadził fragmentami ze „Szczęśliwej rodziny” Andersena, rezonującej z nieukończonym dramatem Büchnera. Baśń o rodzinie ślimaków to nieledwie subtelna i okrutna zarazem dobranocka, którą przez cały spektakl (z przerwami) opowiada Babcia (Sławomira Łozińska). Ślimaki królują w gęstwinie łopianów, wciąż marząc, że pewnego dnia zostaną ugotowane i podane na srebrnym półmisku w pobliskim dworze. Ale dwór popadł w ruinę i marzenie staje się równie nierealne, jak sen Woyzecka (Cezary Kosiński) o okruchu szczęścia. Tak więc bolesne doświadczenia bohatera, biednego niczym mysz kościelna żołnierza, ciułającego grosze na przeżycie jego kobiety i dziecka, nasączone zostały perspektywą wzniosłego i okrutnego zarazem kresu.

Traktowany jak przedmiot, strofowany przez Kapitana, wykorzystywany jak królik doświadczalny przez Doktora, poniżany przez Tamburmajora, Woyzeck nawet się nie buntuje. Trwa w tym bezwzględnym świecie, uporządkowanym hierarchicznie, zagoniony i pozbawiony nadziei, by tylko raz podjąć bunt. Zdarzy się to wówczas, kiedy zrozumie, że musi uchronić swoją kobietę przed złem świata. Scena, w której dochodzi do mordu, przejdzie do historii teatru polskiego jako najbardziej liryczne zabójstwo z miłości. Tu nie chodzi o zazdrość jak w „Otellu” czy zemstę jak w „Hamlecie”. Woyzeck zabija nieledwie tkliwie. Ten mord powtórzony trzykrotnie utrwala się w pamięci widza jak rytuał przezwyciężenia nadciągającej Apokalipsy. Omdlewające ciało ufnej do ostatniej chwili Marii (dojrzała rola Zuzanny Saporznikow, jeszcze studentki AT) i pożegnalny pocałunek mordercy tchną mimo wszystko liryzmem.

Jest w tym spektaklu wiele innych niezwykłości. Zaciekła musztra pod ręką Tamburmajora (Oskar Hamerski), pyszniącego się swoim ciałem i strojnym umundurowaniem samca. Śpiewane apokaliptyczne proroctwa natchnionego Dziada (Mariusz Benoit). Rozpasany pokaz dziwolągów z trupy wędrownych artystów, przelotna chwila wolności. Lekcja anatomii pedantycznego i niebezpiecznego Doktora (Paweł Paprocki). Niekończące się połajanki Kapitana walczącego z postępującymi trudnościami wymowy (Jerzy Radziwiłowicz), którymi smaga Woyzecka. Rozparty w fotelu fryzjerskim, strzelający do dzikiego ptactwa, wiecznie odęty i zniesmaczony widokiem ludzkiej poczwary, jaką widzi w swoim golarzu. Słowem galeria odrażających monstrów i prześladowców, które ciasnym kołem otaczają zagonionego żołnierza.

Piotr Cieplak działa obrazami i dźwiękami, w ścisłej współpracy z Andrzejem Witkowskim (scenografia) i twórcami muzyki tworząc emocjonalne sceny rozpięte między snem i brutalnością. Morderca Woyzeck w tym świecie sprawia wrażenie kruchej, zaszczutej ofiary.

Tomasz Miłkowski

WOYZECK Georga Büchnera, tłum. Jerzy Liebert, opr. tekstu i reżyseria Piotr Cieplak, scenografia Andrzej Witkowski, muzyka Jan Duszyński, Paweł Czepułkowski, Jakub Gawlik, choreografia Leszek Bzdyl, Teatr Narodowy, premiera 15 lutego 2020

1 komentarz do “Na srebrnym półmisku”

Leave a Reply