12 października 1962
„AKROPOLIS” W TEATRZE LABORATORIUM „13 RZĘDÓW” W OPOLU, WPISANE W HISTORIĘ ZESPOŁU JERZEGO GROTOWSKIEGO I TEATRU W POLSCE JAKO „GŁOŚNE I BULWERSUJĄCE „AKROPOLIS NASZE”, „PLEMION CMENTARZYSKO”, „WYSPIAŃSKI W KREMATORIUM”
Premierę „Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego zrealizował Jerzy Grotowski razem z Józefem Szajną wg własnego „scenariusza teatralnego do słów S. Wyspiańskiego” w Teatrze-Laboratorium „13 Rzędów” w Opolu. Wykonawcami byli m.in.: Rena Mirecka, Andrzej Bielski, Ryszard Cieślak, Zbigniew Cynkutis, Antoni Jahołkowski, Zygmunt Molik, Maciej Prus. Jerzy Grotowski był już wówczas dyrektorem i kierownikiem artystycznym (kierownikiem literackim był Ludwik Flaszen, scenografem Jerzy Gurawski).
Inscenizacja Jerzego Grotowskiego od premiery w roku 1962 do roku 1967 miała w sumie pięć wersji ze względu na udoskonalenia inscenizacyjne reżysera, częściowe zmiany obsady i pięć wznowień: wersja I, II i III w Opolu (2 X 1962; 1963; 10 VI 1964), wersja IV i V – we Wrocławiu (1965; 1967). Szczegółowy opis kolejnych wersji podaje Zbigniew Osiński w rozdziale „Akropolis” w Teatrze Laboratorium” w swojej książce „Teatr Dionizosa” (Kraków 1972, s. 170- 221, przypis nr 82 na s. 220-221).
Przedstawienie grano także poza siedzibami podczas gościnnych występów teatru opolskiego: w listopadzie 1962 we Wrocławiu (w Sali Studenckiego Klubu przy ulicy Kościuszki 24), w styczniu 1963 w Katowicach (na Małej Scenie Katowickiego Pałacu Młodzieży), w lutym 1963 w Łodzi (w Sali Związku Młodzieży Socjalistycznej przy ulicy Piotrkowskiej 262).
„Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego w inscenizacji Jerzego Grotowskiego i Józefa Szajny objęło całe dzieje Polski i całe dzieje ludzkości. Jako „Akropolis nasze” działo się w Katedrze na Wawelu, jako „plemion cmentarzysko” – w starożytnej Grecji i w dwudziestowiecznym obozie zagłady, miejscu tragicznych doświadczeń scenografa Józefa Szajny i niejednego z widzów (profesor Irena Sławińska swoją recenzję tego przedstawienia zatytułowała „Wyspiański w krematorium”, „Trybuna Robotnicza” nr 13 z 1 stycznia 1963).
Tekst wypowiadany na scenie i budowa przedstawienia zostały szczegółowo opisane w scenariuszu.
Przedstawienie rozpoczynał Prolog, wypowiadany przez Harfiarza (Koryfeusza, Pieśniarza), którym był Zygmunt Molik, odczytujący sceny z „Akropolis”.
Po Prologu następowała akcja(łac. actio = działanie) ciąg zdarzeń w utworze dramatyc... More nocy rezurekcyjnej w Katedrze na Wawelu – „Akropolis naszym” i kolejne części dramatu(gr. drama), rodzaj literacki (obok epiki i liryki), obejmuj... More Stanisława Wyspiańskiego: część grecka (sceny 1-V) i część trojańska (sceny I- VI):
Zaczynali aniołowie trzymający trumnę Św. Stanisława, którzy zeszli na posadzkę katedry, ożywione figury i postaci z posągów w katedrze.
Potem następował Sen izraelski i bohaterowie spod Troi, Helena i Parys, zeszli z drugiego gobelinu.
W zakończeniu – Chrystus zmartwychwstały, Salwator, z ołtarza wielkiego zstępuje na ziemię.
Przedstawienie kończył Finał (sceny I – III), w którym rolę prowadzącą znów obejmował Harfiarz (Koryfeusz, Pieśniarz) i Chór(gr. choros, łac. chorus), zespół osób wypowiadających ... More (Wszyscy):
„Na plemion cmentarzysku”.
Przychodzą tutaj na ten dzień Ofiary,
na plemion cmentarzysku,
raz tylko jeden w roku.
Przychodzą jeden raz tylko do roku,
na plemion cmentarzysku.
Czytane są słowa wyroku
Na plemion cmentarzysku.
Poszli i dymu snują się obręcze.
Harfiarz (Koryfeusz, Pieśniarz): „Akropolis nasze”.
(wg Zbigniew Osiński, „Akropolis w Teatrze Laboratorium”, druk w: Zbigniew Osiński, „Teatr Dionizosa”, Kraków 1972 s. 214).
Z tekstu Stanisława Wyspiańskiego Jerzy Grotowski jako autor scenariusza przedstawienia i reżyser wziął jedynie słowa i pomysł pokazania historii plemion ludzkich jako symbolu dziejów Polski, świata i ludzkości. Nie dodał ani jednego słowa, ale scenariusz przedstawienia tak skomponował, by wyrażał znaczenia współczesne. Odwieczne mity zostały zestawione i porównane z tragicznymi doświadczeniami człowieka i ludzkości w XX wieku – przez umieszczenie akcji nie w Wawelskiej Katedrze, ale w obozie koncentracyjnym (w dodatku budowanym w obecności widzów). A ponadto Jerzy Grotowski wraz z Józefem Szajną potraktował ten obóz koncentracyjny, jego więźniów i dziejące się tam wydarzenia jako symbol dziejów świata i praw rządzących człowiekiem i ludzkością. Idąc śladem za sformułowaniami Zenona Parviego o „Akropolis” napisanymi po wizycie u Stanisława Wyspiańskiego („U Wyspiańskiego”, „Kurier Codzienny” 1904 nr 52): „Dramat(gr. drama), rodzaj literacki (obok epiki i liryki), obejmuj... More ten, którego fantastyczność i symboliczność prześcignęła wszystkie dotychczasowe, jest niejako obrazem rozwijającej się ludzkości z jej przejawem życia wojowniczego i pasterskiego, nad którym jednak dominuje potęga pieśni”. Słowa te zresztą zostały wprowadzone do Prologu opolskiego „Akropolis” (Gdy się wmyślić w dzieje świata i w jego dzisiaj, także w Polsce, jest w tym zdaniu trudna, ale sama prawda. – To zdanie może bardzo smutne czy dramatyczne? – jest ode mnie – B.F.).
W roku 1964 Zbigniew Raszewski – na wieść o grożącym Teatrowi Jerzego Grotowskiego zamknięciu – zorganizował wyprawę do Opola (IV wersja inscenizacji, 10 VI 1964) swoich współpracowników i uczniów (Bożena Frankowska, Barbara Lasocka, Bohdan Korzeniewski, Jerzy Timoszewicz, Andrzej Wysiński). A następnie część zeszytu „Pamiętnika Teatralnego” (1964 z. 3) poświęcił teatrowi Jerzego Grotowskiego. Opublikował tam tekst Ludwika Flaszena „Dziady”, „Kordian”, „Akropolis” w Teatrze 13 Rzędów” (s. 220- 234) i sam zabrał głos w obronie teatru, pisząc artykuł pt. „Teatr 13 Rzędów” (s. 235-241).
Nie jest rzeczą obojętną obok jakich – specjalnie zaplanowanych! – materiałów „Pamiętnika Teatralnego” znalazły się wypowiedzi o teatrze Jerzego Grotowskiego. Dzieło Jerzego Grotowskiego uplasowała Redakcja „Pamiętnika Teatralnego” (proroczo) wśród wielkich historycznych wydarzeń z dziejów polskiego teatru.
Numer otwierały listy Leona Schillera do Edwarda Gordona Craigawłaśc. Henry E.G. Godwin Wardell, (1872-1966), angielski r... More.
W numerze drukowano artykuł o prapremierze (12 stycznia 1578) „Odprawy posłów greckich” Jana Kochanowskiego „w Ujazdowie nad Warszawą” (pt. „Sławne theatrum na weselu podkanclerzego Jana Zamoyskiego” Jerzego Kowalczyka), potem o „Teatrze Jana Zamoyskiego „Sobiepana” Jerzego Kowalczyka i Wandy Roszkowskiej, na którego dworze jako III Ordynata w Zamościu i wojewody sandomierskiego, odbyło się sensacyjne przedstawienie „O Roderyka i Xymeny małżeństwie” (1660), czyli wystawienie „Cyda” Pierre Corneille(1606-1684), dramaturg francuski, mistrz tragedii klasycyzmu... More” a na dwa lata przed premierą na Zamku Królewskim w Warszawie (26 II 1662), opisaną w tymże numerze „Pamiętnika Teatralnego” w następnym artykule „Teatr Jana Kazimierza” Alojzego Sajkowskiego.
Ludwik Flaszen, kierownik literacki Teatru 13 Rzędów, ściśle współpracujący z Jerzym Grotowskim, szczegółowo opisał zamysł przedstawienia „Dziadów” Adama Mickiewicza, „Kordiana” Juliusza Słowackiego i właśnie „Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego – tekst, akcję mitu „Akropolis nasze” czyli „Plemion cmentarzysko”, rzeczywistość przedstawienia, kostiumy, zderzenie mitu i rzeczywistości. Tekst zakończył opisem finału przedstawienia: „I wreszcie nadzieja. Umęczona gromada, której przewodzi Pieśniarz, odnajduje swego Zbawiciela. Kim jest ów Zbawiciel rozpaczliwie poszukujących? Trupem. Cielistosiną, sponiewieraną kukłą bez głowy, przypominającą wychudłe obozowe zwłoki. Pieśniarz oburącz unosi ku górze ten żałosny kształt – gestem patetycznym jak kapłan święte naczynie. Tłum, wpatrzony weń w religijnym porywie, rusza gęsiego za swym przewodnikiem. (…) Wreszcie pochód, pogrążony w najwyższej ekstazie, staje u kresu swej wędrówki. Pieśniarz, wydając w ciszy modlitewny okrzyk, otwiera właz skrzyni – i wchodzi do środka, wciągnąwszy za sobą kukłę Zbawiciela. Pozostali – z histerycznym śpiewem na ustach – kolejno za nim podążają pogrążeni w trans. Kiedy w otworze znika ostatni ze skazańców, wieko zatrzaskuje się. Zalega nagła cisza. Po krótkiej pauzie z wnętrza dobiega rzeczowy, informujący głos: „Poszli – i dymów snują się obręcze”. Radosny szał znalazł swój koniec – w piecu krematoryjnym. I jest to koniec przedstawienia” (s. 232-233).
Zbigniew Raszewski w swoim artykule „Teatr 13 Rzędów” przypomniał pokrótce historię Teatru od przedstawienia inauguracyjnego, czyli „Orfeusza” Jean Cocteau (8 X 1959): „Po premierze „Orfeusza” nastąpiły 4 inne: „Kain” Byrona, „Kabaret Błażeja Sartra” miejscowego poety Adama Kurczyny, „Misterium buffo” Majakowskiego i „Siakuntala” Kalidasy. (…) W 1961 wystawiono „Dziady” oraz adaptację „Idioty” Dostojewskiego, w 1962 „Kordiana” i „Akropolis”, w 1963 „Tragiczne dzieje doktora Fausta” Marlowa, a w 1964 „Studium o Hamlecie” z tekstami Wyspiańskiego i Szekspira (…).
Tak upłynęło 5 lat. Oto plon tego pięciolecia w Teatrze 13 Rzędów: nagroda ministra kultury (1961), nagrody „Trybuny Robotniczej” (Wrocław) i Rozgłośni Polskiego Radia (Opole), rzesza wyznawców, mniej, jak się zdaje, solidnych przyjaciół, atmosfera skandalu i rozgłos światowy (….).
Czym jest ten teatr dziś? Od lutego 1962 nazywa się oficjalnie „Teatr laboratorium 13 Rzędów” (…).
Ludzie tłoczą się na przedstawieniach tego teatru w Warszawie, w Krakowie, w Łodzi, w Poznaniu, we Wrocławiu. Musi być ważna przyczyna, która wywołuje tyle zaciekawienia, i to chyba przyczyna tkwiąca nie tylko w sztuce, także w życiu. Takiej przyczyny nie zlikwiduje żaden żart, choćby tak lotny, jak tytuł recenzji Jaszcza: „Byron nabity we Flaszena”, „Trybuna Ludu” 1960, nr 94.
Byłoby rzeczą pożałowania godną, gdyby ten ciekawy teatr wywołał awanturę zamiast dyskusji. Jego działalność pobudza do dyskusji, ale niekoniecznie z powodów, które wyliczają jego przeciwnicy. (…).
W tej chwili, jeśli na kimkolwiek sprawdza się dialektyka (…) to właśnie na nim. Jest jednocześnie dobry i zły. W sumie: świetny”.
Charakteryzując eksperymenty i metody pracy w teatrze Jerzego Grotowskiego, Zbigniew Raszewski pisał m.in. o inscenizacji „Akropolis”:
„Nazwa „Teatr 13 Rzędów” (…) jest przypadkowa. Teatr 13 Rzędów wcale nie ma 13 rzędów. Mieści się w podłużnej sali (84,4 m kw.), pomalowanej na czarno, z lampami ukrytymi pod sufitem. Wchodzi się do niego z maleńkiej sieni, która oświetla kuty świecznik. Na ścianach plansze obrazujące dawniejsze premiery. Nad wejściem do teatru godło: zarys maski z żelaza i szkła, dzieło Mariana Nowaka. Dobry smak i rygor panujący w tym teatrze, wyczuwalny zaraz po wejściu do garderoby, nastraja bardzo dobrze. Czarna sala, w której mimo woli zaczyna się szeptać, nastraja znacznie gorzej.
Sala ma dwa wejścia. To, którym weszliśmy, przebito pośrodku dłuższej ściany. Drugie, blisko szczytu, łączy salę z garderobą aktorów. Aktorzy wchodzą zresztą przez oba wejścia (innego „zascenia” nie ma), gdyż widzów lokuje się rozmaicie, zależnie od potrzeb inscenizacji. Nie ma stałej widowni. (…)
Jesteśmy w czarnej Sali. Światło gaśnie, a kiedy po chwili się rozwidnia, aktorzy recytują „Akropolis”, budując obóz koncentracyjny. Siedzimy w kącie, na wysokim wzniesieniu. Koło naszych stóp stuka młotek. Aktor(łac. actor), osoba grająca jakąś rolę w teatrze lub fi... More ubrany w łachmany umocowuje w podłodze blaszaną rurę. Na innych wzniesieniach umocowują inne rury, ale nierytmicznie. Zdarza się, że kilku aktorów mówi naraz. Wrażenie zupełnego chaosu potęguje zamierzony „antyestetyzm”. Rury są zardzewiałe, kostiumy pokraczne. Dopiero po chwili, kiedy mija zaskoczenie, wykrywa się pewna celowość, nieraz daleko posunięta, dzięki widocznemu doświadczeniu reżysera i fenomenalnej sprawności aktorów. Jednak góruje wrażenie płynności, jakiejś plazmy teatralnej, która ma właściwość zupełnego rozmazania konturów. (….)
Zaskoczenie ma spotęgować reakcję widzów. „Akropolis” Wyspiańskiego uchodzi za wyraz wiary w niezniszczalną potęgę życia, w jego celowość i sprawiedliwość. W Teatrze 13 Rzędów więźniowie głoszą tę wiarę, ale właśnie dlatego tak żarliwie, że ulegają halucynacji. W rzeczywistości są tak sponiewierani, że dręczą się nawzajem. W dramacie Wyspiańskiego nie brak okrucieństwa, ale wszystkie dysonanse rozwiązują się jak w klasycznej harmonii. W inscenizacji opolskiej każde słowo nadziei jest wyrokiem na samego siebie. Każde uderzenie młotka przybliża moment egzekucji. Kiedy obóz jest gotów, więźniowie formują pochód, a wtedy wiersze Wyspiańskiego zamieniają się w krzyk (zresztą śpiewany, na nutę „jak miła ta nowina!”). Dzięki zdumiewającej technice gestu korowód zdaje się płynąć w powietrzu, aż wreszcie zostaje wessany do śmietnika. (…).
Już dawno się nie zdarzyło, aby słowa Wyspiańskiego miały tyle wyrazu, ile miały w opolskiej inscenizacji „Akropolis”. Od szeptu do krzyku. Od rzadko spotykanej prostoty, uwydatniającej brzmienie każdego słowa do monotonnego zawodzenia, w którym z rzadka połyskuje jakieś znaczenie, tym jaśniejsze, że wynurzające się z ciemnego potoku słów. Wiersz Wyspiańskiego, rafa, na której rozbija się tyle „normalnych” inscenizacji, jest bezsprzecznie odkryciem tego teatru”.
W nawiasie – dziś już nie dla zadumy, lecz dla żartu, można przypomnieć reakcję J.S.A. Szczepańskiego (czyli Jaszcza) na artykuł Zbigniewa Raszewskiego „Teatr 13 Rzędów” w „Pamiętniku Teatralnym”: „Skoro takie cudo, pokażcie nam w Warszawie” („Trybuna Ludu” 1964 nr 3287 z 25 listopada).
Obok „Pamiętnika Teatralnego” oraz „Odry”, „Przekroju”, „Teatru”, „Twórczości” najwięcej recenzji „Akropolis” zamieściła prasa codzienna, jak „Dziennik Łódzki”, „Expres Ilustrowany”, „Głos Robotniczy”, „Odgłosy”, „Słowo Polskie”. Pisali m.in. Irena Sławińska, Jan Paweł Gawlik, Józef Kelera, Wojciech Natanson. Z zagranicy wypowiadali się: Eugenio Barba, F. Massini („Regione”, Florence 1962), L. Sbrana, „Notatki z podróży po Polsce”, „Współczesność”, 1963 nr 16), Raymonde Temkine („Europe”, Paris 1962, „Lettres Nouvelles”, Paris 1963).
Niektórzy z tych krytyków przez wiele lat towarzyszyli teatrowi Jerzego Grotowskiego, pisząc o jego programie, poszukiwaniach „metody” (pracy teatralnej i teatru), eksperymentach prowadzonych w Opolu (1958/1959 – 1964), Wrocławiu, (od 1965), podczas zagranicznych staży (1965-1984; aż do podjęcia przez wszystkich aktualnych członków zespołu decyzji o rozwiązaniu), interesując się jego naśladowcami i kontynuatorami na całym niemal świecie, zapisując historię i tworząc legendę .
Bożena Frankowska
PRZYPIS
Przed inscenizacją Jerzego Grotowskiego były następujące wystawienia „Akropolis”:
– 1 grudnia 1916 w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (akt(łac. actus = czyn) część dramatu, będąca względnie s... More I i IV, w reż. Leonarda Bończy, dekoracjach Zygmunta Wierciaka, kostiumach Andrzeja i Zbigniewa Pronaszków, z muzyką Bolesława Raczyńskiego);
– 29 listopada 1926 – w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w reż. Józefa Sosnowskiego;
– 26 listopada 1932 w Teatrze Polskim w Poznaniu, w insc. i reż. Teofila Trzcińskiego, dekoracjach Zygmunta Szpingera, z muzyką F. Kowalika;
– 3 grudnia 1959 w Teatrze Nowym w Łodzi, w reż. Kazimierza Dejmka(1924-2002), reżyser teatralny i dyrektor teatrów, m.in. N... More.
Najbliższym po inscenizacji opolskiej było wystawienie 1 października 1966 w Teatrze Rapsodycznym w Krakowie, w reż. Mieczysława Kotlarczyka.
BIBLIOGRAFIA, prócz pozycji wymienianych także m.in.:
O przedstawieniach „Akropolis” Stanisława Wyspiańskiego na scenie pisali:
– Stanisław Dąbrowski, „Sceniczne dzieje „Akropolis”, „Nasza Scena”, 1960 nr 4 (wyd. Teatru Nowego w Łodzi);
– „Akropolis” na scenach polskich”, Kraków 1966 (w: Programie Miejskiego Teatru Rapsodycznego);
O inscenizacji w Opolu:
– Ludwik Flaszen, „Akropolis” – komentarz do przedstawienia”, druk w: „Materiały – Dyskusje. Teatr Laboratorium 13 Rzędów, Opole 1962;
– Akropolis”, w: „Dzieła zebrane” Stanisława Wyspiańskiego pod redakcją Leona Płoszewskiego, w „Monografii bibliograficznej” opracowanej przez Marię Stokową: „Teatr Wyspiańskiego” (Kraków 1968 – Wydawnictwo Literackie, tom 15, vol. III, s. 45-47).
– Zbigniew Osiński, „Akropolis” w Teatrze Laboratorium”, druk w książce Zbigniew Osiński, „Teatr Dionizosa. Romantyzm w polskim teatrze współczesnym”, Kraków 1972 – Wydawnictwo Literackie, s. 170-221 (w tym tomie także: „Doktryna twórcza Teatru Laboratorium”, s. 131-169; „Książę Niezłomny Jerzego Grotowskiego”, s. 222 – 257).
– Zbigniew Osiński, „Grotowski i jego Laboratorium”, Warszawa 1980.