Przejdź do treści

100 × 100. ARTYŚCI I WYDARZENIA: 100 RAZY TEATR POLSKI NA STULECIE POLSKI ODRODZONEJ I NIEPODLEGŁEJ (47)

22 października 1949

„NIEMCY” LEONA KRUCZKOWSKIEGO RÓWNOCZEŚNIE: W STARYM TEATRZE W KRAKOWIE (22 X 1949), W TEATRZE KAMERALNYM WE WROCŁAWIU (29 X 1949). W TEATRZE WSPÓŁCZESNYM W WARSZAWIE (5 XI 1949) ORAZ NA SCENIE KAMMERSPIELE W MAX REINHARDTS DEUTSCHES THEATER W BERLINIE (29 X 1949)

Prapremierę polską w sezonie 1949/1950 na Dużej Scenie Starego Teatru należącego do Państwowych Teatrów Dramatycznych w Krakowie (połączone od 1 IX 1949 do końca sez. 1953/1954) reżyserował dyrektor i kierownik artystyczny Bronisław Dąbrowski, w scenografii Jana Kosińskiego, przy współpracy literackiej Stanisława Witolda Balickiego (jednego z dwóch, obok Zygmunta Leśnodorskiego, kierowników literackich tego teatru), z Tadeuszem Białoszczyńskim w roli profesora Sonnenbrucha i Tadeuszem Konradem w roli Petersa, a Zofią Jaroszewską jako Panią Soerensen.

Przedstawienie grano w siedzibie Teatru104 razy, a wraz z występami gościnnymi – wg informacji Bronisława Dąbrowskiego – ponad 200 razy. Recenzowali przedstawienie Zygmunt Hierowski – „Niemcy” Kruczkowskiego w Krakowie” („Odra” 1949 nr 48), Stefan Otwinowski – „Prapremiera „Niemców” L. Kruczkowskiego („Dziennik Literacki” 1949 nr 44) i Henryk Vogler – „Niemcy” w Krakowie” („Echo Tygodnia” 1949 nr 29; „Gazeta Krakowska” 1949 nr 254 z 29 X 1949).

Następne wystawienie „Niemców”, uznane za wydarzenie artystyczne, odbyło się w Teatrze Kameralnym we Wrocławiu pod dyrekcją Henryka Szletyńskiego. Reżyserowała Maryna Broniewska pod opieką Edmunda Wiercińskiego (29 października 1949).

O „losowym” przypadku niedoszłej prapremiery „Niemców” za jego dyrekcji w teatrze wrocławskim wspominał Henryk Szletyński w szkicu „We Wrocławiu” („Teatr” 1974 nr 10, przedruk w: Henryk Szletyński „Szkice o teatrze”, Warszawa 1979, s. 144-163):

„A jeszcze w czerwcu podczas Zjazdu w Oborach, spacerując w przerwie z Leonem Kruczkowskim po ogrodzie, ustaliliśmy, że prapremiera „Niemców” odbędzie się we Wrocławiu. Niewątpliwie byłoby to wysoce trafne z przyczyn politycznych. Byłem pierwszym dyrektorem podpisującym umowę na wystawienie tego utworu. Aliści na tydzień przed premierą dyrektor teatralnego departamentu w Ministerstwie kategorycznie zabronił mi rozpocząć spektakle zanim odbędzie się pierwsze wystawienie w Krakowie. Nie mogłem porozumieć się z autorem, ponieważ przebywał poza krajem i premiera wrocławska odbyła się w trzy dni po krakowskiej. Było to oficjalne otwarcie Teatru Kameralnego. Reżyserowała Maryna Broniewska, ale nie mogąc bywać na próbach, uprosiłem Edmunda Wiercińskiego. Jego świetny, twórczy udział w opracowaniu widowiska decydująco zaważył na ostatecznym wyniku. Poważne kreacje stworzyli Józef Karbowski jako Sonnenbruch i Jadwiga Hańska jako pani Soerensen. Williego grali interesująco Niewczas i Przegrodzki na zmianę. Ale najciekawszą pozycją była Ruth Haliny Mikołajskiej. Ostatnia chwila roli, ów skupiony wyrzut wobec szwagierki; „Ach, Liesel, Liesel”, była tak piękna i przejmująca, żeśmy z Wiercińskim parokrotnie zaglądali wtedy na widownię.

„Niemców” odegraliśmy sto siedemnaście razy przy niesłabnącej frekwencji” (s. 160).

Jan Kott, jeden z najwybitniejszych krytyków teatralnych w Polsce po II wojnie światowej, w recenzji z przedstawienia przeanalizował kolejno wszystkie trzy akty dramatu Leona Kruczkowskiego:

„Często się zdarza, że działa prawdziwie współczesne nabierają już po napisaniu, nowej, niespodziewanej, a nawet głębszej, niż to zamierzył autor, aktualności. (…) Artyzm i polityka są tutaj ściśle ze sobą związane. I to jest pierwsza wielka zasługą autora. Oto gatunek sztuki mądrej, aktualnej i politycznej (…). I dlatego w ocenie „Niemców” sprawy polityki i sztuki, rzemiosła i ideologii muszą także być ze sobą ściśle powiązane.

„Niemcy” – tytuł sztuki jeszcze bardziej ambitny od samej sztuki. (…)

Za Oświęcim i „niemiecki sezon w Europie” (pamiętam jeszcze ten afisz na spalonym domu w Warszawie „Deutsche Kulturtag in Warchau”) ponosi odpowiedzialność cały niemiecki naród, ponieważ bardziej od wszystkich innych narodów pozwolił się powalić przez faszyzm (…).

Kruczkowski na przykładzie rodziny profesora Sonnenbrucha, wielkiego uczonego z Getyngi, próbował pokazać codzienną praktykę hitleryzmu, Niemców u siebie, faszyzm niemiecki w domu, i siły, jakie mu się opierają, jakie z nim walczą.

Pierwszy akt sztuki to właśnie ów „niemiecki sezon w Europie”. Aktorzy dramatu, jaki się rozegra, jeszcze są na gościnnych występach. Żandarm Hoppe, porządny woźny uniwersytecki , morduje ze strachu żydowskie dziecko (…). Gestapowiec Willy wyłudza kosztowny naszyjnik od matki człowieka, którego zamęczył torturami. Artystka Ruth szuka mocnych wrażeń i mocnego , życia w krajach okupowanych. Trzy sceny, ale właściwie zagadnienie jedno. Rozkład moralny, jakiego dokonał faszyzm, nie na tym polegał, że faszysta zatracał wszystkie cechy człowieka, ale właśnie na tym, że niektóre z nich zachowywał, że dokonując zbrodni dalej uważał się za porządnego człowieka, że dalej kochał dzieci i szanował matkę, zachwycał się malarstwem czy pielęgnował kwiaty. To właśnie Kruczkowski pokazał. (…).

W akcie drugim mamy już rodzinę niemiecką w Getyndze. Typowość postaci jest uchwycona znakomicie. Matka, ze swoim pruskim patriotyzmem i jakąś starczą zgodą na śmierć młodych mężczyzn i synowa, której po stracie męża i dzieci została tylko głucha i obłąkana nienawiść. I wreszcie ów profesor, który łudzi się, że w sobie ocala tradycję i prawdę liberalnych Niemiec, ponieważ zajmuje się tylko nauką, ponieważ ze światem zbrodni i gwałtu stara się nie mieć nic wspólnego.

Ale maski spadną, kiedy w domu profesora spróbuje poszukać schronienia zbieg z koncentracyjnego obozu. Jedyny Niemiec pomiędzy postaciami sztuki, który walczy z państwem Hitlera. (…)

Willy nawet jako gestapowiec okazuje się człowiekiem bez charakteru. Maska heroicznej „matki Niemki” opada z Berty. Profesor nie umie zdobyć się ani na wyrzucenie z domu swego dawnego ucznia i przyjaciela, ani na danie mu rzeczywistej pomocy. To wszystko jest dobre, albo prawie dobre. Ostre, mocne, prawdziwe”.

Dalej Jan Kott wysoko oceniał przedstawienie: „Teatr wrocławski po raz drugi zasługuje na najwyższą pochwałę. Przedstawienie świadczyło o ogromnej i rzetelnej pracy Maryny Broniewskiej i całego zespołu. Było przemyślane, konsekwentne i staranne”. A następnie zachwycał się grą aktorów: Józefa Karbowskiego jako profesora Sonnenbrucha („raz jeszcze olśnił nas dojrzałością i świadomością środków aktorskich”), Hańskiej w roli pani Soerensen („Oszczędna i wzruszająca, pokazała w swojej krótkiej scenie pełną godność ludzką”), Wiśniewskiego w roli Hoppego („prosty i dramatyczny w roli żandarma Hoppe”, „wewnętrznie zwarty nie szedł na żadne gierki”, „wytrzymał płaskość postaci, jaką odtwarzał”), Schmidta jako oficera Wehrmachtu, Niewczasa w roli Willy’ego („Miał chwilami w sobie ich diabelska słodycz. Budził grozę spokojem i łagodnością)”.

A zwłaszcza grą Haliny Mikołajskiej w roli Ruth: „Mikołajska w roli Ruth stworzyła jedną z bardziej niepokojących kreacji aktorskich, jakie oglądałem na polskich scenach po wojnie. Była zadziwiająco bogata, chwilami aż ponad tekst roli. Pokazała w Ruth intelektualny styl pokolenia zarażonego faszyzmem, styl, który wyrastał na zatrutej pożywce Nietzschego i Spenglera. Budowała swoją rolę coraz głębiej, aż po wstrząsające pożegnanie rzucone Liesel” (Jan Kott,„Wrocławska premiera „Niemców”, „Gazeta Robotnicza” 1949 nr 308 z 8 XI 1949, przedruk w „Jak wam się podoba”, Warszawa 1955 s. 100-107 ).

Kolejną premierę „Niemców” reżyserował Erwin Axer w Teatrze Współczesnym w Warszawie, w scenografii Jana Rybkowskiego, z udziałem Stanisława Daczyńskiego (Sonnenbruch), Danuty Szaflarskiej (Ruth), Janusza Jaronia (Peters). Przedstawienie było grane 225 razy. Zwróciło uwagę wielu krytyków. Pisali o nim Henryk Vogler, porównując z przedstawieniem krakowskim i wrocławskim („Trzy razy „Niemcy”, „Teatr” 1949 nr 12), Witold Balicki („Spojrzenie historyczne i polityczne”, „Kuźnica” 1949 nr 46), Stanisław Marczak-Oborski („Obrachunek z przeszłością”, „Odrodzenie” 1949 nr 47), Jan Alfred Szczepański („Niemcy” po raz drugi”, „Trybuna Ludu” 1949 nr 309 z 9 XI 1949), B. Wójcicki („Niemcy Kruczkowskiego”, „Życie Warszawy” 1949 nr 310 z 10 XI 1949), Irena Krzywicka („Niemcy” L. Kruczkowskiego”, „Życie Warszawy” 1949 nr 310 z 10 XI 1949).

Po pierwszych trzech realizacjach w Krakowie, Wrocławiu i Warszawie sztuka była grana w wielu innych miastach Polski: w 1950 roku – w Szczecinie, Rzeszowie, Łodzi, Lublinie, Kaliszu, Poznaniu, Jeleniej Górze, Częstochowie, Gdańsku, Bielsku, Świdnicy, Białymstoku, w 1951 – w Toruniu, Kielcach-Radomiu, 1953 – w Opolu, Olsztynie, Katowicach, 1954 – w Warszawie w Teatrze Nowej Warszawy (przedstawienie dyplomowe Wydziału Aktorskiego PWST, w reżyserii Jerzego Rakowieckiego, 30 XII 1954) i w 1955 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie (w reżyserii Erwina Axera i scenografii Jana Kosińskiego, 18 II 1955). W przedstawieniu udział wzięli, m.in.: Tadeusz Białoszczyński jako Sonnenbruch, Andrzej Szczepkowski w roli Petersa, Igor Śmiałowski w roli Willy’ego, Ewa Kunina w roli Berty oraz Ruth w wykonaniu zmieniających się trzech sławnych aktorek: Ireny Eichlerówny, Danuty Szaflarskiej i Aleksandry Śląskiej. W recenzjach Andrzej Wirth oceniał postawę Sonnenbrucha („Ocena Sonnenbrucha”, „Nowa Kultura” 1955nr 20), Jan Alfred Szczepański pisał o „Niemcach” po latach („Teatr” 1955 nr 7), August Grodzicki o „Niemcach” w nowym ujęciu („Życie Warszawy” 1955 nr 69 z 22 marca 1955).

Dramatem interesowali się wybitni i popularni artyści teatru polskiego. W sześć lat potem do dramatu (po 24 polskich inscenizacjach 1949-1960) powróciły teatry w Jeleniej Górze, Sosnowcu, Łodzi i Warszawie – Teatr Telewizji w adaptacji i reżyserii Adama Hanuszkiewicza (2 I 1961), Teatr Narodowy z udziałem Jana Kreczmara jako profesora Sonnenbrucha i Mieczysława Mileckiego w roli Petersa (15 IX 1961), a Teatr Ziemi Mazowieckiej w reżyserii Jana Świderskiego (3 XI 1961), recenzowani przez świetnych znawców literatury i teatru, jak Stefan Treugutt („Profesor i diabeł”, „Przegląd Kulturalny” 1961 nr 40) czy Andrzej Władysław Kral („Niemcy” w Teatrze Narodowym”, „Teatr” 1961 nr 23).

Dramat Leona Kruczkowskiego cieszył się także wielkim zainteresowaniem teatrów, publiczności i krytyki za granicą. Sztuka została zagrana najpierw w Berlinie i Dreźnie, a następnie w bardzo wielu miejscowościach. O przedstawieniu w Berlinie donosił Ryszard Matuszewski („Tydzień w Berlinie”, „Kuźnica” 1949 nr 51-52) i Edmund Osmańczyk („Niemcy” w Berlinie” „Odrodzenie” 1949 nr 46).

Stanisław Marczak-Oborski w książce „Życie teatralne w latach 1944-1964. Kierunki rozwojowe” (Warszawa 1968) napisał, że „Sztuka ta na wiele lat zapewniła Kruczkowskiemu pozycję czołowego autora dramatycznego” (s. 58), a w latach 1949-1962 „przeszła przez sceny wszystkich miast, budząc zainteresowanie, dając satysfakcję aktorom i widzom. Była też pierwszym polskim dramatem tak szeroko granym za granicą: wystawiło go 71 teatrów niemieckich, austriackich, skandynawskich, czechosłowackich, francuskich, węgierskich, włoskich. bułgarskich, angielskich, japońskich, jugosłowiańskich, belgijskich, holenderskich i radzieckich; poza tym drukiem ukazał się jeszcze w przekładzie albańskim, hiszpańskim i

perskim” (Tamże, s. 102). Dodać trzeba do rejestru wydań – niemieckie w Berlinie (1949), francuskie w Paryżu (1950), holenderskie w Amsterdamie (1952), perskie (w 1952, bez oznaczenia miejsca), hiszpańskie w Meksyku (1953), rosyjskie w Moskwie (1955); fakt, że Państwowy Teatr Dramatyczny z Drezna (Staatstheater) podczas występów w Polsce we wrześniu 1951 roku obok „Emilii Galotti” Gottholda Ephraima Lessinga grał w Krakowie i Warszawie „Niemców” Kruczkowskiego (w przekładzie H. Holzschuher, w reżyserii Martina Hellberga i scenografii Ulrucha Damrau.

Może trzeba wymienić miasta, gdzie „Niemców” grano? Tylko do roku 1961!:

– Austria – Wiedeń;

– Belgia – Gandawa;

– Bułgaria – Sofia; Pazardżik;

– Czechosłowacja – Praga, Cieszyn, Bratysława, Pilzno;

– Finlandia – Helsinki;

– Francja – Paryż;

– Holandia – Amsterdam;

– Japonia – Tokio, Kioto, Osaka;

– Jugosławia – Zrenjanin, Vrsac;

– NRD – Brandenburg, Bautzen, Berlin, Annaberg, Borna, Brandenburg, Chemnitz-Rochlitz, Chemnitz, Cottbus, Crimmitschau, Dessau, Dobeln, Drezno, Eisenach, Erfurt, Erlbach, Frankfurt nad Odrą, Freiberg, Gera, Gorlitz, Gotha, Greifswald, Greiz, Halberstadt, Halle, Kothen, Lipsk, Magdeburg, Monachium, Meiningen, Meissen, Neustrelitz, Nordhausen, Parchim, Plauen, Poczdam, Senftenberg, Schwerin, Strassfurt, Weimar, Zeitz, Zittau, Zwickau…

– Węgry – Budapeszt;

– Wielka Brytania – Londyn;

– Włochy – Rzym, Bolonia, Modena;

– ZSRR – Moskwa.

Tak tylko do roku 1961!

Pierwszy wybitny dramat Leona Kruczkowskiego był zarazem jego ostatnią tej rangi sztuką wystawioną na polskiej scenie w latach czterdziestych. Następne wybitne dramaty Leona Kruczkowskiego – wyrażające problemy „goryczy wolności”, jak „Pierwszy dzień wolności” (Teatr Współczesny w Warszawie, 12 grudnia 1959, reżyseria Erwina Axera, scenografia Wojciecha Krakowskiego, z Tadeuszem Łomnickim w roli Jana i Aleksandrą Śląską jako Ingą) i „Śmierć gubernatora” (Teatr Polski w Warszawie, 7 kwietnia IV 1961, reżyseria Kazimierza Dejmka, scenografia Andrzeja Stopki) to już lata – po „odwilży”.

Wcześniej w okresie Dwudziestolecia Międzywojennego grano adaptację „Kordiana i chama” (Teatr „Comoedia” w Warszawie, 9 marca 1935, adaptacja autorska, inscenizacja Eugeniusza Poredy) oraz dramat „Bohater a naszych czasów – Daubmann” (Teatr „Comoedia” w Warszawie 14 czerwca 1935, inscenizacja Eugeniusza Poredy). Po II wojnie światowej wystawiono: przed „Niemcami” – „Odwety” (Teatr Polski w Warszawie, 28 maja 1948, reżyseria Mariana Wyrzykowskiego, scenografia Zofii Węgierkowej, z udziałem Marii Dulęby i Zofii Małynicz), po „Niemcach” – „Juliusz i Ethel” (Teatr Kameralny w Warszawie, 9 maja 1954, reżyseria Aleksandra Bardiniego, scenografii Otto Axera, z udziałem Haliny Mikołajskiej w roli Ethel i Tadeusza Kondrata w roli Juliusza), „Odwiedziny” (Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, 30 września 1955, w reżyserii Józefa Karbowskiego, scenografii Andrzeja Stopki) oraz „Przygodę z Vaterlandem” (Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, 16 II 1963, w reżyserii Bronisława Dąbrowskiego, scenografii Andrzeja Cybulskiego).

BIBLIOGRAFIA:

-Tadeusz Sivert, „Niemcy” Leona Kruczkowskiego, Warszawa 1974;

-Hans Mayer „Kruczkowski i temat niemiecki” („Dialog” 1962 nr 12);

-Jan Kłossowicz, „O dramatach Leona Kruczkowskiego”, w: „Almanach sceny polskiej. 1962/1963”, Warszawa 1964 s. 48 – 70;

– Krystyna Klejne i Krystyna Skibińska, „Premiery krajowe i zagraniczne dramatów Leona Kruczkowskiego”, „Almanach Sceny Polskiej”, Warszawa 1964, s. 71-83; przy poszczególnych inscenizacjach zgromadzona bibliografia recenzji);

oraz:

– Tadeusz Drewnowski „Wokół dramatów Kruczkowskiego”, „Dialog” 1959 nr 11;

– „Dialog” 1962 nr 12 (poświęcony twórczości Leona Kruczkowskiego, m.in. Krzysztof Wolicki,„Dylemat Kruczkowskiego”, Józef Kelera, „Kruczkowskiego formy dramatyczne”);

– Zenona Macużanka, „Leon Kruczkowski”, Warszawa 1965;

– Zygmunt Greń, „Dramaturgia Leona Kruczkowskiego” (druk w: „Z problemów literatury polskiej XX wieku”, tom III, Warszawa 1965);

– Roman Szydłowski, „Dramaturgia Leona Kruczkowskiego”, Kraków 1972;

– Józef Kelera, „Dramat formy” oraz „Kruczkowskiego drogi wolności”, druk w: Józef Kelera „Komu warto kibicować”, Kraków 1978;

– Roman Szydłowski, „Leon Kruczkowski – „Śmierć gubernatora” (druk w: „Dramat polski XIX i XX wieku. Interpretacje i analizy”, Lublin 1987);

„Dramat i teatr po roku 1945”, Warszawa 1994 (o Leonie Kruczkowskim m.in. strony: 11, 16, 17, 21, 32, 38, 74, 75).

Bożena Frankowska

Leave a Reply