16 VIII 1939
HOŁD PRUSKI W GDYNI (1930), KATOWICACH (1933), GDYNI (1939)
Była to inscenizacja obrazu Jana Matejki opracowana inscenizacyjnie przez Gwido Trzywdara-Rakowskiego, aktora, reżysera, kierownika artystycznego i dyrektora teatrów, m.in. Teatru Marynarki Wojennej w Gdyni (1937-1939 i od 1945).
Prapremierę miało to widowisko to miało w roku 1930 w Gdyni. Muzykę skomponował Roman Palester.
W trzy lata później ten sam tekst był grany w Katowicach. Marian Sobański, wieloletni dyrektor Teatrudawniej (por.) anterprener, organizator pracy artystycznej z... More Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego wspominał: „Ciekawą innowacją w tym sezonie była inscenizacja obrazu Jana Matejki „Hołd pruski”, oparta na opracowaniu warszawskiego reżysera G[wido] Trzywdara- Rakowskiego.
Wykonano ją na wolnym powietrzu 2 czerwca 1933 r., pod kierunkiem reżyserskim S[tanisława] Brylińskiego, siłami całego zespołu i z udziałem tłumu statystów – na schodach wiodących pod monumentalny fronton gmachu Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Widowisko to zgromadziło nadspodziewanie kilkunastotysięczną publiczność i przeobraziło się w podniosłą manifestację patriotyczną, zakończoną odśpiewaniem „Roty” („Teatr Polski na Śląsku 1922-1939.(Materiały i wspomnienia)”, Katowice 1963 s. 72).
Nocą z 17/18 sierpnia 1939 „Hołd pruski” Gwidona Trzywdar-Rakowskiego, zrealizował jako widowisko plenerowe na Placu Grunwaldzkim zespół Teatru Marynarki Wojennej pod osobistym kierunkiem Gwidona Trzywdar-Rakowskiego.
Po latach Gwidon Trzywdar-Rakowski wspominał przedstawienie w artykule „Pożółkłe karty”: „Nadchodził czas burzy. Jeszcze 17 sierpnia 1939 roku wznowiłem „Hołd Pruski” na Placu Grunwaldzkim (…). Przy blasku pochodni, z placyku wówczas pustego (dopiero Niemcy zbudowali stodołę, przemianowaną potem na spalony już Teatr Wybrzeże) wyjeżdżało poselstwo Krzyżaków, któremu przewodził wielebny biskup Erhard von Queis (starszy marynarz Karol Ziaja). Z przeciwnej strony, z ulicy Wybickiego jawił się król Zygmunt (Edzio Olszewski) wraz z dworem. Orkiestra Marynarki Wojennej pod pałeczką kapelmistrza kpt. Olszewskiego ilustrowała widowisko. Stronę wokalną pełnił gdyński chór(gr. choros, łac. chorus), zespół osób wypowiadających ... More pod batutą cenionego muzyka prof. Betlejewskiego.
Olbrzymie reflektory oświetlały miejsce akcji. Jako autor i reżyser widowiska kierowałem całością spectaculum z tarasu własnego mieszkania przy ul. Wybickiego. Wydawanie poleceń umożliwiał mi telefon polowy łączący mnie ze wszystkimi punktami scenicznej akcji. Przejmująco brzmiały słowa Stańczyka (grał go zmarły niedawno mój kolega z „Narodowego” – Józek Wasilewski): „Niepokój targa sercem króla jegomości. Trucizny strasznym jadem sączy się do duszy…”.
Nieprzeliczone tłumy śpiewały „Rotę” i pod głębokim wrażeniem opuszczały plac. Tylko Niemcy (turyści!), których tu nie brakowało, szeptali między sobą: „Jo… jo… es war so einmal, aber ist do … gewiss?”.
Nad opustoszały Plac Grunwaldzki przypłynęła od morza srebrna kula księżyca jak „tarcza Achilla pełna świętej chwały”. Daleko migotało oko latarni helskiej… Była to noc z 17–tego na 18 – sierpnia 1939 roku. Trzynaście dni przed pamiętnym wrześniem” („Litery” 1962 nr 3). I przed atakiem na Westerplatte.
Bożena Frankowska