Przejdź do treści

Olgierd Łukaszewicz na koniec prezesury w ZASP

Kilka słów na finał kadencji

Szanowne Koleżanki i Koledzy, dziękuję za okazane mi zaufanie  trzykrotny wybór na funkcję Prezesa Zarządu Głównego ZASP.

17 stycznia uzbierało się 10 lat mojej pracy na tym stanowisku. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie w mojej misji, angażowali się w proponowane przeze mnie inicjatywy, a przede wszystkim wspomagali swoim aktywnym udziałem w pracach Zarządu Głównego i innych struktur naszego Stowarzyszenia. Pierwsza kadencja nacechowana była wysiłkiem dla ratowania podstaw finansowych Stowarzyszenia i koniecznością zreformowania sposobu zarządzania Stowarzyszeniem. Po 6 latach, ponownie przywołany do pełnienia obowiązków Prezesa, mogłem zaproponować program, pod hasłem „Potrzeba nowego porozumienia społecznego na rzecz teatrów, oper i filharmonii”.  Rozglądając się po Sali Prezydialnej w Alejach Ujazdowskich, w której wiszą portrety prezesów  SPATiF – ZASP, uświadamiam sobie, że tylko Gustaw Holoubek przewodził dłużej naszej organizacji. Całe 11 lat. Było to w czasach, kiedy SPATiF-ZASP finansowany był ze środków Ministerstwa Kultury i Sztuki, a koleżanki i koledzy naszego środowiska teatralno-filmowego poczytywali sobie za zaszczyt posiadać legitymację naszego Stowarzyszenia. Z nostalgią wspominam tamte czasy i swoją działalność w Kole SPATiF w Teatrze Powszechnym w Warszawie, kierowanym przez Zygmunta Hübnera. Liderzy tego zespołu – tacy jak Leszek Herdegen, Edmund Fetting, Bronisław Pawlik, Gustaw Lutkiewicz – przewodzili kolejno w Kole. To przy nich zdobywałem społecznikowskie szlify. Im zawdzięczam wyobrażenie o SPATiF – ZASP, który spajał zespół aktorski. Nieodżałowany Zygmunt Hübner wspierał nasze wysiłki, aby istotne sprawy zespołu, a także problemy dyrekcji, omawiać na tym forum. Koło liczyło czterdziestu kilku członków, trzydziestu trzech z nich było członkami rzeczywistymi ZASP, a ja byłem sekretarzem. Posiadam listę obecności pochodzącą z zebrania Koła SPATiF w dniu 9 czerwca 1978 roku. Jakże znakomite nazwiska i podpisy Koleżanek i Kolegów znajdują się na tej liście, m.in. Zygmunta Hübnera, Mirosławy Dubrawskiej, Stanisława Zaczyka, Leszka Herdegena, Edmunda Fettinga, Mariusza Benoit i Kazimierza Kaczora, Piotra Cieślaka i Joanny Żółkowskiej a także Ewy Dałkowskiej i Edmunda Karwańskiego. Wiele z tych osób niestety rozmawia już z Opatrznością  twarzą w twarz.
Takie doświadczenie działalności Koła ZASP w młodości kształtowało lata mojej prezesury. Z żalem obserwowałem, że powrót do tamtej roli, jaką odgrywał kiedyś ZASP, staje się coraz bardziej nierealny. Nawet zmiana nazwy naszego Stowarzyszenia – z mojej inicjatywy, rozszerzona o film, radio i telewizję – nie przyciągnęła przez cztery lata chętnych do Sekcji Audiowizualnej. Dziś z zaskoczeniem wielu młodych obserwuje, że artyści sceniczni nie angażują się w rozwiązywanie problemów tych, którzy grają w filmach i telewizji, a przecież to takie oczywiste. Nie udało mi się również zainteresować misją ZASP wybitnych artystów, którzy w istocie decydują o obrazie polskiej kultury teatralnej i jej wysokim poziomie. Cóż, jestem dinozaurem z innej epoki.
Codzienna praca pochłaniała wiele energii, a  przed ZASP-em stawały dramatyczne wyzwania co do możliwości finansowania działalności biura, Domu w Skolimowie, stanu infrastruktury budynku w Alejach i w Skolimowie, jak również, świeżo wówczas nabytego, pałacu w Domanicach. Otrzymywaliśmy do zaopiniowania kolejne nowelizacje Ustawy o działalności kulturalnej,  rozporządzenia Ministra Kultury a także innych ustaw, których nowa treść wynikała z implementacji dyrektyw Unii Europejskiej np. o podatku VAT.  Tej sprawie nadaliśmy wymiar międzynarodowy włączając prezydenta FIA do akcji lobbingowej. Do historii przejdzie nasza troska o Dział Dokumentacji ZASP, nasze starania o utworzenie Instytutu Teatralnego jako narodowej instytucji kultury. Działa już tyle lat i trudno wyobrazić sobie pejzaż kultury bez tej ważnej instytucji.
ZASP włączał się w proces wyłaniania dyrektorów teatrów, choć tradycyjne dwa miejsca reprezentacji ZASP w komisjach organizatorzy w ostatnich latach podważyli, wspierając się nowymi zapisami w Ustawie. Powstały w międzyczasie dwa stowarzyszenia dyrektorów teatrów. Wskutek tego skomplikowała się reprezentacja naszego środowiska na forum państwa i samorządów. ZASP stał się stowarzyszeniem pracobiorców i wydawało mi się, że jest to forma przejściowa do tego, aby powrócić do historycznej roli ZASP, jaką był związek zawodowy. W demokratycznym państwie negocjują ze sobą pracodawcy i pracobiorcy. Niestety żadne z naszych stowarzyszeń dyrektorów, w świetle prawa, nie może przeprowadzać negocjacji właściwych związkom pracodawców tj. kształtować w dialogu społecznym z pracobiorcami, umów zbiorowych. W tej sprawie niestety nie znaleźliśmy porozumienia ze stowarzyszeniami dyrektorów. Zrozumienia zabrakło także ze strony organizatorów teatrów, którzy bynajmniej nie chcieli przyjąć na siebie roli pracodawców. Moje osobiste, wieloletnie wysiłki, aby zracjonalizować wzajemne relacje, nie przyniosły rezultatu. Zabrakło woli politycznej, także ze strony państwa, choć dziś wzrosły nadzieje dzięki inicjatywie minister Wandy Zwinogrodzkiej w postaci Ogólnopolskiej Konferencji Kultury. Niemniej zaproponowany przed paru laty przeze mnie program pod nazwą ,,Potrzebujemy nowego porozumienia społecznego na rzecz teatrów, oper i filharmonii”, zaowocował wieloma spotkaniami, konferencjami i wystąpieniami prezesa ZASP, na forum Związku Województw przede wszystkim. W uznaniu tego partnerstwa w 15-lecie Związku Województw otrzymaliśmy w listopadzie nagrodę, w postaci jubileuszowej statuetki. Kwartalne sprawozdania Zarządu Głównego obfitują w relacje o mojej aktywności dla dobra naszego Stowarzyszenia na forum publicznym. Informują również o konkretnych decyzjach, które musiał podejmować Zarząd Główny w relacji z licznymi partnerami. Jednak te sprawy, odnoszę wrażenie, zupełnie nie interesowały szerokich, a przecież nie tak licznych rzesz aktorskich naszego kraju. Mój poprzednik, Prezes Kazimierz Kaczor, miał nadzieję, że możliwość uzyskania dzięki ZASP-owi  należnych tantiem z tytułu praw wykonawczych, wpłynie na chęć organizowania się aktorek i aktorów w ZASP. Tak się nie stało. Kierowane przeze mnie osobiste apele o zainteresowanie się Koleżanek i Kolegów problemami, które rozwiązujemy, nie przyniosły jakiegokolwiek skutku. Wybaczcie, ale zabrakło mi czasu, aby indywidualnie i wytrwale namawiać Was do obrony Waszych interesów poprzez ZASP. Taka sytuacja zarysowała się szczególnie wyraziście w ostatnich czterech latach. Motywacje dla wstrzymywania się od współpracy z ZASP są dla mnie nieprzeniknione i irracjonalne. Byliśmy obecni na każdą prośbę środowiska,  gdy trzeba było interweniować w sprawie ratowania teatru – jak w Będzinie, czy sytuacji zespołu, gdy niedoceniano jego potencjału artystycznego, jego aspiracji i gdy władza narzucała dyrektora np. we Wrocławiu, Łodzi, Krakowie. Pojawialiśmy się w teatrach, w których w ogóle nie było Koła ZASP, np. w teatrach operowych. Jako prezes ZASP starałem się być wyrazistym rzecznikiem środowiska artystycznego, angażując się w inicjatywy Ministerstwa Kultury, czy też samorządów. Niestety nie przełożyła się ta rola społecznika na przykład, który zainspirowałby wiele Koleżanek i Kolegów. Mam wątpliwości, czy środowisko w ogóle pragnie przyznać ZASP-owi rolę swojego rzecznika. Pocieszeniem jednak dla mnie w tej niejasnej sytuacji były zachęty kierowane na ręce prezesa, aby pojawiał się przy okazji jubileuszy i pogrzebów. Dzięki temu miałem możność ze szczerego serca uczcić dorobek wielu znakomitych Koleżanek i Kolegów, którzy, tak jak ja, pamiętali tamte lepsze czasy ZASP. Starałem się dać wyraz mojej wdzięczności dla Nich w tekstach, które publikowałem na łamach Biuletynu Informacyjnego  ZASP.
Moim następcom zostawiam uporządkowaną wg moich kryteriów wiedzę o ZASP i jego działalności. Kilkadziesiąt tematycznych segregatorów gromadzi setki dokumentów uzmysławiających niezwykle szerokie pole kompetencji, które trzeba opanować.
Dziękuję Dyrektorowi Generalnemu ZASP Andrzejowi Gajewskiemu, Mecenasowi Grzegorzowi Rybickiemu, że wspomagali mnie w codziennej pracy i uczyli urzędniczej odpowiedzialności. Najtrudniejsza i najdłuższa chyba była walka o uratowanie podstaw ekonomicznych Domu w Skolimowie poprzez zakotwiczenie go w systemie pomocy społecznej. Udało się. Udało się także dzięki pomocy Fundacji Artystów Weteranów Scen Polskich, którą powołałem do życia jeszcze w pierwszej swojej kadencji. Podejmowałem wielokrotnie inicjatywy na rzecz szerzenia wiedzy o misji Fundacji i o konieczności jej wspierania przez nasze środowisko, które z oporem do dziś przyjmuje do wiadomości działalność tejże. Święto Artystów Weteranów przez jakiś czas skupiało energię Koleżanek i Kolegów, ale nie przyniosło spodziewanego przeze mnie zapału do wspierania Fundacji 1% podatku przy rozliczaniu PIT. Przekonany jestem, że gdyby solidarność naszego środowiska uznała Dom w Skolimowie za główne nasze zadanie charytatywne, utrzymalibyśmy ten Dom bezpiecznie sami. Niestety, przy obecnym nikłym zainteresowaniu tysięcy polskich artystów, to niemożliwe. Osobiście, jak było to tylko możliwe, przysparzałem swoją pracą środków finansowych dla DAW.
Nisko się kłaniam wszystkim członkom Zarządu Głównego, którzy przejęli, każdy swoją cząstkę, działalności ZASP. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam, aby zobaczyć ZASP w perspektywie europejskiej. Nie tylko na tle FIA, które w istocie organizuje związki zawodowe, ale w ogóle na tle procesów integracji europejskiej, które dziś wydają się zagrożone. Dziękuję wszystkim pracownikom biura ZASP, a także Dyrekcji Domu Artystów Weteranów w Skolimowie i wszystkim pracownikom, Wasz wkład pracy daje nam poczucie stabilności.

Do zobaczenia na Zjeździe!

Olgierd Łukaszewicz

Leave a Reply