Przejdź do treści

Marcowe granie (I): Od hańby do sprawiedliwości

Pierwsza część szkicu Tomasza Miłkowskiego o echach 50. rocznicy Marca 1968 w polskim teatrze. W pierwszej części m.in. o monodramie Krystyny Jandy ZAPISKI Z WYGNANIA w Teatrze Polonia i SPRAWIEDLIWOŚCI Michała Zadary w Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera:

Polski teatr z odwagą mierzy się z dramatem Marca 1968 roku. W warszawskich teatrach pojawiło się kilka ważnych premier, którym towarzyszyły równie znamienne spotkania i akcje.

Niestrudzoną sprawczynią wielu tych zdarzeń była szefowa Teatru Żydowskiego i Fundacji Shalom Gołda Tencer, ale w „marcowym graniu” zaznaczyli swoją obecność obok jej teatru także Narodowy, Polski, Powszechny i niepubliczny Teatr Polonia.

Prolog

Zaczęło się od Teatru Narodowego – swego rodzaju prologiem do marcowego grania był wieczór (5 marca) zorganizowany w 50. rocznicę zdjęcia z afisza inscenizacji „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka z Gustawem Holoubkiem w roli Gustawa-Konrada. Teatr przygotował z tej okazji specjalnie wydanie odnalezionej ścieżki dźwiękowej tego spektaklu. Wrócę jeszcze do tego wieczoru, zwłaszcza że osobnego potraktowania wymaga ważna książka Janusza Majcherka i Tomasza Mościckiego „Kryptonim DZIADY”.

Mocnym akcentem inaugurującym cykl marcowego grania było spotkanie pod tablicą pamiątkową na Dworcu Gdańskim, miejscu symbolizującym wyjazdy marcowych emigrantów i rozgrywających się tu przed laty dramatycznych rozstań. Na tablicy, która powstała dzięki Fundacji Shalom, umieszczono cytat z Henryka Grynberga: „Tu więcej zostawili po sobie niż mieli”. Po spotkaniu odbył się spektakl plenerowy Teatru Żydowskiego „Spakowani, czyli skrócona historia o tym, kto czego nie zabrał” z gościnnym udziałem aktorów niezwiązanych na co dzień z Żydowskim, a także studentów warszawskiej Akademii Teatralnej w reżyserii Agaty Dudy-Gracz. „To teatralna przypowieść o tym – napisał Włodzimierz Neubart – jak łatwo jest zabrać komuś wszystko w imię źle pojmowanego patriotyzmu. Tyle że oddalając się od ludzi, tracimy samych siebie. Nie róbmy tego nigdy więcej…”.

Potem ruszyły premiery: „Zapiski z wygnania” w Teatrze Polonia, „Sprawiedliwość” w Teatrze „Powszechnym”, „Kilka obcych słów po polsku” Teatru Żydowskiego gościnnie i we współpracy z Teatrem Polskim, a wczoraj (15 marca) czekał nas jeszcze w Teatrze Żydowskim akcent końcowy, czyli premiera monodramu Joanny Szczepkowskiej „Ida Kamińska” w reżyserii Gołdy Tencer. Imponująco przedstawia się to marcowe granie. Imponująco w szczególności dlatego, że to nie są okolicznościowe spektakle, ale zdarzenia wysokiej próby artystycznej.

Hańba marcowa

To wstrząsające przedstawienie. „Zapiski z wygnania” wg Sabiny Baral na scenie Teatru Polonia przekraczają swoją skalą zwykłą miarę przyjętą dla przedstawienia teatralnego, a jednocześnie spełniają wszelkie kryteria warsztatowe wysokiej klasy teatralnego artyzmu. To zupełnie niezwykłe połączenie zamysłu misyjnego z najwyższej klasy aktorstwem i dopracowaną w szczegółach oprawą sceniczną.

Przedstawienie nosi paradokumentalny charakter. Jego podstawą są przeżycia-wspomnienia emigrantki marcowej, która jako młoda dziewczyna, studentka musiała opuścić rodzinny Wrocław. Pozbawiona ojczyzny, wyposażona w dokument podróży jako bezpaństwowiec wraz z rodzicami tułała się po świecie w poszukiwaniu nowej przystani. A przecież ojczyzny się nie wybiera – powiada Sabina Baral – Ojczyznę się ma z racji miejsca urodzenia. Jej wspomnienia przepojone są żalem, niewygasłym bólem upokorzenia, wyzucia, odtrącenia, poniżenia. Składa się na to wiele drobnych detali, które razem tworzą masę krytyczną lepkiej lawiny antysemityzmu, przed którą musiała uciekać.

Przedstawienie zaledwie dotyka tła tych wydarzeń, nie wnika w szczegóły zakulisowych kalkulacji politycznych. Na rozpiętym na całą szerokość półprzezroczystym ekranie można zobaczyć zapisy dokumentalne z wydarzeń marcowych, tzw. aktyw robotniczy w akcji przeciw studentom, można wysłuchać fragmentów przemówień Władysława Gomułki i Mieczysława Moczara, którzy wypraszają obywateli pochodzenia żydowskiego z Polski, gorzkie wspomnienia przymuszonych do emigracji, a na koniec niczym złowieszczą przestrogę sekwencje zdjęć z Marszu Niepodległości w Warszawie z jego nacjonalistyczną, bliską faszyzmowi wymową.

Krystyna Janda, która mówi słowami Sabiny Baral stoi w głębi oświetlonej wątłym światłem sceny, za wspomnianym ekranem jak w jakiejś rzeczywistości nierealnej, odległej niczym mroczne wspomnienie. Stoi przy mikrofonie, jej powiększona i wyświetlana na ekranie za pośrednictwem kamery twarz wyraża straszliwe zmęczenie. Niemal „na biało”, unikając aktorskiej interpretacji, wspomina dzieje rodziny, dni poniżenia, upokarzający wyjazd z ojczyzny, ostatnie spojrzenia i bezduszność prześladowców. Po lewej stronie za pulpitami siedzą muzycy z zespołu Janusza Bogackiego, nadający ton tej opowieści sojuszniczymi motywami. Wśród nich są fragmenty pamiętnych piosenek do słów Wisławy Szymborskiej („Jeszcze”), Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Agnieszki Osieckiej („W żółtych płomienia liści”), Wojciecha Młynarskiego („Tak jak malował pan Chagall”) i anonimowych pieśni, które łamiącym się głosem częściej melorecytuje niż śpiewa artystka. Dwukrotnie osiąga apogeum artyzmu, kiedy śpiewa fragment „Mein Idische Mame” i piosenkę o zaplombowanych wagonach Szymborskiej. W monologu Jandy pojawiają się fragmenty wierszy, w tym z wielką siłą przywoływane słowa poematu Juliana Tuwima „My, Żydzi Polscy”, ukochane strofy Sabiny Baral. Słucha się tego i ogląda ze ściśniętym sercem.

Świetny scenariusz Krystyny Jandy i Magdy Umer, która spektakl reżyserowała, doskonale zharmonizowana z zamysłem warstwa muzyczna, ze znawstwem rzemiosła przygotowane projekcje. Spektakl technicznie także bez zarzutu. Gdyby nie to wykonanie nawet najbardziej poruszająca treść pozostałaby martwą literą. O sile oddziaływania „Zapisków z wygnania” w Teatrze Polonia przesądza wyśrubowana jakość przedstawienia.

Przesłanie tego spektaklu nikogo nie pozostawia obojętnym. Zasługuje na wielki szacunek wysiłek artystów, którzy przecież w niepublicznym teatrze zdecydowali się na spektakl tak jaskrawo niekomercyjny, który na widoku ma jedynie przecieranie drogi do odkupienia straszliwej winy, jaką pozostaje hańba marcowa.

Sabina Baral napisała w programie teatralnym: „Ciężar Wydarzeń Marcowych ‘68 nosimy razem, my i Wy. Dla nas ich rezultatem było wyzwanie emigracji, świadomość, że z nami kończy się 800-letnia historia polskiego żydostwa, tragedia naszych rodziców. Wy odziedziczyliście coś równie znamiennego – wagę lekcji niedouczonych i błędów nienaprawionych. Brzemię pamięci i odpowiedzialność niepamięci”.

Krystyna Janda odrabia tę „lekcję niedouczoną” z budującym rezultatem.

Jaka sprawiedliwość?

Inaczej odrabiają tę lekcję twórcy spektaklu „Sprawiedliwość” w Teatrze Powszechnym. Pytają, czy możliwe jest wymierzenie sprawiedliwości winnym wypędzenia Żydów z Polski po Marcu? Czy przestępstwo już się przedawniło, czy też jako – zbrodnia przeciw ludzkości – nigdy nie ulega przedawnieniu? Kto za tym stał, kto tym zarządzał?

Michał Zadara wraz z grupą prawników i historyków badał materiały, wertował prasę, stare dokumenty, prowadził rozmowy z ofiarami prześladowań, aby zgromadzić materiał dowodowy. Na czym to „śledztwo” polegało, w wielkim skrócie pokazuje w spektaklu, podczas którego demonstruje niektóre dokumenty, świadectwa, wycinki prasowe. W większości wypadków okazało się, że daremnie.

Mimo podjętego wysiłku, ustalono tylko tyle, że ci, których można by oskarżyć o sprawstwo kierownicze, już nie żyją, a ludzie pośrednich szczebli trudni są do uchwycenia (też nie żyją albo zmienili pracę, dokumenty „wybrakowano”, brak śladów). Pozostają więc jedynie publikacje, których ton, pełen nienawistnych określeń, wytwarzał atmosferę nagonki. I w jakimś sensie sterował zachowaniami ludzi, nawet tych, którzy niezachęceni pewnie by żadnych działań wobec ludzi pochodzenia żydowskiego nie podejmowali. Liczne artykuły w prasie obudziły demony antysemityzmu, tworzyły więc złowrogą aurę, ale główni kreatorzy tej aury także nie żyją. Bądź co bądź upłynęło pół wieku. Tylko nieliczni pozostali aktywni, a przynajmniej tych nielicznych udało się zlokalizować, choć ich udział w antysemickiej (zwanej demaskowaniem syjonistów) kampanii był raczej incydentalny. To nie wymazuje ich winy, ale rodzi pytanie, czy ci „przyłapani”, to akurat ci, których należałoby przede wszystkim przyłapać. Czy to nie jest przypadek „kozła ofiarnego”? I z takim pytaniem także borykali się twórcy spektaklu, opowiadając się – mimo wszelkie wątpliwości – za zgłaszaniem każdego takiego przypadku do prokuratury.

Zadara przyrównuje zaniechany rachunek win marcowych do sytuacji z „Króla Edypa”. W tej wielkiej tragedii Sofoklesa istota konfliktu polega na tym, że nie wymierzono kary zabójcy króla Lajosa, więcej nawet, poniechano nawet jego poszukiwań. To właśnie miało stać się przyczyną klątwy prześladującej cały naród. Potem jednak – za sprawą tytułowego Edypa – ustalenie, że sprawcą był on sam i wobec tego sam sobie wymierzył sprawiedliwość – także nie przyniosło wyzwolenia od klątwy. Kraj jeszcze przez wiele pokoleń dręczyły nieszczęścia. Tragedie greckie nie przynoszą się więc odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób przerwać krąg zła.

Reżyser „Sprawiedliwości” nie buduje spektaklu wedle reguł jakiegoś psychologicznego prawdopodobieństwa. Postacie występujące na scenie (Ewa Skibińska, Barbara Wysocka, Arkadiusz Brykalski, Wiktor Loga-Skarczewski) noszą nazwiska aktorów (choć wykonawcy podkreślają, że przedstawiają tylko tekst sztuki – to już stały leitmotiv scenariuszy w Teatrze Powszechnym). Co chwila pada z ich ust to samo polecenie: „poproszę o slajd” albo o projekcję – i wtedy na ekranie widzimy rozmaite dokumenty mówione albo sfotografowane. Aktorzy przeglądają sterty papierów, teczek, niemal w nich toną, zresztą i publiczność, wchodząc na widownię, mija powywieszane kserokopie artykułów prasowych z czasów Marca. Scena wygląda jak zebranie sztabu ludzi, przygotowujących materiały i argumenty, zanim zdecydują się o zawiadomieniu odpowiednich władz o popełnieniu przestępstwa.

I choć wyniki poszukiwania sprawców okazują się dość skromne, Zadara proponuje nie ustawać w próbach dociekania winy. A jednak projekt pisma do prokuratury z zawiadomieniem o przestępstwie popełnionym przed laty pozostanie niepodpisany. W końcu to tylko teatr, który stawia pytania. Tym razem nie w imieniu tych, którzy padli ofiarą, ale w imieniu tych, którzy próbują jakoś tę krzywdę wyrównać, jeśli w ogóle to możliwe.

Tomasz Miłkowski

ZAPISKI Z WYGNANIA Sabiny Baral, adaptacja Magda Umer i Krystyna Janda, reżyseria Magda Umer, opracowanie i kierownictwo muzyczne Janusz Bogacki, występują Krystyna Janda i Janusz Bogacki z zespołem muzycznym, realizacja dźwięku Michał Cacko, projekcje Radosław Grabski, stage manager Tatiana Czabańska, producent wykonawczy Ewa Ratkowska, Teatr Polonia, premiera 9 marca 2018. Spektakl powstał we współpracy z Teatrem Żydowskim.

SPRAWIEDLIWOŚĆ, scenariusz Michał Zadara i Nawojka Gurczyńska, reżyseria Michał Zadara, Teatr Powszechny, premiera 10 marca 2018

[Tekst opublikowany w „Dzienniku Trybuna” 16 marca 2018, na zdj. scena ze spektaklu „Sprawiedliwość”]

Leave a Reply