Przejdź do treści

Laboratorium duszy

Grażyna Korzeniowska pisze po premierze „Nad Czarnym Jeziorem” w warszawskim teatrze ATENEUM:

Wszystko dzieje się niemal w ścisku. Rzędy krzeseł dla widzów wypełniają prawie całą przestrzeń niewielkiego pomieszczenia o ścianach pokrytych chłodną bielą. Podłoga też jest jasna, tylko w jednym miejscu błyszczy ciemną plamą, jakby zalana wodą. Na niskim suficie błyskają białym ostrym, neonowym światłem, trzy półokrągłe linie.

Wchodzą kobieta i mężczyzna. Stają. Czekają na coś? Na kogoś? Po chwili zjawiają się oni, nieco młodsi, również kobieta i mężczyzna. Rozmowa wyraźnie się nie klei. Padają krótkie, urywane zdania, nieporadne wyrażenia, wypowiadane jakby z zażenowaniem.

Tak na Scenie 61 stołecznego Teatru Ateneum rozpoczyna się spektakl „Nad Czarnym Jeziorem”, kameralny dramat o ludziach dotkniętych utratą dzieci. Jego autorką jest Dea Loher, niemiecka współczesna dramatopisarka. Jej sztuki, m.in. „Przypadek Klary” czy „Całopalenie”, były wystawiane na polskich scenach.

Warszawską inscenizację wyreżyserowała Iwona Kempa.

W klaustrofobicznym wnętrzu, w którym reżyserka zamyka widzów i aktorów, rozgrywa się wiwisekcja wydarzeń sprzed czterech lat.

Cleo i Eddie, Else i Johnny próbą znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego doszło do tragedii? Dlaczego dwoje młodych ludzi, dzieci nieledwie, świadomie podjęło decyzję o samobójstwie?

Nietrudno przewidzieć, że konfrontacja z przeszłością wyzwoli emocje, które sięgną apogeum, owocując rodzajem katharsis, błyskiem iluminacyjnego zrozumienia.

Reżyserka wypreparowała swój spektakl z jakiejkolwiek rodzajowości. Ograniczyła działania aktorów i scenografię do niezbędnego minimum, podkreślając w ten sposób, że najważniejsze jest SŁOWO. Ono buduje inscenizację i akcję, maluje obrazy, ujawnia stany duszy, skrywa uczucia, obnaża rany, szarpie, koi…

Zamknięcie postaci dramatu w niewielkiej przestrzeni symbolizuje także stan ducha czwórki bohaterów, przez lata emocjonalnie zasklepionych, zamurowanych tragedią. Gdy zaczną o niej mówić, analizować, widzowie pochylają się nad nimi, przyglądając się im jakby pod mikroskopem w psychicznym laboratorium. Wraz z Cleo, Eddie’m, Else i Johnnym biorą udział w psychodramie. Stają się świadkami i lustrem równocześnie. Czwórka bohaterów obnaża przeszłość, analizuje swoje czyny, pragnienia, zaniechania, marzenia. Patrzą siedzącym naprzeciw nich w oczy i wiedzą, że już nie mogą kłamać… Ci zaś, oglądając ich życie, oglądają i pytają o swoje. Trochę jak u Gogola, tylko zdecydowanie mniej śmiechu, a więcej skurczu serca.

Jednak, żeby ów skurcz serca wywołać, trzeba bardzo dobrych aktorów.

Solą inscenizacji Iwony Kempy jest rola Agaty Kuleszy (Cleo). Bez jednego fałszywego tonu, z wyrazistą charakterystyką jej postaci w warstwie emocji pozasłownej, by tak rzec.

O krok, ale tylko o krok, ustępują jej Sławomir Maciejewski, Wojciech Brzeziński i Magdalena Schejbal. Mimo tego zastrzeżenia, stworzyli postaci przykuwające uwagę, każdą z właściwym osobowościowym nerwem, co przełożyło się na satysfakcjonujący artystyczny efekt. Dzięki temu warszawska inscenizacja „Nad Czarnym Jeziorem” jest nie tylko opowieścią o ludziach dotkniętych tragedią. Nie tylko odpowiada na pytanie dlaczego do niej doszło. Jest również historią dwojga młodych, którzy być może okazali się mądrzejsi i dojrzalsi od ich rodziców.

Grażyna Korzeniowska

***

Dea Loher

Nad Czarnym Jeziorem

Przekład Grażyna Kania

Reżyseria i opracowanie muzyczne Iwona Kempa

Scenografia Justyna Elminowska

Reżyseria światła Mateusz Wajda

Występują:

Cleo – Agata Kulesza

Else – Magdalena Schejbal

Johnny – Wojciech Brzeziński

Eddie – Sławomir Maciejewski

___

Prapremiera polska 28 stycznia 2018 roku, Teatr Ateneum Scena 61, Warszawa

Leave a Reply