Przejdź do treści

Oriana

Tomasz Miłkowski pisze o spektaklu Ewy Błaszczyk ORIANA FALLACI w malarni Teatru Studio na swoim blogu: http://takinawyk.dziennikarzerp.org.pl/

Scena jest prawie pusta. Z lewej strony, blisko publiczności stoi stolik i krzesło. Na stoliku porcelanowa, filigranowa filiżanka z niedopitą kawą. Po bokach na całą wysokość horyzontu zwisają dwa kawałki białego płótna, które będą ekranem – między nimi czarna czeluść. To z tej czeluści nadchodzi Ona. Bez pośpiechu. Przychodzi z drugiej strony lustra – to przecież chwila, w której umarła.

Kim była ta przykuwająca uwagę dziennikarka i pisarka? Jej publikowane w renomowanych gazetach rozmowy elektryzowały cały świat. Jakiś wewnętrzny imperatyw sprawiał, że musiała stawać oko w oko z najstraszliwszymi tragediami: rewolucją węgierską, wojną w Wietnamie, reakcja ajatollahów. Rozmawiała z tymi, którzy decydowali o losach milionów. Z mędrcami i zbrodniarzami. Z ludźmi władzy i upadłymi politykami. Światową sławę zyskała, kiedy udzielił jej wywiadu generał Wietkongu Vō Nguyen. Do grona jej rozmówców należeli: Golda Meir, Jasir Arafat, Hajle Sellasje, Chomeini i Lech Wałęsa. Spotkanie z Aleksandrosem Panagulisem, przywódcą ruchu oporu przeciw reżimowi greckich czarnych pułkowników, przemieniło się w miłosny związek. Nie trwał długo – Alekos zginął w tajemniczych okolicznościach już po upadku czarnych pułkowników.

Mimo oszałamiających sukcesów zawodowych trudno powiedzieć, że była szczęśliwa. Nie dane jej było zostać matką. Jej związki się rozpadały, jeden zakończył się próbą samobójczą. W pogoni za prawdą czasu i historii, ogarnięta twórczym amokiem, nie zwyciężyła swego losu – zmarła po wyczerpującej walce z rakiem płuc (2006).

O tym wszystkim opowiada sama, własnymi słowami w monodramie „Oriana Fallaci. Chwila, w której umarłam”. Remigiusz Grzela z wielkim wyczuciem zbudował monolog z fragmentów jej tekstów (wykorzystał m.in. „List do nienarodzonego dziecka”, „Wywiad z historią” i „Wywiad z władzą”). Grzela nie jest w tej branży debiutantem. Ma za sobą m.in. świetny monodram „Uwaga – złe psy!” grany przez Małgorzatę Rożniatowską. Umie budować napięcie, nadawać rytm dramaturgii, balansować między realistycznym utożsamieniem z bohaterką a dystansem narratora.

Rzecz zaczyna się już po śmierci Fallaci – jak zresztą uczciwie stawia to tytuł. Oriana opowiada o swoim życiu, o gorącej walce o prawdę i szczęście z drugiego brzegu. Ale niczego się nie wyrzeka. Czasem tylko najwyraźniej tęskni za nienarodzonym dzieckiem i zamordowanym partnerem.

Autor scenariusza nie pominął też kontrowersyjnego starcia Fallaci z islamem – wprawdzie chodziło o zwalczanie terroryzmu, ale można było to czytać jak grzebanie islamu ryczałtem. Jej programowy ateizm nabrał rysów ksenofobii. Stąd pewien chłód ze strony intelektualistów, jaki otaczał pisarkę w ostatnich latach życia. Najpierw utożsamiana z postępowymi, lewicowymi ideałami, u zmierzchu swego życia traktowana była jako reprezentantka prawicy.

Ewa Błaszczyk bardzo oszczędnie gospodaruje środkami aktorskimi. Opowiada z powściągliwością o spotkaniach z bohaterami wywiadów reporterki, Panagulisem i Meir, o jej matce Tosce, o zapamiętanej z dzieciństwa scenie bombardowania, o pewnej fotografii na której generał z elity południowego Wietnamu zabija jeńca. To nie znaczy, że brakuje w tym spektaklu emocji. Czasem jej bohaterka wybucha, krzyczy, protestuje przeciw bólowi, który ludzi i ją osobiście dotyka. Czasem ulega lirycznemu wspomnieniu, wzrusza się i wzrusza innych. Ze spokojem przemierza niewielką przestrzeń malarni Teatru Studia w pomarańczowo-czerwonym kostiumie, czasem siada na krześle i wysupłuje z pamięci fragmenty wypowiedzi swych rozmówców, odtwarza nastrój chwil, które już nie powrócą. Staje przed nami jak otwarta książka, bezbronna. Wspomagają ją niekiedy przywoływane fragmenty filmów dokumentalnych, jej dawne zdjęcia, fotografie magnolii, których wygląd i zapach przechowuje w pamięci, czasem też cytat wypowiedzi zapisanej na taśmie albo zgiełk wielkiego miasta. To jednak tylko tło – o sile tego monodramu decyduje artystka, w której interpretacji ból i miłość, czułość i oschłość bohaterki tworzą mocną relację. Świetne przedstawienie, mozaikowy portret wielkiej pisarki na miarę jej niezwykłej osobowości.

Tomasz Miłkowski

ORIANA FALLACI, scenariusz Remigiusz Grzela, reżyseria Ewa Błaszczyk, koncepcja inscenizacji Zbigniew Brzoza, muzyka Jacek Grudzień, projekcje Anna Zuzanna Błaszczyk, światło Dariusz Zabiegałowski, malarnia Teatru Studio, premiera 24 listopada 2017

Leave a Reply